Stało się. Za cztery dni żegnam się z pierwszym
ćwierćwieczem mojego życia i oficjalnie rozpoczynam drugie. Podsumowując
poprzednie, to osiągnęłam dość wiele – wykształciłam się, znalazłam męża,
prawdziwą przyjaciółkę, mam grono osób, które lubię i które lubi mnie, byłam
nawet na dwóch okładkach książek. Nie swoich, to fakt, ale ten plan zrealizuję
w kolejnym ćwierćwieczu, w końcu mam na to całe 25 lat.
Z okazji godzenia się z rzeczywistością moich
urodzin, mam dla was 26 faktów z mojego życia. Niektóre pokrywają się z
ubiegłorocznymi, ale przecież to część mojej historii.
1. Moja babcia urodziła się 6.01, moja mama 16.01 a ja miałam być na 26.01. Niestety złamałam dziesięciodniową tradycję, bo byłam małym buntowniczym płodem i urodziłam się 29.01. Ale los nie dał się oszukać i mój chrześniak urodził się 26.01. Więc tradycja jak najbardziej zachowana.
2. 99% mojej rodziny pojawiła się na świecie w zimie. Chwała
Bogu, że maż z grudnia, bo by tego starsze pokolenie nie przeżyło, że
wprowadzam na łono rodziny osobę urodzoną nie w zimie. Jakby tego było mało,
ostatnio dowiedziałam się, że planowanie ciąży muszę przełożyć na marzec/kwiecień,
żeby dziecko moje mogło spełniać wymogi rodzinne.
3. Raz w życiu byłam świadkową, raz panną młodą i raz
zostałam chrzestną. Czyli prawie wszystkie najważniejsze funkcje już za mną.
4. Mam wspaniałą przyjaciółkę, którą
uwielbiam ponad wszystko. I mimo, że każda z nas ma już swoją rodzinę, swoją
dorosłość to ciągle jak się spotykamy czuję się ja beztroska gimnazjalistka,
której największym problemem było wkłucie do głowy słówek z niemieckiego.
5. Jestem ślepa – moja wada wzroku jest taka duża, że
jak ściągnę soczewki to można mi włączyć w telewizji film pornograficzny i
wmówić, że to komedia romantyczna a ja uwierzę (o ile dźwięk będzie wyłączony.) Biorąc pod uwagę, że i narzeczony
dobrym wzrokiem nie grzeszy to przyszłemu dziecku będę musiała zawczasu kupić
okulary, żeby zobaczyło jak matka z ojcem wyglądają...
6. Gdybym urodziła bliźniaki to
nazwałabym je Patryk i Patrycja, Karol i Karolina albo Dominik i Dominika. Ot tak,
bo razem to ciekawie brzmi. I na tą genialną myśl wpadłam już w wieku pięciu
lat, jak bawiłam się lalkami.
7. Marzę skrycie o tym, żeby mieć susła. Nie wiem
czemu, bo prawdę mówiąc susły nie są jakieś niesłychanie kochane i zwinne i
inteligentne. Po prostu zobaczyłam je kiedyś w sklepie zoologicznym i
pokochałam – ot, taka prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia. Podobnie mam z
surykatkami.
8. A jak już jesteśmy przy temacie miłości od
pierwszego wejrzenia, to moja i mojego przyszłego męża taka nie była. Znaliśmy
się z pięć lat przed tym, nim zdecydowaliśmy się zostać parą. Raz nawet byłam u
niego na sylwestrze i wkurzał mnie niemiłosiernie, bo wyśmiewał się z tego, że
umarł mi królik, co ja z kolei przeżywałam. Zaraz po północy porzucił swoich
gości, powiedział, że idzie się przespać na dziesięć minut i … nie zobaczyłam
go przez kolejne dwa lata.
9. Chciałabym zarabiać pisaniem; ale wiecie, tak
zarabiać godnie, porządnie jak J.K. Rowling. Żeby mnie było na wszystko stać
(czyli na susła i jamnika. I na męża). I kurczę, wszyscy powtarzają, że trzeba
w życiu robić to, co się kocha, więc heloł! Losie! Chcę być wziętą autorką
książek!
10. Często w blogosferze książkowej pojawia się
pytanie, jaką książkę zabralibyście ze sobą na bezludną wyspę. Zawsze, ale to
zawsze miałam z tym pytaniem problem, aż ostatnio, całkowicie przez przypadek stwierdziłam,
że byłby to „Harry Potter i Insygnia Śmierci”. Naprawdę, mogłabym to czytać raz
po raz i ciągle zachwycać się na nowo.
11. Chciałabym kiedyś wydać książki, które zrobiłyby
taką furorę jak Potter. Albo chociażby jedną taką książkę. Nowelkę?
12. Nie lubię rozmawiać przez telefon – okropnie się
wtedy stresuje i zazwyczaj nie wiem co mam powiedzieć i jak się zachować i
kończy się to tym, że tylko robię 'yhym' do słuchawki i wychodzę na osobę
dotkniętą skazą umysłową.
13. A i – co zauważył mój mąż – nigdy się nie żegnam
rozmawiając przez telefon, co ponoć jest irytujące. Szczerze mówiąc, to ja
nawet tego nie zauważyłam, mówię po prostu, że kończę (albo robi to druga strona) i klikam w czerwoną słuchawkę. Ten sam
fakt podałam wam w tamtym roku i wiecie co? Nic się nie zmieniło!
14. Jak się do kogoś uprzedzę to koniec, pies
pogrzebany. Gdyby taka osoba uratowała mi rybkę z powodzi czy kupiłaby mi
jacht, to nic by nie pomogło. Jestem cholernie pamiętliwa. Chyba po mamie.
15. Jestem śpiochem. Uwielbiam spać, a to chyba dlatego,
że zawsze mam bardzo realistyczne sny, takie, które aż mnie samą zachwycają (taką mam świetną wyobraźnię, że mnie samą
zachwyca.) Ile razy już śnił mi się świetny pomysł na książkę to nie
zliczę, ale rano zawsze o nim zapominam!
16. Kiedy jestem okropnie zmęczona to zaczynam mieć
głupawkę. Gdybym mogła to wisiałabym wtedy na lampie; mąż już zna te stany i
wie, że jak wieczorem zaczynam podnosić dupkę wyżej głowy (próbując zrobić
fikołka) to pora iść i położyć niunię spać.
17. Miałam na głowie już wszystkie możliwe kolory
włosów. Przez pierwsze dwadzieścia lat życia byłam blondynką, później
zafarbowałam się na brąz, kolejno na czarno, później zeszłam do czerwieni, po
drodze było ombre i w końcu wróciłam do brązu. Możecie współczuć moim włosom.
18. Mimo, że swoje wesele wspominam bardzo miło i
pozytywnie, to nie lubię być panną młodą. Zdecydowanie o wiele lepiej się bawię
jako zwykły gość.
19. Płaczę na najbardziej banalnych i nostalgicznych
momentach w filmach i serialach. Jestem typowym widzem, który zacznie ryczeć
przy ckliwej melodyjce i dziecku, które tuli się do swojego ukochanego psa –
scenarzyści połowę tych scen wymyślili specjalnie pode mnie.
20. Nie lubię się kłócić. Odpyskować potrafię, ale
później przeżywam to przez pół dnia.
21. Moja mama twierdzi, że jestem uparta jak „stara
oślica” i że powinnam studiować psychologię, bo zawsze wszystko odwrócę na
swoją korzyść podczas kłótni. Ale mnie kocha.
22. Podobnie myśli mój mężczyzna. I też mnie kocha.
23. Nigdy nie przespałam bez przerwy całej nocy.
Ostatnio mama opowiadała, jak jej koleżanki w pracy rozmawiały o swoich
dzieciach, które wstają kilka razy w ciągu nocy. Wiecie – pielucha, butelka,
lulanie i takie tam noworodkowe sprawy. Moja rodzicielka wtrąciła, że jej
dziecko do tej pory nie przesypia całej nocy. Koleżanki zapytały, ile owo
dziecko ma lat, a ona radośnie odparła, że 25. Czas chyba się przeprowadzić do
innego miasta.
24. Jako dziecko chciałam być komputerażką i według
mnie polegało to na siedzeniu w domu i graniu w gry. Co ciekawe, nienawidzę
grać w gry.
25. Pasję czytania odziedziczyłam po swojej prababci.
Do dzisiaj babcia i mama mi opowiadają, jak prababcia siedziała przy kuchni i
gotowała mleko, czytając książkę. Mleko wykipiało, garnek się spalił a ona nic
nie zauważyła, taka była pochłonięta treścią. Ja kilka tygodni temu spaliłam
popcorn w mikrofalówce (da się!),
więc zmysł kulinarny zdecydowanie mam po prababci Salomei.
26. Lubię siebie. A to chyba bardzo dużo znaczy.
Na koniec ja. Wietrząca pachy na moim ukochanym zdjęciu.