Test napisany w formie ironicznej i
sarkastycznej, za wszelakie obrażenia i oburzenia społeczne autorka
nie odpowiada.
Przyjęło się, że
kobiety lubią zaczytywać się w romansach. A o czym romanse są,
wie każdy –zazwyczaj na początku, bo pod koniec byłoby dziwnie,
poznajemy zwykle główną bohaterkę, która uważa się za brzydką
babę, której nic w życiu nie czeka. Pół strony później
przegląda się ona w lustrze bądź sklepowej witrynie i tajemniczy
narrator wyjawia, że jest ona tak naprawdę piękna jak marzenie, ma
cudne włosy i w ogóle to każdy się za nią ogląda na ulicy.
Czemu się
przyjęło, że główne bohaterki romansów uważają się za
brzydkie, to nie wiem. Wiem za to tyle, że jeżeli nie zmienię
nastawienia, że wyglądam dobrze i ludzi nie straszę, to nie mam co
liczyć na historię jak z harlequina.
Wracając do
romansu – gdy już się okaże, że brzydka główna bohaterka
wcale brzydka nie jest, przychodzi czas na poznanie Tego Jedynego.
Miłość wybucha fajerwerkami a łuna ich uczucia rozświetla pół
globu, gołębie gruchają a bezdomni szczerzą zęby w szerokim
uśmiechu, bo oto na ich oczach odnalazły się dwie połówki
jabłka, bez GMO.
Ale niestety, później zazwyczaj, kochankowie się rozstają. Zwykle
chodzi o jakiś banał, niezrozumienie, które powoduje, że ona
płacze przeraźliwie a on próbuje się tłumaczyć, chociaż ona
przez swój lament i tak niczego nie słyszy. Później on odchodzi
na jej prośbę a ona jeszcze rzewniej płacze, bo teraz znowu jest
sama i znowu stała się szarą myszą.
Mijają dni, tygodnie lub lata, w zależności od wyobraźni autorki
i kochankowie, rozdzieleni kobiecą frustracją, dumą i łzami,
spotykają się nagle przypadkowo na środku ulicy, tłumaczą sobie
wszystkie nieporozumienia i znowu powtarza się scena z bezdomnym i
gołębiami. I tak właśnie kończy się większość romansów –
no, niektóre są jeszcze ukraszone zakończeniem mówiącym o
liczbie ich dzieci (każde śliczne i mądre!) i szczęśliwym
pożyciu małżeńskim. Istna sielanka.
Chłopcy natomiast lubują się w meczach piłki nożnej. Jak zaczyna
się Liga Mistrzów bądź nie daj Boże eliminacje jakieś, to
kobieta może spokojnie chodzić naga po ulicach, nikt jej nawet nie
zaczepi, bo każdy mężczyzna będzie wpatrzony w ekran telewizora.
Z meczami piłki nożnej tak już jest, że nie mogą się one obejść
bez obecności piwa. Nie ma piwa – nie ma meczu. Że też panowie
jeszcze nie wpadli na to, że ich picie piwa przynosi pecha polskiej
reprezentacji, to ja nie wiem; może gdyby soczek jabłkowy sączyli,
to byśmy coś ugrali?
Mecz. Jak każdy wie, nawet kobieta, mecz zaczyna się kilka dni
przed meczem, kiedy to obstawia się wyniki; a samo obstawianie
jest prawie tak ważne jak gra, bo każdy mężczyzna wierzy w to, że
jego wynik sprawdzi się w rzeczywistości i chyba jeszcze świat nie
zna przypadku, by któryś z nich obstawił, że Polska przegra.
Kiedy już zacznie się część zasadnicza meczu, czyli gra,
mężczyźni, zastygają przed telewizorem i nieznana nikomu siła
trzyma ich tam przez 105 minut, z piętnastominutową przerwą
przeznaczoną na siku i doniesienie piwa. Czy ich drużyna strzeli
gola, wygra, przegra, strzeli samobója – nieważne, liczy się to,
że trzydzieści lat temu wygrali i z tego trzeba być dumnym. A te
niewielkie porażki (od kilkunastu lat) są niewarte wspominki
przecież.
Dlaczego panie tak łakną romansów a panowie futbolowych emocji?
Cóż, mam na ten temat pewną teorię... dobra, nie mam. Pewnie
tutaj mogłabym zacytować słowa swojej koleżanki „moje życie
jest jak orzeszek. Do tej pory nie wiem dlaczego.” Teorii nie
mam, ale widzę wyraźnie, niczym w szklanej kuli, że te romanse i
mecze dają nam nadzieję na to, że kiedyś odbijemy się od dna i
że osiągniemy szczyty swoich możliwości. Że przybiegnie do nas
piękny kary koń z księciem na grzbiecie a za nim podjedzie
limuzyna z teczkami pełnymi dolarów, które tajemniczy ktoś
przepisał nam w spadku. Bozia da nam zdrowie, Budda spokój ducha a
Latający Potwór Spaghetti świetną figurę. I gdyby nie ta wiara,
że coś w końcu się w naszym życiu wydarzy, że warto jest na coś
czekać, to biedna byłaby ludzka egzystencja.
Kobiety czytają romanse, bo wierzą, że tak jak tam miłość, tak
w życiu może pojawić się nagle świetna praca lub osoba, która
okaże się tą najważniejszą. Mężczyźni oglądają mecze, bo
chcą wierzyć, że ich życie może zmienić się na lepsze w jednej
sekundzie, tak jak ma to miejsce w meczu, gdy nasi strzelają gola.
A jak się to ma do miłości? Czy kobiety naprawdę oczekują
księcia w ulizanych włosach, który będzie nosił bryczesy i
sygnet na palcu prawej dłoni? Raczej każda z nas czeka na twojego
Marka Darcy'ego (Bridget Jones), na Niebieskiego (Nigdy w życiu), na
swojego Charlesa (Cztery wesela i pogrzeb), na takiego faceta, który
będzie się starał i który będzie sprawiał, że będziemy czuły
się przy nim bezpieczne, jedyne. Kobietom marzy się taki facet,
który będzie ostoją pewności, który codziennie będzie sprawiał,
że wszelkie niepewności rozpłyną się w powietrzu.
A mężczyźni? Czy naprawdę chcieliby mieć za żonę króliczka
Playboy'a, który kicałby im po domu i zapamiętale wycierał kurze?
Zdaje mi się, że bardziej kochaliby nadmierne kilogramy, humory i
frustracje kobiety, która potrafiłaby sprawić, że zaczęliby się
uśmiechać, nawet kiedy nasi przegrywają mecz. Taką, która
przesoli zupę, ale będzie to najlepsza zupa na świecie, bo
zrobiona specjalnie dla niego.
Także więc kochani! Oglądajcie mecze, czytajcie romanse, wierzcie
w to, że jutro będzie ładniejsze. Pal licho, że jutro może
rzucać żabami i słońce zobaczymy ponownie dopiero na wiosnę; bez
ładnej pogody też może udać się skraść jedną miłą chwilę.
Ci z was, którzy szukają miłości bez GMO (wszak zdrowsza) być
może podczas świątecznych zakupów spotkają kogoś, kto
doprowadzi was do Tego Kogoś (za łatwo by było, gdybyście od razu
spotkali miłość, tak pięknie to tylko w filmach jest). Jeśli
w życiu się wam nie układa, to się nie martwcie – nie tylko
wam! Tysiącom się nie układa, ale ich utyskiwania nic nie dają. A
jakby wyszli z domu i się uśmiechnęli, to kto wie, może
załapaliby się do „Trudnych spraw” a później ich życie
nabrałoby rozpędu?
Cyc do przodu, nawet, jeśli go brak (wizualizacja jest
najważniejsza!) i banan na twarz – jeśli macie brzydkie zęby, to
banan to zasłoni, spokojnie. Romans w dłoń, mecz w oko i wiara w
umysł. Że jutro naprawdę może być lepiej.
A jak się topić, to razem i z klasą. |
Pewnie że będzie lepiej :)) Trzeba tylko w to uwierzyć i ... może przeczytać kolejną powieść romantyczną i obejrzeć mecz? :P
OdpowiedzUsuńA z meczami jest o tyle dobrze, że są praktycznie codziennie :)
UsuńNie miałabym nic przeciwko większej ilości takich tekstów na blogu ^^
OdpowiedzUsuń"Bozia da nam zdrowie, Budda spokój ducha a Latający Potwór Spaghetti świetną figurę." a to zdanie sobie zapiszę, bo jest absolutnie genialne! Powinnaś zastrzec do niego prawa ;>
Zobaczymy jak ten się przyjmie :D
UsuńHah, pomyślę nad tym :D
oj a ja jakoś za romansami nie przepadam :D więc uwielbiam łamać stereotypy, ale serio to dziwne, że kobiety w książkach to prawie zawsze szare myszki, w których zachodzi przemiana i stają się gwiazdami, nie czuję fenomenu
OdpowiedzUsuńMoże to jakiś tajemniczy spisek pisarzy, żeby z tych bohaterek robić szare myszy :)
UsuńNa pewno nie należę do stereotypów, bo nie lubię romansideł. Wolę za to kryminały i dobry mecz siatkówki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Siatkówką i ja nie pogardzę :) a romansidło czasami lubię przeczytać :)
UsuńNie lubię romansów głównie przez te błahe powody rozstania. Zazwyczaj to jakieś nieporozumienie, totalna głupota, ale bohaterowie rozstają się na połowę książki i nie przyjdzie im do głowy porozmawiać i wszystko wyjaśnić. A jak już gadają to i tak w ten sposób, żeby się nie porozumieć :P
OdpowiedzUsuńHaha, wiem o co Ci chodzi :) też mnie to często irytuje, że ci bohaterowie to taka ciemna masa :D
UsuńNie przepadam za meczami, a romanse czasem czytuję :)
OdpowiedzUsuńJak to kobieta :)
Usuńa ja nigdy nie lubiłam romansów ani tym bardziej komedii romantycznych;p meczy niestety też nie lubię xd
OdpowiedzUsuńWymykasz się wszelkim stereotypom :)
UsuńCytat z orzeszkiem jest naaajlepszy! :D dużo w nim prawdy.. :)
OdpowiedzUsuńZszokuje Cię-ani mi romanse w głowie, ani mecze piłki nożnej.. :D Ale coś w tym jest, zresztą bardzo często traktuje się zarówno mężczyzn jak i kobiety typowymi stereotypami ;)
Powtórzę koleżance, że świetny cytat wymyśliła po pijaku :)
Usuńna szczęście mój wybranek meczy nie ogląda, w ogóle sport go nie jara, chyba że to całe KSW, ale tylko jak w mordobiciu będzie uczestniczył ktoś godzien jego uwagi, czyli jeden czy dwóch osobników:P za to o samochodach mógłby bez końca:P
OdpowiedzUsuńprzyznaję bez bicia, że romanse zdarza mi się czytać, choć wszystkie są na jedno kopyto, ale sięgam po nie tylko po "cięższej" lekturze, po której mój mózg aż prosi o coś tak prostego i banalnego jak romans ;)
ps. dostałam wczoraj książkę, dziękuję bardzo :):*
Nie mów, że ogląda Formułę 1? Bo ja tego nie mogę znieść po prostu, jak te samochody jeżdżą w kółko :D
Usuńnie, nie ogląda :P on chyba też tego nie jest w stanie ogarnąć :P
UsuńUf, całe szczęście :D
UsuńStrasznie mi się podoba końcówka posta, bardzo motywująco! :-)
OdpowiedzUsuńTakie przesłanie :D
UsuńOch ja czasem lubię przeczytać romans. Tak wieczorem, do poduszki, na lepszy sen ;) Biedny wtedy mój mąż kiedy po zakończeniu czytania wzdycham i pytam "kiedy w końcu zrobisz coś romantycznego" ;) Oczywiście wiele nie oczekuję bo i tak ten mój mąż oglądający mecze prawie codziennie jest najwspanialszy :) Twój tekst jest świetny. Na pewno skłaniający do myślenia bo przyznam szczerze, że nigdy tak nie przeanalizowałam tego dlaczego ja właściwie czytam te romanse mimo, że wszystkie prawie takie same są.
OdpowiedzUsuńDzięki, nawet nie wiesz jak mnie cieszy jak ktoś chwali to, co naskrobałam :) I też tak mam, że zawsze jak przeczytam coś o miłości to patrzę na swojego i myślę "dlaczego on konno nie jeździ?!" :D
UsuńCiekawy tekst ;) Powiem tak, ja lubię i mecze i romansidła. Natomiast nie każda "baba" w romansidle uważa się za brzydką, nie raz czytałam i takie, które czuły się pięknościami, także są wyjątki od normy hehe... Swojego księciunia już mam i na szczęście nie ma On ani włosów ulizanych, ani bryczesów ani żadnego sygnetu, nawet obrączka go irytuje a gdzie tu sygnet ;p Kiedyś zdarzało mi się czytać więcej romansideł, teraz sięgam po różności...ale chyba trzeba w końcu wybrać jakieś luźne czytadełko ;p
OdpowiedzUsuńTo ja trafiam na te wypaczone romanse :) hm, tak teraz się zastanawiam, to mój Łukasz nie wyglądałby tak źle w bryczesach - muszę go namówić :D
UsuńJeszcze kilka miesięcy temu ten felieton uznałabym za przyjemny i wesoły i poszła dalej. Wtedy byłam szczęśliwa. Obecnie moje życie wywróciło się do góry nogami a moje Szczęście odeszło. Widzę świat na czarno a smutek towarzyszy mi w każdej sekundzie.
OdpowiedzUsuńDlatego dziękuję Ci Agatko za ten tekst. Jakoś tak troszkę podniósł mnie na duchu. Może powinnam wierzyć, że szczęście (pewnie w innej postaci) do mnie jeszcze wróci.
Kochana, nie wiem dokładnie, co się wydarzyło, ale ja jestem z tych, co głupio wierzą, że wszystko - nawet to, co najgorsze - jest po coś.
UsuńNa pewno szczęście do Ciebie wróci a jak nie, to skopię je po dupie :)
Trzymam Cie za słowo i odezwę za jakiś czas, kiedy będę potrzebować Twojej pomocy :P:P
UsuńTo ja na wszelki wypadek zacznę ćwiczyć mocne kopnięcia :D
UsuńBardzo fajny post :))
OdpowiedzUsuńW sumie to nie lubię romansideł - wolę bardziej kryminały. Ale mój mąż mecze bardzo lubi, ale nie ogląda ich. Tylko czyta relacje na żywo w internecie.
I dobrze, nie musi się stresować przez półtorej godziny :D
UsuńNie lubię meczy, romanse lubię czytać ale kocham najbardziej kryminały :D
OdpowiedzUsuńCzyli lubisz sobie o morderstwach poczytać :) to tak jak ja : D
Usuńza romasidłami nie przepadam, ale meczyk to lubię pooglądać :)
OdpowiedzUsuńIdeał kobiety!
UsuńOj weś bo się rumienię :D
UsuńA ja tam wolę horrory niż romanse :P Co prawda piłki nożnej nie oglądam, ale raczej nie jestem typem marzącej o księciu na białym koniu no bo c'mon przecież tacy nie istnieją, lepiej poczytać o jakichś morderstwach :P
OdpowiedzUsuńO morderstwach też lubię poczytać, zależy od nastroju :) a ostatnio czytam tylko thrillery i mi się za romansem zatęskło :D
UsuńJak przeczytałam początek, to od razu się zczaiłam, że jestem idealną kandydatką na bohaterkę romansu :D Niby ładna, ale ciągle coś w sobie doszukuję niefajnego. Niby mam tego księcia, ale go męczę tymi "wiesz, musimy się rozstać, bo to bez sensu, bo dziś spadł śnieg, a miało być słońce, więc w zaistniałej sytuacji, wiesz, rozumiesz przecież, że nie widzę dla nas przyszłości, bo jutro też może padać śnieg"
OdpowiedzUsuńI tylko on nie jest literacki i mnie łapie za nogi, sprowadza na ziemie i spokojnie mówi: "Poczekam aż się zastanowisz i Ci przejdzie"
Oooo, aż mi się słodko zrobiło, jak to przeczytałam :) to może ja o Tobie książkę napiszę? :)
Usuńhihi ostatnie zdania mnie rozbawiły :) Zazwyczaj nie czytam romansów nawet takich filmów nie oglądam. Zawsze stawiam na horrory :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Brrr, horrory lubię, ale się ich boję :)
Usuńja lubie mecze:)
OdpowiedzUsuńKolejna kobieta idealna!
UsuńJa lubię czasami dobrą obyczajówkę, ale mecze też uwielbiam i to zdecydowanie bardziej niż jeden z moich kolegów;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Bardzo fajny post :) Końcówka cudowna - piękne słowa.
OdpowiedzUsuńKiedyś będą one cytowane :)
UsuńO kurcze, naprawdę świetny i przemyślany tekst ;) Myślę, ze kobiety czytają romanse własnie po to, ze marzą o takiej miłości jak w książkach i chcą sobie przynajmniej pomarzyć. A co do facetów... nie wypowiadam się, bo często ich zachowanie jest dla mnie niezrozumiałe ;)
OdpowiedzUsuńO dziwnym zachowaniu facetów planuję zrobić niedługo post, ale muszę pozbierać materiały :)
UsuńŚwietny felieton - i ile tu prawdy! ;) Z chęcią poczytam więcej takich. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ach, szkoda tylko, że gazety się do mnie nie dobijają, żebym dla nich pisała :)
UsuńŚwietny wpis! Z chęcią przeczytam kolejne :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Ja uwielbiam i romanse i mecze :D
OdpowiedzUsuńTeż często zastygam przede telewizorem na te 105 minut z przerwą na siku i rzadko piwem, wole soczek jabłkowy :D
A Twoja 'teoria' całkiem spoko xd
O, i jesteś przykładem na to, że bez alkoholu też można :)
UsuńHaha, bardzo udany tekst, uwielbiam Twój styl pisania:)
OdpowiedzUsuńZe mnie chyba jest jakaś dziwna kobieta. Nienawidzę romansów, a mecze uwielbiam oglądać ze swoim chłopakiem. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://geekbsf.blogspot.com/
A ja rzeczywiście lubię romansy a za meczami nie przepadam. Typowo, stereotypowo.
OdpowiedzUsuńja nie lubie typowych romansow, wole czytam te mroczniejsze ksiazki. Od czasu do czasu lubie cos romantycznego ale nie lubie gdy glowny bohater uzala sie nad soba/Karolina
OdpowiedzUsuńDwie Perspektywy Blog
Mroczniejsze książki też lubię :)
UsuńPo przeczytaniu tego tekstu, a nawet w trakcie czytania, wrócił do mnie obraz sprzed paru lat, w związku z moim ostatnim chłopakiem. Ponieważ jestem bardzo dominującą osobowością, w każdym z moich poważniejszych związków lubiłam sobie pofacetować. I moi chłopacy nie mieli z tym problemów. Jedynie ówczesny partner patrzył na nas krzywym okiem, uważając, że to niemęskie. Dlaczego dajesz jej sobą rządzić? Dlaczego ona cię karmi? Dlaczego to znowu ona planuje, co będziecie robić? Ale nam było dobrze, a tylko o to chodzi. Do puenty dodałabym "wal świat, baw się dobrze".
OdpowiedzUsuńP.S. A w kwestii doskonałości wizualnych, nie oszukujmy się, że w domu jesteśmy obwieszeni biżuterią i chodzimy w szpilkach. Każdy człowiek wie, że nie ma nic wygodniejszego niż rozciągnięty dres i ciepłe kapciuchy ;)
Oh, no wiesz co! Ja dopiero szpilki zdjęłam, bo skończyłam okna myć :D
UsuńTekst czyta się z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńFaceci sa z marsa ,a kobiety z wenus ;) Ważne żeby robić to co się lubi,chociaż znam kobiety biegające na mecze i panów czytających romanse :)
OdpowiedzUsuńPana czytającego romanse to jeszcze nie widziałam :)
UsuńGenialny tekst :D I wypisz wymaluj jakbym czytała o sobie i Ciachu :D
OdpowiedzUsuńFajne te Twoje refleksyjne posty. Oby więcej ich u Ciebie było :)
OdpowiedzUsuńBędę myśleć nad nowymi :)
UsuńJa nie przepadam za romansami, po co się oszukiwać, że istnieją idealni mężczyźni :)
OdpowiedzUsuńIstnieją :)
UsuńNo cóż, stereotypy nie przez przypadek są stereotypami - prawda leży zwykle gdzie indziej. Nie przepadam za literackimi romansami, mecze za to - lubię bardzo :-)
OdpowiedzUsuńP.S. "Rzucać żabami" - czy to aluzja do filmu "Magnolia", w którym z nieba spada deszcz... żab?
Nieee, u mnie w domu się tak mówi, że "rzuca żabami", jak jest brzydka pogoda :)
UsuńNie bardzo przepadam za romansami, ale zdarza sie, że przeczytam. Kryminały, sensacja- to mnie bardziej kręci :)
OdpowiedzUsuńOj nie lubię romansideł , bardzo. Ale znam osoby co tylko. Po co im to pytam takie skrzywienie - ano marzyć sobie chcą. Niech marzą.
OdpowiedzUsuńA co powiesz o facecie, który nie lubi piłki nożnej :-P
OdpowiedzUsuńJak lubi siatkówkę, to ideał :D
UsuńHah, bardzo fajny artykuł. :D W sumie, jeśli wierzyć w przesądy, to nie jestem normalną dziewczyną, ba! Byłabym nawet czymś "między" płciami. :D Kocham oglądać piłkę nożną, ale nie pogardzę dobrą książką przeplataną motywem romansidła. :D
OdpowiedzUsuńA ja lubię i romansidła i mecze piłki nożnej. Trochę ze mnie taki babochlop? haha :D
OdpowiedzUsuńStereotypy stereotypami, ale ja tam meczy nie lubię ;D Za to ciekawy romans zawsze i wszędzie!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za romansami, są zbyt przewidywalne, nudne, tak jak napisałaś niemal zawsze powielany jest w nich jeden schemat. Ja wolę być zaskakiwana, z aurą tajemniczości, zagadką. Wole zdecydowanie kryminały, w których jak nawet pojawia się wątek romansowy to jest przedstawiany bardziej realnie a nie cukierkowo jak w harlequinach.
OdpowiedzUsuńWiarę w to, że możemy być szczęśliwi trzeba mieć zawsze. Ja jestem z natury romantyczką ale romansów staram się unikać :) (meczów z resztą też ;) )
OdpowiedzUsuńczytam romansidła, nie lubię kryminałów, mecze tez czasem z mężem pooglądam :)
OdpowiedzUsuńNie lubię romansideł, to nie dla mnie. Lubię kryminały, mecze piłki nożnej - mój mąż też fanem nie jest, ale za to oboje siatkówkę uwielbiamy :)
OdpowiedzUsuńmoże wspólna obserwacja :) o
OdpowiedzUsuńJa tam zawsze kochałam mecze i piłkę, i dobry horror. A romanse jak z bajki mnie śmieszą :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Ja mam podobnie! A jak jeszcze zbliża się reprezentacja w siatkówce, to o matuchno! Przeżywam na miesiąc przed, a na tydzień to już tylko tym żyję! :D
UsuńA co do samego tekstu świetny! Mówił Ci ktoś, że masz naprawdę świetny styl? Bardzo przyjemnie to wszystko się czyta! Pozdrawiam :)
Ja czytam wszystko, co mi wpadnie w ręce i zainteresuje, o! :D
OdpowiedzUsuńJa jestem romantyczką i lubię romantyczne powieści tylko takie z dobrym zakończeniem, może dlatego ze u mnie mi takiego brakuje.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis;) Ja chyba nie jestem typowa, bo nie czytam romansów za to lubię oglądać mecze, ojciec mnie zaraził, ale piwka to tego nie potrzebuję :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńProszę więcej takich przemyśleń na kształt felietonu :) A temat dość trafny :)
OdpowiedzUsuńna co dzień właśnie o to chodzi, by trochę sobie posłodzić rzeczywistość, czy to romansem, meczem, rozmową, czymkolwiek. ;)
OdpowiedzUsuńJa takich typowych romansów raczej nie czytuję. Chociaż się zdarza ;). Meczów natomiast nie trawię i nic, ani nikt nie nakłoni mnie do ich oglądania ;).
OdpowiedzUsuńE tam, stereotypy, ja nie lubię się z ckliwymi romansami :D. I widzę, że nie jestem osamotniona xD.
OdpowiedzUsuńSoczek jabłkowy... Chyba cydr :P.
Rzaby love <3.
Bardzo fajny tekst, od razu mam banana na twarzy ;).
Ja wciąż czekam aż w moim ogródku wyląduje Doktor. Ewentualnie aż z książki nagle wyskoczy Aragorn ^^.
City of Dreaming Books
Ciekawy tekst :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, wiara i nadzieja to podstawa ludzkiej egzystencji, lubimy mieć cel, lubimy mieć przykłady, że i nasze życie może zmienić się tak, jak w powieści, albo w jednej sekundzie jak w meczu, kiedy pada gol i nagle sprawy diametralnie się zmieniają.
Kochana świetny wpis :) Rzeczywiście książki jakie czytam są oparte na romansach:)
OdpowiedzUsuńCytat na końcu mi się podoba :)
No i pasujemy trochę do tego stereotypu bo mecze nudzą nas niesamowicie :P Ale przynajmniej staramy się zrozumieć podekscytowanie mężczyzn :D Ah gdyby tak piękny romans przydarzył się w życiu.... albo nie.... te dziwne nieporozumienia, płacz i zgrzytanie zębów w dalszej części historii nas przeraża xD
OdpowiedzUsuńja uwielbiam romansidła, ale niestety nie wszystkie się kończą tak pięknie. niekiedy jeden z bohaterów umiera..... a mecze, uwielbiam oglądać, choć jestem kobietą :D
OdpowiedzUsuńA ja tak nie stereotypowo romansów nie lubię, już bliżej mi do oglądania meczów ;p
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to na pewno jest bardzo źle że jest tutaj tylko jeden komentarz.W ogóle to mi się nie podoba na ten moment.
OdpowiedzUsuńWedług mnie jeśli już zamierzacie obstawiac mecze online, to najlepiej będzie jakbyście wybrali sobie jakiegos sprawdzonego i legalnego bukmachera. Spis wszystkich legalnych polskich bukmacherów znajdziecie tutaj https://typuje.pl/blog/legalni-bukmacherzy-internetowi-w-polsce i jak najbardziej polecam wam z niego skorzystać
OdpowiedzUsuńJak dla mnie świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń