Trafiłam ostatnio na cholernie
wzruszającą książkę ( nigdy nie czytajcie takich w autobusie, bo
ja dzisiaj ukradkiem podcierałam łzy). Ogóle cala historia jest o
szczęśliwej, choć nieco podzielonej rodzinie, na którą spada
wielkie nieszczęście – czterdziestokilkuletnia Callie, matka,
żona, córka, siostra i przyjaciółka zapada na nieuleczalną
chorobę.
I w ramach tego smutnego wątku
zaczęłam się zastanawiać co chciałabym zrobić, nim zejdę z
tego ziemskiego padołu i wejdę pomiędzy anielskie chóry. Dodam
tylko, że wierzę, że na moje przybycie zorganizują w niebie
wielką imprezę, podczas której będzie śpiewał sam Michael
Jackson. A tekst piosenki napisze mu Szekspir i Kurt Cobain –
tradycja z nutką nowoczesności.
Aha– moje marzenia, chciejki czy jak
to nazwać, wcale nie będą górnolotne (a przynajmniej nie
wszystkie), więc jeśli spodziewacie się, że chciałabym polecieć
w kosmos, to niestety się rozczarujecie. Kolejność przypadkowa.
Napisać taką książkę, żeby sam
Paulo Coelho bił pokłony. Nie lubię stylu pisania Coelho, tym
większą będę miała satysfakcję, jeśli on polubi mój styl. A
najlepiej to gdyby powiedział, że moja książka jest tak
wspaniała, że jego wszystkie dzieła są przy tym niczym
wypracowanie gimnazjalisty z zaburzeniem rzeczywistości.
Ubrać się totalnie awangardowo, bez
strachu, że sąsiedzi pomyślą, że przesadziłam z
antydepresantami. Wiecie, tak jak ubrane są kobiety z wybiegów mody
– kawałek folii aluminiowej wpiętej we włosy, spódnica w
strzępach i do tego sam żakiet, bez niczego pod spodem. Modnie,
parysko, nowocześnie – ale sądzę, że na taki strój zdecyduje
się dopiero wtedy, gdy przywitam się ze swoją starczą demencją.
Nauczyć się robić placek z
truskawkami i galaretką – wyjawię wam w sekrecie, że taki placek
jest od dzieciństwa spełnieniem marzeń moich kubków smakowych.
Kwaskowany smak truskawek, słodki biszkopt, kremowa masa – istne
cudo!
Kupić zupełnie niepotrzebny ciuch za
wielkie pieniądze – znaczy się, chciałabym mieć tyle pieniędzy,
żebym nie zauważyła kompletnie braku pięciu tysięcy na moim
koncie. A bardzo drogi płaszcz, czy sukienkę na wystawne przyjęcia
powiesiłabym w szafie i cieszyłabym się z samego faktu, że tam
sobie wisi.
Wziąć ślub – jestem zwierzęciem
stadnym, chociaż moje stado nie może być zbyt duże i głośne, bo
dostaję nerwicy. Nie jestem z tych, którzy lubią samotne życie a
związek dla nich to spotykanie się ze sobą dwa razy w tygodniu na
kilka godzin – takie coś było dobre w liceum, teraz potrzebuję
stabilizacji.
Ten podpunkt ma szansę się spełnić
a przynajmniej jesteśmy w trakcie jego realizacji.
Chcę, żeby było idealnie, cudownie.
Żebym miała przy swojego boku cudownego mężczyznę a za sobą
wszystkie osoby, które znam, lubię i kocham (i tych ze strony
narzeczonego, których nie znam.) Marzy mi się piękne wesele z
tańcami, z biegającymi wokoło dziećmi (nie moimi), z
przyjaciółkami, które będą pomagały wstać, gdy potknę się o
swoją wymarzoną suknię ślubną. A później, gdy już wszystko
się skończy, padnę ze zmęczenia na łóżko a obok mnie padnie
mój mąż i najcudowniejsze w tym wszystkim jest to, że od tamtego
dnia, zawsze już będziemy zmęczeni razem.
Poczuć gorący piasek pod stopami –
nad morzem była raz, ale biorąc pod uwagę, że było to Morze
Północne i było gdzieś około dziesięciu stopni ciepła, nie
miałam najmniejszej ochoty ściągać butów i stawać na zimnym
piasku. Więc marzenie nadal jest do spełnienia.
Zobaczyć deszcz spadających gwiazd –
wiem, wiem, w zeszłym roku była taka noc, ale niestety nie udało
mi się wtedy rozłożyć kocyka i obserwować nieba przez całą
noc. Ale to dobrze, mam na co czekać.
Powiedzieć wszystkie teksty, które
mówią tylko matki np. „mięso zjedz, ziemniaki zostaw” albo
„ubierz szalik, ja z tobą po doktorach chodzić nie będę”. To
kwintesencja całego macierzyństwa, móc tak powiedzieć i dodać w
myślach - „cholera, mówię jak moja matka!”
Zrobić coś, żeby świat pamiętał o
mnie nieco dłużej niż do czasu śmierci moich wnuków. Coś, co
nie będzie wymagało zmiany mojej płci czy powiększenia biustu do
rozmiaru XYZ. Mogłabym na przykład odkryć lekarstwo na raka, ale
moja wiedza z biologi musiałaby chyba wykraczać odrobinę poza to,
co wyniosłam z liceum. Albo mogłabym odkryć nową planetę (do
tego chyba potrzebowałabym teleskopu bardziej profesjonalnego niż
ten, który można kupić na allegro za 99.99 zł.)
W każdym razie chcę się jakoś
zapisać w tych annałach historii świata. Pal licho, mogę być
znana jako „matka tego, który...” - nie będę wybrzydzała.
Przejść się w uroczej sukience i
sandałkach na obcasie po Paryżu – chciałabym w ogóle mieć w
końcu jakąś uroczą sukienkę, którą mogłabym nosić w gorące
dni (a mam tylko takie, które wyglądają jak sukienki weselne), a
Paryż to jedynie dodatek do marzenia. No bo kto nie chciałby
chociaż raz w życiu znaleźć się w Paryżu? Pal licho możliwość
zamachu, liczy się romantyzm!
Dzisiaj umyśliłam sobie kim chcę być
po studiach – w końcu wybrałam swoją drogę! Fanfary poproszę.
Otóż kochani chcę... udzielać ślubów cywilnych (bo kościelnych
nie da rady.) Czyli muszę być urzędnikiem stanu cywilnego. Bam!
Oto ja – przyszła pani od ślubów.
Poza tym nie mam żadnych wygórowanych
marzeń i oczekiwań od życia; ot, dobrego męża (zanosi się na
to), grzeczne dzieci, które nie będą lubiły Świnki Pepy (nie
znoszę tego wieprzka), garstkę przyjaciół wokoło, ład w
rodzinie, trochę pieniędzy, kilka psów i kotów, zaprzyjaźnioną
sarenkę, która by odwiedzała mnie w moim ogródku i dom. I tyle.
Albo nie – jeszcze kilkanaście lat życia dla mnie i dla nich wszystkich, żebym mogła się tymi
wszystkimi cudami nacieszyć.
"Chodzi o spokój. I radość. O szczęście. Chodzi o to, jak jej serce zaczyna się uśmiechać, gdy tylko usłyszy na podjeździe samochód Eda. I o poczucie bezpieczeństwa: Lila wie, że nie będzie z nią pogrywał, że jak mówi, że zadzwoni, to zadzwoni i że gdy na nią parzy, kiedy siedzą razem na tarasie, wcale nie widzi jej tak, jak ona siebie postrzega: niskiej, pulchnej żydówki z szopą na głowie, długim nosem i podwójnym podbródkiem. On widzi w niej Audrey Hepburn."
O taką książkę chętnie bym przeczytała. Szkoda, że już brałam ślub, bo może to Ty byś mi go udzieliła :)
OdpowiedzUsuńFakt twoje marzenia nie są wygórowane, więc czas je spełniać :) Problem może być tylko z tą sarenką :D
pozdrawiam
Sarenka jest jednym z ważniejszych marzeń :D
UsuńMogę waszym dzieciom ślubu udzielić ^^
Też bym chciała takową przeczytać. ;)
UsuńTytuł to "Obietnice, których trzeba dotrzymać" J. Green :)
UsuńTaka lista to fajna sprawa;) co do tekstu "cholera, mowie jak własna matka" to prawda:D zycze ci zaliczenia podpunktow z tej listy jak najszybciej;)
OdpowiedzUsuńHaha, tak właśnie słyszałam :D mam nadzieję, że dane mi będzie to mówić :)
UsuńMyślę, że Twoja lista ma szanse się spełnić :) Tylko nie zrealizuj tych punktów zbyt szybko, w końcu coś musi Cię trzymać na tym świecie :D
OdpowiedzUsuńOkey, Paryż zostawię sobie na koniec :)
Usuńpo ślubie takim niepotrzebnym, a drogim ciuchem będzie Twoja kiecka ślubna :P
OdpowiedzUsuńudzielanie ślubów, fajna sprawa, też kiedyś o tym myślałam :)
Ty faktycznie :D popatrz, jak mi marzenia spełniasz :D
Usuńi to za darmoszkę :P
UsuńJa to mam szczęście ^^
UsuńOh "Plotkara" uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńPoza tym bardzo ciekawe marzenia, a ostatnie to wgl WOW, ale fajnie to sobie wymyśliłaś :)
Że udzielać ślubów? :D Dzisiaj mnie natchnęło :)
UsuńFaktycznie nie masz zbyt wygórowanych marzeń :) Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, co chciałabym jeszcze zrobić przed śmiercią. Z tą Panią od udzielania ślubów cywilnych to tak serio? :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej serio :) będę później coś (małe coś, ale zawsze) znaczyła w życiu dwojga ludzi :)
UsuńPiękne masz marzenia i większość do zrealizowania :) Co najlepsze wystarczy troszkę chęci, prób i błędów :) Jak widać, tak niewiele człowiekowi do szczęścia brakuje :) Zobaczyć deszcz spadających gwiazd, oj też bym chciała! Aktualnie piszę opowiadanie. Kto wie, może kiedyś będzie z tego książka :) Powodzenia kochana w realizowaniu swoich małych wielkich marzeń, ja wierzę, że się spełnią! Masz na to całe życie! :)
OdpowiedzUsuńAle takie zwykłe marzenia dlatego są najlepsze :) bo mają szansę realizacji :)
UsuńO, to ja się piszę na Twoją recenzentkę :)
Bardzo fajne plany ;) Marzy mi się taki sam spacer po Paryżu, koniecznie z bagietką wystającą z torebki, którą będę podgryzać ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
O, bagietka też musi być! :) Dopisuję do swojego marzenia :)
UsuńAle fajnie to opisałaś. :)
OdpowiedzUsuńParyż, o tak! <3
Jedziemy? :P
UsuńChętnie. :D ale muszę nazbierać. :D
UsuńA to ja też :P
UsuńNo to zaczynajmy odkładać . :D
UsuńTwa lista jest bardzo podobna do mojej:D
OdpowiedzUsuńTo możemy się wspierać ^^
Usuńidziemy szukać sarenki?:P
UsuńPół roku temu też byłam nad Morzem Północnym, w Hadze i było tak samo chłodno, jak nad naszym Bałtykiem, ale TO MORZE, liczy się dla mnie sam 'klimat', a nie gorąco.
OdpowiedzUsuńNoc spadających gwiazd jest co roku jakoś w sierpniu, więc możesz to ogarnąć już niedługo :D No i ciekawy zawód sobie umyśliłaś. Dobrze, że związany ze studiami przynajmniej :P
Przynajmniej tyle a aplikacji robić nie muszę :D
UsuńO, to w sierpniu muszę się zmobilizować :)
Ta książką to mnie wcale nie zaskoczyłaś:)
OdpowiedzUsuńŚlub z pewnością będzie wymarzony, w noc poślubną (lub późniejszą;)) spłodzicie cudowne dziecko, które będzie genialne i sprawi, że będziesz znana jako mama tego co...;)
Noc spadających gwiazd jest piękna:) Widziałam 2 lata temu:) Niestety w zeszłym roku chciałam podziwiać je na plaży nad morzem, ale pogoda nie dopisała:/
A i reszta myślę, że jest do spełnienia;)
Najgorzej z tą oswojoną sarenką, ale może się uda - będę was informowała na bieżąco :)
UsuńA widzisz, zapomniałam Ci napisać że to możliwe:) Jak byłam mała to moj tata znalazł ranną sarenkę i dość długo mieszkała u nas:) I nawet jak jej się kopytko wygoiło to przez pewien czas wracała na noc:) Niestety któregoś dnia pogoniła za innymi sarenkami. Ale czasami nas odwiedzała i reagowała na imię;)
UsuńWarto mieć taką swoją listę, i warto spełniać marzenia. Powodzenia Agatko :-)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, co by nie zapeszyć :)
UsuńA niech ktoś wreszcie utrze nosa Panu Coelho :D Mnie też denerwowały jego książki, ten naiwny sposób myślenia i pisania. Marzenia całkiem ciekawe - teraz będę zastanawiać się jak wygląda praca urzędnika stanu cywilnego (oprócz oczywistych czynności ;)).
OdpowiedzUsuńPodejmę się zadania ucierania nosa :)
UsuńJak ubierzesz się tak awangardowo, daj znać jak reakcje innych :D!
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz nic przeciwko wspólnemu obserwowaniu, to zapraszam, na pewno się odwdzięczę.
Jedynie daj znać że zaczęłaś :))
Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam ! Byłoby miło gdybyś zaobserwowała:) Pozdrawiam.
Haha, będę robić im zdjęcia, bo nie wiem czy dobrze opisze ich zszokowane miny :D
UsuńTwoje refleksyjne posty bardzo podziwiam i lubię. Życzę, abyś zdążyła ze wszystkim, a gorący piasek zrealizuj jak najszybciej! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) niektórym się one nie podobają, no ale :)
Usuńmasz naprawde fajna listę, ja nigdy się nad tym nie zastanawiłam, ale pomyślę :)
OdpowiedzUsuńCzasami warto :)
UsuńPrzeczytałabym tą książkę :) super post :)
OdpowiedzUsuń"Obietnice, których trzeba dotrzymać" J. Green :)
UsuńChyba i ja muszę zrobić taką listę :)
OdpowiedzUsuńto z plackiem z truskawkami nadarza się wkrótce okazja, byle dotrwać do końca maja:)
OdpowiedzUsuńTo już niedługo! :)
UsuńPani od ślubów?? Ciekawy pomysł na siebie ;) a może tak z innej strony - zając się organizowaniem od podstaw ślubów i wesel? Podobno ostatnio staje się to coraz bardziej modne
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tym, ale tutaj będę robiła coś przynajmniej w kierunku tego, co obecnie studiuje :) a że mieszkam na końcu świata to tutaj raczej ciężko z organizacją ślubów - ludziom szkoda na to pieniędzy :)
Usuńhahaah uśmiałam się :) świetny post! fajnie piszesz .... i urzędnik stanu cywilnego - ale się naoglądasz :D
OdpowiedzUsuńCudowne takie pomysły. :) No nic… zostaje je tylko spełniać! I trzymam kciuki, żeby jak najwięcej się udało!
OdpowiedzUsuńPozostaje nam tylko życzyć Ci spełnienia wszystkich Twoich marzeń :)
OdpowiedzUsuńwarto mieć taką listę i ją realizować. powodzenia! :-)
OdpowiedzUsuńHaha, wspaniale to opisałaś:) Znam to ciasto z galaretką, jest pyszne, taki smak dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizacji! a jak już skończysz, to zawsze możesz coś dorzucić nowego ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Przepraszam, że tak zacznę ale...hahaha Peppy nie znosiłam a dziś? Muszę nawet tolerować...i ba! Co gorsza oglądać :)
OdpowiedzUsuńPeppa jest super!!! Placek z truskawkami, masą i galaretką to prościzna- nauczę Cię (też go bardzo lubię). Pozdrawiam i wytrwałości w dążeniu do celu:)
OdpowiedzUsuńW planach i już na półce mam książkę "Czego najbardziej żałują umierający" i uśmiechnęłam się jak zobaczyłam u Ciebie ten post :). Spełnienia marzeń Ci życzę.
OdpowiedzUsuńSuper lista :) Ja widuje czasem na ulicy ludzi, ktorzy sie ubieraja zupelnie inaczej niz wiekszosc. Czytalas moze kiedys "Blekitny Zamek" ? Historia troche podobna.
OdpowiedzUsuńParę rzeczy z tej listy już zaliczyłam :) chcesz udzielać ślubów - no proszę. I będziesz kazała mówić ludziom, że są świadomi praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, szkoda, że nie załapię się na ślub u Ciebie...
OdpowiedzUsuńW sumie dobrze byłoby, żeby każdy z nas miał taką listę - wtedy spełnialibyśmy swoje marzenia, bo mam wrażenie, że coraz ciężej nam to wychodzi i dopiero w obliczu śmierci, ludzie zaczynają żałować, że całe życie przeszło im koło nosa razem z marzeniami ;)
OdpowiedzUsuńTaki biszkopt z galaretką, truskawkami i masą najlepiej karpatkową, uwielbiam robić latem dla ochłody:)
OdpowiedzUsuńI co ja mam Ci napisać ? Kochaj, tańcz i żyj ! Spełniaj marzenia udzielaj ślubów a później rozwodów :) Śmiej się i płacz nad książką, jeżeli jest tego warta. Twój post nastawił mnie pozytywnie mam kasę, dom, pracę ale brak... hmm szczęści chyba tak więc idę na zakupy bo m mąż z głodu padnie ! szkoda zostać sama w wieku przed 30 !
OdpowiedzUsuńAleż się zaczytałam w tą listę spraw do zrobienia. Nawet niektóre punkty się pokrywają . Mam nadzieję, że uda Ci się je spełnić, a przynajmniej te najważniejsze :)
OdpowiedzUsuń*pokrywają się z moimi (np. ten o ślubie :D )
UsuńChętnie przeczytam taką książkę. Życzę spełnienia wszystkich marzeń
OdpowiedzUsuńWe mnie też od jakiegoś czasu dojrzewa myśl, żeby napisać książkę :)
OdpowiedzUsuńSpoko, zapamiętam, żeby takich nie czytać. I tak się nie wzruszam, a na książki nie mam czasu. xD
OdpowiedzUsuńKsiążkę Twoją kupię.
Mówi się ,,Carpie Diem" z czym nawet mogłabym się zgodzić.
Nie wiem czy chciałabym wziąć ślub, ale ubierać oryginalnie się nie boję.
Oj, mi także marzy się ubierać tak, jak chcę i nie bać się opinii innych ludzi. Trzymam kciuki za tę książkę! ;)
OdpowiedzUsuńGenialny wpis :) Lista zrobiona w najlepszym możliwym stylu. Powodzenia w realizacji!
OdpowiedzUsuńJa Peppe musiałam oglądać, gdyż moja bratanica ją uwielbiała, a spędzałam z nią bardzo dużo czasu. Chyba z musu polubiłam tę świnię ;)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym mieć stabilizację w postaci ślubu i mówić dzieciom te wszystkie rzeczy, które mówią matki (nawet "co ty masz za bałagan w pokoju, tylko jeszcze nasrać na środku" xd). Przybij piątkę!
OdpowiedzUsuńOj, nie demonizuj świnki Pepy... Może nie jest zbyt urokliwa, ale uczy dzieci wielu pożytecznych rzeczy. Moje dziecko wychowało się na niej - dzięki temu mówi proszę, przepraszam i wiele innych pożytecznych słów.
OdpowiedzUsuńTaki placek jest pyszny! :D
OdpowiedzUsuńOFFICIAL PATTY (klik)
Myślę, że większość da się zrealizować :P
OdpowiedzUsuńAle ta sarenka? Sentyment masz do Bambi? :)
Całkiem spoko te rzeczy do zrobienia. ^^ I myślę, że jak się zepniesz, to dasz radę ze wszystkim. :D
OdpowiedzUsuńA udzielisz mi ślubu w stroju Elvisa? xDD
Świetne rzeczy do zrobienia. Sama mam niektóre na swojej liście. Trzymam kciuki za ich spełnienie. Dasz radę ;*
OdpowiedzUsuńPowodzenia w spełnianiu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Wspaniały post, dający do myślenia. Niesamowite, że takie proste rzeczy potrafią sprawić człowiekowi tyle radości. Nie bez powodu mówi się, żeby cieszyć się z drobiazgów, to one budują naszą codzienność.
OdpowiedzUsuńI mnie również zaciekawiłaś tą książką, ale wypatrzyłam, że jednej z osób wcześniej podałaś jej tytuł oraz autora - już to sobie zapisałam :D A co do Twoich marzeń to uważam, że niemal wszystkie są naprawdę do spełnienia i życzę Ci, żebyś każde z nich zrealizowała :)
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
piękne te marzenia :-) i jaki ciekawy wybór kariery :D nigdy nie znałam kogoś takiego :D zgłoszę się do ciebie za miliard lat jak kogoś znajdę :P
OdpowiedzUsuńA Peppy też nie znoszę! kto wymyślił te bajkę?! :P
napisać książkę.... to jest marzenie, moje również :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w realizacji listy :)
OdpowiedzUsuńPowiedzieć wszystkie teksty, które mówią tylko matki np. „mięso zjedz, ziemniaki zostaw” albo „ubierz szalik, ja z tobą po doktorach chodzić nie będę”. To kwintesencja całego macierzyństwa, móc tak powiedzieć i dodać w myślach - „cholera, mówię jak moja matka!” Pięknie napisane:) Ja się często na tym przyłapuję:D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta Twoja lista. Chyba bym co nieco przejęła. ;)
OdpowiedzUsuńŚwinki Pepy też nie znoszę, a ostatnio trafił mi się do opieki syn kuzynki, który nic innego nie ogląda :/
OdpowiedzUsuńFajne plany i marzenia, mam nadzieje, że uda Ci się je zrealizować :)
To ja Ci życzę kilkadziesiąt a nie kilkanaście lat na nacieszenie się tym wszystkim- a najlepiej jakbyś zasłynęła jako najstarsza kobieta na świecie- albo najlepiej Wy oboje jako najstarsza para- bo nikt nie chce zostać sam.
OdpowiedzUsuńPoczątek mnie zasmucił bo temat utraty lub choćby myśli o ewentualnej utracie bliskiej osoby-to mnie zawsze przeraża i dołuje, ale Twoje plany czytałam z wielkim uśmiechem na ustach:) Bardzo lubię takie poczucie humoru:)