16 mar 2016

#Jeżycjada "Brulion Bebe B."


„Często zdumiewa mnie, jak zawiłe są linie kreślone palcem przypadku i jak bardzo losy nasze zależą od tych poplątanych bazgrołów.
Gdyby na przykład ulica Armii Czerwonej nie była w sierpniu rozkopana do imentu, Bebe i Dumbo nie spotkaliby się koło fontanny. Zapewne spotkaliby się nieco później, w innym punkcie miasta, ale kto wie, czy wtedy zwróciliby na siebie uwagę?”

   Beata, zwana Bebą i Konrad Bitnerowie byli dziećmi bardzo samodzielnymi; nie mieli innego wyjścia, bowiem ich ojciec postanowił założyć w Brazylii nową rodzinę zapominając jakby o tej, którą już miał za żelazną kurtyną a matka była artystką a to samo przez się rozumie, że nie miała głowy do tak przyziemnych spraw jak gotowanie czy sprzątanie domu. Oczywiście sławna Józefina Bitner kochała swoją córkę stojącą u progu dorosłości i syna, który był jeszcze w tym wieku, w którym jeździ się na kolonie; nie umiała ona tylko wyrażać tej miłości w sposób typowo matczyny. Była raczej matką-amerykanką niż matką-polką. 

   Jako, że w Jeżycjadzie wszystko jest powiązane, nikogo nie powinien zdziwić fakt, iż Józefina była daleką kuzynką Kłamczuchy, czyli Anieli Kowalik, niespełnionej aktorki, która swego czasu – klik – przeniosła się z dnia na dzień do Poznania znad dalekiej Łeby, gnana uczuciem miłości i przeznaczenia.
Z owej miłości nic nie wyszło, jednak dzięki temu losy Anieli potoczyły się tak, że na obecnym etapie Borejkowej rzeczywistości jest ona suflerką w teatrze a nie pakowaczką ryb w nadmorskiej fabryce.

   Zrządzeniem losu Józefina postanawia pozostać w Ameryce, do której wyjechała na kilka tygodni a opiekę nad swoimi skarbami powierzyła Anieli. Warto tutaj zaznaczyć, że Kłamczucha nie zmieniła się za bardzo od czasów licealnych i jej największym problemem w dorosłym życiu było to, że nie miała ona jeszcze okazji odrzucić zaręczyn, mimo że miała już lat dwadzieścia pięć.

   Już z pierwszych stron dowiadujemy się co dzieje się u głównych bohaterów serii – Ida zerwała zaręczyny i postawiła wszystko na karierę lekarską (jej hipochondria nie poszła na marne!) Cesia i Hajduk doczekali się trójki dzieci, piękny Pawełek w końcu się ustatkował a Gabrysia została znowu oszukana przez Pyziaka i samotnie wychowywała dwie córeczki. Aniela zaś ciągle mieszkała na walizkach, ciągle nie miała swojego miejsca na ziemi i troszkę ją to uwierało, prawdę mówiąc.

   W roku 1988 trzecia z kolei Borejkówna ma zaszczyt nazywana być licealistką, z wszelkimi łączącymi się z tym wadami i zaletami. Natalia w przeciwieństwie do sióstr nie jest orłem z żadnego przedmiotu i nawet poczciwym wróblem trudno ją nazwać; łapie dwóję za dwóją i dotyczy to też języka polskiego, który przecież dla żadnej Borejkówny nie powinien być trudny i niezrozumiały. Coś jednak Natalię hamuje, dręczy i mimo że wie dużo to nie potrafi tego przelać na kartki opatrzone nazwą SPRAWDZIAN.

  W tej części na scenę wkracza wyjątkowy Bernard Żeromski, który zawsze kojarzył mi się z Hagridem z „Harry'ego Pottera” - brodaty, wysoki, szeroki w ramionach i kompletnie nieprzystosowany do życia w brutalnym społeczeństwie. Bernard był artystą i świat postrzegał jako miejsce na plewienie dobra; niestety nie wszyscy mieszkańcy globu mieli zamiar dostosowywać się do bernardowych światopoglądów i czynili zło, co zawsze go raniło tak, jakby to jemu to zło wyrządzano osobiście.

„- Nigdy nie miałeś brody na przykład.
- Miałem – oświadczył Bernard. - Lecz ogoloną.”

   Bernard miał ucznia zwanego Dumbem, który został wyrzucony z wrocławskiego liceum i był zmuszony przenieść się do Poznania. Tam spotkał Bebe i tę dwójkę od razu coś magicznego połączyło, w przeciwieństwie do Bernarda i Anieli, bowiem ta magiczna więź istniała jedynie ze strony wielkoluda o czułym sercu. W światopoglądzie Anieli wprawdzie istniał jakiś przyszły mąż, jednak miał on być lekarzem lub prawnikiem a nie artystą. Poza tym miał być zabójczo przystojny a Bernard był po prostu uroczy z wyglądu. 

   Ogromną rolę, po raz kolejny, odegrał mało zauważalny profesor Dmuchawiec; człowiek schorowany, ale nadal pełen wigoru i jasnego umysłu. Jego trafne spostrzeżenia nie raz zmieniały życie jego dawnych wychowanków i innych młodych ludzi, którzy stanęli na jego drodze. Dmuchawiec przypomina mi niejednokrotnie o tym jak w starożytności dbano o osoby starsze; przypisywano im wielką mądrość życiową i słuchano ich rad – całkiem inaczej niż obecnie, kiedy „gderanie starych” zbywa się machnięciem ręki.

   Książki Musierowicz to także proste odpowiedzi na pytania, które nurtują każdego chyba człowieka. Wcale nie filozoficzne, niezbyt rozległe i ani trochę nie patetyczne, tylko zwyczajne i po prostu – ludzkie,

„- Ale niech mi Basia powie, czemu ja muszę żyć w takich czasach? - wybuchnął goryczą pan Karolek.
- Bo tak się Panu Bogu podobało – wyjaśniła mu staruszka.”


   "Brulion Bebe B." to kolejna część serii, w której możemy obserwować przemianę Kłamczuchy z trzpiotki w mądrą i dojrzałą kobietę. To także kolejny hołd dla Dmuchawca, który - patrząc z obecnej perspektywy mojego jestestwa - jest tak naprawdę osią całej Jeżycjady. Borejków jest tutaj jak na lekarstwo i są oni głównie reprezentowani przez dorastającą Natalię, która nigdy nie była moją ulubienicą, jednak pomimo tego książka i tak spełnia swoje najważniejsze zadanie - umila czas, przenosi w przeszłość i przypomina, co jest w życiu ważne. 

PS - Naskrobałam już recenzję książki "Kamień i sól" i chciałabym ogłosić wszem i wobec, że jutro pojawi się na blogu - po dłuższej przerwie - niepochlebna recenzja. To taka zapowiedź, żebyście byli przygotowani na to, że nie będę jutro zbyt miła i dla książki i dla autorki. Będzie rzeź. 

29 komentarzy:

  1. Tytuł mi się kojarzy skądś, ale opis już w ogóle nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki Pani Musierowicz są jakieś, takie… naprawdę wyjątkowe. :D

    Jutro rzeź? Aż tak kiepsko? Ojacie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz,że tej części nie czytałam. Wstyd!
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki tej książce dowiedziałam się, co to są limeryki i nauczyłam się je pisać :D No i Bernard na zawsze pozostał moim ideałem artysty i człowieka, jest po prostu mega, i w tej książce, i w dalszej części swojego życia :) Mogłabym założyć jego fanklub.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba przestanę komentować tą serię, bo to kolejna książka której nie czytałam;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Jeżycjadę i przeczytałam wszystkie książki, które do tej pory wyszły. Nawet jeśli Borejków jest jak na lekarstwo, to i tak wspaniale się to wszystko czyta i wtapia w klimat Musierowiczowego Poznania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię jakoś Polskich autorów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba jedna z części Jeżycjady, którą pamiętam najsłabiej, ale czytałam na pewno bo zapoznając się z Twoją recenzją skutecznie odświeżyłam sobie pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez Twoje recenzje mam ochotę zacząć czytać Jeżycjadę w kolejności, żeby wreszcie zorientować się w relacjach między bohaterami.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, ja to czytałem. chyba. okładkę kojarzę. coś musiało być na rzeczy :) albo inną książkę z tej serii. jakoś mi się dzieciństwo przypomniało :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak co środa, dowcip do Ciebie woła :D

    Neil Armstrong ląduje na Księżycu. Wysiada z lądownika i mówi:
    - To jest mały krok dla człowieka, ale duży dla... Zaraz, co to?
    Patrzy, a parę metrów dalej pali się ognisko, przy którym siedzi trzech facetów. Rozmawiają i pieką kiełbaski. Okazuje się, że są to Ukrainiec, Egipcjanin i Polak.
    - A wy co tu robicie? - pyta zbity z tropu Armstrong.
    - No, ja akurat doiłem krowę i jak pieprznęło w Czarnobylu, to aż tu doleciałem - mówi Ukrainiec.
    - A ja - mówi Egipcjanin - chodziłem po piramidach i tak jakoś mnie przerzuciło.
    - No a ty? - pyta Polaka.
    - K***a, nie wiem. Z wesela wracam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam ''Opium w rosole'' tylko od tej autorki, ale tak dawno, że już wcale tej pozycji nie pamiętam!
    Czekam na tą niepochlebną recenzję, muszę przyznać, że lubię niepozytywne opinie, mają w sobie to ''coś'', czego nie mają pozytywne... :)
    Buziaki!
    StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętam czytałam kilka książek z tej serii ale tej chyba nigdy! melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Kojarzę Dmuchawca, aczkolwiek niezbyt dobrze. Może to i dobrze, że rodzina Borejków została w tym tomie odsunięta na drugi plan.
    Ogień i woda nie bardzo mi się podoba, dlatego nie sięgałam po Kamień i sól. Czekam w takim razie na Twój jutrzejszy wpis, bo tak sądziłam, że ja też nie będę zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubiłam tę książkę wiele lat temu, ale moją ulubioną z cyklu Jeżycjada jest Opium w rosole:)

    OdpowiedzUsuń
  16. i tą część mam w swej pamięci :)

    OdpowiedzUsuń
  17. "Brulion Bebe B." nie czytałam, ale za to "Kłamczuchę" i "Opium w rosole" - lektury z gimnazjum :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam tej książki, ale bardzo podobało mi się Opium w rosole. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Musierowicz muszę nadrobić, ale przyznam, że najbardziej rzuca się w oczy ta czerwona zapowiedź jutrzejszej rzezi :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. To ja czekam na rzeź. Nie rozczaruj mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ile tam jest postaci O.O Trochę trudno to ogarnąć jak się nie czytało książek, ale staram się nadążać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. nie czytałam, ale z chęcią przeczytam. ;)
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja pamiętam, że mi się podobała, ach co to byly za czasy

    OdpowiedzUsuń
  24. jako nastolatka uwielbiałam książki Musierowicz ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. uwielbiam tę książkę ma neizwykły klimat

    OdpowiedzUsuń