Test napisany w formie ironicznej i
sarkastycznej, za wszelakie obrażenia i oburzenia społeczne autorka
nie odpowiada.
Przyjęło się, że
kobiety lubią zaczytywać się w romansach. A o czym romanse są,
wie każdy –zazwyczaj na początku, bo pod koniec byłoby dziwnie,
poznajemy zwykle główną bohaterkę, która uważa się za brzydką
babę, której nic w życiu nie czeka. Pół strony później
przegląda się ona w lustrze bądź sklepowej witrynie i tajemniczy
narrator wyjawia, że jest ona tak naprawdę piękna jak marzenie, ma
cudne włosy i w ogóle to każdy się za nią ogląda na ulicy.
Czemu się
przyjęło, że główne bohaterki romansów uważają się za
brzydkie, to nie wiem. Wiem za to tyle, że jeżeli nie zmienię
nastawienia, że wyglądam dobrze i ludzi nie straszę, to nie mam co
liczyć na historię jak z harlequina.
Wracając do
romansu – gdy już się okaże, że brzydka główna bohaterka
wcale brzydka nie jest, przychodzi czas na poznanie Tego Jedynego.
Miłość wybucha fajerwerkami a łuna ich uczucia rozświetla pół
globu, gołębie gruchają a bezdomni szczerzą zęby w szerokim
uśmiechu, bo oto na ich oczach odnalazły się dwie połówki
jabłka, bez GMO.
Ale niestety, później zazwyczaj, kochankowie się rozstają. Zwykle
chodzi o jakiś banał, niezrozumienie, które powoduje, że ona
płacze przeraźliwie a on próbuje się tłumaczyć, chociaż ona
przez swój lament i tak niczego nie słyszy. Później on odchodzi
na jej prośbę a ona jeszcze rzewniej płacze, bo teraz znowu jest
sama i znowu stała się szarą myszą.
Mijają dni, tygodnie lub lata, w zależności od wyobraźni autorki
i kochankowie, rozdzieleni kobiecą frustracją, dumą i łzami,
spotykają się nagle przypadkowo na środku ulicy, tłumaczą sobie
wszystkie nieporozumienia i znowu powtarza się scena z bezdomnym i
gołębiami. I tak właśnie kończy się większość romansów –
no, niektóre są jeszcze ukraszone zakończeniem mówiącym o
liczbie ich dzieci (każde śliczne i mądre!) i szczęśliwym
pożyciu małżeńskim. Istna sielanka.

Chłopcy natomiast lubują się w meczach piłki nożnej. Jak zaczyna
się Liga Mistrzów bądź nie daj Boże eliminacje jakieś, to
kobieta może spokojnie chodzić naga po ulicach, nikt jej nawet nie
zaczepi, bo każdy mężczyzna będzie wpatrzony w ekran telewizora.
Z meczami piłki nożnej tak już jest, że nie mogą się one obejść
bez obecności piwa. Nie ma piwa – nie ma meczu. Że też panowie
jeszcze nie wpadli na to, że ich picie piwa przynosi pecha polskiej
reprezentacji, to ja nie wiem; może gdyby soczek jabłkowy sączyli,
to byśmy coś ugrali?
Mecz. Jak każdy wie, nawet kobieta, mecz zaczyna się kilka dni
przed meczem, kiedy to obstawia się wyniki; a samo obstawianie
jest prawie tak ważne jak gra, bo każdy mężczyzna wierzy w to, że
jego wynik sprawdzi się w rzeczywistości i chyba jeszcze świat nie
zna przypadku, by któryś z nich obstawił, że Polska przegra.
Kiedy już zacznie się część zasadnicza meczu, czyli gra,
mężczyźni, zastygają przed telewizorem i nieznana nikomu siła
trzyma ich tam przez 105 minut, z piętnastominutową przerwą
przeznaczoną na siku i doniesienie piwa. Czy ich drużyna strzeli
gola, wygra, przegra, strzeli samobója – nieważne, liczy się to,
że trzydzieści lat temu wygrali i z tego trzeba być dumnym. A te
niewielkie porażki (od kilkunastu lat) są niewarte wspominki
przecież.
Dlaczego panie tak łakną romansów a panowie futbolowych emocji?
Cóż, mam na ten temat pewną teorię... dobra, nie mam. Pewnie
tutaj mogłabym zacytować słowa swojej koleżanki „moje życie
jest jak orzeszek. Do tej pory nie wiem dlaczego.” Teorii nie
mam, ale widzę wyraźnie, niczym w szklanej kuli, że te romanse i
mecze dają nam nadzieję na to, że kiedyś odbijemy się od dna i
że osiągniemy szczyty swoich możliwości. Że przybiegnie do nas
piękny kary koń z księciem na grzbiecie a za nim podjedzie
limuzyna z teczkami pełnymi dolarów, które tajemniczy ktoś
przepisał nam w spadku. Bozia da nam zdrowie, Budda spokój ducha a
Latający Potwór Spaghetti świetną figurę. I gdyby nie ta wiara,
że coś w końcu się w naszym życiu wydarzy, że warto jest na coś
czekać, to biedna byłaby ludzka egzystencja.
Kobiety czytają romanse, bo wierzą, że tak jak tam miłość, tak
w życiu może pojawić się nagle świetna praca lub osoba, która
okaże się tą najważniejszą. Mężczyźni oglądają mecze, bo
chcą wierzyć, że ich życie może zmienić się na lepsze w jednej
sekundzie, tak jak ma to miejsce w meczu, gdy nasi strzelają gola.
A jak się to ma do miłości? Czy kobiety naprawdę oczekują
księcia w ulizanych włosach, który będzie nosił bryczesy i
sygnet na palcu prawej dłoni? Raczej każda z nas czeka na twojego
Marka Darcy'ego (Bridget Jones), na Niebieskiego (Nigdy w życiu), na
swojego Charlesa (Cztery wesela i pogrzeb), na takiego faceta, który
będzie się starał i który będzie sprawiał, że będziemy czuły
się przy nim bezpieczne, jedyne. Kobietom marzy się taki facet,
który będzie ostoją pewności, który codziennie będzie sprawiał,
że wszelkie niepewności rozpłyną się w powietrzu.
A mężczyźni? Czy naprawdę chcieliby mieć za żonę króliczka
Playboy'a, który kicałby im po domu i zapamiętale wycierał kurze?
Zdaje mi się, że bardziej kochaliby nadmierne kilogramy, humory i
frustracje kobiety, która potrafiłaby sprawić, że zaczęliby się
uśmiechać, nawet kiedy nasi przegrywają mecz. Taką, która
przesoli zupę, ale będzie to najlepsza zupa na świecie, bo
zrobiona specjalnie dla niego.
Także więc kochani! Oglądajcie mecze, czytajcie romanse, wierzcie
w to, że jutro będzie ładniejsze. Pal licho, że jutro może
rzucać żabami i słońce zobaczymy ponownie dopiero na wiosnę; bez
ładnej pogody też może udać się skraść jedną miłą chwilę.
Ci z was, którzy szukają miłości bez GMO (wszak zdrowsza) być
może podczas świątecznych zakupów spotkają kogoś, kto
doprowadzi was do Tego Kogoś (za łatwo by było, gdybyście od razu
spotkali miłość, tak pięknie to tylko w filmach jest). Jeśli
w życiu się wam nie układa, to się nie martwcie – nie tylko
wam! Tysiącom się nie układa, ale ich utyskiwania nic nie dają. A
jakby wyszli z domu i się uśmiechnęli, to kto wie, może
załapaliby się do „Trudnych spraw” a później ich życie
nabrałoby rozpędu?
Cyc do przodu, nawet, jeśli go brak (wizualizacja jest
najważniejsza!) i banan na twarz – jeśli macie brzydkie zęby, to
banan to zasłoni, spokojnie. Romans w dłoń, mecz w oko i wiara w
umysł. Że jutro naprawdę może być lepiej.
 |
A jak się topić, to razem i z klasą. |