Jak zapewne większość z was wie –
bo chwalę się tym nieprzerwanie – za 13 równych miesięcy biorę
ślub (fanfary i oklaski). Wiecie
też, że jestem istotą raczej ironiczną i sarkastyczną, dlatego
też w mojej głowie narodziła się myśl, aby przedstawiać wam –
od czasu do czasu – jak wyglądają nasze przygotowania do tego
wielkiego dnia (z którego i tak mało co będziemy
pamiętać.) Czym będzie się
to różnić od tysiąca innych blogerskich historii o wybieraniu
sali i dodatków? Cóż, nie każdy ma w sobie tyle pokładów
ironizmu co ja, więc będzie to pewnego rodzaju powiew świeżości.
Kiedy
więc ten chwalebny dzień zaręczyn nadszedł i minął (jak ładnie poprosicie to i o tym wam kiedyś opowiem), kiedy emocje już
opadły a wzrok przestał co chwilę kierować się na pierścionek
błyszczący się dumnie na palcu, przyszedł czas, aby wziąć się
za organizację całego przedsięwzięcia. Mieliśmy o tyle dobrze,
że szybko i bez przeszkód wybraliśmy datę (ja wybrałam).
Niestety usługodawcy nie czekali z tą akurat datą specjalnie dla
nas i żeby wybrać salę, musieliśmy się nieźle natrudzić. I o
tym właśnie dzisiaj będzie –
wybór sali.
Na
potrzeby dalszej części wpisu muszę dodać, że w naszych
okolicach cena „za talerzyk”, czyli jedzenie na weselu za jedną
osobę, wynosi średnio 150 złotych.
Wiadomo,
że na początku dzwoni się tam, gdzie jest najładniej, dlatego i
my chwyciliśmy za słuchawkę i zadzwoniliśmy do lokalu, który
zachwyca wszystkich swoim wyglądem i kolorystyką wnętrza – beż
i lekka szarość, przy której można pokusić się na wszelkie
szaleństwa dekoracyjne. Niestety, nie tylko nam podobała się ta
sala i najbliższy wolny termin mieli na listopad 2017 lub na
wrześniową niedzielę tego samego roku. Poradzili nam też, że
możemy ewentualnie poczekać, aż ktoś zrezygnuje i miejsce się
zwolni, tyle tylko, że żadnej gwarancji na to nie było.
Trudno,
niewypał, szukamy dalej.
Sala
numer dwa. Duża, przestronna, położona niedaleko od mojego miasta,
cena za talerzyk przystępna. Terminy – równie odległe jak w sali
nr 1, więc bez zbędnych formalności przeszliśmy dalej.
Sala
numer trzy, czyli mój faworyt tego wpisu. Otóż sala położona
jest jakieś 15 kilometrów od mojego miasta, na wsi, droga do niego
jest kręta i wąska a wokoło sali same pola. No i kilka domów, już
nie przesadzajmy, że pustkowie totalne (ale krowę po drodze uraczyć można bez trudu). Cena za talerzyk 190
złotych, czyli nieco więcej niż w naszych okolicach, ale co tam,
raz w życiu ślub bierzemy, to możemy zaszaleć. Umówiliśmy się
z panią, która miała nas po sali oprowadzić i powiedzieć co i
jak. Przyszliśmy, przyszła i pani, salę nam pokazała, ale miejsca
do tańczenia za dużo nie było, co nas szczerze zmartwiło. Jednak
pani nas zaraz pocieszyła, że w momencie, gdy na weselu jest około
130 osób (jak planowo u nas) to za salą, na dworze dostawiany jest
grzybek do tańczenia. Odetchnęliśmy z ulgą, ale było to
odetchnięcie chwilowe, bo zaraz pani dodała, że jest to usługa
dodatkowo płatna sic!
Nie
zraziliśmy się jednak, bo sala faktycznie ładna, przeszliśmy więc
do omawiania menu. Pani powiedziała, że przykładowego menu podać
nam nie może, dopiero jak podpiszemy z nią umowę, bo nie chce,
żeby ktoś im ukradł pomysły. Zapytałam, czy może mnie chociaż
zapewnić, że na pierwsze danie będzie rosół do wyboru, bo bez
rosołu ani rusz. Nie mogła mnie o tym zapewnić, dopiero po
podpisaniu umowy, bo tajemnica, no wiecie... Zapytałam w takim razie
co jest w cenie talerzyka i usłyszałam, że obiad, deser, dwie
sałatki, trzy gorące kolacje i ciasta. Naiwnie zapytałam ile tych
ciast i usłyszałam, że tyle, żeby starczyło (pani
widocznie robi wcześniej wywiad ze wszystkimi gośćmi i pyta ile
zjedzą. Albo wróży sobie ze szklanej kuli.) Kwestia
„szyszek”, czyli ciast dawanych gościom na odchodne też nie
była ciekawa, bo cena szyszki to 17 złotych za
„trudno-powiedzieć-ile-deka-bo-to-ciężko-zważyć.”. Czyli ta
naprawdę w opakowaniu mogły być trzy liche kawałki ciasta i nic
by się z tym nie dało zrobić.
Pani
zaproponowała nam także bar z drinkami. Tu się ucieszyłam, lokal
nagle zyskał w moich oczach, ale pani dodała, że alkohol i barmana
musimy zamówić i opłacić sami ona nam udostępni tylko za cenę
500 złotych ladę i szklanki. Zapał upadł.
W
ostatnim podrygu zapytaliśmy o kwestię zaliczki; otóż zaliczka
wynosiła 50% końcowej ceny. Narzeczony zapytał czy mogłaby nam
dać czas na przemyślenie i zarezerwować nam wstępnie termin,
który nas interesował. Otóż nie mogła, bo taka polityka firmy. I
pewnie oknami i drzwiami do nich pukają, żeby tylko tam wesele
robić...
Sala numer cztery była wściekle pomarańczowa, ale poza tym nie
można było się do niej przyczepić w żaden sposób. Terminu
naszego nie było, ale mogliśmy pogrymasić pomiędzy 13 maja a 23
września, gdybyśmy chcieli. Teraz sobie uświadomiłam, że miałam
do tygodnia czasu dać panu znać czy się decydujemy, ale
zapomniałam... cóż, może jakoś to przełknął i przestał czekać.
Ostatnia sala, numer pięć, to ta, którą wybraliśmy. Niestety
trzeba do niej kawałek jechać (według mnie pół godziny,
według narzeczonego 15 minut), ale ma wszystko to, co chcieliśmy
– osobną salę do tańczenia i jedzenia (bo nie cierpię jak w
całej sali, gdzie się je, czuć ludzki pot), przystępną cenę za
dużą ilość jedzenia (150 złotych/osoba za dwudaniowy obiad,
deser, półmisek mięs pieczystych, dwie sałatki, trzy ciepłe
kolacje i cztery zimne przystawki), pokoje na górze, piękny ogród
z placem zabaw dla dzieci i dużo miejsca do tańczenia (grzybek
połączony jest drzwiami z salą, gdzie się je, więc daleko
chodzić nie trzeba). Dodatkowo w cenie mamy dekorację sali
weselnej, przywitanie szampanem, chlebem i solą i inne takie typowe
„gratisy”.
Ah, zapomniałabym. Była jeszcze jedna sala, ale o niej nawet
wspominać nie chcę... na podłodze trzy rodzaje parkietu (każdy
położony w inną stronę), na wprost wejściowych drzwi ziała
wielka dziura w ścianie (która miała być chyba drzwiami, ale
zabrakło framugi) i gdzie łazienka była tak wąska i tak
masakryczna, że w spokoju wytrzymałabym całe wesele, byleby tylko
z niej nie korzystać. Spuśćmy na to zasłonę milczenia.
A teraz, kiedy już się uzewnętrzniłam, macie mi napisać, czy
takie wywody z przedślubnych przygotowań, pisane od czasu do czasu
(raz w miesiącu na przykład) przypadłyby wam do gustu? Bo jak nie
to po prostu was dodam do znajomych na Facebooku a potem usunę, żeby
było wam smutno i źle. Taki żart, nie bierzcie tego na poważnie.
Chyba....
I pochwalę się raz jeszcze moim prześlicznym pierścionkiem. Stwierdzam, że skoro po pół roku nadal mi się podoba, to musi być naprawdę wyjątkowy. Bo mało co tak długo wzbudza we mnie zachwyt.
Pierścionek zaręczynowy naprawdę śliczny :) Zupełnie nie znam się i nie odnajduję w klimatach organizacji wesela, wyboru sali i tym podobne. To na pewno ogromne przedsięwzięcie. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOgromne, ale ponoć warte tego nawału pracy :)
UsuńPierścionek bardzo ładny :-)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie pisz takie posty:-) Może, jak się kiedyś zdecyduje na takie wesele będę wiedziała co i jak załatwić ;-)
Może dzięki temu będzie Ci trochę łatwiej :) ale ja miałam wrażenie, że Ty jesteś zaręczona? :)
UsuńJestem, ale póki co nie planuję wielkiego ślubu z jeszcze większy weselem;p W sumie to na razie niczego nie planuję;p
UsuńPierścionek śliczny;)
OdpowiedzUsuńAle usunięcie z fb? Zgroza;p
Polityka firmy z nieprzedstawieniem menu z pewnością świetnie się sprawdza;p swoją drogą ciekawe, jakich to pomysłów obawiała się kradzieży ta Pani, może te krowy co sie tam pasły koło drogi zamiast pieczonego swiniaka serwowali?;)
Kurcze, może faktycznie o te krowy chodziło... :D Całe szczęście, że się nie zdecydowaliśmy na tą salę :)
UsuńO Boże! Gratuluje z całego serducha kochana! Pierścionek po prostu powala na kolana.. :-D Haha. Przepiękny jest...
OdpowiedzUsuńObserwuję i zostaję na dłużej!
Dziękuję, dziękuję :)
UsuńCieszę się :)
Fanfary, fanfary!! :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie zapisuj te wszystkie myśli i przygotowania - później będziesz miała z tego piękne wspomnienia - i ile śmiechu, kiedy będzie już po! :D
Ten pierścionek jest prześliczny! Oj, ma coś w sobie <3
Coś czuję, że Pan Narzeczony bardzo się postarał! :D
Też tak myślę, że potem będę miała co wspominać :) ba, może książkę ktoś z tego wyda :D
UsuńA postarał się, udało mu się :)
Doprawdy z życia wzięte, też niedługo mnie to czeka, ale ja nawet nie znam tych terminologii typu "szyszka" :D
OdpowiedzUsuńMoże to zależy od regionu :)
UsuńJak fajnie czytało mnie się ten wpis. No wiesz, mnie to interesuje :P Aż zaczęłam myśleć, żeby tu salę już zacząć zamawiać już teraz :P Niby mój chłopak jeszcze pierścionka nie dał, ale chwali się każdemu, że za dwa lata wesele chce ;D Coś niedługo pewnie będzie narzeczy. Zastanawiam się więc nad tym ile sal będę ja odwiedzać. Mam taką jedną na oku, i mój ukochany też ją bardzo lubi. No ale czas pokaże. Jeszcze mnie ciekawi jeden temat. Jak u Ciebie zarezerwowanie zespołu wygląda? Koniecznie zrób o tym wpis. Częściej rób wpisy i o :)
OdpowiedzUsuńTo jak chce wesele z dwa lata w letnich miesiącach, to lepiej już się rozglądajcie :)
UsuńBędę robić, chociaż z zespołem nie mieliśmy takich przejść :)
A moje wesele... już za moment! 13 sierpnia :) U mnie wszystko jest "na opak" - data, zamiast białej sukni czerwona, zamiast rosołu - chłodnik, zamiast walca jako pierwszy taniec to jest broadway :) i długo by wymieniać :)
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
To prawie że już! :) W takim razie wasz taniec chciałabym zobaczyć :) u mnie bez rosołu by nie przeszło, bo za dużo osób go lubi :)
UsuńMoże udostępnić ladę i szklanki <3 Popłakałam się ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńO tak pisz koniecznie! I zaręczyny też opisz, szczególnie, że pierścionek jest totalnie i absolutnie przepiękny *.*
Mi wtedy płakać się chciało, ale nie ze śmiechu xD
UsuńOpiszę, obiecuję :) A pierścionek taki, jaki sobie wymarzyłam :) tanzanit! <3
Przede wzszystkich nie wiem czy Ci już gratulowałam, a że lepiej zrobić to dwa razy niż wcale to powiem: GRATULUJĘ!
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, czytałam z zainteresowaniem zarówno ze względu na tematykę jak i sposób prezentacji, więc zdecydowanie się nie obrażę, jak będziesz się tak dalej uzewnętrzniać :D
Z tego co kojarzę to gratulowałaś, ale dziękuję raz jeszcze :*
UsuńDobra, w takim razie co jakiś czas będę wywalała swoje emocje na zewnątrz :)
A pisz pewnie, zawsze coś do pośmiania będzie z Waszych przygód przygotowań weselnych :P
OdpowiedzUsuńA pierścionek śliczny :)
Ciekawe co jeszcze nas czeka :D
UsuńZ chęcią poczytam takie notki. :) Chociaż typowego wesela przenigdy nie chce to rodzinny obiad wiem na jakiej sali bym chciała. :P Nawet datę ślubu byłabym w stanie zmienić, żeby ten rodzinny obiad odbył się na tej sali. :)
OdpowiedzUsuńŚliczny pierścionek. : )
A datę już macie? :) Co kto lubi, mi się zawsze wesele marzyło :)
UsuńJaką datę. :P nie. :D
UsuńJa po prostu sobie ubzdurałam, że kiedykolwiek będzie ten ślub to obiad po ma być właśnie na tej sali i koniec, kropka. :P
To ja myślałam, że Wy już po słowie :D
UsuńChciałabym. ;)
Usuń50% zaliczki?! skąd ona spadła, z Jowisza?! gdy my zdecydowaliśmy się na salę i poszliśmy podpisać umowę i dać zaliczkę w wysokości 1000 zł ( słownie: tysiąc złotych ), to Pani się nas zapytała co tak dużo.
OdpowiedzUsuńmy będziemy mieć wesele w nowej sali w naszym miasteczku, gdzie pośrodku stoją czerwone słupy ( dla podtrzymania stropu, co by gościom na głowę się nie zwalił ) i czerwono-złote krzesełka, a ja wybrałam kolorystykę w tonacji różu z dodatkiem błękitu- na krzesełka już załatwiłam białe pokrowce, teraz główkuję nad tym jak ukryć te diabelne słupy :P
nie wiem czy wiesz, ale drugi raz przygotowuję się do wyjścia za mąż ( pierwsze zaręczyny zerwałam pół roku przed ) i trafiłam do hotelu, w którym można było zorganizować wesele i tam menadżerka zastrzeliła mnie tym, że u nich wódkę gościom polewa kelner, za którego mam zabulić 1000 zł ( znów słownie: TYSIĄC! ). na moje pytanie "what?" odpowiedziała, że oni reprezentują wyższy poziom niż inne lokale, na co ja jej powiedziałam, żeby ten wyższy standard wsadziła sobie w buty :P
Tobie pozostało 13 miesięcy, a mnie już tylko 4! CZTERY! :D
Haha i to w dodatku na końcu świata lokal xD Może chciała taką zaliczkę, żeby mieć pewność, że nie zrezygnujemy :) My w naszej sali też tysiąc płaciliśmy :)
UsuńSłupy zostaw, powiedz, że chciałaś przełamać przez to swoje pastelowe barwy i że to ostatni krzyk mody :D
Ooo, to musieli naprawdę ekskluzywnie tą wódkę roznosić, jak za takie pieniądze :D Ale cóż... są pary, co za to faktycznie płacą. A co do zerwanych zaręczyn, to nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)
9 miesięcy różnicy, czyli starajcie się w noc poślubną o potomka i akurat na mój termin urodzisz :D
nie nie nie, nie zostawię tych słupów, bo są be:P
Usuńpewnie, że tak. teraz wie, że ten mój przyszły małżonek, to ten, na którego czekałam :)
a o potomka to już powoli zaczynamy starania:P
W takim razie życzę szybkich efektów tych starań :*
UsuńŚliczny pierścionek i bukiecik ze zdjęcia, mój też miał niebieskie kwiatki, wymarzyłam sobie taki jakby polny, romantyczny bukiet i był cudowny:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Ty niedawno ślub brałaś :) dopraszam się zdjęć! :) Też będę mieć niebieskie kwiaty :) hortensje ^^
UsuńJestem za, co prawda ślubu nie planuję. Baa przez 100 najbliżych lat mi się na to nie zanosi, ale lubię Twój styl więc pisz <3 buziaki
OdpowiedzUsuńJesteś moją wierną fanką? :)
UsuńMy akurat z tym, uporaliśmy się błyskawicznie. Szybko znaleźliśmy salę, która jak się okazało, była idealna.
OdpowiedzUsuńA to mieliście szczęście :) Ale i mniej ciekawych historii macie z przygotowań :)
UsuńOj tak jest z tymi salami :( Kochana piękny pierścionek zaręczynowy <3 Białe oczko i czerwone to takie oklepane a fioletowe taki cudne !
OdpowiedzUsuńOno jest takie niebiesko-fioletowe :) Tanzanit :)
UsuńŻarty żartami, ale 200 zł na pewno bym za gościa nie dała, nie patrząc już na inne niesprzyjające okoliczności. Dobrze, że udało Wam się znaleźć salę spełniającą Wasze oczekiwania.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jaka to ulga :)
UsuńPierścionek naprawdę piękny. Narzeczony ma dobry gust ;) Co do sali to sama pamiętam nasze przeżycia z poszukiwania idealnego miejsca na wesele. Menadżerowie restauracji czasami potrafili zaskoczyć swoimi pomysłami ;) Wprawdzie ja cała organizację ślubu i wesela mam już za sobą, ale chętnie poczytam o Twoich przygotowaniach :)
OdpowiedzUsuńA wy już długo po ślubie? :) I najważniejsze - jak było? :) oprócz tego, że cudownie :)
Usuńwłaśnie się zastanawiałam, czy przygotowania do ślubu potrafią zniechęcić, aby ten ślub brać :D i chyba się nie pomyliłam? :D
OdpowiedzUsuńŁo matko.. to ja nie wiem, czy ja ten ślub chce brać :O
Ale fajny wpis, można się dowiedzieć o co pytać, jakie mogą być podpuchy- dla mnie dobre wpisy:)
Nieee, nie zniechęcają :)
UsuńŚlub jest fajny w gruncie rzeczy :)
Pomimo tego że na razie nie zamierzam wychodzić za mąż lubię czytać takie posty.Ładny pierścionek.
OdpowiedzUsuńA bo Ty młodziutka jeszcze jesteś :)
UsuńŚliczny pierścionek :) Cieszę się,że salę udało Wam się wybrać i jesteście zadowoleni:)
OdpowiedzUsuńJa w swoich przedślubnych przygotowań utknęłam co prawda na poszukiwaniach narzeczonego, ale co tam, chętnie poczytam co dalej się dzieje:)
https://sweetcruel.wordpress.com/
Haha, może Ci przygotowania ruszą i znajdziesz narzeczonego :)
UsuńRobiłam wielkie oczy, gdy czytałam o perypetiach z salą, niektórzy mają dziwne podejście do klienta. Powodzenia w dalszych załatwieniach.
OdpowiedzUsuńW sumie wszystko już prawie jest załatwione :) został wybór sukni i zakup wódki :)
UsuńPieścionek zachwyca, skromny z klasą. Nie znam się na organizacji ślubach, ale zawsze wydawało mi się, że znalezienie sali to już pół biedy :)
OdpowiedzUsuńI zaklepanie godziny w kościele :)
UsuńU mnie z salą poszło gładko, chociaż gratisów nie mamy i sami załatwiamy i dodatkowo płacimy za dekoracje sali. Dobra rada: załatwiają ie od razu orkiestrę i fotografa bo z tym ciężko i tez trzeba dużo wcześniej. Reszta to mały pikuś do dnia.... usadzenia gości przy stolikach. Straciłam na to dwa dni, nie jadłam, nie piłam, glowkowalam i na pewno osiwialam, cociaz mam blond włosy i tego nie widać.
OdpowiedzUsuńMamy i fotografa i orkiestrę i to już od stycznia :) ale dopiero dzisiaj się zabrałam do opisania całych tych przygód z szukaniem sali :) ba, my nawet dekoratorkę już mamy a ja makijażystkę i fryzjera :)
UsuńCo do winietek, to wychodzę z założenia, że to mój dzień i jak komuś miejsce nie pasuje, to może wyjść :)
Wydaje mi się że znalezienie sali to najcięższa część planowania :)
OdpowiedzUsuńMyślę, ze takie posty to świetny pomysł i chętnie będę je dawać do czytania mojemu chłopakowi :D Bo mu się wydaje, że jak teraz się zaręczymy, to za pół roku ślub i po sprawie! Pomijając to, że mamy po 20 lat i znikome własne dochody,a le on stanowczo zbyt idealistycznie podchodzi do sprawy i chyba nie zdaje sobie sprawy, ile z tym jest użerania... Twoje posty są bardzo pomocne :D
OdpowiedzUsuńOby tylko zachęciły one Twoje chłopaka do szybszego stania się narzeczonym :)
UsuńTa da się i po pół roku, jak moja przyjaciółka, trzeba mieć tylko fundusze i szczęście :)
Znalezienie sali to najważniejsze a resztę dobiera się do niej :) Piękny pierścionek.
OdpowiedzUsuńU mnie do ślubu to hohohoho, jeszcze nie jestem nawet zaręczona :)
http://www.aleksandramakota.pl/
Ale chłopa masz? :) To już blisko :D
UsuńJak to przeczytałam chyba nieco opadło mi marzenie każdej dziewczynki, czyli "ubranie białej sukni i zabawa do rana" :)
OdpowiedzUsuńTo tylko małe, zabawne w gruncie rzeczy, przeszkody :)
UsuńŚliczny ^^ Pewnie nawet z nim śpisz (ja bym spała ;) ). Hm...No cóż zawsze chyba z salą jest największy problem. Nie wiem czy mieszkasz w mieście czy na wsi,bo u nas na wsi to jest duży problem. Jak jest sala wiejska to brzydka,a jak w mieście to cena kosmiczna. Przynajmniej tyle wiem ze ślubów na których byłam :)
OdpowiedzUsuńNie, na noc odkładam go do pudełeczka :)
UsuńMieszkam w małym mieście, ale sal u nas za wiele nie ma i dlatego szukaliśmy poza miastem :)
Rany, ja tak strasznie nienawidzę wesel, że własnego nie chciałam za żadne skarby. Zorganizowaliśmy tylko obiad dla najbliższej rodziny w naszej ulubionej knajpce. Takie przygotowania - zgroza! Trzymam kciuki i chętnie będę czytać jak się u Was sytuacja rozwija. :)
OdpowiedzUsuńA ja wesela lubię średnio, ale mój uwielbia, więc... :)
UsuńŚlubu nie planuję, ale Twój ironiczny wywód przeczytałam w całości. Przyznaję, że tajemnicza Pani, której język zawiązany jest do czasów podpisania umowy, rozbraja ślubny system. Widać, że Wasz wybór był rozsądny, a przy okazji, zgodny z oczekiwaniami :) Czekam na kolejny tematyczny wpis :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŻeby jeszcze sala była niewiadomo jaka, żeby trzymać te wszystkie tajemnice... :)
UsuńCałe szczęście, że mam już to za sobą, no...chyba, że wyjdę drugi raz za maż ;P. A swój zaręczynowy zgubiłam, ktoś go znalazł i nie oddał. Cham jeden! :( Dobrze, że był tylko srebrny :D
OdpowiedzUsuńI nie płakałaś? Ja bym się załamała :( mój na srebrny wygląda, ale to białe złoto, więc byłoby mi szkoda :)
UsuńNo nie powiem, że nie było mi smutno, ale czasu nie cofnę. Pierścionek był prześliczny :)
UsuńPrzed moim weselem jeszcze pewnie ładnych kilka lat (miejmy tylko nadzieję, że w ogóle kiedyś wezmę ślub :D), ale uwielbiam czytać takie rzeczy i oglądać suknie/dekoracje itd. :D Liczę na to, że kiedy już mój ukochany padnie na kolana i zaczniemy myśleć o organizacji ślubu, to będę miała w miarę wszystko ułożone i nie będę musiała przebierać i sprawdzać wszystkich opcji, tylko będę już miała pewien zamysł na ślub :D Więc czekam na więcej takich postów!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że po zaręczynach magicznie odechciewa się oglądać inspiracji ślubnych :D
Usuńahhhhh ja dziś tak wzdychałam czy w końcu na mojej drodze pojawi sie w końcu ten Pan odpowiedni
OdpowiedzUsuńA pojawi :) mój pojawił się całkiem niespodziewanie :)
UsuńMy zamówiliśmy sobie salę w mojej miejscowości. I ślub jest za miesiąc. Choroba, Twój post przypomniał mi o stresie.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! :)
Usuńu nas w mieście sale są o wiele droższe... od 230 zł za osobę ;o
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, że mieszam w mojej małej mieścinie :D
UsuńJa nie mogę, ta wiejska sala to masakra. Wychodzi na to, że nic nie można, a potem goście siedzą i chleb z jakąś zupą wcinają plus kawałek ciasta, bo tajemnica firmy była ;D
OdpowiedzUsuńtajemniczą zupą :D może z żółwia? :)
UsuńO rany, nie zazdroszczę Ci tego wszystkiego. Można zwariować. Ale pocieszę Cię - to dopiero początek ;)
OdpowiedzUsuńSalę wybraliśmy pół roku temu a resztę mniej więcej wszystko już ogarnęliśmy :) suknie została, wódka, winietki, zaproszenia... takie sprawy :)
UsuńJa też zaczynam niedługo szukać sali weselnej ;) wiem jaki to problem ;)
OdpowiedzUsuńu mnie sezon ślbniaków się zaczął i sporo makijaży :)
OdpowiedzUsuńSama z chęcią wykonałabym u Ciebie makijaż :)
Usuńulalala mnie to czeka... zaręczyny były w sumie 'dopiero' 2 miesiące temu, ale nei wiem keidy zaczne planować i ogarniac, ale trochę się obawiam ahaha ldatgeo chce takie posty chcę :D
OdpowiedzUsuńZacznij jak najszybciej, taka rada :)
Usuńach, te wszystkie przygotowania do ślubu i wesela.... ;-) mam to już wszystko dawno za sobą ;-)
OdpowiedzUsuńI jak to wspominasz? :)
UsuńPierścionek cudny :)) Dobrze, że mam to wszystko już za sobą :))
OdpowiedzUsuńNie mam kompletnie żadnego pojęcia w sprawach organizacji wesela, ale wiem że kiedyś i mnie będzie czekała ta uroczysta chwila. Tak naprawdę już nawet trochę to planuję ;) pierścionek cudowny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko myszko :*
Ooo, planuj planuj, potem będzie Ci łatwiej :)
UsuńJa już sprawy z przygotowaniem wesela i samym weselem mam za sobą. Jednak chętnie poczytam takie posty.
OdpowiedzUsuńGratulacje! Pierścionek jest naprawdę piękny *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥
wy-stardoll.blogspot.com
śliczny masz ten pierścionek :)
OdpowiedzUsuńAh wiem :)
UsuńMówią ze to datę się wybiera w pierwszej kolejności a tak Naprawdę data teraz zależy od zgrania zespołu i sali ;)
OdpowiedzUsuńA my jednak akurat najpierw datę wybraliśmy :) Bo taka ładna :D
UsuńPiękny pierścionek! Aż zaczęłam wspominać wszystkie te przygotowania które były przed moim ślubem ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! Pierścionek wyjatkowy i piękny!
OdpowiedzUsuńChętnie będę czytać twoje wpisy dotyczące tego wielkiego dnia. Bardzo lubie takie ślubne klimaty:)
pozdrawiam:)
Co miesiąc 1 dnia będą się takowe pojawiały :)
UsuńOczywiście, proszę o więcej wpisów na temat przygotowań do weselicha. Przydadzą mi się, może, jeśli i ja kiedyś otrzymam pierścionek... :) A Twój - piękny!! <3
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, ze z weselem jest tylko spraw do załątwiania!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
A to tylko początek :)
UsuńU mnie ślubu chyba nigdy nie bedzie...:P Pierścionek jest cudowny ♥
OdpowiedzUsuńLubię czytać na temat Twoich przygotowań :). Zawsze można się uśmiechnąć.
OdpowiedzUsuńSerio tacy ludzie, jak ta pani z trzeciej sali istnieją? To chyba ta firma długo nie pociągnie, bo nie ważne jak sala byłaby piękna, to pierwsze wrażenie o pani wypadło bardzo słabo... pierścionek prześliczny :)
OdpowiedzUsuńA są i firma istnieje dopiero jakieś 5 lat :)
UsuńJa poproszę więcej takich wywodów na temat przygotowania ślubu! Pani numer trzy to niezły numer! Ja wróże jej co najwyżej rok w biznesie i koniec. Przecież to ona jest dla klienta a nie odwrotnie!
OdpowiedzUsuńoczywiscie gratuluje zareczyn bo nie mialam okazji :D te cale plany nie sa dla mnie xD
OdpowiedzUsuńBędę czytała wszystko co napiszesz! Zawsze! Do końca świata i te kilka dni później. Nawet jak mnie zabiorą do piekła to wywalczę możliwość zaglądania na Twoją stronę :) pierścionek z niebieskim oczkiem (chyba akwamaryn? ) śliczny :) Suknia już wybrana??
OdpowiedzUsuńTanzanit :) akwamaryn by mi się nie spodobał ;D
UsuńNie, ale przymierzałam co nie co i kompletnie zmieniłam zdanie co do swojego typu "tej wymarzonej" :)
oo widzisz, aż tak się na kamieniach to ja nie znam:) Strzelałam :D Co do sukienek, ponoć ta wymarzona ulega zmianie po przymiarkach, ale podejrzewam, że co nie wybierzesz będziesz śliczną panną młodą:) Tylko weź coś śmiesznego odstaw w tym dniu xD niech nie wieje nudą i powagą;))
UsuńPiękny pierścionek :) a Twój ironizm bywa zabawny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam Cię do mnie http://subiektywnymokiem7.blogspot.com/
Śliczny pierścionek, a tak przy okazji gratuluję zaręczyn! Takie wpisy jak najbardziej do mnie przemawiają. O zaręczynach także chętnie poczytam. Nie pomyślałabym,że w niektórych miejscach tak długo trzeba czekać na wolną salę . Może już coś zajmę, chociaż nie mam nawet chłopaka :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jakaś siła kiedykolwiek zmusi mnie do robienia wesela (mam nadzieję, że nie :P), więc póki co wybieranie sali, sukienek i inne takie rzeczy są dla mnie abstrakcją :D
OdpowiedzUsuńCo prawda ślubu nie planuję, ale takie posty czyta mi się z ogromną przyjemnością :) Piękny pierścionek
OdpowiedzUsuńPierścionek, lub jak ja to mówię, pierdzielonek - pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńu nas z salą było na innej zasadzie. Sama nas znalazła :D
Gratulacje, pierścionek śliczny!
OdpowiedzUsuńWprawdzie ślubu nie planuję, ale tego typu posty są ciekawą odskocznią, więc pisz jak najbardziej :)
"Bo jak nie to po prostu was dodam do znajomych na Facebooku a potem usunę, żeby było wam smutno i źle." - uwielbiam ludzi z takim poczucie humoru <3
O :) Czy to tanzanit i białe złoto? :) Mam bardzo podobny (ładniejszy :D haha), ale też jestem już po ślubie :) nie potrafiłabym tak ganiać i przygotowywać, my mieliśmy skromny ślub ale taki jaki sobie wymarzyliśmy, to cudowny dzień, ale po ślubie jest jeszcze cudowniej :)
OdpowiedzUsuńPierścionek - bajka! Przygotowania do ślubu - tor przeszkód z serii szkoła przetrwania. Podziwiam osoby, które mają czas, energię i ochotę na roczne przygotowania do jednego dnia, serio. Mam nadzieję, że wszystko uda Wam się załatwić pomyślnie:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie poczytać o takich perypetiach :) Mi będzie na pewno ciężko cokolwiek wybrać, bo zbyt dużo pomysłów będę miała jednocześnie, a jeszcze pogodzić to jakoś z rzeczywistością - będzie ciężko :)
OdpowiedzUsuńSłuchajcie, jeśli chodzi o salę weselną to moim zdaniem warto jest sprawdzić ofertę dostepną tutaj https://www.ranchopodbocianem.pl. Mają na prawdę bardzo elegancką salę a do tego ogromny ogród do dyspozycji gości, Według mnie to idealne miejsce na niezapomniane wesele
OdpowiedzUsuńPlanowanie wesela to nie taka prosta sprawa. Przede wszystkim bardzo ważny jest wybór sali weselnej i menu. Od tego w dużej mierze zależy zadowolenie nasze i gości :)
OdpowiedzUsuńDobra organizacja to podstawa
OdpowiedzUsuń