Moi mili, rozpoczynamy tygodniowy cykl. Codziennie, równo o godzinie 11, na moim blogu pojawiać się będzie recenzja książki Emily Giffin. Jako że książek napisała do tej pory osiem, łatwo jest wywnioskować, że czeka nas osiem wspólnie spędzonych dni. Mam nadzieję, że dacie szanse tej obyczajowej serii, która - z małym wyjątkiem (ale nie zdradzę wam jeszcze która część mnie rozczarowała) podbiła moje serce. Dajcie szansę i mi i autorce Was zauroczyć!
Rachel i Darcy były przyjaciółkami od zawsze; razem dorastały, przeżywały swoje pierwsze miłości, sukcesy i porażki. Były nierozłączne aż do czasów collegu, jednak nawet wtedy rozmawiały ze sobą godzinami przez telefon i spotykały się ilekroć tylko mogły. Tam, gdzie była Darcy, była też i Rachel. Ta cichsza, mniej atrakcyjna, mniej zabawna, mniej asertywna. Rachel, która skończyła studia prawnicze i pracowała w zapyziałej kancelarii w Nowym Jorku, męcząc się każdego dnia z tomami akt, które ją tylko irytowały i z szefem który poniewierał nią gorzej niż wiatr zapomnianą reklamówką podczas wichury.
Rachel i Darcy były przyjaciółkami od zawsze; razem dorastały, przeżywały swoje pierwsze miłości, sukcesy i porażki. Były nierozłączne aż do czasów collegu, jednak nawet wtedy rozmawiały ze sobą godzinami przez telefon i spotykały się ilekroć tylko mogły. Tam, gdzie była Darcy, była też i Rachel. Ta cichsza, mniej atrakcyjna, mniej zabawna, mniej asertywna. Rachel, która skończyła studia prawnicze i pracowała w zapyziałej kancelarii w Nowym Jorku, męcząc się każdego dnia z tomami akt, które ją tylko irytowały i z szefem który poniewierał nią gorzej niż wiatr zapomnianą reklamówką podczas wichury.
Darcy, która
ukończyła szkołę ze średnią ledwo powyżej 2,1, dzięki swojej
aparycji i miłemu uśmiechowi dostała pracę w agencji PR i
zarabiała na tyle dużo, by nie martwić się stanem swojego konta w
momencie, gdy kupowała nową parę szpilek od Manolo Blahnika.
Rachel
była samotna, Darcy zaręczona. Co więcej, jej przyszłym mężem
był niegdysiejszy przyjaciel Rachel ze studiów, którego ta
nierozważnie przedstawiła swojej przyjaciółce, mimo że sama coś
do niego czuła. Ale cóż, Rachel zawsze ustępowała Darcy i dawała
jej wszystko to, czego tamta zapragnęła. Nie można było
powiedzieć, że ich znajomość miała zdrowy charakter; bardziej
przypominało to relacje panujące pomiędzy psem a kleszczem; Darcy
była zadowolona, bo miała na kim żerować i z kim się porównywać
(bo to ona była tą szczuplejszą, miała bardziej
połyskliwe włosy, lepiej się bawiła i miała więcej przyjaciół),
Rachela zaś miała na swoim grzbiecie towarzysza, który zawsze był
obok. Nawet jeśli był wredny i niemiły.
Prawdopodobnie
przyjaźń ta trwałaby do końca ich dni, gdyby nie pewien incydent
który miał miejsce podczas trzydziestych urodzin Rachel; jej
przyjaciółka dość szybko przekroczyła swój alkoholowy limit i
po szybkim tańcu na barze została odprowadzona do domu przez
opiekuńczego narzeczonego, który jednak wrócił po chwili, gdy
okazało się, że jego luba zostawiła w knajpie torebkę. Zachęcony
ogólnymi okrzykami został na dłużej, co w rezultacie skończyło
się tym, że wylądował z Rachel w łóżku. I tylko jedno z nich
tego żałowało. Zgadniecie które z nich?
Wyrzuty sumienia
nie dawały Rachel spać, jednak Dex, narzeczony i kochanek w jednej
osobie, stwierdził, że nie żałuje tego co się stało i – co
więcej – miał ochotę nadal to kontynuować. Biedna Rach nie
wiedziała czy jest dla niego ostatnim szaleństwem przed
nadchodzącym ślubem czy może Dex czuje do niej coś więcej. Poza
tym, mimo że usprawiedliwiała się uczuciami do przyszłego męża
przyjaciółki, nie mogła poradzić sobie z poczuciem winy wobec
niej.
Znacie to uczucie,
kiedy robicie coś, czego robić wam nie wolno, ale sprawia wam to
wielką frajdę? Małe dzieci często robią coś, co jest zabronione
przez rodziców i pod nosem mówią sobie „nie, nie, nie, nie
wolno.” Cóż, podobnie było z Rachel; wiedziała, że nie może
tego robić, ale bycie zakochaną i bycie w końcu kimś więcej niż
cieniem Darcy spowodowało, że nie zamierzała z tego rezygnować.
Szczególnie, że Dex wyznał jej miłość... problemem było tylko
to, że nie potrafił odwołać ślubu, żeby nie zdradzić swojej
ówczesnej narzeczonej.
„Coś
pożyczonego” nie ma dobrych i złych bohaterów; ciężko jest
stwierdzić, kto w tej układance zawinił najbardziej. Rachel - niewierna przyjaciółka, Dex, który był z obiema kobietami naraz,
czy Darcy, która traktowała ich oboje jak swoje podnóżki? W tej
książce wszystko działało na zasadzie domku z kart – gdyby
oskarżyć jedną z tych osób i zrzucić na nią całą winę,
automatycznie spadłaby ona i na pozostałych. I wiem, tak się nie robi
– nie zdradza się, to niemoralne, to złe, za to się idzie prosto
do samego Lucyfera. Ale sami musicie przyznać, że zdrady zawsze
były, są i będą. Są na tyle liczne, że powstał nawet
program o tym tytule a to już coś znaczy, prawda? Emily
Giffin pokazuje w swojej książce, że nikt tak naprawdę w tych
trójkątach, czworokątach i wielokątach związkowych nie jest bez
winy. Może być to wina mniejsza lub większa, ale ona zawsze w
jakimś stopniu jest. A ludzie są tylko ludźmi i popełniają
błędy. Chociaż... czy związek Rachel i Dexa można nazwać
błędem? Czy miłość podlega jakimkolwiek regułom?
To już musicie ocenić sami.
I pamiętajcie - jutro recenzja kolejnej książki autorki!
To już musicie ocenić sami.
I pamiętajcie - jutro recenzja kolejnej książki autorki!
Twórczość tej pisarki akurat bardziej woli moja siostra, czytała kilka jej pozycji. Masz rację - zdrada jest niemoralna, ale czy można stawać na drodze uczuciu, które połączyło dwójkę bohaterów?
OdpowiedzUsuńO, to siostra może czytać w najbliższych dniach mojego bloga :P
UsuńCiekawa jestem jak ten trójkąt się zakończył;)
OdpowiedzUsuńA to musisz sama przeczytać :)
UsuńPrzeczytałam tę całą serię, miałam mieszane uczucia biorąc Coś pożyczonego do ręki,ale naprawdę mi się podobało. Lekko się czytało, było to przyjemne spotkanie. Mnie natomiast inne książki Emily do gustu nie przypadły....
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Bo ludzie są jakość negatywnie nastawione do tej serii, nie wiem czemu... Jak na razie tylko jedna mi się nie spodobała :)
UsuńJa czytałam Dziecioodporną i Sto dni po ślubie, Tą pierwszą czytało mi się ciężko, natomiast ta druga jest godna polecenia :)
UsuńMoja siostra jest zakochana w książkach tej autorki, a ja jeszcze nie miałam z nimi styczności. Na swoje usprawiedliwienie dodam że mam zamiar to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że moje wpisy Ci pomogą się przełamać :)
UsuńTak normalnie to zupełnie nie mój typ literatury, ale recenzja jest naprawdę przekonująca ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, ale recenzja niezwykle mi się spodobała, więc na pewno sięgnę po tę jedną ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Mój blog - klik!
Nie znam jeszcze stylu tej autorki... nie wiem dlaczego, bo jedna książka stoi już u mnie na półce. Muszę w końcu się wziąć i poznać styl Giffin, bo czuje się mocno w tyle :)
OdpowiedzUsuńOj musisz, bo inaczej się pogniewam :)
UsuńMam w sobie niepokorne dziecko. Słyszę nie to wiem, że muszę zrobic na tak. Moim zdaniem można rozdzielić winę na całą trójcę. Intryguje mnie postać Darcy.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę - że każde z nich było trochę winne :)
UsuńCiekawa książka. Oglądałam kiedyś film z podobną fabułą. Kto był winny całej sytuacji. Myślę, że każdy z bohaterów po trochę.
OdpowiedzUsuńO a jaki tytuł filmu? :)
UsuńCodiennie o 11 recenzje książek autorki, której nie znam i szczerze mówiąc, jej twórczość chyba nie do końca dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzyli przez najbliższe dnie nie będziesz mnie odwiedzać? :(
UsuńA właśnie że będę :)
UsuńCzytalam. Milo wspominam
OdpowiedzUsuńA pozostałe części? :)
Usuńczytałam, fajnie wspominam, jednak nie była to powieść która wywarła na mnie jakieś wielkie wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńA na mnie właśnie dość spore wywarła :)
UsuńEmily Giffin nie czytałam tylko "Dziecioodpornej" i oczywiście jej najnowszej powieści. ej, jak przeczytasz to weź mi pożycz:P
OdpowiedzUsuńDobra! :) Tylko będziesz musiała mi swój adres przypomnieć :P
Usuńjuż ślę maila :D
UsuńWielokątne związki powiadasz... Sama nie wiem czy mam ochotę na taką tematykę. Ale czasem tak bywa, że nie jestem przekonana do książki, a już po pierwszych stronach się przekonują i wciągam bez reszty. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńGiffin ma bardzo dobry styl pisania, dlatego łatwo jest się wkręcić w jej książki :)
UsuńDawno nie czytałam nic obyczajowego, może się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńA nie zaszkodziłoby :)
UsuńBardzo lubię tą autorkę i ta książkę też czytałam jest super!
OdpowiedzUsuńO, to paczka którą Ci wysłałam powinna Ci się spodobać ^^
UsuńKwestie związane ze zdradą nie są takie jednoznaczne. A obyczajówki Giffin bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ta skłoniła mnie do wielu refleksji na temat przyjaźni. Jestem ciekawa jak spodoba Ci się "Coś niebieskiego".
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie czytałam tej książki i nie mam też jej w planach póki co :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale narobiłaś mi ochoty :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za systematyczność.
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Czytalam ! Uwielbiam tę książkę :-D
OdpowiedzUsuńale zagmatwana sytuacja :D masakiera! Ale bardzo często takie zdarzają się w życiu codziennym :(
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, muszę się pokusić o tą pozycję ;)
Kolejna nowość.. jak dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńMam od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńMasakra...Już współczuję Rachel. Wiem jak to jest mieć taką przyjaciółkę. Potem niższe poczucie własnej wartości to tylko jeden schodek. Jeśli znajdę przeczytam bardzo chętnie.
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się nad wypożyczeniem tej książki z Biblioteki i... Zrezygnowałam. A teraz żałuję. Na pewno do niej wrócę !
OdpowiedzUsuńnie znam tej autorki, dlatego chętnie poczytam recenzje:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale oglądałam film :)
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo przekonująca, przyznam sama że jestem zaintrygowana i kto wie czy nie sięgnę w czasie wakacji ?:)
OdpowiedzUsuńnie czytałam nic tej pani. nie moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńNie znam pisarki ani jej książek ale książka mnie zaciekawiła. Czekam na dalsze propozycje książek tej autorki :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę zapoznać się z piórem tej autorki :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Zabronione rzeczy zawsze kuszą :D Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji spotkać się z książkami autorki, jednak opis tej brzmi ciekawie. Jeśli znajdę w bibliotece, to chętnie wypożyczę i przeczytam! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says