Nie da się zaprzeczyć, że blogosfera ostatnio bardzo przeżyła pojawienie się w kinach filmu „Zanim
się pojawiłeś.” Zachęcona waszymi recenzjami, pochlebnymi
komentarzami i zapewnieniem, że będę rzewnie płakać ze
wzruszenia, razem z koleżankami wybrałam się na ten film.
Aby babski wieczór był faktycznie
wieczorem dopełnionym, film poprzedziłyśmy zjedzeniem pysznej
sałatki (czy jest coś lepszego niż połączenie kurczaka, fety,
suszonych pomidorów, ogórka i sosu czosnkowego?) i popiciem jej
orzeźwiającym mohito, bo przy trzydziestu stopniach upału ciężko
było raczyć się innym trunkiem.
Na wstępie zaznaczę, że wszystkie
mamy lat 24, więc gdy weszłyśmy do mojego małomiasteczkowego kina
z jedną tylko salą do wyświetlania filmu i zobaczyłyśmy tłum
dziewczyn z wieku 13-14 lat, z miejsca pomyślałyśmy, że
pomyliłyśmy dni seansu i wybrałyśmy się na film o rybce Dory.
Jak się okazało – byłyśmy prawie najstarszymi osobami na sali,
ale wmówiłyśmy sobie, że i tak wyglądamy młodo i wpasowujemy
się w całe towarzystwo.
Zanim przejdę jeszcze do opisu filmu,
muszę wam powiedzieć jaką mamy w Polsce ambitną młodzież.
Wszyscy narzekają, że gimnazjaliści tylko piją, biją i się
awanturują a to nieprawda o czym przekonałam się wczoraj. W
rzędzie za nami siedziała grupa dziewczyn i o czym rozmawiały? O
tym, że koniecznie muszą w przyszłym roku zrobić projekt, który
będzie obejmował ich wszystkie zainteresowania! Ha. Młodzież
ambitna jest.
Film się rozpoczął i od samego
początku poczułam przypływ irytacji, bo skądś tego głównego
aktora kojarzyłam, ale nie wiedziałam skąd. Znacie to uczucie,
kiedy chcecie sobie coś przypomnieć i się nie da? Dopiero dzisiaj
rano odszukałam w czeluściach Internetu, że to ten sam aktor,
który grał w Finnicka w „Igrzyskach Śmierci” i stwierdzam, że
gdybym wiedziała o tym od początku filmu, to może lepiej bym go
przyjęła. Ale płyńmy dalej.
Młody, wysportowany, odnoszący
sukcesy w pracy i w miłości mężczyzna, widocznie czym obraził
samego Boga, bo ten postanowił postawić na jego drodze motocykl,
który w spektakularny sposób zniszczył mu rdzeń kręgowy. Tym
sposobem z wesołego i pełnego życia faceta, Will stał się
ironicznym, sarkastycznym (i nadal przystojnym) więźniem własnego
wózka inwalidzkiego. W pełni zautomatyzowanego, bo jego rodzina
oprócz zamku miała sporo pieniędzy, ale cóż mu było po tej
fortunie, skoro nie mógł poruszyć żadną częścią ciała poza
szyją? A i to z wielkim trudem.
Dlatego Will postanowił poddać się
eutanazji, przy wielkim sprzeciwie matki i za milczącą zgodą ojca,
który rozumiał jak ciężkie stało się życie jego jedynego
potomka. Ze względu na mamę (która miała imponujący wprost
wzrost) zgodził się pożyć jeszcze przez pół roku a później –
witaj Szwajcario!
Lou, młoda, dwudziestosześcioletnia
dziewczyna, która przez agencję pracy trafiła do posiadłości
rodziców Willa, została jego opiekunką, nieświadoma faktu, że
opiekuje się osobą, która odlicza z radością dni do swojej
śmierci. Lou była tak ekscentryczna jak tylko ekscentrycznym można
być w angielskim filmie – nosiła kolorowe ubrania, czesała się
w dwa warkocze i paplała ciągle o herbacie, która ponoć jest
dobra na wszystko.
Praca Lou nie była niestety łatwa –
Will z początku nie chciał z nią rozmawiać a kiedy już nawiązali
nić porozumienia, dziewczyna dowiedziała się co on planuje.
Postanowiła pokazać mu, że życie na wózku może być piękne i
że nie warto go tracić. I cały szkopuł filmu polegał na tym, czy
Will zmieni dzięki niej zdanie, czy jednak ostanie przy swoim
wyborze. Czy miłość do kobiety przezwycięży ból fizyczny i psychiczny? Czy miłość jest faktycznie lekarstwem na wszystko?
Książki nie czytałam, ale z licznych
recenzji wiem, że było tam napisane dokładnie dlaczego Will chce
umrzeć; nie dlatego – jak przedstawiono to w filmie – nie może
biegać, skakać ze spadochronu i kochać się z kobietami, ale
dlatego, że ciągle odczuwał ból fizyczny, spowodowany nawracającymi infekcjami, zanikami mięśni i innymi medycznymi sprawami, na
których się nie znam, więc nie będę się wypowiadać. W filmie
niestety większy nacisk postawili na tym, że Will nie może samodzielnie jeść posiłku, niż na tym bólu, który wyjaśniałby jego
decyzję.
Po tym filmie z pewnością mam ochotę
założyć pasiaste rajtuzy i zdobywać w nich świat. I jeszcze
bardziej jestem zauroczona angielskim akcentem, który wprost
zniewala moją malutką, polską duszyczkę. Nie jestem jednak jakoś
specjalnie zachwycona i nie będę go pokazywać mojej przyszłej
córce, gdy będzie już na tyle duża, by zrozumieć o co chodzi w
tej całej miłości. Jak dla mnie, to za mało było w tym filmie
głębi, przekonania aktorów do tego co grają. A w niektórych
momentach czułam się niestety tak, jakbym oglądałam parodię o
komediach romantycznych, bo wszystko było niestety zbyt przesadzone. Jak na przykład scena nocą na plaży - dla tych, którzy oglądali. Lou była tak mało przekonująca, tak przerysowanie dramatyczna, że płakać mi się chciało, ale ze śmiechu.
Potencjał świetny, główny bohater
znakomity, brwi głównej bohaterki także, jednak brakło mi tego
czegoś. Tej iskry, po której widać że reżyser i aktorzy czuli,
że film ma sens. Że coś
zmieni. Niestety, u mnie zmienił tylko chęć posiadania rajtek w
paski.
Ah i
nigdy nie widziałam bardziej namiętnej sceny golenia brody. I chyba nie chcę widzieć tego powtórnie.
PS - Nagrodę niespodziankę otrzymuje Pani Komoda! :) Pięknie to poleciłaś, tak smakowicie. A wszystkim Wam dziękuję, teraz zasób seriali nigdy mi się nie skończy ^^
Po tych wszystkich pochlebnych opiniach, i ja skusiłam się na ten film. Bardzo mi się podobał, nie znalazłam w nim przesady. Teraz książka przede mną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Co się komu podoba :) Ja miałam chyba za duże oczekiwania :)
UsuńTen aktor wart jest mimo wszystko obejrzenia filmu jak dla mnie :D
OdpowiedzUsuńZ takim argumentem nie sposób walczyć :D
UsuńDokładnie!;)
UsuńJa film mam w planach, i owszem, ale dopiero po tym jak książkę przeczytam. I ze względu na otaczające mnie zachwyty mam do niej duże oczekiwania.
OdpowiedzUsuńKsiążkę też mam w planach :)
UsuńPatrzyłam na opis tego filmu ostatnio, no i do mnie nie przemówił. :)
OdpowiedzUsuńI może całe szczęście :)
UsuńDo mnie też nie ale czasem i tak warto zerknąć tak z ciekawości :)
UsuńZwiastun chyba też widziałam.
UsuńAle skoro.nie truje A. o obejrzenie tego filmu to zwiastun tez mi się musiał nie podobać. :)
Faceci raczej na ten film by się nie wybrali :) za dużo miłości :)
UsuńMój A. lubi takie, więc może jemu by się spodobał. :D
UsuńMogę nałożyć różowe okulary i obejrzeć ten film. Aktora rzucę na soczewki, a pozostałe postacie na ramki od okularów :) jesteś wredna, że piszesz o moim ulubionym trunku, a ja nie mogę pić! Lemoniada mi wystarczy na seans.
OdpowiedzUsuńDobra myśl ;) A czemu to pić nie możesz? :) spodziewasz się kogoś? :)
UsuńWiesz, jak to jest... Trzeba się poświęcić, aby doczekać się"ktosia" obym się doczekała:)
UsuńJestem pewna, że się doczekasz :) będzie kolejny mały bloger :)
UsuńWidziałam zwiastun tego filmu i spodobał mi się :) Ciekawe czy mi przypadnie cały film do gustu :)
OdpowiedzUsuńMi zwiastun też się podobał :)
UsuńNie słyszałam o tym filmie, ale ja bardzo rzadko chodzę do kina ;). Ten film mógłby mi się nie spodobać, bo wolę inną tematykę.
OdpowiedzUsuńTak go reklamowali a Ty się uchowałaś i o nim nie słyszałaś? :)
Usuńnie słyszałem o tym filmie, może dlatego, ze jestem facetem, ale zapowiada się ciekawie, przypomina mi jeden francuski film z ostatnich lat
OdpowiedzUsuńFrancuskiego kina niestety za dobrze nie znam :(
UsuńZdecydowanie nie dla mnie, choć czasem najdzie mnie ochota na film polukrowany do granic możliwości. A potem cierpię:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Ten zbyt polukrowany nie jest :) co więcej - nie zauważyłam żeby padło tam słowo "kochać" :)
UsuńMusze obejrzeć ten film :) Może ktoś zaprosi mnie do kina ;)
OdpowiedzUsuńJa bym Cię zaprosiła, ale tego nie zniosę po raz drugi :D
UsuńTo najwyżej innym razem pójdziemy :P
UsuńKsiążka nie bardzo mnie ciekawi fabularnie, a o filmie czytam raczej średnie opinie, wiec się nie skuszę. Szkoda mi pieniędzy na bilet do kina na coś średniego.
OdpowiedzUsuńJa płaciłam tylko 14 złotych, więc jakoś to przebolałam :D
UsuńMam ochotę na ten film, a z tego co wiem jest tez książka
OdpowiedzUsuńJest i mam nadzieję, że jest o niebo lepsza ;)
UsuńJa wolę zacząć od książki, a później porównam ją z filmem. :) Ten film od razu skojarzył mi się z Nietykalnymi, podobny motyw. Na Zanim się pojawiłeś pójdę chyba tylko ze względu na Emilię, którą uwielbiam przez GoT.
OdpowiedzUsuńlady-aria.blogspot.com
Wygląda i zachowuje się totalnie inaczej niż w serialu :) czyli jest dobrą aktorką :)
Usuńmoże obejrzę
OdpowiedzUsuńJa po fali recenzji tak filmu jak i książki domyśliłam się zakończenia, poszłam do Empiku przeczytałam kilka ostatnich stron i stwierdziłam, że o tak przewidywalnym czymś dawno nie słyszałam ;>
OdpowiedzUsuńAle kurczę obsada tak kusi ;<
Główni bohaterowie faktycznie niczego sobie :) ale niestety to jedyny plus ;) i rajtki w paski :)
UsuńWszyscy zachwalają :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała też go oglądnąć !
Ja nie zachwalam :)
UsuńU nas tego nie grają :( A szkoda bo uwielbiam angielskie filmy, dla zainteresowanych niedawno była premiera kolejnej ekranizacji Austen ^^
OdpowiedzUsuńhttp://niby-polski.blogspot.com/2016/06/wydarzenia-jane-austen-znowu-podbija.html
Jak znajdziesz te rajtki w paski to daj znać !
Jest w Polsce kino, w którym tego nie grają? Nie wierzę :D
UsuńHahah, ok :)
Niestety jest :( ale to prawie kraniec świata :D
UsuńWszyscy chwalą film a mnie totalnie do niego nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńI dobrze dla Ciebie :)
Usuńświetna recenzja!!! pozdrawiamy ;*
OdpowiedzUsuńCzytałam na razie tylko książkę, która mnie zachwyciła, ale z zakończeniem się nie pogodzę. Co do filmu- pewnie obejrzę z ciekawości.
OdpowiedzUsuńZobaczę czy mi się spodoba książka :)
UsuńA ja ni słyszałam tym filmie. Ale skojarzył mi się z filmem "Nietykalni", który jak dla mnie był genialny:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim, ba! mam go na DVD ale nie oglądałam :)
UsuńTo koniecznie musisz sobie oglądnąć :-)
UsuńMoże dzisiaj wieczorem go sobie włączę :)
UsuńGratuluję Pani Komodzie! ;)
OdpowiedzUsuńA co do filmu, to nadal nie miałam okazji wybrać się do kina (jakiś pech do takich wycieczek mnie ostatnio prześladuje, bo już tyle razy planowałam wyjście na ten film, a się nie udało), ale mimo wad, które wytknęłaś, sądzę, że pewnie będę oglądała jak zaczarowana, bo mocno się nakręciłam na tę historię.
A co do powodów decyzji Willa, to pewnie chodzi o scenę na plaży - tam faktycznie on bardziej prezentuje zdanie takie, jakie jest i w filmie, dopiero czytając całość książki zyskujemy obraz cierpień, jakie musi znosić mężczyzna, kiedy Lou poznaje już wszystkie delikatne grymasy twarzy Willa i już wie, jakie jest danego dnia natężenie bólu, jak wiele znosi, ile zagrożeń daje zwykłe przeziębienie, infekcje itd.
Książka przejęła mnie na tyle, że jak zaczęłam płakać koło 123 strony, tak już do końca gdzieś te łzy co chwilę wracały.
Szkoda, że jednak Ciebie aż tak film nie zachwycił - no ale wiadomo, każdy inaczej reaguje i co innego do niego trafia ;)
Pozdrawiam serdecznie ;)
Amanda Says
Koniecznie muszę książkę przeczytać - bo tak się zastanawiam, czy faktycznie jest o tyle lepsza niż film :)
UsuńKsiążka na pewno rozwinie wiele wątków, których z tego co słyszałam nie ma w filmie, a sądzę, że powinny być. Podobno pominięto bardzo ważne wydarzenie z przeszłości Lou, które sprawiło, że była taka zamknięta w tym swoim miasteczku. Spłycono też podobno wątki poboczne - relacje z siostrą, rodzicami i Patrickiem. Więc sądzę, że lektura będzie dobrym uzupełnieniem całej historii ;)
UsuńJej relacja z siostrą była najgłębsza w tym filmie :) między aktorkami było czuć jakąś iskrę :)
UsuńSuper recenzja! Dużo słyszałam o tym filmie, może kiedyś się skuszę, ale... Chyba jeszcze nie teraz. Ja uwielbiam głównego aktora - jego zdolności aktorskie są na szóstkę, a poza tym jest bardzo przystojny. :D Najbardziej spodobał mi się Twój komentarz: "Niestety, u mnie zmienił tylko chęć posiadania rajtek w paski." Hahaha. :D Omal nie spadłam przez Ciebie z krzesła! <3
OdpowiedzUsuńSuper czytało mi się Twoją recenzję. Oceniam ją na trzy razy na TAK. :D
swiat-zwariowaneej.blogspot.com
Znam go tylko z dwóch filmów, ale z pewnością obejrzę więcej :) ma coś w sobie :)
UsuńHaha, cieszę się, że poprawiłam Ci humor :D
Zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńI dobrze :)
UsuńJa jeszcze nie czytałam książki, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńJa zmieniłam kolejność i trochę żałuję :)
UsuńKsiążkę uwielbiam, a co do filmów to jeszcze wypowiedzieć się nie mogę. Idę do kina dopiero w środę :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!~ Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
A to w środę dasz mi znać jak Ci się podobało :P
UsuńScena na plaży faktycznie nieco przesadzona, ale i tak, film dla mnie byl przecudowny. Może troszkę dlatego, że Lou przypomina mi nieco mnie? Głównie przez to optymistyczne podejście do życia. :D Emilia, która grała Lou - ogólnie jest cudowna. :D Ale do obejrzenia filmu przekonał mnie na samym początku fakt, że w trailerze została użyta piosenka Imagine Dragons (dzięki temu w ogóle, dowiedziałam się, że ten film będzie :D). W trailerze się niemal zakochałam, a jak zobaczyłam, że występuje tam Sam, to O! Bardzo lubię tego aktora. :> Teraz mam zamiar zapolować na książkę, to znaczy… jak nieco zwolni mi się miejsca w kolejce do czytania…
OdpowiedzUsuńJesteś taka jak Lou? Oooo, to musimy się poznać w realu, bo jesteś bardzo pozytywną osobą :)
UsuńFilmy już takie niestety są. Książka jest naprawdę dobra, więc mimo wszystko będę trzymać się papierowej wersji ;)
OdpowiedzUsuńWieeeem. Niemalże recenzje tego filmu wyłażą z lodówki. A ja piekielnie nie znoszę choćby najdrobniejszych spoilerów przed przystąpieniem do filmu. A jeszcze go nie widziałam ;) Także opinie po raz pierwszy u Ciebie czytałam z lekką obawą. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSpojlera żadnego tam nie ma, więc nie wiesz jak się to wszystko zakończyło :)
Usuńsłyszałam o filmie i o książce, ale jakoś nie mam parcia na obejrzenie czy przeczytanie
OdpowiedzUsuńKsiążkę ja przeczytać chcę bo jestem ciekawa czy faktycznie jest lepsza niż film :)
UsuńAle ta młodzież ambitna! Szkoda, że zabrakło tego czegoś, ale z chęcią i tak ten film obejrzę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńŻe ja takich projektów nigdy nie robiłam :(
UsuńPrzyznam szczerze, że nie doszły mnie słuchy o tym filmie ale ciekawie się czytało Twoją recenzję:)
OdpowiedzUsuńMimo że jest trochę negatywna? :)
UsuńWydaje mnie sie, ze Twoja rezenzja jest o wiele ciekawsza niz sam film, choc rzeczywiscie tematyka miala wielki potencjal. Chociaz dobrze, ze po obejrzeniu tego filmu zainspirowalas sie do noszenia rajtek w paski...
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam:-)
Dziękuję bardzo :) cieszę się, że tak uważasz :)
UsuńJak mi narzeczony takie kupi to będę w nich chodzić :)
ja na razie trafiłam tylko na odczucia i recenzje pod pewnym kątem zbliżone do Twojej, sama nie miałam okazji oglądać filmu ani niestety czytać książki :<
OdpowiedzUsuńCoraz więcej właśnie tych negatywnych głosów słychać :)
Usuńmnie nie pasjonuje taka tematyka;D
OdpowiedzUsuńrównież byłam zachwycona niektórymi scenami. obiektywnie rzecz biorąc był niezły, ale nie na 10tkę :) może na 8,5 :)
OdpowiedzUsuńps. Nie odzywasz się do mnie, a chciałam Ci złożyć propozycję, bo to co piszesz komuś się spodobało :) odezwij się do mnie :)
No właśnie nic mi nie dochodzi :( napisz ma maila- tosia.antonina@o2.pl
UsuńNa razie i do książki i do filmu podchodzę jak pies do jeża. Nie wiem, czy się spotkamy...
OdpowiedzUsuńJeże są miłe! :) ale chyba bardziej polecam książkę, mimo że jej nie czytałam :)
Usuńnie zachwycają mnie tego typu filmy, ale twoja recenzja jest ciekawa
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://nesiness.blogspot.com/
:D mały spamik;p
UsuńWooow, to film nakręcili? Jak dotąd czytałam tylko o książce. I przy papierowej wersji tej historii pozostanę. Na pewno będzie miała na mnie lepsze, mocniejsze działanie niż ekranizacja. Zawsze tak mam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Nakręcili i go reklamują jak szaleni :)
UsuńKiedy zobaczyłam, że napisałaś o tym filmie to szybko pojawiłam się u Ciebie. O filmie dowiedziałam się przez przypadek - znalazłam zwiastun na youtube. Sama nie wiem jeszcze czy go obejrzę, ale dziękuję, że o nim napisałaś.
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo :) staram się dodawać w miesiącu przynajmniej jedną filmową recenzję :)
UsuńLubię tego typu historyjki, ale muszę przyznać, że aktorsko strasznie irytuje mnie Clarke i chociażby z jej powodu ten film jakoś mnie nie interesuje
OdpowiedzUsuńWidziałam zwiastun i był ok, ale do kina się nie wybieram :)
OdpowiedzUsuńszczerze to pierwsze słyszę o tym filmie ale już wiem co będę wieczorem oglądała :D
OdpowiedzUsuńwooho11.blogspot.com - zapraszam :) Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* na pewno się odwdzięczę <3
Ciekawe czy Ci się spodoba :)
UsuńFilmu jeszcze nie widziałam, ale w książce jestem absolutnie zakochana, więc już od dłuższego czasu marudzę przyjaciółce, żeby poszła ze mną do kina ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
Książka chyba niestety jest o niebo lepsza niż film :)
UsuńWłaśnie słyszałam, że film nie oddał tego wszystkiego, no ale już chyba przywykłam, że co najważniejsze zostaje pominięte. Szkoda, że nie przeczytałaś wcześniej, no szkoda. Bo właśnie film byłby tylko uzupełnieniem jak, ja to nazywam "wizji" :) Rajtki to był niewielki epizod, tak naprawdę od nich zaczęła się cała ta relacja pozytywna między nimi, no ale jak widać postanowiono zbudować na tym główny filar filmu. Z goleniem brody też troszkę przesadzili, chociaż fakt coś tam się działo w głowie dziewczyny jak to robiła, ale bez przesady.Mnie książka poturbowała, ale tu chodzi o całość, nie sam fakt, że on umiera. Ogólnie to nie poradziłam sobie z tym faktem bo z jednej strony rozumiałam jak było mu ciężko i jedzenia to najmniejszy problem, ale właśnie te infekcje, choroby pęcherza czy płuc, wizja, że z każdym dniem będzie nie lepiej a gorzej. I razem z Lou chce się mieć nadzieje, że cud się zdarzy, że wynajdą jakieś lekarstwo, albo odwiedzie od tej decyzji. A później... później to sama zobaczysz. Powiem jedno, filmy zawsze spłycają, a książka naprawdę porusza wiele innych tematów, nie tylko Willa i jego chorobę, ale relacji Lou z siostrą, tego jaką rolę pełni w domu i cała reszta:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę na pewno przeczytam i mam nadzieję, że się zachwycę mimo wszystko :)
UsuńChyba jestem ignorantką, bo chociaż wiem, że książka jest hitem blogosfery od jakiegoś roku, a teraz film bardzo często jest opisywany na blogach, ale dopiero teraz dowiedziałam się o czym to właściwie jest xD I chyba nie chcę się zapoznawać z "Zanim się pojawiłeś" w żadnej wersji...
OdpowiedzUsuńNawet w tak zachwalanej wersji papierowej? :)
Usuńostatnio nic nie oglądam :D nawet takich "perełek" wokół których jest BUM nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nic nie przekonuje...
A czemu to? :)
UsuńHej tam gra Emily Clark,która gra też Danaerys w ,,Grze o Tron'' ^^ A ten gość grał też Alexa w ,,Love,Rosie''.
OdpowiedzUsuńNie widziałam filmu niestety czekam aż pojawi się legalnie w internecie albo jak w końcu będzie można go kupić ^^
Ją skojarzyłam po brwiach, jego już nie :)
UsuńZwiastun widziałam już z 3 razy, bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńTwisted Mouse
Mnie zwiastun też oczarował, no ale :)
UsuńPrzeczytałam/obejrzałam na temat tego filmu i książki tyle różnych recenzji, że już sama nie wiem, co myśleć. Kusi, ale nie chcę się zawieść... :P
OdpowiedzUsuńJeden dzień mnie nie było a tu takie NEWSY!!!!
OdpowiedzUsuńEXTRA!
JEEEEEE :)
Bardzo się cieszę i co teraz???
Pisać Ci maila??
oh już się nie mogę doczekać :) !!!!!!!!
PS książke czytałam a potem się dowiedziałam o filmie. Chętnie go obejrzę i porównam z książką :)
Już Ci napisałam maila :*
UsuńJuż odpowiadam :D
UsuńNono rzeczywiście ambitna ta młodzież z Twojego miasta ;D Takie recenzje to ja rozumiem, od razu wiem czego dokładnie spodziewać się po filmie. Żyję chyba w innym świecie, nigdy jeszcze nie słyszałam o ,,Zanim się pojawiłeś" ! Lubię tę głębię w filmach/serialach - kiedy jej nie ma oglądanie traci dla mnie sens. Dlatego raczej nie skuszę się na obejrzenie tej perełki ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś nas tym filmem a raczej książką z tą historią :D A jak odebrały go Twoje koleżanki? :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej kolejności chcę zabrać się za książkę, ale później na pewno obejrzę film. :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze uczucie na świecie jest wtedy, gdy kojarzysz kogoś, ale nie możesz sobie przypomnieć skąd. To mnie potrafi totalnie wkurzyć i sprawia, że nie mogę skupić się na czymkolwiek, bo ciągle chodzi mi po głowie jakaś twarz.
OdpowiedzUsuńSłyszałam coś o tym filmie, głównie same dobre rzeczy, ale to chyba nie pora na filmy o miłości. Serce mnie wciaż boli i nie mam zamiaru rzucać się na głęboką wodę. Poza tym przeczuwam, że miałabym podobne odczucia jak Ty i wyszłabym z kina nieusatysfakcjonowana.
Ja mam w planach książkę i film :)
OdpowiedzUsuńMówisz, że średnia wieku na tym filmie pozwoli mi się poczuć jak stare babsko! :D Ale jestem ogólnie bardzo ciekawa i książki i ekranizacji, którą mimo wszystko obejrzę :D
OdpowiedzUsuńOglądałam i też mnie nie porwał, jako 19-latki z koleżanką też byłyśmy najstarsze.... No cóż. Było zabawnie, ładnie nawiązana relacja, ale jego decyzja nie wywołała u mnie potoku łez(u dziewczynek obok też nie, choć wyciągały chusteczki już w połowie seansu). A te rajstopki też chcę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja w końcu nie poszłam na ten film tylko na "Kochaj" no i też był dla mnie średni. =/
OdpowiedzUsuńNie rozumiem zbytnio ostatniego parcia na tę książkę. Nie wspominając o recenzjach, które widzę niemalże na każdym blogu. Książki nie czytałam, więc możliwe że nie rozumiem jej fenomenu. Nie wykluczam jednak opcji, że może kiedyś się to nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńMiałam iść na ten film do kina, ale jednak jakoś tak wyszło, że nie miałam czasu i nie poszłam. Myślę, że książkę chętnie przeczytam, bo od czasu do czasu lubię poczytać jakieś romansidło ;).
OdpowiedzUsuńNie czytałam wcześniej o nim żadnej recenzji, ale dzisiaj miałam iść na ten film do kina. Jednak nie poszłam, bo coś pokrzyżowało nasze plany... Być może jutro to nadrobię.
OdpowiedzUsuńJa płakałam na samym zwiastunie filmu, a co to dopiero będzie w kinie :D
Mam nadzieję jednak, że nie będę nim tak "zawiedzona" jak Ty i będę mogła przyznać, że mi się podobał.
Filmu nie widziałam, ale to może i dobrze, ja byłabym już pewnie w podeszłym wieku :)
OdpowiedzUsuńKsiążka była ok, ale zbyt przerysowana i zachwytów nie czuję,a film wiernie odwzorował książkę, tak, popłakałam się, ale nadal uważam, że zakończenie jest napisane dla kasy :D
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać książkę na podstawie której został nakręcony ten film. Zobaczymy jaka będzie, bo na nią też jest szał obecnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja co prawda ani filmu ani książki nie widziałam, natomiast słyszałam same pozytywne westchnienia, opinie itp. na temat tego filmu, także jak zobaczyłam post, że ktoś negatywnie go ocenia to musiałam wejść :)
OdpowiedzUsuń