Prześladowcy o psychice mordercy są
niebezpieczni, to wiadomo. Wzbudzają strach, powodują szybsze bicie
serca, w ich pobliżu adrenalina nagle rośnie, puls przyspiesza,
skóra wydziela pot... chyba, że mózg nie wie, że przebywa właśnie
w towarzystwie prześladowcy swojego organizmu...
Wiele czytałam już książek o
psychopatach, którzy nagle doznawali dziwacznego objawienia - które
z Bogiem miało niewiele wspólnego - lub z żądzy czy nienawiści
postanawiali dręczyć i prześladować ludzi, którzy w niczym im
nie zawinili i nie mieli nic wspólnego z ich popsutymi od nadmiaru
narkotyków neuronami. Najczęściej jednak owi psychicznie
skrzywieni biedacy na cel brali sobie osoby cywilne a wybór
podyktowany był wyglądem danej osoby bądź jakąś jej cechą
szczególną (np. ktoś nie jadał zielonej sałaty wyhodowanej w
Oregonie i psychopata postanawiał osobę taką zabić, bo była
nieczysta wobec Boga. Zdarza się.)
Po raz pierwszy jednak spotkałam się
z sytuacją, gdzie prześladowca za cel obrał sobie wszystkie osoby,
które... były niemiłe dla policjantki Evy Dallas, znanej z serii
J.D. Robb. Nieznana osoba, nazwijmy go Miłośnikiem Evy, jest
narratorem prologu, w którym deklaruje się, że będzie „mścicielem
i obrońcą” pani Dallas i że pozbędzie się wszystkich ludzi,
którzy w jakikolwiek sposób się jej narazili. Biorąc pod uwagę,
iż jest ona oficerem policji, bez trudu można zauważyć, że
Miłośnik będzie miał ręce pełne roboty i będzie musiał pozbyć
się całej rzeszy prawników, dziennikarzy i policjantów, którzy
odmówili kiedykolwiek Evie pączka.
Miłośnik nie należy do tej grupy
morderców-psychopatów, którzy są nieśmiali i lubią dawkować
napięcie; już po pierwszym morderstwie policja, w tym sama Eva,
znajdują na ścianie wyznanie, iż zabójstwo zostało popełnione
tylko i wyłącznie dlatego, iż denatka ośmieliła się kilka
miesięcy wcześniej dokuczyć pani porucznik na sali sądowej. I
tutaj pewna dygresja – zabita nawet nie wiedziała dlaczego ginie;
ba, nie była wtedy nawet przytomna i nie miała żadnej okazji aby
pożegnać się z tym ziemskim padołem. Ja osobiście chciałabym
wiedzieć za to i dlaczego jestem mordowana; w niczym by mi ta
informacja wprawdzie nie pomogła, ale że należę do osób
ciekawskich....
W momencie, gdy bliscy zaczynając
nadmiernie skakać wokoło pani oficer a wszyscy ci, którzy zaleźli
jej za skórę w ostatniej dekadzie zaczynają przesyłać jej
kwiaty, sama zainteresowana robi rachunek sumienia ze swojej
przeszłości i zastanawia się kogo mogła w sobie tak „rozkochać”,
że ta osoba gotowa byłaby dla niej zabić. Dodatkowo próbuje
udawać silną kobietę, która w ogóle nie przejmuje się tym, że
– bądź, nie bądź – z jej powodu giną ludzie, ale niestety ta
gra aktorska jest dość słaba i po raz pierwszy w serii
dostrzegłam, jak nieustraszona porucznik opuszcza gardę.
Nie będę liczyła, która to książka
z kolei – liczba da dawno przekroczyła już magiczną dziesiątkę
a nawet i dwudziestkę – i dopiero teraz, po tylu tragediach i
przeżyciach coś złamało główną bohaterkę.
Osobiście miałam nie raz wrażenie,
że autorka wymyśla coraz to i gorsze scenariusze kolejnych
morderstw, żeby „uczłowieczyć” i „uwrażliwić” stworzoną
przez siebie Evę Dallas, ale nawet ona, kreatorka powieści, nie
mogła poradzić sobie z jej trudnym charakterem. Dopiero teraz, po
tylu latach uderzyła w czuły punt – Eva nigdy nie chciała
niczego od innych. A na pewno nie tego, żeby oddawali życie za jej
- umyślne czy też nie – winy.
Pod żadnym pozorem nie bójcie się
tego, że seria ta ciągnie się niczym makaron spaghetti; każdy tom
można bez przeszkód czytać oddzielnie i bez problemu „połapać”
się w fabule. Ostatnio moja rodzicielka stwierdziła, że te książki
to jej ulubiony serial, którego nie musi oglądać w telewizji, ale
może co jakiś czas „przeczytać” nowy odcinek.
Coś w tym jest, bo losy Eve, jej męża,
przyjaciółki i partnerki w pracy Peabody oraz innych, ciągle się
rozwijają i z przyjemnością wraca się do tej dziwnej paczki
znajomych, którzy żyją w roku 2060, kiedy to świat wygląda
odrobinkę inaczej niż współcześnie. Dygresja numer dwa – mi do
gustu najbardziej przypadł „autokucharz”, czyli urządzenie
domowe, dostępne w różnych wariantach cenowych, które ma
zaprogramowane w sobie menu i wystarczy wcisnąć guzik z „wątróbka
z sosem żurawinowym”, żeby za chwilę je spożyć we własnej.
Magia, prawda?
Muszę szczerze przyznać, że tą
część czytało mi się niezwykle szybko i sprawnie; J.D. Robb
(znana bardziej jako Nora Roberts*) coraz chętniej oddaje „głos”
w książce Peabody, partnerce Dallas, która – w przeciwieństwie
do głównej bohaterki – jest szalenie emocjonalna, bardzo
pozytywna i zabójczo zabawna. Jej cięte riposty i radosne
podskakiwanie w różowym skórzanym płaszczu świetnie rozładowują
napięcie, które gromadzi się co kilka stron. Jeśli więc szukacie
dobrego, ale nie męczącego thrillera, to „Obsesja i śmierć”
będzie dla was książka idealną.
A co z zakończeniem? Cóż, zaskakuje.
Może klapki z nóg nie spadają (wtedy to musiałoby się okazać,
że sama Dallas morduje i tym sposobem odsuwa od siebie ślady), ale
skarpetki lekko mi się zwinęły na palcach. Polecam zarówno tą
książkę jak i całą serię. Lub książkowy serial, jak rzekła
mama moja.
*Czy was też zadziwia ilość książek, którą napisała pani Roberts? Kobieta ma lat 65 i napisała (liczyłam!) 215 książek. Czyli rocznie pisze średnio (zakładając, że zaczęła pisać od razu po urodzeniu) 3,3 książki.
A ja, cholibka! nie potrafię napisać jednej w życiu!
Na razie jestem po lekturze pierwszej części z czterech autorstwa Katarzyny Bondy. Muszę powiedzieć, że jak dla mnie akcja była jak flaki z olejem, nawet nie chciało mi się dowiedzieć kto zabił. Poza tym wolę nieco lżejsze klimaty książkowe.
OdpowiedzUsuńMi się już spodobało, może to przez fakt oglądania anime w latach 90. tych wszystkich ,,Pokemonów", ,,Dragon Balla" itp. Może to sentyment jakiś albo coś?
Pozdrawiam!
Też oglądałam Dragon Balla, ale w przypadku One Piecie.. coś nie zaiskrzyło :) wolę Bleacha :)
UsuńNie wiem, ile ksiązek o Eve juz przeczytałam, pewnie kilkanaście. Chetnie przeczytam i te;) najbardziej z tej serii lubie Peabody i jej odchudzanie;)
OdpowiedzUsuńTeż się już pogubiłam w ilości :D
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale o autorce za to dużo. Na pewno sięgnę po jakąś jej powieść.
OdpowiedzUsuńPolecam, dobrze pisze ;)
Usuń215 książek? a ja tak jak Ty, jeden nie mogę sklecić...
OdpowiedzUsuńMoże razem coś napiszemy :D
Usuńjak to mówią, co dwie głowy to nie jedna, więc może to jest myśl :D
Usuńps. jeszcze szukasz mojej miejscowości na mapie :P?
Haha, teraz Ty szukaj mojej - łatwo nie będzie :D
UsuńNie miałam pojęcia, że ten tytuł to kontynuacja jakiejś większej serii. Nie mniej jednak przeczytam tą książkę, mam już ją zresztą na czytniku :) P.S. Roberts wcale nie jest rekordzistką w pisaniu książek, Kraszewski napisał ich ponad 600 O_o
OdpowiedzUsuńMatko moja i prababko, nie miał co robić? :D
UsuńO, lubię takie gatunki :)
OdpowiedzUsuńJeeeej! Trafiłam w gust :)
UsuńJak słyszę to imię i nazwisko to mi się odechciewa od razu wszystkiego ;) Jej książki są nudne;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Eeee tam - może trafiałaś na takie nudnawe :) Ja bardzo lubię trylogię Bracia Krwi : )
UsuńA ja bystrzak nie czytałam ani jednej książki z tej serii. Ja jednak czekam na Twoją książkę :P
OdpowiedzUsuńA to jeszcze się naczekasz chyba ;)
UsuńLubię Twoje porównania:)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś napisać jakąś książkę?:)
Pomysłów miałam tysiące, gorzej z wykonaniem :)
UsuńDobrze kojarzyłam pseudonim, tylko nie wiedziałam do kogo należy. Niestety, Nora Roberts to nie moja ulubiona pisarka pod względem stylu, ale ta seria, a już chociaż ten tom, zapowiadają się nadzwyczaj ciekawie.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jako J.D. Robb kobieta pisze całkowicie inaczej niż pod swoim nazwiskiem :)
UsuńChyba mnie ta seria ominęła, ale powiem, że fabuła tego konkretnego tytułu bardzo, bardzo mnie intryguje i dobrze, że dodałaś, że można je czytać bez poznania poprzednich części :)
OdpowiedzUsuńTo ważne, bo niektórzy od razu jojczą że nie będą czytać czterdziestu książek dla tej jednej :)
UsuńOstatnio trafiam na opisy coraz to 'milszych' pozycji ;D
OdpowiedzUsuńMoże to znak :D
UsuńJa muszę przyznać się bez bicia, że nie czytałam jeszcze żadnej książki Nory, niezależnie pod jakim pseudonimem pisze. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak dzielnie sobie poczyna w kryminałach. :) Muszę w końcu coś chrupnąć spod jej pióra, bo Twoja opinia jest zachęcająca. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Warto warto :) seria o Dallas wciąga jak tornado krowę :)
UsuńAutorki jeszcze nie czytałam, ale zainteresowałaś mnie tym tytułem, właściwie nie samym tytułem, co nietypowym prześladowcą, który w sposób nieszablonowy wybiera ofiary. Z dużą przyjemnością przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytając sam opis, aż mnie ciary przechodziły... czytając książkę też tak jest? :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała coś w życiu napisać. Miałam kilka podejść i nic z tego :D Po coś w końcu się żyje, może kiedyś swoje marzenie spełnię. Póki co muszę się oczytać :D Kobitka wymiata z ilością książek.
OdpowiedzUsuńThe balance of my life
215 książek, a ja nie przeczytałam jeszcze ani jednej! Nawet króciutkiej! Ale może czas się zabrać za tę serię ;)
OdpowiedzUsuńOdpuściłam sobie tę książkę i w sumie to teraz nie wiem, czy zrobiłam dobrze...
OdpowiedzUsuńKsiążka chyba nie do końca wpisałaby się w mój gust, chociaż wierze, że dla wielbicieli tego typu powieści z pewnością to dobry wybór. Ilość książek napisanych przez autorkę imponująca. Szybko zabieraj się za pisanie aby podnieść jeszcze swoją średnią ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną jej powieść i przyznam, że nawet jej nie doczytałam, znudziła mnie okropnie. Na pewno nie sięgnę po kolejne.
OdpowiedzUsuńPowieści tej pani czytam te typowo babskie, jej piszącej jako J.D. Robb jeszcze nie zdążyłam poznać, czy to źle sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale zapowiada się bardzo ciekawie :) To zdecydowanie coś w moim guście :)
OdpowiedzUsuń