Była już części skupiająca się
głównie na Gabrysi („Kwiat kalafiora”), Idzie („Ida
sierpniowa”) a teraz czas przeskoczyć kolejność i skupić się
na najmłodszej Borejkowej czyli na Patrycji. Natalia w tym czasie,
choć starsza, musi jeszcze dorosnąć i wyjść spomiędzy tomików
wierszy i własnej nieśmiałości, ażeby pani Musierowicz
zdecydowała się na jej drodze postawić jakiegoś mężczyznę.
Teraz na to za wcześnie.
Patrycja, zwana od zawsze Pulpą, ma
lat dziewiętnaście i jest w tym miłym wieku kiedy to należy zdać
egzamin dojrzałości, zwany potocznie maturą. Niby nic trudnego –
wystarczy dobrze odpowiedzieć na kilka pytań i sukces murowany, nie
trzeba nawet specjalnie się natrudzić, bo czymże jest matura dla
inteligentnej, ogarniętej dziewczyny?
Otóż masakrą jest, moi drodzy.
Po pierwsze – i odnosić będę się
tutaj do Patrycji, ale większość z was zna to pewnie z własnego
doświadczenia – wszędobylska presja! Przed maturą zdaje się
człowiekowi, że wszystkie inne jego cechy, wady i zalety przestały
się liczyć bo wszyscy jak jeden mąż mówią tylko: „a ty się
do matury ucz!” Szczerze się wam przyznam, że kiedy mi tak mówiono to
zastanawiałam się jakie powiedzonko znajdzie moja mama kiedy już
maturę zdam (dla zainteresowanych – znalazła; „ty się ucz, bo
cię ze studiów wywalą!” Ciekawe co będzie następne...) Wszyscy
zaczęli okrążać Pulpę niczym sępy nieszczęśnika na pustyni i
powtarzali tylko, żeby w końcu zasiadła do książek i zaczęła
się uczyć. A sama zainteresowana? Oczywiście ciągle twierdziła,
że czasu ma jeszcze dużo i że zacznie od: Świąt, od ślubu Idy,
od Nowego Roku, od Wielkanocy, od Dnia Kobiet... i jak to w życiu
bywa czas mijał a chęci do pracy wcale nie przychodziły a matura
zbliżała się niestrudzenie.
„- Ja lubię spełniać twoje marzenia.
- Jak my się zgadzamy! - powiedziała
Patrycja radośnie. - Mamy te same upodobania. Ja też lubię, jak ty
spełniasz moje marzenia.”
Jakby tego było mało dziewczyna się
zakochała a przecież obiecywała sobie, że nigdy, ale to przenigdy
nie popełni błędu Gabrysi i nie pozwoli jakiemukolwiek mężczyźnie
na targanie swoim sercem. A tutaj niespodziewanie dla samej
zainteresowanej zaczęło nagle jej zależeć na kumplu z
dzieciństwa, którym był notabene (od kiedy zaczytuję się
w Borejków powtarzam notabene przy każdej okazji) Bobcio,
ten który malował przed latami Hitlera na pisankach i bawił się w
Nerona na balkonie.
Pulpa oczywiście próbowała z tym
uczuciem walczyć i dlatego też większość czasu spędzała na
leżeniu w łóżku i wpatrywaniu się w sufit, gdzie prawdopodobnie
próbowała sobie wmówić, że nie może poddać się jak większość
kobiet i dać się we władanie jakiemuś tam mężczyźnie. Jedynym
dla niej mężczyzną porządnym był jej własny ojciec, który w
tej części przygód Borejków miał swoją wielką chwilę chwały,
kiedy to w obronie najmłodszej latorośli ochlapał wodą chuligana,
który chciał z kolei ochlapać Patrycję (w rezultacie „chuliganem”
tym był Bobcio i wcale nie miał zamiaru jej oblewać, ale to już
dłuższa historia.)
W tej części oprócz perypetii
Patrycji, jesteśmy także świadkiem kwitnącego związku Gabrysi i
Grzegorza a także początków małżeństwa Idy i Marka (które to
początku są trudne i hałaśliwe, bowiem nowemu wujowi wiecznie
towarzyszy Pyza i Tygrysek, które go wręcz pokochały i co wieczór
grają z nim w makao. A jako, że Marek nie potrafi odmawiać małym
dziewczynkom, grał z nimi, zamiast spędzać upojne chwile z nową
małżonką.)
Mila Borejko daje też świetną radę wszystkim kobietom - mężczyzny trzeba wysłuchiwać. Jak wraca z pracy to trzeba pozwolić mu opowiedzieć jak minął dzień, co się wydarzyło. Oczywiście jeśli same zapytamy, to usłyszymy w odpowiedzi, że "w pracy po staremu." Trzeba dać mu swobodę, żeby sam zechciał mówić. Mila przez lata słuchała wynaturzeń Ignacego o starożytnych filozofach i dzięki temu on uznawał ją za kobietę idealną.
I może to jest klucz do wszystkiego?
Mila Borejko daje też świetną radę wszystkim kobietom - mężczyzny trzeba wysłuchiwać. Jak wraca z pracy to trzeba pozwolić mu opowiedzieć jak minął dzień, co się wydarzyło. Oczywiście jeśli same zapytamy, to usłyszymy w odpowiedzi, że "w pracy po staremu." Trzeba dać mu swobodę, żeby sam zechciał mówić. Mila przez lata słuchała wynaturzeń Ignacego o starożytnych filozofach i dzięki temu on uznawał ją za kobietę idealną.
I może to jest klucz do wszystkiego?
A co najpiękniejsze to dwa momenty, w
których bliżej ukazano relację Mili i Ignacego; chyba was nie
zdziwi to, że powiem, że taka miłość właśnie mi się marzy –
codzienna, niewymuszona, spokojna, bezpieczna. Po raz pierwszy w
„Pulpecji” miałam okazję zobaczyć, że mimo swoich lat i
życiowych bagaży nadal się kochają i są dla siebie najważniejsi.
„- Boisz się? - spytała cicho.
- Dotknęło mnie to pytanie, Milu –
padła spokojna odpowiedź. - Nie boję się. Dobro życia nie polega
na jego długości, lecz na użytku z niego. Nie chcę liczyć lat,
które mi pozostały. Może jest ich dużo. A może mało. Ale co
roku o tej porze dziękuję za ciebie.”
*(która z was nie chciałaby czegoś takiego usłyszeć? No która i dlaczego?!)
Cóż więcej mam wam dodać? Co
tydzień roztkliwiam się na tą serią i jeśli do tej pory was nie
przekonałam, to chyba już nie przekonam. Chciałabym tylko
przypomnieć, że to świetna historia o przyjaźni, miłości, o tym
jak ważna jest rodzina i najzwyklejsza w świecie dobroć. I można
czasami się przy Borejkach pysznie pośmiać a dodatkowo nauczyć
się nowych zwrotów. Na koniec zostawiam was z tym oto cytatem,
który być może ubogaci wasze słownictwo:
„Patrycja, ja ci chyba dzisiaj coś
wyszarpię, ty mał-mał... - tu Ida zreflektowała się, zerkając
na swojego Mareczka, po czym opanowała się w imponującym tempie i
dokończyła w natchnieniu - ...ty małgerytko!”
Ta część wydaje się taka najnormalniejsza, ale przez to najbardziej przekonująca ;)
OdpowiedzUsuńBo Patrycja jest prawie jak nasza rówieśniczka :)
Usuńtaka spoko ziomka;D
Usuńmam sentyment do tej książki:) tak letnio mi zawsze po jej lekturze
OdpowiedzUsuńOj tak. Miłość Mili i Ignacego zawsze wydawała mi się taka idealna, taka, o której marzy każda kobieta. A z tym słuchaniem mężczyzn to chyba faktycznie jest klucz do sukcesu ;)
OdpowiedzUsuńAle kobietom to ciężko jest nauczyć się słuchać :) mi bynajmniej :)
UsuńOj tak. Miłość Mili i Ignacego zawsze wydawała mi się taka idealna, taka, o której marzy każda kobieta. A z tym słuchaniem mężczyzn to chyba faktycznie jest klucz do sukcesu ;)
OdpowiedzUsuńMnie do powrotu do tej serii przekonałas już dawno;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy :)
UsuńUwielbiam książki tej autorki. Dosłownie wszystkie :-)
OdpowiedzUsuńTe kulinarne także? :)
UsuńZ Musierowicz kojarzy mi się dzieciństwo i beztroska :)
OdpowiedzUsuńMi też, dlatego tak chętnie do niej wracam :)
UsuńPo studiach będą teksty w stylu ,,kiedy ślub?", ,,Kiedy pierwsze dziecko" , no co wy nie chcecie więcej dzieci? Samej będzie jej smutno"... :D Co do książki to nie wiem czy się skuszę, może kiedyś?
OdpowiedzUsuńA to kiedy ślub to wiadomo, więc to pytanie przeskoczę :D
UsuńOby seria Jeżycjady była u mnie w bibliotece - bo mam zamiar sobie przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńW dziale dziecięcym jest na milion procent :) dam sobie za to obciąć paznokcia :D
UsuńJak będę szla oddać książki to zapytam na pewno. :)
UsuńAch matura, zawsze prosta dla tego kto już ma ją za sobą :)
OdpowiedzUsuńPamiętam ten stres i właśnie gadanie "ucz się!". Na studiach dwa razy do roku jest taka matura, nawet o wiele gorsza, jednak matura jest podobno w życiu najważniejsza ;)
Według mnie sesja jest gorsza niż matura, bo na maturze mniej pytają :D
UsuńNo i znów przypomniałaś mi jak kocham tę serię:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Książki Musierowicz to zdecydowanie nie moja bajka ;).
OdpowiedzUsuńOj, ale czemu? :)
UsuńStrasznie się cieszę, że nie tylko ja tak lubię tą serię :)
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia :D
UsuńJejku:) jak ja dawno, dawno temu to czytałam, aż zamarzył mi się powrót do tamtych czasów ;) chyba jestem trochę sentymentalna
OdpowiedzUsuńHm, nigdy nie lubiłam tej akurat książki, bo Patrycja jest osobą totalnie różnią niż ja... Ale teraz chętnie bym poczytała! Jestem na tym samym etapie edukacji co ona i chyba lepiej zrozumiałabym to ciągłe życie pod presją matury, kiedyś, kiedy czytałam tą książkę, jeszcze tak odległej i niewiadomej...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że słuchanie jest ważne. Trzeba wiedzieć, co menda wyczynia :D A przy okazji można sobie poprawić wykształcenie. Ale kiedy mój chłopak zaczął po raz tysięczny gadać o swoim ukochanym marketingu, powtarzając te same hasła co od trzech miesięcy, wyznaczyłam mu limit na gadanie o pracy. Nie można wpadać w obsesję i poświęcać całego życia jednej sprawie(chyba, ze ta sprawą byłabym ja :D)
Już dawno zachęciłaś mnie do tej serii, ale z lekturą wciąż jakoś się nie składa. Niemniej, kiedyś nadejdzie odpowiedni moment ;)
OdpowiedzUsuńPS: cieszę się, że matura i niemal całe studia już za mną ;)
Miło wspominam Jeżycjadę :)
OdpowiedzUsuń,,Małgerytko" i moje całe serducho się rozpływa. :D
OdpowiedzUsuńMam jedynie pierwszą część Jeżycjady, którą dostałam w prezencie jeszcze w podstawówce, ale nie ruszyłam jej przez tyle lat i jedynie kurzyła się na półce. Obiecuję sobie, że niedługo się za nią wezmę, bo bardzo zachęciła mnie do tego Twoja recenzja. Doskonale wiem co musiała czuć Patrycja przed maturą, którą ja sama zdawałam w zeszłym roku. Na całe szczęście mam cudownych rodziców, którzy nie ganiali mnie do nauki, a pozwolili się samej zdyscyplinować i dało to chyba większe efekty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na moją pierwszą recenzję http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/
Mnie przekonałaś w każdą środę jestem i czytam :) a dziś czwartek :P
OdpowiedzUsuńTaka miłość to coś pięknego. Bezwarunkowa, oddana, pełna pięknych wspomnień ach....
Czytałam wiele lat temu, piękne wspomnienia. :-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś :)
OdpowiedzUsuńNa razie co innego zaprząta moją książkoholiczną głowę ;)
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Coraz bardziej przekonujesz mnie do tej serii, chyba wybiorę się do biblioteki niedługo. :D
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki z tej serii, ale... żadna mnie nie porwała.
OdpowiedzUsuńMusierewicz czytałam jakoś w podstawówce ale średnio ja lubiałam, książki miała łatwe i przyjemne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Jestem dwie książki do tyłu jeśli chodzi o Jeżycjadę. Skończylam chyba na "Sprężynie". Pulpecję i inne czytałam. Uwielbiałam tę sagę i składam hołdy pani Musierowicz, bo jak nikt inny potrafi malować przed czytelnikami świat, w który wkręcamy się bez reszty. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńkiedyś pożerałam książki z tej serii:)
OdpowiedzUsuńNie zaskoczę Cię pisząc, że nie czytałam i tej części.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam książki Musierowicz... czuję powiew dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńAjjj ja chciałbym usłyszeć (rozmarzona)...
OdpowiedzUsuńjeszcze nie dawno czytała ją moja córa, nawet nie przyszło mi do głowy, że może spodobać się i mnie :)
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką Jeżycjady i cieszę się, że w końcu znalazłam bloga, na którym ktoś pisze o książkach Pani Małgorzaty Musierowicz :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Jeżycjadę, czytałam ją jako dziecko/nastolatka i podrzucę kiedyś moim dzieciom :D
OdpowiedzUsuńTen rok jest jednym z moich ulubionych, a może i naulubieńszy. Pulpa jest cudowna :)
OdpowiedzUsuń