Rozwody nigdy nie są miłe i
przyjemne, chyba że oglądamy pro-rodzinny odcinek Sędzi Anny Marii
Wesołowskiej, gdzie są sprawy, w których małżonkowie są dla
siebie sztucznie mili i uśmiechnięci. Nie, zazwyczaj rozwód to
wojna pełna wyzwisk, złości i agresji; szczególnie gdy w grę
wchodzi opieka nad jedynym dzieckiem; wtedy może nawet polać się
krew...
… tak jak w przypadku bohaterów
książki, którą wypatrzyłam na bibliotecznej półce. Niepozorna,
z prostą okładką i z tytułem, który – trzeba to przyznać –
nie powoduje, że kapcie spadają ze stóp. „Obwiniona” brzmi
średnio, trąci tandetą i przypomina mi nagłówek z amerykańskich
brukowców. Ale mimo to moja czytelnicza intuicja stwierdziła, że
książkę warto przeczytać – i mnie nie zawiodła.
Samantha i Terrance zaczęli swoją
znajomość jak w bajce; bogaty on, biedna ona, wielka miłość i
szybki ślub. Ot, historia znana większości nas już od dzieciństwa
a to za sprawą Walta Disney'a, który w taki właśnie sposób
pożenił większość swoich księżniczek. Prawdę mówiąc ta
książka mogłaby być dalszymi losami Śnieżki i Kopciuszka – i
to by wyjaśniało, dlaczego w bajce wszystko kończyło się ślubem
i pocałunkiem zakochanych. A w tle zawsze biegały sarenki.
Jak to w życiu
bywa, na świecie szybko pojawiło się dziecko, pierworodny syn. I
gdzieś w tym momencie wszystko zaczęło się sypać... Samantha nie
pałała wielkim instynktem macierzyńskim, czego jej mąż –
zakochany w synku do zatracenia – nie potrafił zrozumieć.
Pojawiły się pierwsze konflikt a swój udział w ich wywoływaniu
miała także rodzina Terrance'a, która żywo nie cierpiała jego
młodej małżonki (a niechęć teściów i szwagrów może być
tak toksyczna, że przez nich niejeden związek się rozpadł.)
Księżniczka i
książę postanowili wziąć rozwód i przyznać trzeba, że nie
należał on do tych spokojnych (czyli takich, które skupiały
się tylko na złorzeczeniem na siebie pod nosem.) Były kłótnie,
wyzwiska, nieprzyjemne maile i oszczerstwa. I pewnie w końcu by się
rozwiedli, gdyby nie to, że w dzień pierwszej sądowej rozprawy
Terrance'a znaleziono zadźganego. Kilka godzin później do
kancelarii adwokackiej pojawiła się Samantha a w torebce miała
zakrwawiony nóż owinięty w kuchenną ścierkę. Twierdzi, że kiedy przyszła porozmawiać z mężem, ten leżał już nieżywy. Wszystko wskazuje
na to, że żona postanowiła „przyspieszyć” ich rozstanie i
pozbawiła męża życia. Jednak... czy na pewno?
"Pierwszy premier Kanady, sir John A. Macdonals, mawiał, że dobry kompromis oznacza, iż każda ze stron będzie odrobinę niezadowolona."
Jak okazuje się w
toku akcji, rodzina zamordowanego ma wiele pilnie strzeżonych
sekretów, których nie chce wyjawiać. Jednak dociekliwy adwokat i
detektyw powoli odkrywają ich tajemnice, co równocześnie obmywa z
winy Samanthę. Kto tak naprawdę zabił? Brat? Matka? Ojciec? A może
jednak żona? Specjalnie zabrałam się do pisania tej recenzji na
chwilę przed zakończeniem książki, by nie wiedzieć, kto jest
mordercą i by nie dać wam żadnej podprogowej podpowiedzi. Mówię
szczerze, że nie wiem kto – jednak jestem pewna, że to nie żona
okazała się zabójczynią.
Ta książka to nie
tylko śledztwo; to przede wszystkim ukazanie jak cały proces toczy
się od wewnątrz; to wyśmiewanie kanadyjskiego porządku prawnego,
gdzie niekiedy o wolności człowieka decydują ludzie, którzy nie
mają tak naprawdę pojęcia co robią. Najznakomitszą postacią
w tym względzie jest sędzina Norville, która zasiadła na
sędziowskim fotelu, dzięki wpływom swojego męża. Była w takim
stopniu niedouczona prawa, że co dwadzieścia minut zarządzała w
rozprawie przerwę, by wyjść do swojego gabinetu i skontaktować
się z małżonkiem, w sprawie tego, co powinna powiedzieć. Jej
niewiedzę wykorzystywali doświadczeni adwokaci i prokuratorzy,
którzy zasypywali ją precedensami i orzecznictwami innych sądów a
biedna kobiecina pojęcia nie miała co oni do niej mówią...
Pewnie wielu z was
stwierdzi, że taka „prawnicza” tematyka jest dość nudna i
nużąca a ja lubię to ze względu na moje studia. Otóż nie, autor
operował takim językiem, by wszystkie te prawnicze niuanse były
proste do przyjęcia i aby zainteresowały czytelnika. A
ostatecznie niech was przekona to, że książkę podkradła mi mama,
która zwykle stroni od fabuł, gdzie toczy się jakikolwiek proces
(dla zainteresowanych – tak, nadal zaczyna czytanie
książki od końca i ona już wie, kto jest mordercą. Jej ulubioną
rozrywką wczorajszego wieczora było mówienie mi „no powiem ci
kto zabił, dobra?”)
Całą książkę
oceniam na duży plus; nie znałam przedtem twórczości pana Roberta
Rotenberga i teraz przyznać muszę, że szybko wskoczył na listę
autorów, których lubię (nie tak spektakularnie jak Szpak na
Eurowizji po podaniu głosów od widzów, ale i tak wysoko.)
Dużym atutem tego pana jest to, że każdej ze swoich postaci nadaje
rys człowieczy; żaden policjant czy śledczy, który pojawia się
chociażby na chwilę w fabule nie jest tylko „panią Kowalską”,
ale jest „panią Kowalską, która pochodziła z Polski i lubiła
czerwone kwiatki” - każdy z nich był indywidualnym człowiekiem a
nie tylko statystą, który miał podtrzymać akcję. Żadnego ze
swoich bohaterów nie traktował po macoszemu, jak niestety robi to
wielu innych autorów.
Podsumowując,
„Obwiniona” jest świetną lekturą, w którą można się wczuć.
Największym atutem jest to, jak autor stworzył swoich bohaterów –
a za to należą mu się brawa. Także cała zagadka zaciekawia a jej
„ludzki” wymiar sprawia, że czytelnik wczuwa się w akcję i
czuje potrzebę poznania kto tak naprawdę jest zabójcą. I czy
zaatakuje ponownie...
Nie mogła tego noża gdzieś wyrzucić? Haha, no ciekawa jestem kto w końcu zabił i dlaczego..
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się dowiem :))
http://triviaaboutme.blogspot.com/
Wiesz... stres, panika i człowiek robi różne głupie rzeczy :)
UsuńNo powiem ci, kto zabił;) swoją drogą nie wytrzymałabym i z pewnością musiałbym doczytać, kto jest tym mordercą;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dokańczam :D
UsuńHistoria faktycznie jak z filmu. Też czytałam nie tak dawno książkę z motywem, gdzie kobieta w ogóle była pozbawiona instynktu macierzyńskiego. Trudno się czasem wczuć w postępowanie takiej bohaterki. Ale fakt, faktem teściowie na pewno tu nie ułatwiali sprawy. A dalsza część to już w ogóle wydaje się ciekawa... ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo nie pozostaje Ci nic innego jak po prostu przeczytać :)
UsuńPatrząc na ten okładkowy koszmarek i tandetny tytuł rzeczywiście dałabym sobie spokój z lekturą. Jak widać jednak warto czasem zaufać sobie i przeczytać coś, co do nas z półki przemawia :)
OdpowiedzUsuńPS. Punkt dla Twojej mamy :)
UsuńCzasem takie książki mają ciekawe wnętrze :) cóż... wydawnictwa nie zawsze tworzą wspaniałe okładki :)
UsuńAle bym się cieszyła, jak by się okazało, że to jednak żona. Sprawdzę, czy jest u mnie w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie skończyłam czytać :D Więc nie wiem :)
UsuńLubię taką tematykę książek :-)
OdpowiedzUsuń"Prawnicza", jak to określiłaś, tematyka bardzo mnie interesuje:)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam.
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Planujesz coś w prawniczym kierunku? :)
UsuńSama okładka jest ciekawa, myślę, że z wnętrzem może być podobnie, chętnie przeczytam. :D
OdpowiedzUsuńBuziaki! :*
Trafiłam ostatnio na tą książkę w sklepie, jak przeglądałam sobie książki na półkach. Opis mnie zaciekawił, a po Twojej recenzji wiem, że na pewno jest ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńO, kupiłaś ją wtedy? :)
UsuńNo niestety nie... a szkoda. ;<
UsuńLubię akcję i zagadki w książkach :D
OdpowiedzUsuńTo przypadnie Ci to do gustu :)
Usuńo o, książka w sam raz dla mnie:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Jak siostra Twoja wróci do pracy to znajdziesz czas i będziesz mogła to przeczytać :)
UsuńAle Ty jesteś! I teraz muszę przeczytać żeby dowiedzieć się kto zabił :) Fajnie się zapowiada ta książka :)
OdpowiedzUsuńAleż ze mnie zołza :D
UsuńNie przepadam za takimi książkami. :)
OdpowiedzUsuńhttp://justdaaria.blogspot.com/
A jakie lubisz? :)
UsuńOooo widzę książkę dla mnie!
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno, ale po sesji :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
A jak Ci sesja idzie? :) Ja czekam na ostatnie wyniki ^^
UsuńTytuł rzeczywiście nie powoduje że kapcie z nóg spadają, ale przyznać muszę że mnie zainteresowałaś ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, w żadnej bibliotece jej nie ma, przez internet kupić też ciężko :( Jak mogłaś polecić tak dobrą książkę, której nigdzie nie można dostać! :P
OdpowiedzUsuńA co Ty gadasz :) na allegro jest i to za 8 złotych :)
UsuńTematyka która lubię ;-)
OdpowiedzUsuńTytuł to prawda trochę taki nijaki za to okładka Wola o przeczytanie ;-)
Obserwuje i zachęcam do tego samego pozdrawiam ;-)
Też zaobserwowałam, a masz! :)
UsuńMyślę że zainteresowałaby mnie, Lubię trzymające w napięciu pozycje. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTa trzyma do ostatniej strony :)
UsuńBardzo ciekawie przedstawiłaś tę pozycję. Widząc ją w bibliotece, pewnie też nie czułabym się zachęcona ;p
OdpowiedzUsuńI cóż za zmiany na blogu :D Oczywiście na plus!
Czasami trzeba poszaleć ;)
UsuńJa tam lubię takie prawnicze klimaty, więc czemu nie :)
OdpowiedzUsuńJa też zaglądam i czytam koniec powieści i znam mordercę, ha!
OdpowiedzUsuńCo do tej książki, poszukam, lubię takie kryminały, a sędzina to niezła.
Następna... nie rozumiem was :D
UsuńNie jestem fanką tego typu historii, jednak Twój opis - recenzja zachęcają, jak nie ja to moja szwagierka przeczyta (uwielbia takie klimaty).
OdpowiedzUsuńW takim razie pozdrów szwagierkę :)
UsuńJak pisałaś: Nie pozostaje nic innego jak doczytać. Uwielbiam gdy książki tak trzymają w napięciu, w tej chwili własnie taką mam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
O, a jaki tytuł? :)
UsuńNie ma to jak porównanie do sędzi Anny Marii Wesołowskiej! :) Przyznaję, że nazwisko autora jest mi jeszcze nieznane, ale postaram się to szybko nadrobić :)
OdpowiedzUsuńA tak mnie poniosło, że aż o Annie wspomniałam :D
UsuńNie oceniam książek po okładce i z ciekawosci bym do niej zajrzała ;)
OdpowiedzUsuńZacny wyjątek wśród tłumu :D
UsuńBardzo fajna, rzetelna recenzja :) Fajnie że istnieją takie blogi które opisują w fajny sposób te papierowe książki (bo teraz to o e-booka nie trudno). Jednak ja osobiście wolę romanse.
OdpowiedzUsuńhttp://aleksandramakota.pl/
Romanse też opisywałam :) chociażby jedna recenzja w tył :)
UsuńZapraszam częściej :)
Super post ! Podoba mi się ! Może zaobserwujemy ? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie:
www.vvbre.blogspot.com
A możemy :)
UsuńIntrygująca fabuła :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki J. Grishama, więc obstawiam, że i ta mogłaby mi się spodobać! :D
OdpowiedzUsuńPanowie mają nawet podobny styl :)
UsuńKocham kryminały, ale wolę nie sprawdzać kiedy ostatnio jakiś czytałam, bo chyba zapadłabym się pod ziemię. A skoro ta książka była u Ciebie w bibliotece może jest szansa, że u mnie też będzie ;>
OdpowiedzUsuńA chyba największym zaskoczeniem jednak byłoby gdyby to żona była morderczynią ^^
Moja biblioteka miejska jest mała, więc szanse masz duże :)
UsuńHa, a byłoby :D
Ja też nie znam twórczości pana Roberta Rotenberga, a coś tak mi się wydaję, że mogłoby mi się spodobać! :D
OdpowiedzUsuńkochana mamusia:P
OdpowiedzUsuńNiezastąpiona :)
UsuńPowiało dobrym kryminałem. :D Ciekawy pomysł z pisaniem recenzji przed zakończeniem czytania książki. :D Moja mamuśka nie czyta książek... może dobrze, by by mi spoilerowała zakończenia. :D Czyżby (kolejna) fanka Eurowizji? :D
OdpowiedzUsuńMamy chyba lubią spojlerować :D
UsuńNieee, nie jestem fanką, ale oglądałam, bo się założyłam z narzeczonym, na którym miejscu będzie Polska :)
Rozwód to czasem formalność, ulga...
OdpowiedzUsuńziomuś a gdzie seria Jeżycjady?
OdpowiedzUsuńWróci, mam teraz tylko problem ze zdobyciem kolejnych tomów ;( ale super, że jako jedyna o tym pamiętasz :)
Usuńnamiętnie czekam:D
UsuńKsiążka dla mnie :)))))))))))))
OdpowiedzUsuńA ja mimo zupełnie innego wykształcenia bardzo lubię takie książki z wątkiem prawniczym. Wydaje mi się więc, że pozycja przypadłaby mi do gustu. Muszę kiedyś dla eksperymentu zacząć czytać książkę tak jak Twoja mama. Ciekawa jestem jak to jest już znać zakończenie ;)
OdpowiedzUsuńwow wydaje sie fajna :D
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Podoba mi się ten zwrot akcji! Tu niby książka obyczajowa, spokojna historia, a nagle buum kryminał :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój ultra kobiecy blog o muzyce:
gitaraiszpilki.blogspot.com
Gdybym miała to chętnie bym przeczytała :D
OdpowiedzUsuńO, to ja się skusze, bo takiej lektury właśnie mi trzeba ;)
OdpowiedzUsuńintryguje.. lubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńokładka mocna
OdpowiedzUsuńz miłą chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRecenzja super została napisana. Nie łatwo mnie zachęcić do przeczytania książki jednak Twoja recenzja mnie zaciekawiła. Pomimo tego iz czytam zazwyczaj romanse to raczej się skuszę na obwinioną. Fajnie, ze nie zdradziłaś zakończenia książki :D
OdpowiedzUsuńLittleredcherrysmile.blogspot.com
Brzmi zachęcająco, chociaż nie wiem czy lubię tego typu książki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
Nie za bardzo przepadam za tym gatunkiem, ale powoli się przekonuję. Jak nie będę czytać takich książek to jak mam zmienić zdanie. Jak ta mi wpadnie w ręce to chętnie przeczytam :D zachęciłaś mnie. Dobrze że moja mama nie czyta tego co ja :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Bardzo lubię takie powieści z zagadkami, a w dodatku ta okładka przekonuje mnie do lektury tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńciekawa się wydaje :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że trochę się tu u Ciebie zmieniło, ale muszę powiedzieć, że jest bardzo ładnie ^.^
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie książki, dlatego sięgnę po nią, jeśli znajduje się w mojej bibliotece ;)
Buziaki, Lunatyczka
Polecę siostrze:)
OdpowiedzUsuńTy to masz nosa do ciekawych książek :-)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo mój gust :)
OdpowiedzUsuńOFFICIAL PATTY (klik)
Ooo coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że moja Mama nie zdradza mi zakończeń książek :p gorzej z koleżankami :)
mam dwie córki i gdy tak na nie patrzę, nie wyobrazam sobie skutku ewentualnego rozwodu...to mega niefajne dla wszystkich, a zwłaszcza dla dzieci. dlatego mam nadzieje, ze nigdy nie stane w ogniu emocji z powodu rozstania...
OdpowiedzUsuńHmmmm nie wiemy czy to pozycja dla nas akurat ale dobrze, że książki poruszają tak ważne tematy :)
OdpowiedzUsuńAle napisałaś recenzję. Przejadły mi się słodkie powiastki. Nadszedł czas na coś mocniejszego. I chyba zacznę o tej lektury.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę udanego nowego tygodnia:)
Ja zdecydowanie wole czytać jakieś romanse , czytam książkę zawsze przed snem i nie chciałabym, żeby mi się przyśniła postać z nożem :D
OdpowiedzUsuńGdybym w księgarni rzuciła okiem na tytuł i okładkę, to nie skusiłabym się na ta książkę. A tu okazuje się, że to może być całkiem ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńCoś innego! :) Z chęcią ogarnę temat :D
OdpowiedzUsuń