4 maj 2016

Jak podróżować, czyli mój subiektywny poradnik.



   Myśleliście, że przejadę tyle kilometrów i nie sporządzę wam z tego wyjazdu żadnej dziwnej listy? Oczywiście, że sporządziłam – swój subiektywny poradnik o tym, jak podróżować.

   Najtrudniej jest znaleźć to, czego się chce, więc przed podróżą należy upewnić się gdzie znajduje się najbliższe stado owiec i McDonalds. O ile w poszukiwaniu owiec przeszłam dwie doliny – Chochołowską i Kościeliska, o tyle w poszukiwaniu frytek i fanty przejechałam pół Małopolski i Podkarpacia a i tak zjedliśmy hamburgery dopiero 30 kilometrów od domu. Przynajmniej trasa szybciej mijała, gdy szukaliśmy znaku wskazującego na to, że przybytek niezdrowego smaku znajduje się w obrębie kilku kilometrów.
A co do owiec, to widziałam jedynie pudla, który – jeśli zmrużyło się oczy – mógłby za owcę uchodzić.

   Jeśli tęsknisz za swoim psem, wybieraj trasy gdzie wprowadzanie psowatych jest zabronione. Na Dolinę Chochołowską można wchodzić z różnego rodzaju zwierzętami, jednak wszyscy turyści uparcie szli z yorkami. Tyle Tosiów a żadna moja! Niektóre podróżowały w torebkach, inne gnały przed siebie z prędkością światła a jeszcze kilka z nich dumnie kroczyło przy nodze właściciela. Moja Tosia po 200 metrach zaczęłaby się trząść z nadmiaru obcych ludzi wokoło i musiałabym ją dźwigać – na rękach, bo w torebce nie potrafi jeździć.

   Wybierając się na trasę oznaczoną kolorem czarnym, spodziewaj się czegoś strasznego – nawet jeżeli pierwsze pół kilometra wydaje się być miłe i przyjemne. Idąc nad Smreczyński Staw przez pierwsze dwadzieścia minut wyśmiewałam w duchu, że nazywają to trudną trasą. Dopiero gdy napotkałam oblodzoną, stromą górę kamieni pokornie schyliłam głowę i połknęłam gorzkie łzy rozpaczy. Weszłam, zeszłam, żyję, ale tylko dlatego, że schodząc przykleiłam się do plecaka narzeczonego i wisiałam na nim, póki moje nogi nie dotknęły płaskiego podłoża. 

   Nim przyłożycie kartę do czytnika, aby zapłacić za zakupy, zawsze sprawdźcie czy cena jest adekwatna do tego co kupujecie. My za węgiel, podpałkę, maślankę, trzy lody i sok do piwa prawie zapłaciłyśmy 90 złotych i 51 groszy. Zakupy życia.
Także tegoroczni maturzyści – nie martwcie się, jeśli powinie się wam noga to z chęcią przyjmą was do zakopiańskich sklepów!

   Nie wierz nigdy w prognozę pogody – miał być deszcz, miało być pochmurno i smutno. Tak naprawdę było słonecznie, ładnie, deszcz padał może łącznie z pół godziny, wędrowało się miło i radośnie.

   Wjeżdżając na skocznię upewnij się, że nie masz lęku wysokości. Przez pierwsze dziesięć metrów byłam pewna, że zaraz spadnę w dół i zginę a plamy mojej rozbryzganej krwi będą już na zawsze elementem dekoracyjnym zakopiańskiej skoczni. Kiedy już jako tako przyzwyczaiłam się do tego, że moje nogi dyndają w powietrzu, mój Łukasz postanowił porozglądać się dookoła i wiercił się niesamowicie a przed moimi oczami pojawiła się wizja jak to spadamy razem z dół. Trzymając się oczywiście za ręce, co by było romantycznie. 
   Zjeżdżanie w dół jest przyjemniejsze. Albo po prostu wtedy już się przyzwyczaiłam.

   Będąc w okolicach skoczni koniecznie spróbujcie gofrów z bitą śmietaną, truskawkami i polewą czekoladową. Przy tym niebiańskim smaku nawet szarlotka z Doliny Chochołowskiej się chowa. Pyszne, pyszne, pyszne!

   Jeśli chcesz coś sobie kupić, to to kup. Naprawdę – jeśli jakaś pamiątka urzekła was swoim urokiem, wyglądem bądź zastosowaniem, to lepiej to kupić niż potem siedzieć w domu i żałować, że się tego nie zrobiło. Do teraz żałuję, że przeszłam obojętnie obok pięknej drewnianej tabliczki z napisem: „Dom jest tam gdzie ludzie, choćby pod gołym niebem, są razem.”
   I nie, jak zamówię taką tabliczkę przez internet, to nie będzie już to samo. Przed wybudowaniem domu będę musiała wybrać się raz jeszcze na Krupówki.


   Ogólnie wyjazd oceniam na plus - nie upiłam się, nie narobiłam sobie wstydu, nie złamałam nogi ani ręki a moja ósemka bolała tylko przez jeden dzień. Zaatakowałam ją tabletką i specjalną wcierką na bolące zęby i się uciszyła. 
   Widziałam rude krowy, jednego kota i kilka kur - pod względem zwierzęcym jestem niezaspokojona, chyba w sierpniu będę musiała wybrać się do zoo, żeby nacieszyć się żyrafami i lemurami. Spędziłam miło czas z świetnymi ludźmi i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś razem z moim wrócimy w góry. 

   A i wiecie co? Koleżanka ostatnio (siłą praktycznie, ale jestem jej wdzięczna) wyciągnęła mnie na mierzenie sukni ślubnych. Marzyła mi się pocięta tiulowa w kształcie litery A a okazało się, że to satyna wydobywa cały mój urok. I teraz się zastanawiam jak zmienić swoje podejście do wyobrażeń tego, jak będę wyglądała w dniu ślubu. Na szczęście mam jeszcze czas. 

   Na koniec - obiecuję, że już ostatnie!- moje zdjęcie z wycieczki. 


44 komentarze:

  1. najlepiej podróżować w nieznane i robić na spontanie wypady :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę wypróbować :D

      Usuń
    2. polecam:D coś wspaniałego a jakie potem wspominki:)

      Usuń
    3. bardzo ciekawe i na pewno się przyda. Widać, że się na tym znasz :)

      Usuń
  2. Wjazd na skocznie nie dla mnie, bo wysokości mnie odstraszają i sam się dziwię temu, że mieszkam na 6 piętrze, haha Ps. Zazdroszczę takiej wyprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super porady, dzięki nim każdy wyjazd będzie udany. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poradnik z pewnością mi się przyda, gdy tylko ruszę na jakąś wycieczkę. Ale mój weekend majowy nie był całkowicie wolny, więc siedziałam w domu. Więcej zdjęć z wyjazdu poproszę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może długi sierpniowy weekend Ci się uda spędzić na jakiejś wycieczce :)

      Usuń
  5. a ja uwielbiam wycieczkować! bardzo często gdzieś jeździmy :-)

    weronikarudnicka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my niestety rzadko :) ale może się to zmieni :)

      Usuń
  6. Raczej mało podróżuję niestety. Ale chętnie gdzieś bym się wybrała :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba to zmienić ;) choćby to miała być wycieczka na jeden dzień :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Bardzo fajna :) moja pierwsza niespędzona w domu :)

      Usuń
    2. U mnie każda podobna - zlot albo wyścigi. :P

      Usuń
  8. Z tym sprawdzeniem cen w sklepie dobre. Mimo wszystko, dobrze, że wyjazd zaliczasz na plus.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo miły ten poradnik i jaki praktyczny! ;>
    A McD był na Krupówkach, już nie ma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A był, tyle tylko, że nie chcieliśmy się pchać w ten tłum i myśleliśmy naiwnie, że znajdziemy coś w Nowym Targu :)

      Usuń
  10. Napis z tabliczki bardzo mi się spodobał, chciałabym taką mieć.

    OdpowiedzUsuń
  11. jak jechałam kolejką ku Śnieżce miliard razy żegnałam się z życiem, w drugą stronę stanowczo odmówiłam jazdy :) To dziwne, bo na górze lęku nie miałam nic a nic, swobodnie patrzyłam w dół:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Aktywna majówka, nie można zaprzeczyć. Podoba mi się sposób w który piszesz, tak lekko z przymrużeniem oka :)
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. czemu ostatnie zdjęcie? chętnie zobaczyłabym więcej:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja lubię spontaniczność i nigdy nic nie planuje... dlatego też teraz, miesiąc przed wczasami, zorientowałam się, że do Świnoujścia będziemy musieli przeprawić się promem... naprawdę nie wiem co ja robiłam na geografii :O

    OdpowiedzUsuń
  15. Kotów co niemiara spotkałam gdy byłam w marcu w Zaopanem (ale w końcu to była marzec:D) liczę na to, że nie mniej będzie ich teraz jak pojadę :)
    Za to psy... hmmm my mieszkaliśmy przez ścianę z dwójką szczekaczy, to było trochę nieprzyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Najlepsze wycieczki są: wstajesz rano, szybka kawa, kasa na karcie, bo w portfelu, to już różnie bywa:) Pakujesz towarzyszy w auto i przed siebie! Ładnie Ci w tym rudym.

    OdpowiedzUsuń
  17. uwielbiam wyjazdy! <3 nigdy chyba nie wróciłam jeszcze zła, że pojechałam, bo każdą złą sytuację wynagradzała dobra :)
    Świetne miejsce jak na majówkę! :)
    mnie osobiście czasem wkurzają zwierzęta na szlaku, bo właściciele je tak traktują, że matko..;/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja sobie nie zapomnę jak chodziłam po górach w trampkach, bo lepsiejsze buty zostawiłam w bagażniku;p Cała ja;p
    Niemożliwe, że nie znaleźliście Maca;p Jak Wy go szukaliście;p
    Chcesz to Ci kupię tabliczkę ;) Chyba, że chcesz mieć pretekst na kolejną podróż:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale fajnie, uwielbiam podróżować :-) mogłabym tak jeździć bez końca :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja ostatnio wolę podróżować pociągiem. :D Bo wiesz, na każdej dużej stacji PKP jest MCdolnald's xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja też kiedyś żalowałam, że nie kupilam drewnianej tabliczki z napisem, którego już nie pamiętam :D, ale miała być dla mamy. I to bardzo słuszna rada, jeśli się komuś coś spodoba, zwłaszcza drewniana tabliczka z uroczym napisem, koniecznie trzeba ją kupić!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. A dla mnie im wyżej - tym lepiej! Ten punkt z owcami jest świetny
    Buziaki, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  23. Taką tabliczką również bym nie pogardziła:) Miło Cię zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
  24. Hah. :D Poradnik idealny. :D Z tymi psami to prawda, co rusz na jakiejś wycieczce trafia mnie, że nie ma ze mną mojego psa. > . <
    Z kupowaniem rzeczy, które się podobają - moja mama tak zawsze ma, coś jej się baardzo podoba, ale jednak odpuszcza i mówi, że ,,No nie… niepotrzebne mi", tata wie, co się święci i najczęściej sam idzie z tym czymś do kasy, bo inaczej będziemy się po tę rzecz wracać kolejnego dnia. :D

    OdpowiedzUsuń
  25. A wiesz co ja robię? Podejmuję spontaniczną decyzję, pakuję się i jadę :) Ale Twój poradnik jest naprawdę bardzo intrygujący ;d

    OdpowiedzUsuń
  26. Lubię wycieczki i nawet planuję jedną na ten weekend. :P
    Bardzo fajny wpis. :-)

    Pozdrawiam,
    www.kosmetykiani.pl

    OdpowiedzUsuń
  27. Też bym się chyba bała wyjazdu na skocznię.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja to lubię spontaniczne, niezaplanowane wypady z aparatem :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Hahahah, te zakupy ♥
    A czy aby na pewno kolory szlaków są adekwatne do ich trudności? Bo tam mi się zawsze wydawało, a kolega mnie zgasił i powiedział, że to tylko dla rozróżnienia szlaków. I mu uwierzyłam. Nie wiem, czy to był dobry pomysł :/

    OdpowiedzUsuń
  30. oj jak ja bym chętnie choć na kilka dni sobie gdzieś pojechała,,,

    OdpowiedzUsuń
  31. Ogromnie mi się spodobał Twój subiektywny poradnik. :D Ja zdecydowanie nie zdobyłabym się na czarny szlak. ;) Rozumiem, co masz na myśli pisząc o lęku wysokości. Kiedyś wchodziliśmy z mężem na skocznię narciarską i wchodziło się świetnie, gorzej było w drodze powrotnej, gdy przez dziury w metalowych schodach, daleko pod nami, widzieliśmy ziemię. Dzielnie szliśmy, żeby dodać otuchy sześcio, czy 7-letniej córci, ale byliśmy w nie lada strachu wyobrażając sobie, jak moglibyśmy runąć w dół i zespolić się z leśnym podłożem. ;)

    OdpowiedzUsuń