Człowiek do szczęścia potrzebuje
drugiego człowieka; prawda stara jak świat, niestety jednak ciągle
w codziennym biegu o tym zapominamy. Związki się kończą, relacje
rozpadają a my nic z tym nie robimy, wierząc naiwnie, że kiedyś
będzie czas i okazja, by wszystko nadrobić. Niestety niekiedy
okazuje się, że to „kiedyś” nie nadejdzie...
Dzisiaj środa a więc czas na
Borejków. Na najsmutniejszą i najbardziej rzewną część, która
porusza temat bardzo trudny – śmierć.
Aurelia Jedwabińska, zwana Gienią i
Orelką, mieszka u ojca i jego partnerki, Moniki. Czuje się bardzo
nieszczęśliwa, nie może odnaleźć się w nowym miejscu a ponadto
nie potrafi rozmawiać z własnym ojcem, do którego ma żal, że
zostawił kiedyś ją i jej mamę, która była śmiertelnie chora.
Mama Aurelii umarła i dopiero wtedy pojawił się ojciec, który
wziął ją do siebie i zaczęli mieszkać niby razem a jednak
przejmująco osobno.
Pewnego dnia Aurelia pod wpływem
impulsu postanawia pojechać do swojej babci do Pobiedzisk i spędzić
tam wakacje. A babcia Orelki jest niczym książkowy ideał –
ciepła, mądra starowinka, która pysznie gotuje i która zawsze ma
w zanadrzu komplement dla wnuczki. Kobieta wie, że jej jedyny syn
nie sprawdził się w roli ojca i że musi jakoś pomóc tej dwójce
się dotrzeć, pokochać się na nowo.
Mało jest w tej książce rozmów
pomiędzy Aurelią a jej ojcem; kontaktują się telefonicznie raz na
jakiś czas a biorąc pod uwagę, że cała akcja rozgrywa się w
1993 roku, nic więc dziwnego, że trudno jest znaleźć aparat
telefoniczny i móc swobodnie rozmawiać, kiedy za człowiekiem stoi
kolejka spragnionych rozmów ludzi. Mimo że ich rozmowy są krótkie,
zdania często urywane a słowa ich wstydzą i uwierają, to widać,
że relacja pomiędzy nimi powoli się zmienia. A zmienia się
dlatego, że zmieniła się sama Aurelia; pod skrzydłami babci
nauczyła się wybaczać i nie wstydzić się wyciągnąć dłoń do
człowieka zbyt dumnego, by przyznać się do błędu.
W tej części dużo jest także
Gabrysi, Grzesia, Pyzy i Tygrysa; i jeszcze kogoś, kto dopiero ma
się pojawić, mimo że już jest. Małego nowego członka rodziny,
Ignacego Grzegorza, synka Gabrysi i Grzesia, który od samego
początku sprawia, że jego mama – kobieta bardzo silna i
energiczna – musi bardziej o siebie zadbać i zwolnić codzienny
szybki bieg. Jakże miło się o nich czyta! O ich codziennościach,
o docieraniu się „macocha” z dziewczynkami, o przygodach
dziewczynek, których wszędzie pełno i które sypią łacińskimi
sentencjami jak z rękawa a mimo to są tak dziecięco zwyczajnie
urocze.
Przyznać muszę, że nie lubię czytać
o śmierci, o przeżywaniu jej, o godzeniu się z nią. Nic dziwnego,
to zjawisko, którego się okropnie boję i które jest tak
absurdalne i tajemnicze, że aż nie do zniesienia. Bo co się dzieje
z nami po śmierci? I dlaczego bardziej cierpią ci, którzy na
świecie zostają niż ci, którzy odchodzą?
Po raz kolejny Małgorzata Musierowicz
trochę uśpiła moje lęki i demony tymi prostymi zdaniami:
„Różne nam Pan Bóg daje zadania w
życiu: umieranie też jest zadaniem. A że każdy ma coś do
zrobienia na tym świecie i po to się rodzi, więc trzeba się
posunąć, żeby dla innych też było miejsce.”
Skoro nie możliwym jest ucieknięcie
od śmierci i każdego z nas ona dopadnie w dwojaki sposób; bo
wszyscy będziemy jej biernymi i czynnymi składowymi – może po
prostu, najprościej, trzeba się z nią pogodzić? Z wysoko
podniesioną głową witać każdy dzień i z każdym szczerym
„dziękuję” żegnać dzień miniony? Może tyle tylko możemy i
na nic zdadzą się nasze walki z wiatrakami? Możemy jeszcze jedno
ewentualnie – dać się światu zapamiętać, bo wierzę naiwnie w
to, że póki świat o człowieku pamięta to tak, jakby on trochę
żył i trochę nadal był.
Trochę jakby smutno się zrobiło
prawda? Za oknem wiosna, ptaki latają i śpiewają jak szalone, psy
węszą w trawie, ludzie się szerzej uśmiechają a ja tutaj o
takich trudnych tematach. Ale wiecie co? Z trudnymi tematami trzeba
się oswajać, bo ich omijanie nic nie da. I może jak już oswoimy
sobie to, co trudne, to, co radosne i piękne będzie mocniejsze i
bardziej widoczne?
PS- 100 000 wyświetleń! Dziękuję Wam serdecznie, teraz będę walczyć o milion! <3
W tym czasie opublikowałam 199 wpisów, z czego najchętniej czytaliście o:
Jesteście wielcy! Wasze komentarze często powodowały, że rosły mi skrzydła i później rodzina i znajomi musieli sprowadzać mnie na ziemię! Mam nadzieję, że faktycznie czytacie to, co wam polecam i że faktycznie się wam to podoba! Że moje przemyślenia, głupoty które tu opisuję a które mi rodzą się w mózgu naprawdę się wam podobają.
Powiedzmy sobie szczerze - nie byłoby tego bloga bez was. Dlatego serdecznie dziękuję! Wszyscy macie ode mnie wielką muffinkę, jak tylko się spotkamy!
Kompletnie nie pamiętam tej książki... Chyba muszę sobie odświeżyć Jeżycjadę :)
OdpowiedzUsuńChyba musisz jak najbardziej :)
UsuńPrzede wszystkim gratuluje Ci Twojego sukcesu. Będziemy z Tobą teraz wyczekiwać tego miliona i oczywiście czynnie Ci w tym pomagać. Oczywiście po polecane przez Ciebie książki ja osobiście chętnie sięgam więc na pewno dla mnie nie piszesz bez celu i doceniam szczerze Twoją pracę :)
OdpowiedzUsuńCo do dzisiejszej recenzji to niestety jest to bardzo smutna część, ale i z takimi tematami trzeba się zmierzyć.
Gdzieś w okolicach 2020 roku może ten milion się pojawi :D
UsuńA trzeba, niestety, bo te tematy nas otaczają...
Ten tom podobał mi się troszkę mniej, ale uwielbiam Jeżycjadę, zwłaszcza te starsze części. Nowe tomy to okropieństwo, niestety. :(
OdpowiedzUsuńI gratuluję setki! :)
Mnie bardzo denerwuje postać Ignacego Grzegorza - a od kolejnych części już się pojawi w całej swej okazałości :)
UsuńKochana, osiągnięcie wypracowane świetnymi recenzjami. Gdyby nie Twój talent, to blog nie byłby taki popularny. Czekam aż ogłosisz, ze piszesz książkę, w sumie na to czekam :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, to tej nie czytałam... aż wstyd się przyznać, bo chyba z całej serii tylko dwie mi umknęły...
To niewiele, skoro dwie tylko :) nadrobisz!
UsuńDziękuję - znowu mi przypinacie skrzydełka i będę latać :D
Gratulacje!! Oczywiście że czytamy i że nam się podoba! :) Pozdrawiam Pośredniczka
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za tematem śmierci, ale głupio byłoby opuścić jeden tom.
OdpowiedzUsuńGratuluję 100 000 i życzę miliona :)
To byłby zupełny brak profesjonalizmu :)
UsuńTego tomu nie pamiętam niestety.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci tego, co osiągnęłas w blogowaniu i życzę kolejnych sukcesów;)
Jeszcze mało osiągnęłam, ale... jestem pełna nadziei :D
UsuńPodejście pani Musierowicz do tematu śmierci bardzo mi odpowiada. Myślę, że "Jeżycjadę" powinnam szybko nadrobić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTakie "ludzkie" ma to podejście :)
UsuńCzytałam, smutna dla mnie to była część. Taka inna...
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Życzę C kolejnych setek wyświetleń :)
OdpowiedzUsuńA co do "Jeżycjady", to wiele o niej słyszę, ale nie czytałam :)
Ja też nie lubię czytać o śmierci, to trudny temat.
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesu i życzę miliona :) Pozdrawiam
W wykonaniu Musierowicz ten temat nie jest aż tak trudny :)
Usuńciekawe czy ja go nie czytalam czy jednak nie pamietam.. hmmm
OdpowiedzUsuńStawiam na nieczytanie, za młoda na skleprozę jesteś :P
UsuńCzytałam tylko kawałek pierwszej książki z tej serii, reszty nie. Gratuluję wyświetleń! :)
OdpowiedzUsuńpassionsmy.blogspot.com
Pierwsza książka z "Jeżycjady" jaką miałam na własność. I mam do dziś, w domu rodzinnym. Mam do niej sentyment i czytalam nieraz. Muszę odświeżyć niebawem ją i znów po nią sięgnąć. Sentyment pozostał :)
OdpowiedzUsuńJa jako pierwszą kupiłam "Kwiat kalafiora" :)
UsuńAż nabrałam ochoty by ją przeczytać- wiele osób boi się śmierci swojej i bliskich, ale w jakiś sposób trzeba się z tym oswoić...
OdpowiedzUsuńPrędzej czy później i tak nas dopadnie...
UsuńBrzmi nieźle :)
OdpowiedzUsuńNie przekonała nas ta historia niestety aż tak bardzo aby ją przeczytać :) Gratulacje i czekamy na tą muffinkę xD
OdpowiedzUsuńAkurat dzisiaj o śmierci? Musiałaś? Miło było spędzić środowy wieczorek. Tak więc do zobaczenia w środę za tydzien
OdpowiedzUsuńOj, przepraszam.
Usuńjeeeju pamiętM JAK mi było smutno jakczytałam dziecko piątku :<< az mam cohote sobie cala jezycjade raz jeszcze przecyztac ;)
OdpowiedzUsuńczytalam jezycjade w podstawówce.... Kochałam te książki!
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam, ale niewiele już z niej pamiętam. Gratuluję liczny wyświetleń bloga i życzę jej podwojenia :)
OdpowiedzUsuńOstatnio pytali o Jeżycjadę w jednym z teleturniejów :) dobrze, że napisałaś o tej serii bo bym się skompromitowała przed rodziną - ja, taka wielka fanka książek :p
OdpowiedzUsuńHaha, +10 do respektu :D
Usuńto już środa?
OdpowiedzUsuńps. Ty to potrafisz zadać pytanie;) z suchych szamponów używam tylko Batiste i najmniej zapachową będzie chyba wersja klasyczna.
Też się dziwię, że tak szybko to mija.... ;) o, to zakupię :)
Usuńnawet mi nie mów, przecież ja za mniej niż pół roku wychodzę za mąż:P a tak niedawno co się oświadczał...
UsuńJeżycjada to wspomnienie czasów podstawówki, okresu dorastania. Muszę kiedyś do niej wrócić. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Oj czytało się, czytało :)
OdpowiedzUsuńhttp://pathyelisia.com/
ten tom zawsze wspominam z nutką nostalgi..
OdpowiedzUsuńZnam tą historię,czytałam tą książkę i w szkole przerabiałam:)
OdpowiedzUsuńKochana gratulację <3 To teraz szybkiego miliona!
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się czy nie sięgnąć po całą serię na nowo. Szczególnie po twoich kuszących recenzjach :)
OdpowiedzUsuńŁadny cytat, nie czytałam podobnego.
OdpowiedzUsuńhttp://modoemi.blogspot.com/
Chyba nie czytałam, jakoś mnie to ominęło, albo nie pamietam
OdpowiedzUsuńNie pamiętam czy czytałam tę książkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje recenzje książek i często do Ciebie zaglądam. Książki, które polecasz mam zapisane do przeczytania, ale nie mam do nich dużego dostępu, bo mieszkam za granicą. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Gratuluję wyświetleń. :D
OdpowiedzUsuńKurde! muszę koniecznie szybciej wybrać się do biblioteki. ;>
Pod jaki adres trzeba się zgłosić po to ciacho;p
OdpowiedzUsuńGratuluję:)
O tej części Jeżycjady nawet nigdy chyba nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńGratuluje ilości wyświetleń! Trudne tematy no cóż racja że lepiej sie oswoić skoro ciec sie nie da...
OdpowiedzUsuńPamiętam kiedyś w podstawówce pani z biblioteki zabrała mnie z moją koleżankę na spotkanie z panią Musierowicz i dopiero wtedy poznałam tę serię, Kłamczuchę mam z autografem :D
OdpowiedzUsuńNie przepadałam za tą serią jako dziecko, a teraz tym bardziej mówię nie
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/