Nie lubię kawy; jedyne co w miarę mi smakuje to „niby-kawa” rozpuszczalna, 3 w 1 a i tak dodaję do niej
cukier i mleko. Jednak ostatnio mam tyle roboty, że nie mogę
pozwolić swoim gałkom ocznym za całonocne opadnięcie i zmuszam
się do picia zwykłej kawy. Bleh, wolałabym chyba pić wódkę
duszkiem – w sumie ohyda smaku jest w mojej ocenie zbliżona.
Żeby poprawić sobie trochę humor i
wyśmiać moje cierpienia, zrobię kawowy tag – tak na dobitkę,
żeby nie tylko moje kubki smakowe cierpiały, ale i dusza.
1. Czarna kawa – seria, w którą ciężko
się wbić, ale ma wielu fanów
Proste! „Ogień i woda” - w to w
ogóle się wbić nie da a fanów ma sporo czego nie rozumiem i chyba
do końca mego życia już nie pojmę. Książka jest słabą
namiastką „Igrzysk Śmierci”, gdzie z jaj wykluwają się lwy i
króliki. A główna bohaterka jest tak irytująca, że przy niej
Bella ze „Zmierzchu” wydaje się być równą babką.
2. Miętowa mocha – książka, która
zyskała większą popularność w zimę lub inny uroczysty czas w
roku.
Zaraz, zaraz – istnieje coś takiego
jak miętowa kawa? O matko i prababko, dwa najgorsze dla mnie smaki
połączone w jedno! Tak, nie przepadam za smakiem mięty, tak, wiem,
dziwak ze mnie.
Co do książki to taką książką z
pewnością jest „Noelka” Musierowicz. Nie znam bardziej
świątecznej książki, możecie mi machać przed nosem „Opowieścią
wigilijną” a ja i tak zdania nie zmienię. A co do Jeżycjady to
jutro podwójna, długa na milion stron recenzja! No dobra, na dwie strony.
3. Gorąca czekolada – twoja ulubiona
dziecięca książka
Większość ludzkości w tym momencie
powiedziałaby, że „Kubuś Puchatek”, ale jego czytała mi mama
jak leżałam w szpitalu (chora nerka, bite dwa tygodnie na oddziale,
operacja, pół roku siedzenia w domu) i dlatego kojarzy mi się
lekko niesympatycznie.
Moją książką z dzieciństwa jest
chyba „Dynastia Miziołków” - znacie?
4. Podwójne espresso – książka, która
trzymała cię na krawędzi fotela od początku do końca.
Ale dlaczego na krawędzi? Może
wbijała mnie w fotel raczej? W ogóle to nie czytam zwykle książek
siedząc na fotelu, tylko znajduję jakiś kąt, w którym mogę się
wygiąć w dziwnej i niewygodnej pozie, w której nogi mi cierpną i
potem nie mogę chodzić i dopiero w takich warunkach mogę czytać.
Cierpnące nogi są u mnie połączone z radością czytania (co to
będzie jak apokalipsa zombie zacznie się podczas mojego czytania?
Nie będę miała szans na ucieczkę!).
Książka, która mnie wbiła w
metaforyczny fotel bądź jego krawędź to „Harry Potter i
Insygnia Śmierci”. Wczoraj nawet z narzeczonym rozmawialiśmy o
tym w jakim tempie czytaliśmy ostatnią część sagi – on
pochłonął wszystko w jeden dzień, ja dawkowałam sobie po
dziesięć stron, żeby przedłużyć przyjemność.
A to zależy od tego na co jest akurat
BOOM! Ostatnio blogerzy „katują” Miasto Kości i Rywalki. Bez wątpienia
nieśmiertelne będzie „Pięćdziesiąt twarzy Grey'a”, które co
jakiś czas przewija się na blogach – miałam kiedyś chęci
policzyć ilu blogerów nie recenzowało tej książki, ale zwątpiłam
po czwartym blogu, na którym Anastasia i jej wewnętrzna bogini były
wychwalane pod niebiosa.
Ale kocham was, mimo że wy kochacie
ją. I przegryzacie razem z nią wargę.
6. Ups! Przypadkowo dostałem
bezkofeinową! - książka, po której spodziewałeś się więcej.
Seria „Beta”, którą zrecenzuję w
najbliższym czasie. Byłam taka ochocza do przeczytania tej książki
a jak przyszło co do czego, to nawet nogi mi ścierpnąć nie
chciały podczas czytania...
7. Idealne połączenie – książka lub
seria, która była zarówno gorzka jak i słodka, ale ostatecznie
przypadła ci do gustu.
Kurczę, chyba nie wymyślę nic
lepszego niż tradycyjny, dobry, stary „Zmierzch”. Szału w tej
książce nie ma, Bella potrafi człowieka zirytować, Edward
niekoniecznie jest bożyszczem nastoletnich serc a Jacob powinien
najpierw dorosnąć nim zaczął zamieniać się w wilkołaka, ale
mam jakiś sentyment do tej serii i lubię do niej wracać.
Przynajmniej raz na rok odświeżam sobie ich wilczo-wampiryczne
perypetie i muszę ze wstydem przyznać – tak, lubię tą serię.
I tyle. Szybko poszło, wy
dowiedzieliście się czegoś o mnie (w sumie dowiedzieliście się
tylko o moim nawyku dziwnych póz podczas czytania), ja miałam
radochę z dowiedzenia się, że istnieje miętowa kawa (fuj!), więc
wszyscy jesteśmy usatysfakcjonowani.
Miłego wtorku! Idę pić kawę.
Jak możesz nie lubić mięty;p
OdpowiedzUsuńFajny tag:)
I mocna herbata jest lepsza od kawy, bo zawiera dużo teiny. Może na nią się przerzucisz;)
Mięta jest do wąchania, nie do jedzenia - przynajmniej według mojej życiowej filozofii :D
UsuńWolę herbatę, kawę piję jedynie po koncertach, jak śpię, mam z nią wtedy miłe wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Herbata mnie nie pobudza :( usypia mnie jeszcze bardziej :)
UsuńZ ta pozycja do czytania jestes podobna do mnie. Lecz nie tylko cztytam w dziwnej pozycji, ale tez siedze przy komputerze, jesli sie nie kontroluje! Dlatego dokladnie wiem, co oznacza wstanie po takim wykretnym dziwnym siedzeniu!
OdpowiedzUsuńNajlepiej jakbys sie przerzcila na ciepla wode z cytryna i imbirem z mala tylko odrobinka miodu. Rozgrzeje, orzezwi i nie zabarwi zebow na ciemno...
Pozdrawiam Cie cieplo:-)
Nie cierpię imbiru od momentu, gdy pewna bardzo zła kobieta kazała mi zjeść na raz cały kawałek... bleh, do końca życia mam wstręt nawet do zapachu :)
UsuńJa też nienawidzę kawy... na sam zapach. :D bo tak ogólnie to oprócz kilku łyków kilka razy to nigdy kawy nie piłam. :P nawet tych wszystkich 3w1 i innych. :D
OdpowiedzUsuńZapach akurat lubię :D
UsuńMi jest od razu nie dobrze. :P
UsuńA tak apropo mięty... mój tata kiedyś kupił cole z mietą. ;D ale akurat ona była świetna.
W Biedronce swego czasu taką widziałam :)
UsuńA możliwe, że stamtąd była. :)
UsuńW ogóle ostatnio szaleją ze smakami :)
UsuńTak?
UsuńJa nawet nie wiem, idę do biedronki tylko po coś, czego akurat potrzebuje, nie przeglądam `nowości`. :(
Przegryzlam wargę czytając o Anastazji; p
OdpowiedzUsuńWspółczuję wspomnień z Kubusiem Puchatkiem, mi tam się kojarzy z nauką samodzielnego czytania;)
I nie boli warga? :P
UsuńA tam, było minęło, widać tak musiało być :)
A ja uwielbiam i kawę i miętę <3
OdpowiedzUsuńCzytanie ostatniego tomu "Harrego Pottera" faktycznie było emocjonującym przeżyciem :)
Kurczę, kawa i mięta nas dzieli :(
UsuńHihi a ja kawę kocham. Każdą :-) i miętową także :-)
OdpowiedzUsuńBleh :P
UsuńJa kawę uwielbiam, za to rozpuszczalna, albo zbożowa, to dla mnie czysta pomyłka :) Tutaj ktoś dobrze podpowiedział, jeśli nie cierpisz kawy, pij mocną herbatę - moja ciocia kardiolog kiedyś wspomniała, że teina daje większego kopa niż kofeina ;) I problem rozwiązany :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie, bo mi po herbacie zawsze chce się spać :D
UsuńPomysłów na posty chyba nigdy Ci nie zabraknie! :) super, ja co prawda kawę ubóstwiam, ale wiadomo jak jest :D
OdpowiedzUsuńKiedyś chyba zabraknie :( musisz mi jakieś nowe pomysły podsunąć :)
UsuńRewelacyjny tag! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
A byłam u Ciebie, byłam :)
UsuńDynastia Miziołków jest świetna ;) Jak zwykle skutecznie zaskakujesz swoją kreatywnością i wcale nie przygryzam wargi pisząc te słowa mimo, że jestem tak zachwycona dzisiejszym wpisem ;)
OdpowiedzUsuńOż Ty, ja to bym chciała, żebyś przegryzała wargę z powodu mojej kreatywności :D
UsuńJak można nie lubić mięty?! :)
OdpowiedzUsuńAleż kreatywna z Ciebie osóbka :)
A wiesz, jakoś tak mnie odpycha :) to coś z DNA :)
UsuńCiekawie zrobiony post. Ja nie lubię kawy, po prostu mi nie podchodzi...
OdpowiedzUsuńhttp://justdaaria.blogspot.com/
To tak jak ja, co napisałam :P
UsuńEj! Nie kocham Anastasi i jej wargi czy tam Bogini wewnętrznej :D Ta postać była dziwna. Choć Graya czytałam, był to mój pierwszy w życiu romans z nutką erotyzmu (bo raczej nie jest to dzieło erotyczne) wtedy mi się podobało, ale nie wiem, czy dziś po setkach innych lepszych romansów, również spodobała mi się ta książka... pewnie nie.
OdpowiedzUsuńTam jest cała symfonie erotyzmu i to nie koniecznie w dobrym guście :D
UsuńAż mi się kawy zachciało :) I przyznam się (w tajemnicy, oczywiście)że ja też kocham Zmierzch :)
OdpowiedzUsuńCiii, nie zdradzajmy swoich tajemnic :)
UsuńLubię herbatę i kawę! :)
OdpowiedzUsuńJesteś wszystkopitna :D
UsuńJa uważam, że Zmierzch jest znośny:) to taka dobra powieść na rozluźnienie po bardziej absorbujących lekturach:)
OdpowiedzUsuńhttp://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
O, ładnie to ujęłaś :)
UsuńWidziałam tylko Tea Tag :D Kawowy to była dla mnie nowość :D
OdpowiedzUsuńO a ja z kolei chyba nie widziałam herbacianego :)
UsuńPamiętam jak w gimnazjum zaczytywałam się w sadze "Zmierzchu". To były czasy. Ja z kolei z Kubusiem Puchatkiem mam same dobre skojarzenia. Nie lubić kawy - rozumiem, sama nie lubię i nie piję. Ale miętę za to bardzo lubię. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś w liceum czytałam Zmierzch, ale ja starsza jestem, stąd ta różnica ;)
UsuńHaha,świetnie to wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńKochana "Zmierzch" leżakuje - oryginał DVD - książki są! Też mam fazę wracania do pewnych staroci. Taka sentymentalna jestem :) Kawa tylko czarna dwa razy dziennie...
OdpowiedzUsuńStarocie są fajne - dzięki nim człowiek czuje się stabilnie w tym wszystkim :)
UsuńW życiu nie widziałam takiego tagu ale nieźle się uśmiałam haha ^ ^ Świetne!
OdpowiedzUsuńhttp://stylbycia.blogspot.com/
Ja kocham kawę :) jeśli nie lubisz to... zrezygnuj i z tej rozpuszczalnej... proces jej powstania od ziarenka do proszku który się rozpuszcza nie wróży nic dobrego. Też kiedyś piłam ale zdecydowanie przeszłam na 100 % natury i ziarna :) a może yerba mate...? Daje kopa :) Wpis świetny!
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie spróbować co to ja yerba :)
UsuńLepszego książkowego postu już dawno nie czytałam!
OdpowiedzUsuńKsiążkowy, ale trochę nie książkowy :)
UsuńJa kocham kawę :) jeśli nie lubisz to... zrezygnuj i z tej rozpuszczalnej... proces jej powstania od ziarenka do proszku który się rozpuszcza nie wróży nic dobrego. Też kiedyś piłam ale zdecydowanie przeszłam na 100 % natury i ziarna :) a może yerba mate...? Daje kopa :) Wpis świetny!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tagiem :D
OdpowiedzUsuńKawa (fuj), ale z takim postem to sama przyjemność ;)
Pozdrawiam, kochana :*
blogtylkodlamnie.blogspot.com
Witam w klubie nie-kawoszek :)
UsuńJa lubię kawe tylko z biedronki w tych dziwnych kubeczkach haha :D super tag :)
OdpowiedzUsuńhttp://jestem-folta.blogspot.com/
Nie widziałam - fajne jakieś ? :)
UsuńWidziałam już podobny tag, ale z innymi rodzajami kawy :)
OdpowiedzUsuńfajny tag, świetne odpowiedzi. Kradę. To znaczy tag, nie odpowiedzi :D
OdpowiedzUsuńCo do kaw - rozpuszczlne są spoko, ale wolę czarną herbatę. Albo białą
Ja piję tylko cappuccino
OdpowiedzUsuńAle pomysł na post :)
O ile uwielbiam kawę (kocham :)) to wśród propozycji nie znalazłam nic dla siebie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wypiłam kawę, a już mam ochotę na kolejną :) Fajny tag!
OdpowiedzUsuńserię Zmierzchu też lubię, ale wracać do niej co roku? Harrego Pottera lubię jeszcze bardziej, a raz przeczytany mi wystarczy:P
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na wpisy o Beta, bo ciekawi mnie ta seria.
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio wszędzie wdziałam "Wioskę morderców" i to ona mnie śledziła :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOstatnio mam takie same podejście do kawy! Nienawidzę ze szczerego serca, ale piję, bo nie mogę sobie pozwolić na spanie czy brak energii.. I też jestem skrytą fanką Zmierzchu, chociaż z wiekiem Edward coraz bardziej mnie irytuje ;)
OdpowiedzUsuńZnam "Dynastię Niziołków", ale czytałam ją już sama, tak w 5 klasie podstawówki i nadal do niej wracam ! Ja tam lubię kawę, ale taką, którą ktoś umie zaparzyć. Dla mnie to rytuał, dla którego jestem w stanie wstać 15 minut wcześniej. Ja wszędzie widzę "Chłopak, który stracił głowę" :)
OdpowiedzUsuńJa kawę - lubię, nawet bardzo... chociaż dobrą zieloną herbatą też nie pogardzę ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że bez kawy nie wyobrażam sobie życia ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
A ja lubię kawę ;p Ale tylko z mlekiem ;p Chociaż ostatnio jak brakło mleka to piłam bez, ale tylko rozpuszczalną ;p
OdpowiedzUsuńOj a ja piję kawę w ilościach masowych :D Ale mega słodka i rozpuszczalną.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
jak nigdy kawy nie piłam tak zaczęłam... codziennie...jutro chyba też...
OdpowiedzUsuńCo do kawy nie pijam jej zbyt często. Jak już to wybieram tę z domowego ekspresu na kapsułki, jak dla mnie (kawowego ignoranta) najlepsza w okolicy. A na poważnie wolę herbatę lub Yerba Mate.
OdpowiedzUsuńCo do książek ostatnio przeczytałem kilka powiązanych mniej lub bardziej z muzykami znanych zespołów. Obecnie kończę biografię Syda Barretta z Pink FLoyd. Jak dla mnie rewelacja. :)
Pozdrawiam!
Kiedyś lubiłam kawę, ale mi się odmieniło po tym jak schudłam :P Widocznie zmiana nawyków żywieniowych spowodowała, że mój organizm buntuje się przed kawą, a ja cóż, muszę to zaakceptować :P
OdpowiedzUsuńCo do tagu to bardzo fajnie go zrealizowałaś :) Jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie Ci na myśl liczenie blogerów, którzy nie czytali Greya, możesz śmiało zacząć ode mnie :D
Uwielbiam kawę :) Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńja kiedyś też nie lubiłam kawy. ale jak zaczęłam ją pić tak pokochałam;D
OdpowiedzUsuńOpowieść wigilijna - tylko zimą! Ten klimat jest niezastąpiony :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tak!
OdpowiedzUsuńCo do jedynki to dla mnie była to seria ,,Niezgodnej". :-) Starbucks - Wszędzie ostatnio widzę książki Mroza i chociaż nie czytam polskiej literatury - kuszą! Czekolada i dziecięca - Harry Potter, a z takich totalnie za dzieciaka - Dzieci z Bullerbyn. :-)
Ja to tak zależy, ale raczej preferuję herbatę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)
veronicalucy.blogspot.com
Oj, ja bez kawy jestem prawie jak trup, coś w stylu zombi :D
OdpowiedzUsuńO rany! Genialny pomysł na post! :DDD
OdpowiedzUsuńCo do ,,Bety" - czekam na recenzję, podejrzewam, mam bardzo podobne odczucia co do niej. ;/
Przy HP - ja połykałam te książki wręcz. :D Niby chciałam, tak jak Ty, przedłużać przyjemność z czytania, ale nie dawałam rady, musiałam jak najszybciej. XD
Ja codziennie startuje z kubkiem kawy! I to czarnej, mocnej i bez cukru ;)
OdpowiedzUsuńCzy wspominałam,że Cię kocham? :D Ejjj!!! Ja nie przeczytałam i NIE recenzowałam Greya :d I też nie lubię kawy, tylko te mieszanki, które również chrzczę innymi dodatkami :D
OdpowiedzUsuńJeśli już pijam kawę to bez mleka.
OdpowiedzUsuńJeśli już pijam kawę to bez mleka.
OdpowiedzUsuńCo do za życie bez kawy, ja sobie tego nie wyobrażam :D
OdpowiedzUsuń