6 sie 2016

"Przekonaj mnie, że to ty" Anna Karpińska


   Czy można żyć po tym, jak straci się ukochaną osobę? Czy nie jest tak, że wraz ze złożeniem ciała najbliższego do zimnej ziemi, która otula go na wieki, składa się tam również własne serce? Czas ponoć leczy rany, jednak ile musi upłynąć czasu, by smutek i żal popuściły trochę swojego imadła i pozwoliły odetchnąć głęboko i poczuć na nowo rytm swojego tętna? Jak obchodzić się z osobą, która pochowała kogoś najważniejszego? Jakich używać słów, gestów, jak milczeć, jak przytulać? Jak pomóc, i czy to jest w ogóle możliwe?

   Urszula przez wiele lat była bardzo szczęśliwa; razem z mężem prowadziła pensjonat i wspólnie wychowywali swoją córkę, Edytę. Mieli wspólne plany na przyszłość, chcieli dożyć momentu, kiedy przestaną gonić za pieniędzmi i będą mogli cieszyć się wspólny życiem. Niestety, nim ich życia doszły do takiego momentu, śmierć zabrała ze sobą Marka, zostawiając Ulę i Edytę same, w nieopisanym żalu.

   Edyta planowała wyjazd do gorącej Hiszpanii, jednak śmierć ojca sprawiła, że musiała zostać i pomóc matce poukładać swoje życie na nowo. Pomagała jej w prowadzeniu pensjonatu i dzielnie słuchała jej narzekań, że jedyna córka, nadzieja jej życia, nie poszła na studia i nie miała zamiaru dalej się edukować. Między kobietami trwał ciągły konflikt, przez który nie mogły się ze sobą dogadać; kochaly się- tak mocno, jak tylko matka i córka mogą się kochać – ale nie potrafiły sobie tego okazać. Za dużo było między nimi różnic, za dużo niesnasków i nieporozumień. Osoba, która była łączącym je pomostem – Marek – umarł i pozostawił po sobie pustkę, której nikt nie potrafił zapełnić.
   Kobiety, zamiast wspierać się w tych ciężkich miesiącach i pomagać sobie w trudnych chwilach, żyły jakby obok siebie, każda zajęta swoimi sprawami i pogrążona w swoim żalu. Bały się rozmawiać, wstydziły się pokazać sobie swój smutek. I ja, jako czytelnik, mogłam tylko obserwować jak coraz bardziej się od siebie oddalają, budując między sobą ogromny mur milczenia i niewypowiedzianych żalów. 

„Kochanie, życzę ci, żebyś nigdy nie przestała marzyć. Jeżeli będziesz pewna swoich marzeń, one się spełnią. I tego ci życzę. Spełnienia.”

   To moje pierwsze spotkanie z Anną Karpińską i muszę przyznać, że było ono bardzo udane; autorka świetnie operuje słowami i emocjami a jako że jej powieść ma dwie narratorki – muszę ocenić także to, jak bardzo „wczuła się” w rolę każdej z nich. Należy przyznać, że rozdziały opisywane przez Ulę były ciekawsze i łatwiej mi się je czytało; natomiast te, gdzie prym wiodła Edyta, może nieco kulały, ale przecież wcielić się w rolę dwudziestolatki nie jest dorosłej kobiecie tak łatwo, bo inaczej ocenia się już wtedy wybory dyktowane przez młodzieńcze serce i rozbuchany umysł.

„Urodziny dziecka to także święto mamy.”

   „Przekonaj mnie, że to ty” to także dwie, diametralnie różne historie miłosne. Ta, którą przeżywa Edyta jest niepewna, dynamiczna i – jak przystało na miłość młodych ludzi – pełna jest iskrzenia i niepewności. Miłość Urszuli jest inna; spokojna, harmonijna i trochę przerażająca, bo główna bohaterka nie wie czy może żądać od losu jeszcze jednej miłości. Martwi się, czy nie powinna zestarzeć się tęskniąc za swoim mężem i z godnością czekać na kres swoich dni, kiedy w końcu zobaczy go po raz drugi.

   Oba uczucia – to dorosłe i to młodzieńcze – mają swoje wzloty i upadki i są  zwyczajne, życiowe, co zdecydowanie jest plusem dla tej powieści. Polecam ją wszystkim kobietom, bo bezsprzecznie jest to książka dla płci pięknej – dla wszystkich córek i matek. „Przekonam mnie, że to ty” może być przestrogą i swego rodzaju poradnikiem jak nauczyć się pokazywać miłość tej najbliższej nam na świecie kobiecie. To także książka, która może pomóc poradzić sobie ze stratą osoby najbliższej - bo autorka doskonale rozumie uczucia, które towarzyszą żałobie. A mało kto potrafi to zrozumieć. 

29 komentarzy:

  1. Jak tak przeczytałam Twoją recenzję od razu na sunęło mi się na myśl "ale to już było" ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jest plus! Główna bohaterka nie jest dziennikarką :)

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją;)
    Może kiedyś sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję się zachęcona do tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. szukam e-booka i z wielką chęcią przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz bardzo dobre recenzja i chociaż ja jestem sceptyczna,
    to jednak przekonujesz mnie, aby zajrzeć do książki :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) bo czasami mam wątpliwości czy recenzje są dobre :)

      Usuń
  6. Z każdą przeczytana recenzją mam coraz większą ochote na te książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że książka porusza ważny temat - często mamy trudności z tym, jak się zachowywać przy osobie, która właśnie kogoś straciła i jest pogrążona w żałobie. Naprawdę łatwo jest przekroczyć tą cienką linię i sprawić komuś przykrość, chociaż wcześniej podobne zachowania, gesty, były na porządku dziennym. Zainteresowałaś mnie, więc postaram się zapamiętać ten tytuł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dość ciekawy pogląd na relacje ludzkie po śmierci bliskiej osoby. Całkiem mi się to podoba. Dwa różne rodzaje miłości to też interesujące zagadnienie, które mogłoby mi się spodobać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachęcasz tą recenzją :) może kiedyś sięgnę ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. coś jest w okładce,coś co mnie kusi i prosi-przeczytaj mnie:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Polecę siostrze, może jej się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety zupełnie nie mój typ książki ;<

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka wydaje się warta przeczytania :) Bardzo ciekawa recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam wrażenie, że już kiedyś czytałam podobną książkę. Tylko czy Edyta była kiedyś dziennikarką? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. ciekawe jak ktos mial 2 mezow to z kim sie spotka ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam wrażenie, że to strasznie smutna historia. Utrata najbliższej osoby, konflikt pomiędzy matką i córką. Pewnie na końcu jakoś się wszystko układa, ale mimo wszystko nie mam ochoty na tak smutną historię.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć:) Już od dawien dawna mam na oku tę książkę, ale nie przeczytałam jej jeszcze co mnie bardzo zasmuca, ale nie mogę znaleźć tej książki w bibliotece..Bardzo mnie interesuje ta historia, bo wydaje mi się bardzo życiowa.
    Pozdrawiam:)
    Zapraszam do mnie na nową recenzje.
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurcze, uwielbiam motyw matek i córek, ale jednak czuję, że o nie książka dla mnie. Nieco zbyt ''kobieca''.
    /Laura z bloga http://bukowy-dworek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Jako kobieta lubię takie klimaty, nawet jeśli, książka jest przewidywalna.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz, że od razu po pierwszym zdaniu pomyślałam o śmierci? Jakby nawiązanie do kolejnego... Dobrze napisane. W każdym razie pomyślałam o dziadku, eh... Wybacz, 5-ta rocznica...
    Śmierć jest przejściem na inny świat, pozostawieniem wszystkiego, rodzina może różnie zareagować. Książka adekwatna... No, może przeczytałabym.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ładna okładka, ale jednak treść książki nie przekonuje mnie do sięgnięcia po nią ;(

    OdpowiedzUsuń
  22. Chociaż do Urszuli dalej mi wiekowo to czuję, że ją polubiłabym szczególnie :) Ciekawa jestem też pokazania relacji matka-córka, więc będę miała ten tytuł na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Książka jak wiele innych, czeka na mnie na półce. Mam nadzieję że uda mi się ją w najbliższym czasie poznać :)

    OdpowiedzUsuń