Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konkurs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konkurs. Pokaż wszystkie posty

16 paź 2015

#pobandzie - taki mały wywiad i konkurs!


   Moi kochani! Niezachwianie wierzę, że wśród was jest osoba, która kiedyś napisze książkę niezapomnianą. Bestseller, który zachwyci pokolenia. Powieść, którą będą pokazywać obcym cywilizacjom, gdy te w końcu do nas dotrą.
   By wam w tym pomóc, razem z wydawnictwem Prószyński i S-ka, przygotowałam konkurs, w którym możecie zdobyć książkę, która pomoże wam... cóż, napisać książkę. Najpierw jednak krótki wywiad z autorem - zadałam takie pytania, które rozwieją wasze wątpliwości co do tego, czy opłaca się pisać, skoro napisano już wszystko.

Agata Kądziołka: Czy pisania można nauczyć, Pana zdaniem, każdego, czy trzeba jednak 'urodzić' się z talentem?

Jakub Winiarski: To zależy, jakie kto ma ambicje. Jeśli ktoś chce pisać dobre, rzemieślniczo zręczne powieści, które ludzie z chęcią będą kupować i czytać, to wystarczy chęć opowiadania historii i, proszę bardzo, można się tego nauczyć. Dobrym, cenionym autorem może zostać praktycznie każdy, kto chce pisać i pisze, ćwiczy pisanie. Uczyłem takie osoby i one publikują dziś dobre, doceniane przez czytelników powieści. Na mojej stronie www.literaturajestsexy.pl można znaleźć zarówno wywiady z moimi uczniami, którzy opublikowali powieść, jak i dział „Opinie uczestników”, gdzie blisko sto osób dzieli się wrażeniami z prowadzonych przeze mnie kursów. Ale, wracając do pytania. Jeśli ktoś nie chce pisać tylko rzemieślniczo sprawnie, lecz ma potężniejsze ambicje, powiedzmy około noblowskie, lub chciałby dokonać rewolucji w literaturze, to potrzebny jest na pewno już na starcie olbrzymi talent, który poparty musi zostać zdobytą specjalistyczną wiedzą, jakiej autorzy-rzemieślnicy mieć nie muszą. Ale i takiej ambitnej osobie, myślę, też można pomóc, pokazując sztuczki pisarzy bestsellerowych. Tyle że później byłaby to już innego rodzaju pomoc i nauka.

AK: Była Bridget Jones, był Harry Potter i był Hercules Poirot. Czy wierzy Pan, że da się stworzyć jeszcze postać, która podbije serca czytelników i zapisze się w historii literatury? 

J.W.: Każdego miesiąca pojawia się, czy to w książce, czy serialu jakiś fascynujący bohater, podbijający serca i umysły czytelników lub widzów. Nie wyobrażam sobie dnia, kiedy by się to miało skończyć i z ciekawością czekam na kolejnych takich bohaterów. Trzeba jednak pamiętać, że, jak w „Oszuście” stwierdził Melville, o czym wspominam w „Po bandzie”, prawdziwie genialna postać jest swego rodzaju cudem. A cuda rzadko dają się zaplanować. Choć znając techniki kreowania bohaterów, o czym sporo napisaliśmy z Jolantą Rawską w naszym poradniku, można sobie pomóc.

AK: Były wampiry, utopie, wielkie romanse... Czy jest jeszcze jakaś luka w literaturze, którą da się wypełnić?

J.W.: Świat się zmienia, powiem odkrywczo, i na pewno pisarze będą starać się pokazać nam w nim to, czego sami nie dostrzegamy. Lub zwrócić naszą uwagę na to, co im wydaje się istotne. Tak, jak ich poprzednicy pokazali lub zwrócili naszą uwagę (i wyobraźnię) na wampiry, utopie i wielkie romanse. Co będzie tym nowym odkryciem? Nie wiem. Ale nie wydaje mi się, żeby ludzka, pisarska wyobraźnia nie znalazła jeszcze jakiejś luki, jakiegoś tematu, dla którego warto czernić papier.  



1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga naczytane.blogspot.com
2. Fundatorem nagrody "Po bandzie czyli jak napisać potencjalny bestseller" jest wydawnictwo Prószyński i S-ka.
3. Czas trwania konkursu to 16.10.2015 - 26.10.2015
4. Do 29.10.2015 na blogu naczytane pojawi się ogłoszenie wyników.
5. Zadanie konkursowe polega na... przekonaniu mnie, że macie pisarki potencjał. W tym celu musicie zachwycić mnie próbką swojego tekstu - może być to opowiadanie, wiersz, bajka, erotyk.... cokolwiek co wpadnie wam do głowy. Swoje propozycje umieszczajcie w komentarzach poniżej. 
 6. Nie musicie być obserwatorami bloga, nie musicie dodawać nigdzie tego baneru - szkoda waszego czasu, lepiej przeznaczcie go na napisanie czegoś, co mnie rozśmieszy bądź wzruszy. 
   
Czas start!

27 wrz 2015

Moja książkowa jesień


O tej akcji słyszała już chyba większość z was. #jesienzfeeria zachęca nas do stworzenia i podzielenia się ze swoimi czytelnikami listy książek, do których wraca się w te deszczowe, pochmurne dni. Chcecie zobaczyć jak wygląda moja trójka faworytów?


"Ida sierpniowa" Małgorzata Musierowicz
Książka już samym tytułem zahacza o minione właśnie lato, ale ja lubię przeczytać ją właśnie wtedy, gdy ciepło ustępuje miejsca zimnemu a promienia słońca drastycznie się skurczą i schowają za chmurami. Lubię tę książkę za niezwykły humor i za ciepło, które drzemie w Borejkowej rodzinie - nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo chciałabym kiedyś stworzyć taki dom. Gdzie nie liczą się pieniądze, gdzie nie patrzy się na kogoś przez pryzmat plotek i pomówień, ale siada się w malutkiej kuchni przy kubku z gorąca herbatą, całą rodziną i po prostu jest się razem, mimo, że nie zawsze jest to łatwe. 


"Ja wam pokażę" Katarzyna Grochola 
Główna bohaterka, Judyta, zawsze potrafi poprawić mi humor swoim roztrzepaniem i niezrozumieniem mężczyzn. Dodatkowo, dużo jest w tej książce ciepła i zrozumienia, czyli tego, czego ostatnio mi brakuje. 
Skoro w "Ja wam pokażę" wiertarka może leżeć w lodówce, to niby dlaczego ja mam się przejmować zimnej i pluchą? Zdecydowanie dzięki tej książce mam bardziej optymistyczne podejście do życia. 


"W imię miłości" Jodi Picoult
O ile poprzednie dwie pozycje były bardziej rozrywkowe, o tyle ta należy do tych tragicznych. Nie mogę jednoznacznie wam powiedzieć, dlaczego zawsze w jesieni sięgam po tą powieść, dlaczego właśnie wtedy staję naprzeciwko historii trudnej i tragicznej, która swój początek miała w miłości nieskończonej - czyli tej matczynej. 
Książka smutna, nostalgiczna, trudna. Ale niezwykle potrzebna. Kto wie, może gdybym czytała ją wiosną, kiedy wszystko rozkwita, to nie niosłaby ona ze sobą tyle bólu? Może właśnie to jesień jest dla niej odpowiednią porą roku?

#jesienzfeeria
Strona FB Feerii Young - KLIK 
Strona do wydarzenia - KLIK

10 lip 2015

Wywiad z Clarą Sanchez i wyniki konkursu.

   Witam was w ten zimny, kichający i smarkający dzień, po ciężkich i męczących zakupach. Upały niestety zelżały i mi smutno, bo zdecydowanie jestem zwierzątkiem ciepłolubnym. Jeśli interesuje was jak mijają mi wakacje to melduję - oglądam seriale, czytam książki, randkuję z mym drwalem, lenię się niebotycznie i zabieram się do pisania pracy magisterskiej, bo wiem, że w zimie nie będę miała na to ochoty a temat mam lekko ciężkawy a mianowicie: "domniemanie pochodzenia dziecka od męża matki." I mam się na ten temat rozpisać i będę ekspertem w tej dziedzinie, więc moje drogie - jeśli któraś z was będzie kiedyś miała z tym tematem jakiś problem to pamiętajcie o mnie.

   Z okazji wakacji też staram się jak tylko mogę rozwijać bloga, czyli wpycham się butami gdzie tylko się da. Dzięki uprzejmości portalu Interia360 i wydawnictwa Znak miałam możliwość zadania kilku pytań wspaniałej hiszpańskiej autorce powieści "Widok z nieba", Clarze Sanchez. 

Agata Kądziołka W jednej z pierwszych scen w Pani nowej książce prawie dochodzi do katastrofy lotniczej. Czy w Pani życiu zdarzyło się coś równie przerażającego, co przewartościowałoby Pani życie?

Clara Sanchez: - Parę lat temu leciałam z Madrytu do Atlanty i wydarzyło się coś podobnego. Kiedy zobaczyłam, że stewardessy łapią się za ręce (tak jak w powieści), zaczęłam obawiać się najgorszego. Czasem musimy zareagować, bo w naszym życiu coś idzie źle i w takich krytycznych momentach wszystko może stać się znakiem, ostrzeżeniem. Jestem pewna, że gdyby Patricia (narratorka Widoku z nieba) spotkała się z Vivianą w innej sytuacji, jej słowa („W twoim życiu jest ktoś, kto pragnie twojej śmierci”) nie miałyby żadnego sensu.

- Czy wierzy Pani w zabobony, świat duchów i tego, że oprócz nas, żyjących, jest ktoś jeszcze?

- Duchy nie należą do XIX wieku – ciągle żyją w naszych umysłach. Sami tworzymy swoje własne duchy i sami musimy z nimi walczyć. Duchy Patricii są z krwi i kości. Ona nie szuka winnego swoich nieszczęść wśród zmarłych – szuka go wśród żywych. Choć tak naprawdę duchem, z którym musi się zmierzyć, jest lęk przed brakiem miłości

- Czy po tym, jak została Pani okrzyknięta jedną z najlepszych hiszpańskich autorek, w Pani życiu coś się zmieniło? 

- Zmiana polega na tym, że czytelnicy zaczynają odkrywać moje poprzednie powieści. Wielkim optymizmem i satysfakcją napawa mnie to, że książki stale żyją, o ile są czytelnicy, którzy chcą ją odkryć i przeczytać.

- Prawie każdy pisarz miał w życiu chwilę, kiedy zdecydował, że jest już gotowy by opowiedzieć "swoją", stworzoną przez siebie historię. Jaki to był moment w Pani życiu?

- Zaczęłam pisać już w dzieciństwie, gdy odkryłam, że mogę stworzyć swój własny świat i znaleźć więcej szczęścia – to znaczy, że mogę stworzyć swoje własne szczęście, zabawę i nie muszę być we wszystkim zależna od innych. Mnóstwo pisałam i pracowałam, by móc pisać. Aż w końcu w 1989 roku poczułam impuls, by opublikować pierwszą powieść.

-  Czy ktoś kiedyś dybał na Pani życie, podobnie jak miało to miejsce w "Widoku z nieba"? Ciężko jest opisać tak trudne przeżycia, a emocje opisywane przez główną bohaterkę były niezwykle realne i życiowe. 

- Na szczęście nikt nigdy nie chciał mnie zabić. Nie wiem, czy jest ktoś, kto życzył sobie kiedyś, żebym zniknęła. Mam nadzieję, że nie. Przeżyłam natomiast wszystkie niepowodzenia, które przydarzyły się Patricii w krótkim czasie. Z tego doświadczenia narodziła się powieść. Wydawało mi się, że postać popadająca w paranoję, która zmusza, by ponownie rozważyć swoje życie i związki, to dobry sposób na rozpoczęcie historii.

- Gdyby nie była Pani pisarką, to w jakiej roli spełniłaby się Pani najbardziej?

- Uczyłam na uniwersytecie przez jakieś szesnaście lat. Bardzo to lubiłam, przede wszystkim ze względu na to, ile sama się przy tym dowiedziałam. Teraz jednak sądzę, że chciałabym własnymi rękami tworzyć meble – otworzyłabym warsztat stolarski z drewnem, piłami, młotkami, gwoździami… To byłoby jak pisanie bez słów.

- Mąż głównej bohaterki w "Widoku z nieba" jest niezwykle egoistycznym i zapatrzonym w siebie człowiekiem; czy zna Pani takich ludzi w rzeczywistości? Jak można sobie radzić z tak trudnym charakterem? 

- Patricię otaczają wampiry bez kłów, a jednym z nich, który ma nad nią największą władzę, jest Elías, jej mąż. Miłość to doskonały teren do manipulacji. Oczywiście wiele osób wykorzystuje miłosne zaślepienie. Nazywam to „syndromem Elasa".

- Jak zachęciłaby Pani innych do czytania, do poznawania coraz to nowych lektur i przeżywania zawartych w nich emocji? 

- Mogę jedynie powiedzieć, że to dzięki Patricii zdemaskowałam emocjonalnie samą siebie i poczułam pragnienie, by osiągnąć większą wolność.

   Na swoją obronę dodam, że ja się na dziennikarstwie nie znam i chciałam być miła dla Pani Autorki a jak jestem miła to tracę cały swój osobisty urok, niestety.
   Na koniec jeszcze obiecane wyniki konkursu z okazji 30 tysięcy wyświetleń. Jak powiedziałam, miejsc jest 5, zdjęć wysłaliście co nie miara i miałam wielki problem z wybraniem tych najlepszych. Za zgodą autorek przedstawie tutaj dwa z nich, które najbardziej skradły moje serca. Fanfary, poproszę. 

   Miejsce pierwsze - za szczerość, prostolinijność i za to, że autorka pokazała to, co chyba każdy z nas zna - otrzymuje Pani Lecter za to zdjęcie:  

 
   Miejsce drugie - za piękny kadr, za wspaniałe pokazanie lata i za to, że mi się taka miejscówka do czytania marzy - otrzymuje Oirono za:


   Dziewczynom gratuluję i dziękuję za pozwolenia na opublikowanie ich zdjęć! Kolejne miejsca zajęli, równie zasłużenie:
Miejsce trzecie - Ruda Recenzuje
Miejsce czwarte - Diana
Miejsce piąte - Aleksandra Bartczak

   Pędzę już pisać do Was maile po kolei i informować od razu jaka pula nagród została do wybrania. A co do reszty czytelników - szykujcie się na konkurs z okazji 50.000 wyświetleń - wyobrażacie sobie co się będzie wtedy działo? Bo ja aż się boję tego, co z tej okazji wymyślę.

23 cze 2015

30 tysięcy, kolejny konkurs i coś o piersiach.

   30 tysięcy. 30 tysięcy wyświetleń mojego małego, książkowego bloga - dla mnie to ogromna liczba, tym bardziej, że kiedy się tu przenosiłam z onetu to martwiłam się czy uda mi się odbudować to, co miałam tam. A jest o niebo lepiej! Trzeba to uczcić, prawda? (Kathy Leonia zapewne doskonale wie jak będę świętowała ten sukces!) Z okazji tej jakże podniosłej chwili mam dla Was garść informacji o mnie (tak, nadal będę Was zanudzała swoim życiorysem w kawałkach), kilka ładnych obrazków i … kolejny konkurs – chyba się od nich uzależniłam.
  Drogi czytelniku, jeśli jesteś zainteresowany tylko konkursem to śmiało przewijaj tekst w dół, bo tam go znajdziesz. Moje gadanie możesz sobie odpuścić.

   Pamiętacie jak ponad miesiąc temu mieliście okazję pozadawać mi pytania, żeby mnie bliżej poznać? Jak zwykle o czasie i w porę, teraz odpowiem:

Jaką książkę przeczytałaś, a do której nie chciałaś przyznać się nikomu?
Hah, był taki motyw w moim życiu, że jako dziesięciolatka (plus minus rok) w bibliotece, dziecięcej oczywiście, trafiłam na książkę, w której tytule było coś z „Holly”, ale poćwiartujcie mnie, nie pamiętam całego tytułu ani nazwiska autorki. I w tej książce były takie sceny erotyczne, że ho ho! W mój bezpieczny, różowy, dziesięcioletni świat wtargnął wtedy sex i to nie byle jaki, bo były i akcje w kościele i na samochodzie (ale książkę oczywiście doczytałam do końca a potem poleciłam koleżankom.)

Jaka jest Twoja kolejna pasja(poza czytaniem, pisaniem)?
Aż sobie wygooglowałam jakie mogą być pasje, bo już nie wiedziałam co wymyślić. Na drutach nie umiem robić, gotowanie to tak średnio mi wychodzi, projektowanie wnętrz to już w ogóle porażka, za śpiewanie to się raczej brać nie będę... Dobra, powiedzmy, że blogowanie, chociaż to podchodzi pod czytanie.

Bez jakiej rzeczy nigdy byś nie obyła?
Szamponu do włosów. Serio. Nienawidzę mieć brudnych włosów. To dla mnie chyba najgorsza tortura jaka być może (i teraz moi wrogowie będą mi podkradać szampon z domu, żeby mnie złamać psychicznie.)

Jak myślisz, czy "Solaris" Lema faktycznie jest takie... genialne, jak wszyscy mówią?
I to pytanie to Święty Graal dla Was, bo często w komentarzach zastanawiacie się czy jest jakaś książka, której nie przeczytałam. Oto ona! Nie znam, przyznaję ze wstydem i skruchą.

Jakie marzenia miałaś w dzieciństwie i czy je zrealizowałaś?
O tym już kiedyś wspominałam, że chciałam być komputerażką (czyli oczywiście pracować przy komputerze, jakby ktoś nie znał znaczenia tego słowa) i weterynarzem. Ani jedno ani drugie mi nie wyszło, ale zawsze mogę w przyszłości pisać pozwy na komputerze w sprawie praw zwierząt i jakoś pospełniam te dziecięce marzenia.
A i chciałam już nie mieć chorej nerki i to też nie wyszło. Ale umówmy się, nie można być i ładnym i mądrym i zdrowym.

Czy uważasz, że w zdaniu "powiedz mi co czytasz, a powiem Ci kim jesteś" jest chociażby ziano prawdy? Czyli, że wybieramy książki, które w jakimś sensie "pasują" do nas? W końcu z jakiegoś powodu podobają nam się takie a nie inne historie.

Zanalizujmy to na moim przykładzie. Lubię książki o psychotycznych mordercach, ciągnie mnie też do babskich obyczajówek (gdzie głównymi bohaterkami są zazwyczaj dziennikarki, a ja nadal nie mogę tego zrozumieć i przeżyć) czasami podczytuję fantastykę o sukubach i magach a moja ulubiona książka jest o miłości i podróżowaniu w czasie. Czyli, że marzy mi się wielka miłość, która będzie na zawsze, lubię sobie (jak to baba) pomarzyć o idealnym życiu, czasami oczekuję rzeczy, których mieć nie mogę, bo są po prostu nierealne i jak tego dostać nie mogę to zamieniam się w Hannibala Lectera.
Kurczę, zgadza się!

W jaką książkową postać (osobno męską i osobno damską) chciałabyś się wcielić i dlaczego?
Męska – oczywiście Syriusz Black z „Harry'ego Pottera”. To moja ulubiona postać ze wszystkich możliwych, ideał. Buntownik, ale z dobrym serduszkiem, dla którego przyjaźń była najważniejsza.
Damska – znielubiana przez większość z Was Katniss z „Igrzysk Śmierci”, bo chciałabym być taka odważna jak ona. Bo wiecie, wspominałam już, że ja na jej miejscu bym usiadła na środku polany i bym płakała czekając aż ktoś mnie tam zabije.

Wiesz, że możesz przeczytać tylko 1 książkę do końca życia- jaki tytuł byś wybrała?
W sensie, że niedługo bym umarła? Wtedy zgodnie z przysłowiem „Jak trwoga to do Boga” sięgnęłabym po Biblię, w razie gdyby się okazało, że po śmierci trzeba podejść do egzaminu z wiedzy chrześcijańskiej, żeby wejść do nieba.

Jaką masz super moc?
A mam super moc. Może nie jest ona tak fajna jak niewidzialność albo strzelanie laserem z oczu, ale się przydaje. Otóż... nie widać po mnie, że jestem pijana. Mogę się ledwo trzymać na nogach a będę ładnie gawędzić o czymkolwiek, będę raźno szła i śmiała się z żartów.
Ale, żeby nie było, tylko dwa razy w życiu zdarzyło mi się być w takim stanie, że byłam faktycznie pijana i że na drugi dzień to odczułam (to była najgorsza Wielka Niedziela w moim życiu.)

Co by było gdybyś urodziła się w Puerto Rico?
Miałabym idealną, gładką skórę, o pięknym lekko brązowym odcieniu, długie falujące ciemne włosy, w bikini wyglądałabym obłędnie i pewnie zostałabym Miss World.

Garść motywacji dla Was:





I konkurs - za to, że tyle ze mną wytrwaliście, że ciągle tu zaglądacie i ze to, że ciągle Was przybywa.

1. Organizatorką konkursu jest właścicielka i autorka bloga naczytane.blogspot.com
2. Konkurs trwa od 23 czerwca 2015 do 7 lipca 2015 do północy
3. Aby wziąć udział w konkursie należy umieścić na swoim blogu baner konkursowy 
oraz:

wysłać na maila tosia.antonina@o2.pl zdjęcie, w którym pokażecie mi swoją najlepszą miejscówkę do czytania. Wykażcie się kreatywnością i pomysłowością!

4.  Zwycięzców będzie tym razem aż PIĘCIU. A gradacja nagród będzie wyglądać następująco:
I miejsce - wybór 4 książek z puli nagród
II miejsce - wybór 3 książek z puli z pozostałych
III miejsce - wybór 2 książek z puli z pozostałych
IV miejsce - wybór 2 książek z puli z pozostałych
V miejsce - ostatnia pozostała książka (taka wisienka na torcie)



5. Wyniki konkursu ukażą się do 3 dni po jego ukończeniu, ze zwycięzcami skontaktuję się drogą mailową.
6. Powodzenia!

Ech i to by było na tyle tego całego misz- maszu. Spokojnie, kolejny post to już będzie recenzja. A tymczasem pstrykajcie foty i ślijcie!

18 cze 2015

KONKURS "Pod kloszem"

KONKURS! Nie przedłużając, przejdźmy do tego, co najważniejsze:

Regulamin konkursu

1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga naczytane.blogspot.com (czyli ja)
2. Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Bukowy Las
3. Konkurs trwa od 18.06.15 do 30.06.15
4. Aby wziąć udział w konkursie należy umieścić na swoim blogu baner konkursowy (który znajduje się poniżej) oraz wykonać zadanie konkursowe, które polega na:

Jako, że sesja u mnie idzie pełną parą i siedzę zakopana w notatkach i skryptach, to i zadanie konkursowe będzie związane z moimi studiami. Wczujcie się w rolę adwokatów i przekonajcie mnie, dlaczego ta książka powinna trafić właśnie do was. Forma dowolna - możecie przekonywać mnie zdjęciami, przemowami, groźbami (chociaż wolałabym tego uniknąć). Jeśli zdecydujecie się na formę zdjęć to wysyłajcie je na adres tosia.antonina@o2.pl, resztę umieszczajcie pod tym postem, bądź - jeśli tak wolicie - przesyłajcie na maila.

5. Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki "Pod Kloszem" (nowiutki i pachnący)
6. Wyniku konkursu ukażą się na blogu do 3 dni po jego zakończeniu 
7. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)



20 maj 2015

Majowe podsumowanie i kolejny konkurs

   Uwierzycie, że mam problem z tym, od czego zacząć wpis? Patrzę na tą klawiaturę w nadziei, że coś napisze się samo, ale z marnym skutkiem. Bez wstępu więc, maj do tej pory wygląda u mnie tak:

    FILMOWO - przełamałam się, obejrzałam pierwszą część Iron Mana i ... spodobało mi się! Przez tyle lat nie wiedziałam, że on stworzył się sam - byłam przekonana, że podobnie jak Spidermana coś go ugryzło, albo trafił w niego piorun i stworzył superbohatera. Jak widać można zostać superbohaterem w swoim własnym warsztacie.


                     Obejrzałam też film "Głosy" o chorym psychicznie przesłodkim mężczyźnie, który całkowicie przez przypadek zabija swoją koleżankę z pracy (tak, można kogoś zabić nożem przez przypadek.) Jego kot i pies, które do niego mówią (a przynajmniej tak jemu się zdaje) zaczynają odrywać rolę diabła i anioła - zgadnijcie którym jest kot?
   Film jest bardzo dobry, końcówka rozbraja i nie do końca wiadomo jak na nią zareagować - śmiechem czy wkurzeniem. Zobaczcie sami.

SERIALOWO: Z serialami ostatnio u mnie słabo. Mogę się pochwalić tylko tym, że skończyłam ostatni sezon "Grey's Anatomy" i mój komentarz na jego temat jest taki, że niepodzielnie rządziły w nim kobiety. Shonda Rhimes (scenarzystka) zepchnęła mężczyzn na drugi plan i przez wszystkie odcinki chowali się oni w cieniu Mer, April (która w tym sezonie była bezbłędna i cudowna), Amelii i Wilson.
   Co do uśmiercenia Dereka - chciał odejść i plusem jest to, że zabiła go ciężarówka a nie kartony.

   ŻYCIOWO - Zrobiłam sobie grzywkę (mam takie szalone życie ^^). Wczoraj. Rano niedoświadczona, ale rozgadana pani fryzjerka, która w ciągu 5 minut zdążyła mi powiedzieć, że: a) ma okres b) w sobotę idzie na wesele c) ma opryszczkę d) jest naturalną blondynką e) włosy rosną jej wolno dlatego nie kombinuje z fryzurami f) na 11 miała przyjść pani na trwałą ondulację, ale nie przyszła
zrobiła mi taką grzywkę, że wyglądałam jakbym nałożyła garnek na głowę i cięła równo z nim. Po południu przyjęła mnie moja fryzjerka i mi trochę tą grzywkę postrzępiła. Ale i tak mi się nie podoba. W sumie dzisiaj mi się nic nie podoba.

wersja postrzępiona / wersja garnkowa
    Ogólnie to mi smutno i źle. Taki czas w miesiącu, że chciałoby się, żeby ktoś przyszedł, przyniósł wino i czekoladki i spróbował poprawić zły nastrój. Pogoda mi nie odpowiada, bo miało być ciepło a chmury są na całym niebie, kawa mi nie odpowiada, bo za gorzka, nowy lakier do paznokci mi nie odpowiada, bo ma odpryskuje... Dziewczyny moje, znacie ten stan, prawda?

   Dobra, pogadałam sobie, to teraz czas na konkurs. Mam dla Was książkę ufundowaną przez Wydawnictwo Bukowy Las, "Kuchnia na walizkach"

   "Historia blogerki kulinarnej, która zerwała zaręczyny, odeszła z pracy marzeń i poleciała za szczęściem na inny kontynent.
Po studiach Luisa Weiss pracowała w nowojorskim wydawnictwie. Pewnego dnia postanowiła przekopać się przez kolekcję przepisów, które latami wycinała z gazet. Żeby udokumentować swoją przygodę z gotowaniem, założyła blog The Wednesday Chef, który w oszałamiającym tempie zdobył wiernych czytelników. Ale Luisa wciąż tęskniła za Berlinem, miastem, w którym się urodziła. Po miesiącach sercowych rozterek i rozstaniu z narzeczonym zdecydowała się na skok na głęboką wodę i wróciła do miasta dzieciństwa. Dziś twierdzi, że Paryż może i posiada pewien charme, ale jeżeli chodzi o prawdziwą inspirację w kuchni – jak i w życiu – nie ma to jak Berlin."

Jako przyszła niedoszła prawniczka muszę chyba stworzyć coś na kształt regulaminu (chociaż i tak nikt tego nie czyta)

1. Organizatorką konkursu jestem ja, właścicielka bloga naczytane.blogspot.com
2. Fundatorem nagrody jest wydawnictwo Bukowy Las
3. Konkurs trwa od 20.05.2015 do 31.05.2015 
4. Zgłoszenia proszę zostawiać pod tym wpisem, wraz z adresem e-mail
5. Aby ją wygrać wystarczy... zachwycić mnie przepisem na coś dobrego. Obojętnie - słodkie, słone, kwaśne, łatwe, trudne, pospolite czy oryginalne (zjem wszystko.) 
6. Osoba, która zajmie drugie miejsce w konkursie otrzyma książkę-niespodziankę z mojej biblioteczki.
7. Wyniki ukażą się na blogu 1 czerwca. 
8. Nagrody wyślę w ciągu 3 dni roboczych od ogłoszenia wyników.

A na koniec:
Dziękuję, dobranoc.


25 kwi 2015

"Cudownie tu i teraz" KONKURS

Witam, cześć i czołem!
   Wiosna się rozgościła, korzystam z jej uroków ile mogę i próbuję się odnaleźć jako rolniczka ( z jakim skutkiem to się dowiem za kilka tygodni.) Jako, że piękna pogoda sprzyja czytaniu w promieniach słońca, razem z wydawnictwem Bukowy Las przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym można wygrać książkę "Cudownie tu i teraz".


"Sutter Keely to naprawdę zabawowy gość. W szkole nie jest orłem, kończy właśnie liceum, ale nie planuje studiów i prawdopodobnie spędzi większość życia, składając koszule w sklepie z męską odzieżą.
Trudno. Ważne, że miasto jest pełne dziewczyn, a dzięki alkoholowi życie potrafi być absolutnie fantastyczne. Poza tym napędza go wielkie pragnienie, by pomagać wszystkim, którzy pomocy potrzebują. Jak każdy, o kim mówią „prawdziwa dusza towarzystwa”, Sutter jest też niezwykle czarujący. Ma tyle zalet, że łatwo przegapić fakt, ile i jak często pije.

Pewnego ranka po nocnej balandze Sutter budzi się na obcym trawniku i poznaje Aimee. Aimee nie wie, o co chodzi w życiu. Aimee to towarzyska porażka. Aimee potrzebuje pomocy, więc bohaterski Sutterman podejmuje wyzwanie. Ma plan: pokaże jej, na czym polega dobra zabawa i puści ją wolno, gdy będzie gotowa żyć pełnią życia.

Okazuje się jednak, że Aimee to dziewczyna inna niż wszystkie, które poznał do tej pory.
Do tego Sutter czuje, że po raz pierwszy w życiu ma wpływ na kogoś innego – może mu pomóc, ale może też go zniszczyć…
Szczera, prawdziwa, pełna humoru powieść wciąga tak, że czytelnik nie zdaje sobie nawet sprawy, jak głęboko zanurza się w świat Suttera. Otrzeźwienie i refleksja przychodzą późno - czy za późno?"


   Co trzeba zrobić, żeby zdobyć tą książkę? 
1. Zgłosić się pod tym postem (można napisać "ja!", ale bardziej preferowany będzie Wasz nick bądź imię)
2. Podać adres e-mail
3. Odpowiedzieć na pytanie: "Gdybyście napisali książkę to o czym by ona była?"
4. Czas na to macie do 30 kwietnia.
5. Wyniki ukażą się 4 maja i będę wtedy słała maile do szczęśliwca, który wygrał.

   Banalne, prawda? To chwytajcie klawiaturę i piszcie. Trzymam kciuki za każdego, bo wszystkich Was lubię jednakowo (jak ta wiosna na mnie wpływa optymistycznie ^^)

31 mar 2015

Romanse wszech czasów i konkurs

   Ach, romanse... Pełno ich w książkach, w filmach, w prawdziwym życiu. Ekscytujące, niebezpieczne i podniecające od wieków łączą tych ludzi, których z moralnego punktu widzenia nie powinny.
   Kilka tygodni temu otrzymałam do recenzji książkę, w której opisane zostały największe znane ludzkości romanse. A znamy je oczywiście głównie z literatury, bo to one były najczęściej tematem przewodnim pisarzy.

"Gdy kochamy, łudzimy najpierw siebie samych, a potem drugich. Świat to nazywa romansem."

   Ciężko jest oceniać co skłoniło dwójkę ludzi do porzucenia dawnego życia i postawienia wszystkiego na jedną kartę; jak wielkie musiało być uczucie, że potrafili zranić tych, którzy dzielili z nimi życie i odeszli z kimś innym w stronę dennego zachodzącego słońca.
   Historie kochanków w "Romanse wszech czasów" ułożone są chronologicznie i łatwo zaobserwować jak zmieniała się rola kobiety - od istoty, która nie miała prawa głosu (coś w myśl "chce żebyś ze mną była, kobieto, więc chodź" - i ona szła) po kokietki, które same wybierały sobie obiekt westchnień i uparcie dążyły, by z nim być.

   To pozycja obowiązkowa przede wszystkim dla tegorocznych maturzystów - w końcu w przyjemny sposób poznacie dzieje Romea i Julii, Wertera oraz Mistrza i Małgorzat, bo przecież o miłości zawsze miło się czyta i bezpiecznie jest przeżywać perypetie kochanków z perspektywy własnego fotela.

    Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu 

    Jako, że w książce pełno jest wyznań miłosnych, to z pewnością przypadnie ona do gustu romantyczkom. A jedna/jeden (kto wie co kto lubi) z Was ma okazję wygrać tą książkę w szybkim konkursie (nie ważne, że wymyśliłam ten konkurs minutę temu. Bawmy się.)

1. Organizatorką konkursu jestem ja, właścicielka bloga o adresie naczytane.blogspot.com
2. Konkurs trwa od 31.03.2015 do 03.04.2015 roku do północy (wszyscy bądźmy Kopciuszkami)
3. Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki "Romanse wszech czasów" autorstwa Dagny Kurdwanowskiej. Książka pochodzi z mojej biblioteczki (czyli jest w stanie idealnym, ma się rozumieć.)
4. Zadanie konkursowe polegać będzie na... napisaniu najpiękniejszego wyznania miłosnego jakie znacie. Z filmu, serialu, książki, życia, marzeń - do wyboru, do koloru, wykażcie się kreatywnością.
5. Odpowiedź na pytanie konkursowe zamieście pod tym postem wraz ze swoim adresem e-mail.
6. Wyniki ukażą się 4.04.2015 roku na blogu.
7. Wysyłka nagród odbędzie się zaraz po świętach, czyli 7 kwietnia.

   Gdybym mogła brać udział w konkursie organizowanym przed samą siebie to bez wielkiego namysłu udzieliłabym takiej odpowiedzi - "Jesteś moim dawno dawno temu." Cytat z serialu Pretty Little Liars (kto z Was kojarzy scenę, w której te słowa się pojawiły?) Powodzenia i czekam na Wasze typy najpiękniejszych wyznań miłosnych!

9 mar 2015

Wywewnętrzniam się i podaję wyniki konkursu

    Z góry uprzedzam, że post pisałam w środku nocy i w sumie nie wiem co mną kierowało. Mam pewne wątpliwości, czy chcę się aż tak odsłonić, ale w sumie raz się żyje (potem tylko straszy.) Niech to będzie preambuła wstęp do wyników konkursów (oczywiście jestem świadoma, że znajdą się tacy, którzy zerkną tylko na wyniki. Uroki blogosfery.)

   Cofnijmy się dziesięć lat wstecz – miałam całe 13 lat i oczywiście każdy mój problem był nierozwiązywalny. Prowadziłam bloga, miałam trzy najlepsze przyjaciółki na świecie, królika, kanarka i słuchałam piosenek Farby. Ubierałam się tak, że dzisiaj aż wstyd mi wspominać i kazałam przyrzec przyjaciółce, że walnie mnie w tyłek jeśli kiedykolwiek ubiorę rurki. Nienawidziłam wszelakich sałatek i warzyw; w sumie to nie wiem czym ja wtedy się odżywiałam. A, wiem- do gimnazjum zawsze nosiłam batonika Mars i jadłam go zawsze na trzeciej przerwie. Chyba tak przez dwa lata dzień w dzień go jadłam.
Killerplize - mi się podobał ten najniższy. Wstyd.
   Byłam zafascynowana Harrym Potterem, nawet pisałam opowiadania i byłam nimi zachwycona, że takie one dojrzałe i w ogóle. Wiersze pisałam i nawet wygrałam kilka konkursów na 'młodego poetę' czy coś w tym guście. I chyba w tamtym okresie założyłyśmy z przyjaciółkami bloga, w którym wcielałyśmy się w członków zespołu Killerplize i opisywałyśmy nasze wydumane życie. 

   Byłam zakochana a obiekt westchnień oczywiście nawet o tym nie wiedział, a ja, jak rasowa początkująca nastolatka nie pisnęłam ani słowem. Zamiast tego umówiłam go z moją koleżanką (od zawsze miałam złote serce.) Marzyło mi się, że będę wielką pisarką, weterynarzem a co najważniejsze, marzyło mi się, że zawsze będę miała przy sobie swoje dziewczyny.

  Teraz jest ze mnie stara dupa. Mam 23 lata, nie jestem ani wielką pisarką, ani weterynarzem, kilka lat temu pochowałam królika i kanarka (który przeżył godne 16 lat), nie słucham już Farby i nie pisuje opowiadań. Uwielbiam rurki (a koleżanka nie wypełniła obietnicy, że mnie w zad walnie.)
    Stałam się pyskata. Poznałam wielu nowych ludzi, popełniłam kilka błędów, kilka grzeszków, zrobiłam kilka dobrych rzeczy. Przejmuję się opinią innych (chociaż to ukrywam), lubię chodzić na obcasach (chociaż stopy bolą), lubię się podobać (komplementy kolekcjonuję tak jak inni listy od ukochanego) a szczęście ma dla mnie zapach wiosny. Nadal jestem panną i nadal jestem zafascynowana Harrym Potterem. Prawdopodobnie zostanę prawnikiem a przynajmniej jestem na dobrej drodze, żeby nim zostać. Robię prawo jazdy, żeby być niezależną. Jestem zbyt miła i nie potrafię odmawiać – jeśli mnie o coś poprosisz, prawdopodobnie zgodzę się tylko dlatego, żeby nie robić Ci przykrości (i proszę, nie proście mnie teraz, żebym Wam wysyłała pieniądze, bo pewnie to zrobię.)
   Z wielkiej przyjaźni utkanej mocną nicią zostały tylko nici. Z czwórki zostałyśmy dwie i chyba dobrze nam w tej komitywie, chociaż nikt by się nie spodziewał, że właśnie nasza dwójka wytrwa. Mam mniej kompleksów niż za młodu. Z blondynki stałam się brunetką i to zdecydowanie mój kolor. Okulary porzuciłam na rzecz soczewek, chociaż oczy się zaczynają mi buntować. Recenzuje te książki, ale mam coraz częściej potrzebę napisać coś od siebie. Chyba na tyle Was polubiłam, że chcę dać się poznać. Nadal nie odnalazłam swojego miejsca na ziemi, ale jestem szczęśliwa.

   A co za dziesięć lat? Pewnie nadal będę nosiła szpilki, czytała książki, będę miała zwierzaka, szczęście nadal będzie dla mnie miało zapach wiosny. Może w końcu przejdzie mi niechęć do Marsów a w modzie znowu będą dzwony i będę patrzyć ze wstrętem na rurki. 
    Teraz proszę o zamknięcie oczu, bo pokażę Wam moje zdjęcie! A nawet dwa:

Tak było w 2011/ Tak jest obecnie

   Na obu zdjęciach obcięty ten sam kawaler, który nawet facebooka nie ma, bo nie chce się publikować. Kto wie, może za dziesięć lat też będę miała z nim zdjęcia?

   A teraz to, na co czekacie - wyniki. Po długim i dogłębnym tentegowaniu w głowie ogłaszam wszem i wobec, że zwyciężył ten cytat: 

"Słowa przecież rosną dopiero w człowieku razem z nim. Wytapiają się jak z rudy z jego trosk, udręk, łez. Nikt nie otrzymuje ich w darze tylko dlatego, że się urodził, gdzie, kiedy. Ceną słów jest nasz los."

    Kathy Leoniu (to się odmienia?) gratuluję! Zestaw nr I powędruje do Ciebie.

   Co się tyczy losowania, to, jako, że zepsuł mi się aparat, musicie uwierzyć na słowo, że maszynka losująca (pamiętacie ją z poprzedniego konkursu?) wylosowała tym razem Mirabelkę! (wprawdzie marzył Ci się zestaw nr I, ale mam nadzieję, że będziesz jednak zadowolona.)

Gratuluję dziewczynom (swoje dane prześlijcie na adres tosia.antonina@o2.pl) a pozostałym uczestnikom obiecuję, że niedługo pojawi się nowy konkurs i jeszcze lepsze nagrody! 

I dziękuję, jeśli przetrwaliście to moje gadanie o niczym w sumie. Wiem, że dzisiaj jest chaotycznie i wszystko na kupie, ale chyba tego potrzebowałam. Następnym razem pojawi się już recenzja, więc bądźcie spokojni!

26 lut 2015

KONKURS

Oto nadeszła wiekopomna chwila (chwila na oklaski i dla fotoreporterów. Dziękuję). 
Pierwszy konkurs na nowym adresie.Z okazji 8,000 wyświetleń, z okazji tylu komentarzy, z okazji Waszych komplementów pod moim adresem, z okazji, że jesteście.

Na początek trochę spraw prawnych:

1. Organizatorką konkursu jestem ja, właścicielka bloga o adresie naczytane.blogspot.com 
2. Konkurs trwa od 26 lutego do 8 marca 2015 roku
3. Nagrody są ufundowane przeze mnie, pochodzą z mojej biblioteczki i są w stanie idealnym.
4. Aby się zgłosić należy:
-  być publicznym obserwatorem bloga, 
- zaznaczyć, który zestaw książek wybierasz 
- oraz odpowiedzieć na pytanie:

Jaki jest, według Ciebie, najpiękniejszy cytat? Może być książkowy, filmowy a także ten, który usłyszałaś/eś w życiu codziennym.

5. Wysyłka nagród jedynie na terytorium Polski
6. Nie ma możliwości roszad książek pomiędzy zestawami
7. Ogłoszenie wyników nastąpi 9 marca, natomiast wysyłka nagród do dwóch dni po skontaktowaniu się ze zwycięzcą.

8. A, niech będzie. Tak Was kocham, że spośród osób, które się zgłoszą i dodatkowo udostępnią baner konkursu na swoim blogu, rozlosuję zwycięzcę zestawu niewybranego przez zwycięzcę z zadania podstawowego. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli. 


Dla jasności, wzór zgłoszenia:
Obserwuję bloga jako:
Wybieram zestaw nr.:
Udostępniłam baner: tak/nie (jeśli tak to proszę o adres gdzie baner jest udostępniony)
Odpowiedź na pytanie:

A teraz nagrody.
Zestaw I:
Zestaw II:




Powodzenia!