12 lis 2015

"Wyznania randkowiczki" Rosy Edwards - czyli usiadłam i płakałam nad ludzką głupotą.


Poczujcie się tak, jakbyście oglądali film przyrodniczy.
Miejsce: Bar
Obserwowane: Stado przyjaciółek
Liczba: w zależności od stada, zazwyczaj od 3 do 6 osobników płci żeńskiej
Cechy wyróżniające: Głośny śmiech, ukradkowe spojrzenia na osobników płci męskiej, rozmowy o chłopakach/narzeczonych/mężach

   W każdym z takich stad znajdują się trzy typy osobników.
Typ pierwszy: Ta Pierwsza. To ona jako pierwsza znalazła „miłość swojego życia”, która z biegiem miesięcy okazała się totalną porażką. To ona pierwsza z niepokojem wpatrywała się w test ciążowy i oddychała z ulgą, gdy okazywał się negatywny. To ona zmieniała facetów jak rękawiczki, by w końcu jako pierwsza oznajmić „wychodzę za mąż!”. Ta Pierwsza ustala trendy całej grupy; ustawia ślubną poprzeczkę, którą pozostałe muszą przeskoczyć, ale nie za bardzo, żeby Ta Pierwsza się nie obraziła.

Typ drugi: Ta Wyczekująca. Najbardziej poukładana z całej paczki, najcichsza i najspokojniejsza. Zwykle ma jednego chłopaka od liceum i ciągle wyczekuje tego błyszczącego diamentu, który spocznie na jej palcu, który właśnie w tym celu Bozia jej stworzyła. Bo gdyby nie miała się nadawać na żonę, to urodziłaby się z dziewięcioma palcami, prawda? Bóg w swojej nieskończonej mądrości nie dawałby jej wtedy tego dziesiątego, który do niczego innego się nie przydaje.

Typ trzeci: Wieczna Drużka. Twierdzi, że nigdy się nie zakocha i specjalnie odstrasza od siebie większość mężczyzn, żeby udowodnić, że ma rację w swoim twierdzeniu. Szalona, z biegiem lat lekko zdesperowana. Prawdopodobnie w końcu się podda i kupi kota, przestanie golić nogi i będzie cieszyła się wolnością, podczas gdy Ta Pierwsza i Ta Wyczekująca wraz zresztą grupy będą czekały w nocy na powroty mężów z firmowej imprezy.

   Takim typem trzecim, ale w larwalnym jeszcze stadium jest bohaterka książki „Wyznania randkowiczki” Rosy ma dwadzieścia osiem lat i szuka tego jedynego. Żeby pomóc szczęściu umawia się na randki w ciemno, randkuje przed Internet a nawet zakłada konto na Tinderze, który jest najnowocześniejszym i najszybszym sposobem na znalezienie miłości.
   Niestety żadne jej działania nie zdają egzaminu i Rosy wraca zwykle do domu sama, zdruzgotana męską głupotą i determinacją, by zaciągnąć kobietę do łóżka. Co gorsza, jej przyjaciółki zaczynają wychodzić za mąż a to działa na jej psychikę dość kiepsko i sprawia, że angażuje się w poszukiwania jeszcze mocniej i trafia w coraz to i większe g.... szambo.

„Kiedy akceptujesz wady drugiego człowieka to właśnie wtedy decydujesz się zostać.”

   Czy polubiłam Rosy? Cóż... nie. Jej potrzeba bycia z kimś za wszelką cenę okropnie mnie irytowała. Zamiast dać sobie spokój, to chodziła z jednej randki na drugą, po czym praktycznie z niej uciekała a później martwiła się, że on nie zadzwonił! Matko moja, facet jej się nie podobał, ale płacz, bo nie zadzwonił! Bezsprzecznie Rose wdrapuje się do mojego rankingu najbardziej wkurzających bohaterek.

   Co do tych, którzy z nią randkowali - albo pisarka nienawidzi facetów, albo albo faktycznie to jej  przeżycia, bo praktycznie każdy albo był przygłupi, albo myślał tylko o sexie, albo podejrzewał, że Rosie ćpa, bo spędziła w łazience dziesięć minut. Być może w Anglii jest inaczej, być może tamtejsi mężczyźni są bardziej specyficzni, ale żeby aż tak...? Co kolejny to gorszy, bardziej śmierdzący i napalony.

   Ta książka jest porównywana do „Bridget Jones”, ale niestety, nie ten poziom. Bridget pewnie nawet nie spojrzałaby na Rosy, gdyby znalazły się w jednym miejscu o tym samym czasie. Podobnie zresztą jak Carrie Bradshow, bo i takie przyrównanie widziałam w którejś z recenzji. O ile Bridget i Carrie szukały faceta idealnego, to robiły to z jakimś wyczuciem i klasą a niestety Rosie brak i klasy i wyczucia. Być może miała być bardziej współczesna, niż jej poprzedniczki z wcześniejszej dekady, ale to tylko pokazuje, że wszystko to zmierza w bardzo złym kierunku. 

„Po jednym szczególnie ciężkim weekendzie przysiadłam się do mamy prasującej koszule i zapytałam, czy zamierzają się rozwieść. 'Kiedy przychodzą burze – powiedziała, pamiętam to bardzo dokładnie – uszczelniasz klapy luków, ale nie wypływasz do innego kraju.”

   Jedynym plusem „Wyznań randkowiczki” jest postać jej matki, postaci drugoplanowej, która pojawia się tylko kilka razy, ale która nadaje tej książce blasku i odrobiny mądrości. Jej słowa są jedynymi, z którymi mogłabym się zgodzić i to właśnie jej słowa przedstawiłam wam w cytatach.


   Czy facet jest odpowiedzią na wszystkie modlitwy? Dla niektórych widocznie tak. W tym względzie ta książka mnie zraziła do siebie i raczej jej polecać nie będę. Ot, dobre czytadło, ale lekko irytujące. Ale wszystko dla ludzi i jeśli lubicie poczytać książkę o dziwnych randkach to śmiało sięgajcie po "Wyznania randkowiczki". 

Za egzemplarz książki dziękuję

39 komentarzy:

  1. Zdesperowana i irytująca bohaterka skutecznie odstrasza od tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  2. woow.. poszukiwanie męża, facetów, randki.. ulala.. temat zdecydowanie nie mój :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawidzę irytujących bohaterek. Kiedyś miałam na uwadze tę książkę, ale już mi przeszło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja recenzja jest chyba poerwszą negatywną na jaką natrafiłam. I bardzo dobrze. Mnoe już sam tytuł i okładka zraziły do tej książki. A irytującuch bohatetek mam już dość ostatnimi czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja to zawsze miałam odmienny gust :)

      Usuń
  5. Sama mogłabym taką książkę napisać :) I chyba wyszłaby ciekawsza książka:)
    https://sweetcruel.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam już wcześniej o książce, ale z góry wiedziałam, że nie będzie to dobra lektura. Jak widać nie pomyliłam się. Niestety nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A miałam sobie sprawić tę książkę, tak ku odmóżdżeniu, ale chyba jednak dam sobie spokój. Czuję, że i ja nie polubiłabym głównej bohaterki :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak strasznie chciałam przeczytać tę książkę, ale liczyłam na coś lepszego...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale fajnie to opisałaś, szkoda, że książka słaba :/

    OdpowiedzUsuń
  10. przynajmniej okładka jest niczego sobie:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet takie książki istnieją :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka zdecydowanie nie dla mnie. Mam alergię na irytujące bohaterki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zupełnie mnie nie interesuje. Nawet treść mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  14. Eee... dużo tych wad... podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm, jak zwykle genialna recenzja. Ale z jej treści wynika, że książkę mogłabym przetrawić gdyby była… hmmm -filmem zwanym "odstresowywaczem" po ciężkim tygodniu, a nie czymś do czytania. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że główna bohaterka jest tak irytująca.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja mam przeczytała :) książka wydaje się lekka i przyjemna ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mogłaby być ciekawym spostrzeżeniem na pewne tematy i może warto po nią sięgnąć żeby wyrobić sobie zdanie na te sprawy

    OdpowiedzUsuń
  19. O w życiu, dobiła by mnie ta książka. :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja podziękuję za lekturę, bohaterka też by mnie irytowała.

    OdpowiedzUsuń
  21. To literatura raczej nie dla mnie, takie "czytadło" jak trafnie określiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ogólnie lubię właśnie czytadła, które mogę szybko przeczytać i się przy tym trochę rozluźnić i oderwać, ale po Twojej recenzji widzę, że bardziej bym się wkurzała niż relaksowała, więc raczej nie sięgnę po tę książkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie jestem pewna czy to książka dla mnie, więc jeszcze to przemyślę ;)
    Thievingbooks

    OdpowiedzUsuń
  24. Pomysł na książkę wydawał się być fajny, ale raczej jej nie kupię ;)

    MonyikaFashion >klik<

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmm a patrząc na tytuł, myślałam, że będzie fajna, ale skoro nie polecasz, to nie będę sobie nią głowy zawracała ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. o wow :O zdecydowanie nie dla mnie, nie tylko w książce ale i w życiu nie potrafiłabym się odnaleźć przy kimś takim.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie lubię takich książek, wolę kryminały :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Hmmm, a ja kiedyś też taka pogubiona byłam, to może dałabym radę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Niestety znam od groma kobiet które rzucają się od faceta do faceta... W sumie sama kiedyś tak miałam ;) Książka wydaje się naprawdę ciekawa mimo, że pomysł dość ju oklepany. Chyba przeczytam, mam nadzieję że z przyjemnością ;)

    www.mocnosubiektywna.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  30. Moje przeczucie w tym przypadku mnie nie zawiodło - nawet nie zwróciłam większej uwagi na tę książki i jak widzę bardzo dobrze ;))

    OdpowiedzUsuń
  31. skutecznie mnie zniechęciłaś! Brawo :D Depresji dostaję jak czytam takie gnioty :D Mężczyzna lekiem na wszystko? pfff....

    OdpowiedzUsuń