26 wrz 2016

"Jak się nie zakochać" - zakończenie trylogii.


   Każda trylogia ma swoje wielkie zakończenie. Pytanie tylko, czy autor potrafi skończyć książkę równie dobrze, jak ją zaczął...

   O dwóch poprzednich książkach Niny Majewskiej-Brown wspominałam na tym blogu nie raz. Ba, pierwszą część, „Wakacje” nazwałam jedną z najlepszych książek roku 2015. Dla przypomnienia tutaj możecie znaleźć recenzję – klik. Część druga nie zachwyciła mnie już w takim stopniu, dlatego do części trzeciej - „Jak się nie zakochać” podeszłam z pewnym dystansem.

   Nina, główna bohaterka, straciła w dramatycznym wypadku męża i nastoletniego syna. Została sama z sześcioletnią Klarą i wiecznie niezadowolonymi teściami.
   Gdyby tego było mało, kilka tygodni później dowiedziała się, że jest w ciąży i że jej ukochany, opłakiwany mąż od kilku lat związany był z inną kobietą, z którą razem wychowywali córkę Mariannę. Nagle, niespodziewanie okazało się, że każda jego delegacja, każda noc spędzona poza domem, była nocą spędzoną w ramionach innej kobiety, tej drugiej, która podkradała zachłannie jej rodzinne życie.
   Jednak los postanowił ukarać także i kochankę Bartosza; zdiagnozowano u niej raka a że nie miała żadnej rodziny, musiała prosić o pomoc ostatnią kobietę, która była chętna jej pomóc. Nina zgodziła się przyjąć Mariankę pod swój dach i na początku części trzeciej była już prawną mamą dwóch dziewczynek i małego Antosia.

W zakończeniu trylogii o jej życiu, główne skrzypce nadal grali teściowie a raczej szanowna pani teściowa, która była kobietą o charakterze trudnym, niezrozumiałym i bardzo egoistycznym. Kiedy jej małżonek dostał zawału i wylądował w szpitalu w środku nocy, szacowna staruszka martwiła się tylko o to, dlaczego Nina pozwalała sobie mówić o teściu per „on”.

„- I co, wiadomo coś?
- Żyje, jest po zabiegu.
- O Boże a tak się bałam, tak się bałam...
- Czeka go jeszcze operacja by-passów, ale to dopiero po wykonaniu wszystkich badań...
- Jak Ty mówisz o ojcu?! Co za „go”? Szacunku nie masz!”

   Jak tego było mało, Nina jest podrywana przez nijakiego Henia, dostawcę pietruszki, który zakochał się bez pamięci. Niestety, stwierdził, że skoro kobieta nie pali się do związku z nim, należy trochę ją wystraszyć i zaczął zachowywać się niczym psychopata z amerykańskiego thrillera. Ponadto jej jedyna rodzona siostra, z którą nigdy nie miała dobrego kontaktu, zaprosiła ją na swoje wesele, zastrzegając przy tym, że rodzina w kopertę powinna włożyć minimum tysiąc złotych. Nina, z nieznanych mi powodów, postanowiła na wesele się wybrać i tyle dobrego, bo inaczej pewnie nie poznałaby szczęśliwego pana młodego – siedemdziesięcioletniego Kazimierza, który miał wielkie posiadłości i wystarczającą ilość pieniędzy, żeby zadowolić młodą żonkę.

   Oceniając całą książkę mogę stwierdzić, że czytało mi się ją miło. Taka sympatyczna lektura na jesienne wieczory, które właśnie się rozpoczynają. Niestety, w porównaniu z rewelacyjną częścią pierwszą, zakończenie trylogii wypadło dość blado. Za mało było tutaj emocji, za dużo humoru i czegoś niestety mi brakowało. Takiej szczypty ostrości, smaku czegoś niespodziewanego. Na usprawiedliwienie autorki powiem, że ciężko byłoby jej przebić to, co zrobiła w „Wakacjach” - tam czułam się rozbita na kawałki, totalnie rozdygotana tym, co się wydarzyło. Czytałam jedną stronę po kilka razy, żeby się upewnić czy na pewno dobrze przeczytałam, czy umysł mnie nie zawiódł.


   Reasumując, ta trylogia zaczęła się naprawdę fenomenalnie. Później cała fabuła trochę zwolniła, ale nie można powiedzieć, że dwie pozostałe książki były złe. Po prostu nie mogły dorównać wysoko postawionej poprzeczce. Bo niektórych swoich dzieł nie można po prostu przeskoczyć.


   PS - Co do moich "kwiatów z wyszukiwarki". W ostatnich dniach ciągle ktoś wchodzi na mojego bloga po haśle "mam wspaniałą żonę". I tak się zastanawiam, czy ten ktoś naprawdę ma wspaniałą żonę czy może wpisuje to uparcie w wyszukiwarkę i chce sprawdzić czy istnieje na tym świecie ktoś, kto tak twierdzi. Bo powiedzmy sobie szczerze, ciężko jest być żoną w ogóle a wspaniałą, to już lepiej nie mówić, bo to jest równie trudne jak znalezienie męża, który sprząta po sobie skarpetki. 
   Jednak specjalnie dla osoby, która tak ochoczo wpisuje to hasło dzień w dzień, mam obrazek idealny - nieznajomy człeku, mam nadzieję, że masz taką właśnie małżonkę -

17 komentarzy:

  1. Nie czytałam pozostałych tomów, więc trochę nie bardzo zaczynać od końca, ale skoro piszesz, że po pierwszym tomie jednak jest ta tendencja spadkowa, to sobie odpuszczę. Studia coraz bliżej, a mój stosik książek do przeczytania wcale nie jest mniejszy, bo ciągle znajduję coś nowego. ;)
    Swoją drogą, ciekawe masz te kwiatki. :D U mnie ostatnio ktoś szukał "film o zakazanej miłości i tańcu brzucha". XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kto tu ma ciekawe kwiatki? :D Haha, Ty to dopiero rozgromiłaś system!

      Usuń
  2. Jeśli już to zaczęłabym od początku trylogii. Raz tylko rozpoczęłam przygodę z książkowym trio od drugiej z kolei powieści i potem zupełnie nie mogłam się odnaleźć. Cała zabawa zepsuta.
    Pozdrowionka cieplutkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zwykle zaczynam od końca :D Tutaj tylko mi się udało zacząć tak, jak należy :D

      Usuń
  3. a ja nawet pierwszej części nie czytałam,a planuję od dawna:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa ja jak zawsze mam zaległości ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam pierwszy tom, ale nawet nie przeczytałam, bo leżał i leżał. W końcu oddałam do biblioteki. Dobrze, że seria nie jest zła, ale szkoda, że dalsze tomy nie utrzymują poziomu pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę poczytać o pierwszej części tej trylogii :) Możesz mi przybliżyć wiedzę, gdzie w ustawieniach można sprawdzić słowa, po których wyszukują cię czytelnicy? Dziękuję :):):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki z wątkiem ciąży :) chętnie zacznę całą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule. Trylogia wydaje się być ciekawa, ale jak na razie chyba nie chcę po te książki sięgać... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze, że ja nie mam czasu na czytanie książek !!! Może zimą to się zmieni :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu, chociaż jakiś czas temu się do niego przymierzałam. Widzę, że od kolejnych części nie można oczekiwać tak wiele, chociaż zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że czasami mamy takie wrażenie, kiedy pierwsza część wręcz powala na kolana. Trudno potem sprostać wygórowanym oczekiwaniom. Też sama nieraz się o tym przekonałam. Mam nadzieję, że kiedyś cała trylogia wpadnie w moje łapki i sama się przekonam, czy przypadnie mi do gustu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio nie mam weny do czytania ;/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam zaległości, nie czytała jeszcze pierwszego tomu, trzeba będzie to nadrobić, bo zapowiada się interesująco. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam tej trylogii, pędzę na LC. Fajny blog :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń