15 lut 2016

'Deadpool' - czyli film nie tylko dla facetów.


   Wyobraźcie sobie psychopatycznego, przeuroczego superbohatera. Widzicie to? Jeśli nie, to żaden problem – wystarczy wybrać się do kina i zobaczycie go na własne oczy. Panie i panowie – Deadpool.

   Narzeczony zaczął pobrzdąkiwać o tym filmie już w grudniu; pokazywał mi zwiastuny, opowiadał mi o tym co działo się w komiksach, ale wiecie jak to jest; jeśli się człowiek na czymś nie zna to grzecznie przytakuje i żyje nadal w nieświadomości kim jest ten cały super-anty-bohater Deadpool.

    Dzisiaj (a więc recenzja jest świeżutka, jak frytki w McDonalds'ie!) wybraliśmy się na owy film do kina; wiecie, tak antywalentynkowo, żeby nie było zbyt mdło i czerwono od miłości. Sala kinowa pełna i to o godzinie 12:15, o której spora część ludzkości odsypia sobotnie szaleństwa. Film się zaczął i … przez pierwszych dziesięć minut mnie nie zachwycił.

   Czołówka była nietypowa, bo jako reżysera podano „gościa ze zbyt wielkimi ambicjami” a za bohaterów między innymi „wkurzającą nastolatkę” oraz zaznaczono obowiązkowy występ gościnny, wciśniętej na siłę postaci”, czyli dość zabawnie i niesztampowo, ale mnie to za serce zbytnio nie chwyciło. Później zaczęła się walka złych ze złym, kilka gagów, żartów, ciągłe nawiązywanie do Volverina (no bo wiecie, w komiksach ci dwaj nie darzą się sympatią. Żadną. W ogóle.)
   Dopiero kiedy tytułowy bohater zaczął więcej mówić niż się bić, zakochałam się w filmie. Przepadłam z jednego powodu – Deadpool jest tak ironiczny i sarkastyczny, jak ja chciałabym być.

   Jeśli poprosiłabym was o wymienienie wszystkich cech superbohaterów to za pewne byłby to świetny wygląd, niezłomny charakter, stalowe nerwy, siła, mądrość, powaga. Deadpool, mimo że gra go Ryan Reynolds, urodą nie grzeszy i bardziej przypomina Britney Spears kiedy ogoliła się na łyso i nie używała pudru, niż samego siebie. Dodatkowo, w ogóle nie ma dobrego charakteru – to dupek jakich mało; nie dość, że zabija kogo popadnie, to jeszcze obraża swoje ofiary tuż przed śmiercią, tak dla zabawy. Stalowych nerwów też nie ma, ani dobrej pamięci, bo notorycznie zapomina zabrać ze sobą broni, co kończy się koniecznością walki wręcz. Silny może i jest, ale cytując za innym bohaterem z filmu: jest jak rozzłoszczony dzieciak, którego nie można pokonać. Oh, no i powaga... cóż, jak już wspominałam, za jego ironiczne podejście do życia pokochałam go najbardziej.

   Jednak nim Deadpool stał się Deadpoolem, był najemnikiem, który w imieniu innych rozwiązywał ich problemy; wiecie, jeśli trzeba było komuś skopać tyłek, to wysyłało się jego – Wade'a Wilsona. Pewnego razu spotkał Vanessę, równie ironiczną i lubiącą się zabawić kobietę. Jak to w filmach, książkach i operach mydlanych bywa, zakochali się w sobie, miłością dziwną i sarkastyczną i pewnie żyliby nudno, długo i szczęśliwie, gdyby nie to, że Wade zemdlał widowiskowo i trafił do szpitala, gdzie się okazało, że ma raka. I to wszędzie, nawet w prostacie * odniosłam wrażenie, że mniej go zabolał fakt posiadania nowotworu w mózgu.

   Aby przeżyć, zgadza się na mutację, co kończy się tym, że staje się... cóż, podobnym do Britney bez make-upu, wrednym, nieśmiertelnym zabójcą. A do tego takim kochanym!

   Cała magia tego filmu polega na tym, iż Deadpool mówi wprost do widza; kpi z samego siebie, z tego, że kręcą film o nim, o superbohaterze! Rewelacyjny rola Ryana, który sam walczył długo o to, by film ten powstał; jako, że na jego produkcję dostali „tylko 50 milionów dolarów” (podczas, gdy inne mają budżet czterokrotnie większy) nie bali się o tym mówić w filmie. Reżyser, scenarzyści i główny bohater kpią ze wszystkiego, z czego tylko można a głównie z patosu wielkich bohaterów; jest i miejsce na wielką, gloryfikującą superhero przemowę, która zostaje szybko przerwana przez Deadpoola, który się podczas niej po prostu nudził.

   Jako kobieta oczywiście muszę skupić się i na drugiej, bardziej wrażliwej stronie filmu, bo i taka istnieje. Kiedy Wade dowiaduje się, że ma raka, to nie boi się śmierci, odejścia czy przejścia przez tęczowy most; boi się o to, jak z tym wszystkim poradzi sobie Vanessa. Wie, że rak nie uderza w chorego, ale w tych, którzy najbardziej go kochają i to dla niej decyduje się na mutacje. A kiedy widzi w lustrze, że jego twarz wygląda jak po nieudanej mikrodermabrazji, to rezygnuje z powrotu do niej, bo boi się jej reakcji.

   Tak kochane panie – oto w kinach pojawił się film o mężczyźnie, który wstydzi się tego, jak wygląda! To mały krok dla kina, wielki być może dla całej ludzkości; może Deadpool przełamie męski sposób myślenia, że „facet musi być tylko trochę ładniejszy od diabła”, może ten film to dla nas swoiste wybawienie, żeby nasi panowie razem, wspólnie, solidarnie, odłożyli piwo i pudło z pizzą i wyszli pobiegać, albo chociaż poobcinali skórki przy paznokciach!

    Jeśli więc wasz partner zechce zabrać was na ten film do kina - idźcie, pędźcie z szybkością światła. Nie dość, że dobrze się będziecie bawić, obejrzycie film - było, nie było - o miłości i w dodatku być może zmienić nastawienie waszego mężczyzny życia do kwestii używania kremu na buzię. 


   Poza tym, moje drogie - oglądać nawet brzydkiego Reynoldsa, to przecież czysta przyjemność...

30 komentarzy:

  1. Póki co ten film zbiera świetne recenzje. Za Reynoldsem nie przepadam, ale taką oryginalną produkcję z chęcią zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolega też mi go polecał, więc chyba się wybiorę ;D

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też chciałabym zobaczyć ten film ;p Skoro jest tak sarkastyczny jak mówisz to się pewnie w nim zakocham jak w Damonie z Pamiętników Wampirów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, gdyby Damon tam występował to byłoby już w ogóle cudownie :)

      Usuń
  4. Kpienie z patetycznych mow w tych wszystkich super produkcjach o super bohaterach... tak, myśle, ze mi sie spodoba;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się zdaje, że teraz będzie moda na kpienie z wszystkiego :)

      Usuń
  5. Gdzie nie spojrzę, tam piszą o tym filmie. Zazwyczaj spotykam się z pozytywnym odbiorem. Mimo wszystko jakoś nie mam na niego ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda :) też nie miałam ochoty a się przekonałam :)

      Usuń
  6. W ogóle mnie ten film nie kusi, ale jest o nim tak głośno, że pewnie zobaczę. Tylko raczej nie w kinie, a duużo poźniej jak już dadzą go w telewizji :P Co do tego, że po mutacji bał się pokazać ukochanej to dla jest irytujące właśnie. Skoro ona go kochała to przecież nie tylko za śliczną buźkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to minie z dwa lata nim go pokażą w TV :)
      Wiesz, niektóre kobiety też się wstydzą bez makijażu pokazywać ukochanym :)

      Usuń
    2. Poczekam :))
      No fakt, ale tego też nie rozumiem :P

      Usuń
  7. Nie jestem fanką superbohaterów:) No i cóż,jakoś w ogóle nie rozumiem fenomenu Reynoldsa. Dla mnie nie ma za grosz talentu, ale możliwe,że tutaj gra dobrze:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby Deadpool rzeczywiście był tylko trochę ładniejszy od diabła i przejmował się swoim wyglądem, to może to by coś zmieniło. Tymczasem on wygląda jak sam diabeł, więc zmian w myśleniu nie oczekuję.
    Idąc na ten film spodziewałam się czegoś trochę innego, ale nie powiem - humorystyczna wersja mi się bardzo spodobała. Choć mam nadzieję, że nowi Avengersi nie będą utrzymani w podobnym klimacie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Zupelnie nie moja tematyka. Zresztą ja nie mam czasu na oglądanie :-) doba mi gdzieś ucieka :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie do końca przepadam za filmami sci-fi, o superbohaterach, ale chyba czuję się coraz bardziej przekonana do tego filmu dzięki Twojej recenzji :D

    PS Właśnie oglądam drugi film z Ryanem Reynoldsem dzisiejszego dnia. Przez zupełny przypadek...

    OdpowiedzUsuń
  11. Antywalentynkowo :) W sobotę na mieście o 12 można było rzygać miłością i przez tłumy się przedzierać. W niedzielę to nawet nie chcę myśleć ile było osób. Na ten film wybiorę się może nawet dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mamy zamiar się na to wybrać :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Raczej się nie wybiorę, nie czuję tego klimatu... :) Mam zresztą kilka innych filmów w najbliższych planach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Twoja recenzja mnie urzekła, muszę obejrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam być już wczoraj ale się nie udało :< Już wiem, że pokocham ten film bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  16. Oho! :D Zbieram się przyjaciółką, tylko czekam, aż w moim kinie będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nawet nie słyszałam o tym filmie ja żyję w jakimś średniowieczu ale co jak co Ryan Reynolds ma niezłą klatę :P

    OdpowiedzUsuń
  18. ale pogmatwane :D tutaj to, tutaj tamto.. jeszcze superbohater :O
    Wow, mieszanka wybuchowa ;)

    Oglądnęłam dwa pierwsze odcinki ostatnio polecanego przez Ciebie serialu i nie powiem, zaciekawił mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mój facet coś mi ostatnio wspominał o tym filmie, że chciałby go zobaczyć :).

    OdpowiedzUsuń
  20. po zwiastunie nabrałam mega ochoty na ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wprost uwielbiam filmy o superbohaterach, zwłaszcza tych marvelowskich, więc i Deadpoola oczywiście nie mogłam sobie odpuścić (chociaż jakiś czas temu praktycznie nie miałam pojęcia o jego istnieniu). Ten film to zdecydowanie coś nowego, świeżego (choć już w Ant-Manie było dużo więcej humoru niż zazwyczaj) i sprawdziło się to świetnie.
    A teraz czekam na Doktora Strange'a, którego ma zagrać Benedict Cumberbatch. <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Od razu wycelowałam w ten wpis, bo sama Deadpoola oglądałam i też coś tam o nim napisałam. Jednak nie w formie takiej recenzji, a bardziej ogólnikowo i ze zbiorem informacji o tej komiksowej postaci.
    Film naprawdę świetny, lubię czarny humor. Zgadzam się z Tobą, że początek jednak nie zachwycał (chociaż mnie zachwyciła początkowa animacja). Jednak cieszę się, że na Walentynki wybrałam się na ten film, a nie jakąś komedię romantyczną. ;)

    OdpowiedzUsuń