8 gru 2017

Tajemnice pachną mandarynkami. "Siedem dni razem" Francesca Hornak.


   Wszędzie teraz dookoła można usłyszeć, że święta to magiczny czas, który zbliża do siebie rodziny i sprawia, że na nowo zaczyna czuć się tą magiczną więź, która łączy ludzi. Zapach mandarynek większości ludzi kojarzy się z bliskością, z domem rodzinnym i z ciepłem, które nieśmiało otula zmęczone codziennością serce. To moment, kiedy na chwilę zatrzymujemy się w biegu, wyłączamy smartfony, odłączamy Internet i dajemy się ponieść spokojnemu rytmowi życia, odmierzanego przez takty ckliwej kolędy. Co stałoby się jednak, gdybyśmy byli zmuszeni spędzić ze swoimi bliskimi nie kilka godzin, ale całe siedem dni? Gdybyśmy nie mogli włączyć telefonów, dostęp do Internetu byłby utrudniony, brak byłoby głosów płynących z telewizora, które zapełniają niezręczne momenty a dookoła byłaby tylko cisza, biała i puchata jak świeży śnieg?

   W takiej sytuacji znalazła się rodzina Birchów, rodzice i dwie dorosłe już córki, Pheobe i Oliwia, która była „przyczyną” tej przymusowej kwarantanny, gdyż wróciła z Afryki, gdzie leczyła osoby zarażone wirusem haag. Dla bezpieczeństwa społeczeństwa musiała pozostać w odosobnionym miejscu, a jej bliscy zgodnie stwierdzili, że czas świąt muszą spędzić razem – chociażby ryzykowaliby tym samym swoje zdrowie i życie.

   Już na samym początku powieści okazuje się, że każdy z domowników ma tajemnicę, której nie chce wyjawić bliskim; głowa rodziny, Andrew ze strachu przez złością żony, ona ze strachu przed tym, że mogłaby popsuć wszystkim święta, a córki… cóż, one po prostu nie chcą dzielić się pewnymi informacjami ze swoimi rodzicami. W efekcie święta, który miały być magicznie spędzonym czasem, stają się spektaklem, odgrywanym przez głównych bohaterów bez jakichkolwiek emocji czy żaru. Czwórka pozornie najbliższych sobie osób, okazuje się być bardziej dla siebie obca niż spodziewaliby się sądzić. Jednak siedem dni spędzonych razem poniekąd wymuszają sytuacje, w których tajemnice wychodzą na światło dzienne. I kiedy można by stwierdzić, że nie może stać się nic gorszego, do drzwi puka osoba, która nieodwracalnie zmieni życie całej rodziny….

   Na początku zaznaczę, że nie polubiłam żadnej z postaci z „Siedmiu dni razem”. Olivia wydawała mi się zbyt zasadnicza, typowa dziewczyna, która zadziera nosa i czuje się lepsza od reszty rodziny, bo robi coś dla ludzkości. Jej siostra, Pheobe z kolei nie przejmowała się niczym, co nie dotyczyło jej osobiście, osoba dość egoistyczna. Ojciec, Adrew, krytyk kulinarny i niegdysiejszy korespondent wojenny zdaje się w ogóle nie zauważać swojej żony, która z kolei usługuje wszystkim, na siłę starając się zachować pozory normalności. Mimo wszystko miałam pewne perwersyjno-przyjemne uczucia czytając o tym, jak cała czwórka stara się udawać szczęśliwą rodzinę, jednocześnie kryjąc przed sobą nawzajem swoje największe sekrety. To chyba pierwsza książka, gdzie nie polubiłam się z żadną postacią, a jednak sama fabuła mi się podobała. I to bardzo.

   Jednak z pewnością nie zgodzę się z tym, że jest to dowcipna książka, co zostaje nam obiecane na okładce; humoru jest tam niewiele. Ja osobiście uznaję „Siedem dni razem” za dramat, który odkrywa pewną smutną prawdę współczesności – nie potrafimy być razem. Coraz częściej uciekamy do sieci, do telewizji, nawet do książek, oddalając się od drugiego człowieka. Po przeczytaniu tej lektury jakoś lepiej zauważyłam, że teraz to nawet przechodnie nie patrzą sobie w oczy; każdy jest zatopiony w ekranie smartfona, albo patrzy pod nogi, uciekając spojrzeniem od innych ludzi. Skoro nie potrafimy być ze sobą, to jak mamy tworzyć ludzkość? To pewnie jedna z niewielu książek, która pokazuje, że święta to nie tylko kolorowe lampki, choinka, opłatek i radosne, gromkie „Dzisiaj w Betlejem”, ale też niesnaski, żale i niedoskonali ludzie stłoczeni przy wspólnym stole. Nie mam pojęcia jaki był zamysł Francesci Hornak kiedy pisała tą książkę, ale wiem, że stworzyła prawdziwy, może nieco przesadzony, aczkolwiek szczery obraz typowej współczesnej rodziny, której przyszło przez siedem dni być zdanym tylko na swoje towarzystwo.

   Do świąt pozostało jeszcze nieco ponad dwa tygodnie, ale już teraz życzę i wam, i sobie – żebyśmy chociaż przez ten krótki okres czasu byli razem. Bez nowoczesności, współczesności i technologii. Po prostu – z drugim człowiekiem. 


105 komentarzy:

  1. Dawno mnie u Cb nie było, a przynajmniej nic nie komentowałam, ale staram się czytać :)

    W każdym razie jestem zaskoczona, bo zainteresowałaś mnie tą książką. Szkoda, że postaci takie irytujące i nieprzyjemne, ale spojrzenie na czas świąt z takiej niewyidealizowanej telewizyjnej strony to chyba coś czego brakuje w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już chwilę u Ciebie nie komentowałam, ale zaglądam :)

      Usuń
  2. W takim czasie przedświątecznym to bardzo cenna książka :)
    Agata wysłałam Ci na maila zaproszenie na mój blog, ten, który musiałam ukryć, nie wiem, doszło w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię zapach mandarynek...świetna recenzja jak zwykle u Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najpiękniej pachną właśnie na święta :)

      Usuń
  4. Zapisuję tytuł czym prędzej, bardzo zainteresowałaś mnie fabułą! Ja nie wyobrażam sobie spędzenia dni w zamknięciu z własną siostrą a co dopiero z całą rodziną i to przez tydzień :D Muszę dowiedzieć się jak to się potoczyło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A się bałam, że większość komentarzy będzie w stylu: "7 dni z rodziną? To byłoby wspaniałe! Jak komuś może nie spodobać się ten pomysł?" :D Cóż, ja też bym wolała nie spędzić całych siedmiu dni z bliskimi :) jednak trochę dystansu potrzebuję :)

      Usuń
  5. Zastanawiam się, jak wiele współczesnych rodzin przetrwałoby w takiej sytuacji nawet nie przez siedem dni, a choćby trzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po takich "kwarantannach" albo do sądów trafiłoby dużo pozwów rozwodowych, albo ludzie zbliżyliby się do siebie jak nigdy :)

      Usuń
  6. Ja jestem na etapie szukania książek na prezenty :) Takie zamówienia dostałam, więc z chęcią je realizuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u mnie możesz pogrzebać we wpisach, coś dobrego na pewno znajdziesz :)

      Usuń
  7. Ja jak jadę na święta przez całą Polskę do rodziców, to nie biorę ze sobą laptopa ani tableta. Resetuję się i staram ten czas spędzić tylko z nimi, choć niesnaski się również zdarzają. Mimo wszystko lubię czasem taki detoks od napływu informacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki detoks od technologii przydałby się ludziom chociaż raz w miesiącu :)

      Usuń
  8. Kochana jak będziesz tak zahecajaco pisała o książkach to ja zbankrutuję.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie będzie tak źle :D
      Następna recenzja szykuje się krytyczna, więc zaoszczędzisz ^^

      Usuń
  9. Mam sentyment do mandarynek w sezonie świątecznym, więc chętnie sięgnę po tę pozycję. Jestem ciekawa fabuły tej książki która bardzo mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mandarynki zawsze jem tylko w grudniu :D mam na nie lekkie uczulenie, ale nie potrafię ich sobie odmówić :)

      Usuń
  10. Ooo ciekawa książka, na pewno po nią sięgnę w świątecznym okresie :)
    Zapraszam na nowy post :)
    http://www.stylishmegg.pl/2017/12/szare-futerko-i-czerwony-plecak.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię te Twoje recenzje.
    A co do życzeń na ten czas - piękne.
    Pozdrowionka piątkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  12. oj to trudne na pewno każdy w swoim sosie a mimo to chcieli być razem, fajnie jakby zekranizowali tą książkę to mogło by to wyjść bardzo ciekawie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogliby! Z chęcią bym poszła na to do kina :)

      Usuń
  13. Bardzo lubię Twoje recenzje:) świetna propozycja na zimowe wieczory:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie nie jest zbyt dowcipna, ale bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie tylko ja odniosłam wrażenie, że ten opis z okładki nie jest zbyt trafny :)

      Usuń
  15. Rzeczywiście fabuła naprawdę intryguje i aż się chce sięgnąć po tę książkę żeby przeczytać co będzie dalej. Ciekawa jestem jak ja odbiorę bohaterów, ale po ich opisie wydaje mi się, że raczej też ich nie polubię. :) Tytuł już zapisałam i chciałabym wkrótce poznać tę rodzinkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie przeczytaj książkę przed świętami! :) wtedy można inaczej na nie spojrzeć :)

      Usuń
  16. W końcu książka, która nie wpaja wszystkim wokół, że święta w każdej rodzinie ociekają lukrem i radosnym śmiechem. Chętnie sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miła odmiana po tych wszystkich książkach wychwalających święta :)

      Usuń
  17. Oj to duże wyzwanie dla wielu rodzin, tak mi się wydaje :) Ciekawa propozycja, muszę do niej zajrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowna książka. Bardzo fajna recenzja.
    Pozdrawiam serdecznie!

    W wolnej chwili zapraszam do mnie http://noduss-tollensss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Choć rzadko czytam tego typu książki , zaciekawiła mnie na tyle aby dodać ją do listy Przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mimo, że nie czytam książek a raczej sięgam po filmy i seriale to bardzo lubię taką tematykę w popkulturze. Z chęcią kiedyś sięgnę po nią bo zaintrygowałaś mnie nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki są lepsze niż filmy i seriale - polecam sprawdzić :)

      Usuń
    2. Wiem kiedyś potrafiłam pochłaniać wiele książek, ale szczerze nie ma kiedy ich czytać, chociaż pewnie znalazłaby się chwila w której mogłabym sobie pozwolić na taką przyjemność :)

      Usuń

  21. ja bym chyba zwariowała ze swoją rodziną :D mimo iż kocham ich ponad wszystko!

    ps. sama zauważyłaś, że do świąt są jeszcze dwa tygodnie, jakbyś chciała to możemy między sobą zrobić wymiankę blogową ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest dobry pomysł! :)

      Usuń
    2. ja już list(y) do Św. Mikołaja mam naszykowane, nie wiem jak Ty :D

      Usuń
  22. Jak dla mnie to horror sporej części społeczeństw Zachodu i nie tylko. :) Też byłoby mi ciężko wytrzymać z niektórymi osobami z rodziny więcej jak jeden dzień.

    Tak to bywa z tą pamięcią. Ważne, że rozwiązałem problem i w poniedziałek będą płyty. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że właśnie Zachód miałby z tym najtrudniej :) bo na Wschodzie kultywuje się wspólne spędzanie czasu częściej niż u nas :)

      Usuń
  23. Mnie coś nie ciągnie do tego, żeby przeczytać jakąś książkę, gdzie tłem lub tematem są święta :D Mimo tego że u nas coraz bliżej do nich :D Chyba nie lubię tak tematycznie czytać.

    OdpowiedzUsuń
  24. zapisuję na liscie do przeczytania bo mnie zaciekawiłas

    OdpowiedzUsuń
  25. Heh,na pewno ta książka była by świetna jako podarek pod choinkę,ot, jakby ktoś nie miał pomysłu na fajny prezent. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawe sa te tajemnice, które skrywają wszyscy członkowie rodziny.
    Z tego co napisałaś, powieść jest raczej psychologiczna.
    Serdeczne pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ta książka na pewno trafiłaby w mój gust. I nabrałam ochoty na mandarynki.

    OdpowiedzUsuń
  28. Coś na takiej zasadzie jaka panuje w 21 wieku w wielu domach. Szopka, która trwa 2-3 dni a potem każdy powraca do swojej rzeczywistości i spraw dla siebie ważnych. Jednak takie kilka dni może poznać bardziej człowieka, zbliżyć i dać poczucie bezpieczeństwa - jednak to wymaga chęci z każdej ze stron bo inaczej wyjdzie wszystko na męki. Ogólnie skuszę się na to! ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Często tak jest, że obiecany humor jest tylko w głowie tego, kto go obiecywał pisząc opis na okładkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety :) chyba że ten, kto pisał opis, nie przeczytał książki :D

      Usuń
  30. Myślę, że skusiłabym się na tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Właściwie brzmi całkiem obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń
  32. O to ciekawe...
    Dziś chyba nikt nie wytrzymałby siedmiu dni bez telefonu...
    Dla niektórych siedem godzin to szczyt☺(mowa o śnie)
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy i w nocy wstają i sprawdzają smsy :D

      Usuń
  33. Niestety to prawda, coraz rzadziej jesteśmy razem....

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie... zapach mandarynek kojarzy mi się z faktem, że zarz będą zjedzone :) Ta recenzja naprawdę zachęciła mnie do tej książki, muszę wpisać na swoją listę. Miłego dnia. Jestem tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  35. Z mandarynkami kojarzą mi się święta :)
    Opis książki przypadł mi do gustu, myślę że chętnie bym ja przeczytała.
    Pozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba większości ludzi mandarynki się kojarzą ze świętami :)

      Usuń
  36. Myślę, że wielu z nas boi się przyznać głośno, że nasze Święta niewiele mają wspólnego z tymi z reklam, filmów czy książek - żyjemy obrazkami, ideałami, które w momencie, kiedy nadchodzą Święta - mają niewiele wspólnego z rzeczywistością - smutę, ale prawdziwe 🙈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdy zewsząd otaczają nas ideały, to wstyd jest się przyznać, do nieidealnego życia :)

      Usuń
  37. Święta, święta i po świętach :) Ale utarczki przy stole potrafią zostać na długie lata :P Bardzo ciekawy pomysł na fabułę, że każdy ma jakieś mroczne tajemnice i nie bardzo chcemy się tym dzielić.

    Pozdrawiam
    Kasia z mowmikate

    OdpowiedzUsuń
  38. Zapowiada się świetnie, chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ciekawa recenzja. Faktycznie wygląda to na dramat- niby bliscy sobie ludzie, ale mają swoje sekrety. Książka mnie bardzo intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  40. Co prawda ja nie do końca przepadam za tego typu książkami, ale po takiej recenzji grzechem byłoby przynajmniej z czystej ciekawości nie sięgnąć do tę pozycję, więc kto wie, kto wie ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. A ja wyobrażam sobie zamknięcie się z rodziną na kilka dni - różność charakterów na pewno nie pozwoliłaby nam się nudzić. Nie mamy aż takich tajemnic, jak w fabule książki, ale pewnie nauczylibyśmy się o sobie wzajemnie nowych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym się na takie zamknięcie nie zdecydowała :D

      Usuń
  42. Ciekawa recenzja choć... Ze smutną konkluzją. Chyba nie mam teraz chęci na takie wnioski z lektury, więc na razie sobie odpuszczę. W dodatku zachciało mi się mandarynek. :D I bardzo dziękuję za życzenia, to chyba jedne z najmądrzejszych, więc i ja (Tobie i sobie) życzę dokładnie tego samego. ♥

    OdpowiedzUsuń
  43. Chyba przeznaczona mi na obecne sytuacje...

    OdpowiedzUsuń
  44. Świąteczna książka, która pokazuje jakąś brutalną prawdę. Szczerze mówiąc to... strasznie smutne. Nie ze względu na fakt, że to świąteczna książka i miało być kolorowo, miło i przyjemnie.
    Smutne wnioski, które zostawię sobie na... po świętach. Tak będzie najlepiej. Staram się być jak najlepszym ludziem, dlatego nie chcę tego zbytnio psuć, ach. Oby się udało :)

    https://szopit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ta książka pomaga stać się lepszym ludziem :) mimo wszystko :)

      Usuń
  45. Niestety dużo w tym racji. Sama widzę, jak dużo czasu spędzam w tym wirtualnym świecie :(

    OdpowiedzUsuń
  46. Smutna opowieść o prawdziwym życiu. Dzieci wyjeżdżają z domu, więzi się urywają, a rodzice- są po prostu znudzeni sobą. 🙈

    OdpowiedzUsuń
  47. To niestety prawda, że nie potrafimy być razem. Internet wciąga w swoją sieć i wyciąga macki, kiedy chcemy od niego odpocząć. Ja jednak zawsze w okresie świątecznym spędzam w nim dużo mniej czasu. W tym roku jadę do rodzinnego domu tylko na trzy-cztery dni, bo nie mogę wziąć wolnego w pracy. Dlatego też mam zamiar w pełni wykorzystać te dni na posiedzenie z rodziną. Tym bardziej, że to pierwsze święta bez babci :(

    OdpowiedzUsuń
  48. Chętnie przeczytałabym tę książkę jeszcze przed świętami. :)
    Właśnie w święta, gdy widzimy się przez pół dnia, to wszyscy są dla siebie tacy mili, uprzejmi - jednak chyba faktycznie kieruje tym świadomość, że jutro każdy pójdzie w swoją stronę i od kolejnego spotkania znów będą nas dzielić długie miesiące.

    OdpowiedzUsuń
  49. Wirus haag?! Ja mieszkam w miejscowości o tej nazwie! O_O

    Ludzie rzadko potrafią być razem. Do tego rodziny niekiedy skrywają jakieś ponure sekrety, ktoś komuś coś pamięta, a i przeszłość spod wspólnego dachu lubi wyleźć w niewłaściwym momencie komuś spod skóry.
    Wydaje mi się, że trudniej jest razem wytrzymać rodzinom, niżeli obcym osobom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że jest taka miejscowość :D To gdzieś w Holandii? Bo jakoś tak mi nazwa holendersko brzmi :)

      Usuń
  50. No i teraz muszę ją przeczytać :) Brzmi bardzo bardzo bardzo ciekawie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  51. dzięki za recenzje- nie czytałam, a zapowiada sie interesująco:)

    OdpowiedzUsuń
  52. Takie książki zmuszają do refleksji, ale może właśnie dzięki temu przypominamy sobie, co jest naprawdę ważne :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Kocham moją rodzinkę, ale 7 dni bez smartfona i z utrudnionym dostępem do internetu? No, było by ciężko :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Nie sięgam po świąteczne książki, są dla mnie zbyt ckliwe i rozczulające :D

    OdpowiedzUsuń
  55. Wydaje się być ciekawą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  56. haha w sumie pomysł na książkę w tym klimacie świątecznym niezły:D

    OdpowiedzUsuń
  57. sama nie wiem czy po całym tygodniu z rodziną umarłabym ze śmiechu czy od hałasu haha :D

    OdpowiedzUsuń
  58. muszę po nią sięgnąć :) pozdrawiamy i zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Z Twojego opisu wynika, że jest to ciekawa pozycja literaturowa. Myślę też, że postać Olivii by mnie tu bardzo drażniła;D

    OdpowiedzUsuń
  60. Coś w tym jest, niby razem w jednym pomieszczeniu, ale ze smartfonami w ręku. A co do mandarynek to uwielbiam smak i zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  61. A ja spędziłam łącznie dwa tygodnie z rodzicami, praktycznie 24 godziny na dobę, telefon służył tylko do dzwonienia i ewentualnie jako nawigacja a telewizor robił za lampkę nocną, często całkiem wyciszony. I było super!

    OdpowiedzUsuń
  62. ciekawa książka ;)! az musze sobie rzeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  63. Zaintrygowała mnie ta historia i jestem pewna, że pierwszego dnia w Polsce polecę do księgarni po nią, bo po świętach będzie już za późno. To jest niestety smutna prawda. Technologia oddala nas od siebie a my jakoś szczególnie się temu nie przeciwstawiamy.
    Pozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  64. Brzmi ciekawie.
    Ja to bym pewnie tygodnia pod jednym dachem nie wytrzymała, ani oni ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
  65. O proszę - zupełnie inne spojrzenie na ten świąteczny czas - i dobrze, bo widzę, że niesie ze sobą sporo refleksji. To zapatrzenie w smartfony i zamknięcie na innych widać codziennie, a chociaż zdawało by się, że w rodzinie jest więcej otwartości, to czasami to jedynie pozory.

    OdpowiedzUsuń
  66. bardzo fajna recenzja, no i książka oczywiście, jedna z moich ulubionych.

    OdpowiedzUsuń