2 maj 2017

Będę rolnikiem!


   W sumie powinnam powiedzieć, że jestem półkrwi rolnikiem, bo moja mama wychowała się na wsi a i ja miałam okazję przez sześć wspaniałych lat mieszkać w sielskim otoczeniu przyrody. Od małego budziło mnie pianie koguta o zbyt wysokim poziomie testosteronu, piłam mleko od naszej domowej, zdecydowanie za grubej krowy i miałam hopla na punkcie kóz. Naprawdę, ostatnio narzeczony oglądał moje zdjęcia z dzieciństwa i 25% z nich to byłam ja i kozy. Zdziwił się, lekko zaniepokoił, ale nadal mnie kocha, więc spokojnie, fotorelacji ze ślubu doczekacie.

   Teraz jestem mieszczuchem, chociaż nie ukrywam, że uwielbiam te chwile, kiedy wracam na wieś i na chwilę mam szansę powrócić do czasów dzieciństwa; sadzić w polu na wiosnę, zbierać na jesień, szukać jaj, które kury zniosły gdzieś w przytulnych i ciemnych zakątkach i sprawdzać czy małe kaczki – równie głupiutkie, co słodkie – nie postanowiły zanurkować w poidle dla kur. Przez pierwsze pięć lat życia byłam przekonana, że każdy ma swoje ziemniaki i cebulę i jak zobaczyłam, że ludzie kupują je w sklepie to przeżyłam niemały szok. Zresztą do dzisiaj zdarzyło mi się kupić ziemniaki jedynie raz w życiu. I czułam się z tym dziwnie.

   O pracach w polu wiem dość dużo. Wiem na przykład, że po zasianiu ogórków, trzeba je natychmiast przykryć włókniną, że kalarepa z pola smakuje o wiele lepiej niż ta sklepowa i że smak pomidora prosto z krzaka jest nieporównywalny z niczym innym.  Wiem, że maliny na zimę trzeba przyciąć, żeby na wiosnę pięknie wypuściły i że dorodne, soczyste owoce mają co dwa lata. Lato zaczyna się dla mnie wraz ze smakiem słodkich czereśni kończy się zaś smakiem śliwki.

   Kiedy otrzymałam możliwość przeczytania i zrecenzowania książki „Żyj jak rolnik. 100 sposobów jak żyć w zgodzie z naturą” ucieszyłam się, że pogłębię trochę swoją osobistą wiedzę. I co z tego wyszło? Ano nic, bo większość informacji była mi dobrze znana a te nieznane – jak suszyć mięso z własnej krowy czy samodzielny ubój – są mi kompletnie do życia niepotrzebne, bo wyznaję zasadę, że znajomych zwierząt nie zjadam. Moja rodzina jest pokrzywdzona z tego powodu, bo jeszcze za bajgla zrobiłam straszną awanturę jak ciotka zabiła domową kurę na rosół. Od tamtej pory „swojskich” zwierząt u nas w rodzinie się nie je. Jestem ich bohaterką, pewnie w kurniku mają powieszony plakat z moim zdjęciem a kurzy Marvel nagrał o mnie film.

   Wracając do książki; można znaleźć w niej informacje o tym jak suszyć trawę na siano, jak przycinać drzewa, szczepić drzewa owocowe, jak pozbyć się ślimaków z upraw, jak zrobić sok z własnych jabłek, jak zaplanować przydomowy ogródek i wiele, wiele innych. Dla kogoś, kto ze wsią ma mały kontakt, albo chce sobie przypomnieć to, co zakurzyło się w pamięci, zdecydowanie jest to właściwa książka. Mnie z nóg nie zbiła, aczkolwiek narzeczony stwierdził, że jak wygra w totka to przeprowadzimy się w Bieszczady i będziemy żyli w zgodzie z tymi zasadami. Wyłączając oczywiście ubój własny.

   Podobała mi się rada 81 na temat tego, dlaczego tak ważny jest płodozmian. Uwierzycie, że jak miałam 1 lat to byłam przekonana, że co roku sadzimy warzywa w innym miejscu dlatego, że moja mama jest niezdecydowana i zawsze musi coś zmienić? Dopiero gdzieś w okolicach gimnazjum dowiedziałam się, że to nie jej widzimisię, tylko tak powinno być.

   Czy dałoby się być rolnikiem znając tylko i wyłącznie tą książkę? Nie. Autor opowiada z perspektywy kogoś, to zna podstawy (chociaż niekiedy i te podstawy w swoich radach załącza). Jeśli więc z okazji majówki chcecie zmienić swoje życie, porzucić miasto i udać się na wieś, wybudować dom, kupić krowę i zaadoptować kota-przybłędę to musicie pokusić się jeszcze o inne pozycje. Ale tą też możecie w wolnej chwili poczytać. 

78 komentarzy:

  1. Hahah świetny post. Ja na weekendy jeżdżę na wieś i zdecydowanie wolę wieś niż miasto. :D Mamy kilka wspólnych cech poza tym, że nie miałam do czynienia z kozami. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hi, hi, ciekawa sprawa. :D No ale mnie do rolnictwa bynajmniej nie ciągnie, choć akurat pobyć w otoczeniu natury lubię - i to bardzo. Gdyby tylko nie owady...! ;(
    Cóż, ja całe życie mieszkam w mieście, ale za to mam działkę nad jeziorem i jest to moje miejsce na ziemi. ;) Jezioro, lasy, cisza, spokój. To jest to! A zamiast kóz, krów czy kur - moja kochana psina. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owady nie są takie złe :)
      Psinę mam i jeża mam i papugę, ale sentyment do kóz pozostał :D

      Usuń
  3. Chętnie zaadoptuję kota-przybłędę i na tym moje marzenie o zmianach się zakończy :D Mieszczuch ze mnie stuprocentowy i na wsi zupełnie nie umiem się odnaleźć. W małych miasteczkach zresztą też nie, nawet dom z ogrodem mi się nie marzy, bo do ogrodu zniechęciły prace wykonywane za dzieciaka, wiec co tu mówić o rolnictwie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jesteś całkiem innym typem niż ja :)

      Usuń
  4. Ja byłam pewna,że jestem w duszy takim rolnikiem, tylko brak mi warunków. A jak pomieszkałam na wsi, to dziękuję bardzo, z dala ode mnie niech sobie będą wsie, rolnicy i te atrakcje. Wakacje ok,ale życie? O nie ;)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam o Twoich wiejskich przygodach :D nie lubicie się ze wsią, zdecydowanie :)

      Usuń
  5. też mieszkałam na wsi jako mały dzieciak, do miasta przeprowadziliśmy się jak miałam 7 lat :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym się chyba jednak nie sprawdziła w roli rolnika ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ,,koguta o zbyt wysokim poziomie testosteronuę Rozbroilas mnie tym.
    Ja mam to (nie)szczescie mieszkac na wsi. ł+ł

    OdpowiedzUsuń
  8. Rolnikiem nie jestem, ale zdecydowanie wolę wieś od miasta ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja lubię wieś, ale tak wakacyjnie - pochodzić, pospacerować i wrócić do miasta. Mieszczuch jestem i tyle - zbyt dużo spokoju mi szkodzi, a później objawia się to dziwnym zachowaniem, które ja uważam za normalne, ale ludzie głupio patrzą ;)
    Już się nie mogę doczekać Waszej fotorelacji ślubnej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Ty mieszczuchu niedobry :P
      Jeszcze 59 dni a my w lesie :D

      Usuń
  10. Chętnie przeniosę się na wieś, ale chyba nie zdążę tyle mam planów :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, zdążymy ze wszystkimi swoimi marzeniami :)

      Usuń
  11. Na wsi mieszkam do dziś dnia i uwielbiam te świeże, czyste powietrze XD

    OdpowiedzUsuń
  12. No ja jestem wieśniara pełną gębą xD no dobra, moja mama jest miastowa, przyszła na wieś i została. A ja tak siedzę z nimi i myślę, że na chwilę sobie pójdę pomieszkać do miasta. I mnie również dziwiło, że ludzie kupują ziemniaki, mleko i te inne. No cóż, baby ze wsi wiedzę mają, nie ma to tamto xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To obie byłyśmy diablo intelygentne w dzieciństwie :D

      Usuń
  13. Nie wiem skąd ludzie biorą pomysły na takie książki :). Ja raczej nie wyobrażam sobie przeprowadzki na wieś, a z książką zapoznałabym się z czystej ciekawości :).

    Pozdrawiam
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzisiejszych czasach to książki są o wszystkim :P nawet o kupie jest przecież :)

      Usuń
  14. spoko tekst! Lubię takie! Na luuuzie.. sam napisałem jakiś czas temu tekst o swoim dzieciństwie na wsi i okazał on się moim rekordowym, choć zupełnie nie myślałem, że może mieć takie wzięcie. Ja całe życie mieszkałem na wsi. Większość drzew, to po samej korze mogę poznać. Nie muszę brać mikroskopu i mieć prywatnego laboratorium by po kłosie poznać co to za zboże. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem rolnikiem. Nigdy nim nie byłem i nie będę. Takie życie potrafi psikusy sprzedawać:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wpisy zwykle są takie na luzie :D
      A co do rekordowego tekstu to to recenzja jest jednak a nie "życiówka", jak mam w zwyczaju to nazywać :)

      Usuń
  15. Mieszkam na wsi, ale obawiam się, że o prowadzeniu gospodarstwa czy warzywnika mam niewielkie pojęcie, więc w sumie książka mogłaby mi się przydać. A nuż namówię rodzinę na zajęcie się hodowlą albo uprawą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może :D To dopiero byłaby rekomendacja dla książki :D

      Usuń
  16. Ja także wychowałam się na wsi i dalej na niej mieszkam. :) Ciekawa książka, może jeszcze się od niej czegoś nauczę. :)

    http://fasionsstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę :) ja może kiedyś na wieś wrócę :)

      Usuń
  17. Też mieszkam na wsi, ale w tej bardziej 'nowoczesnej' :D Ani pola, ani zwierząt nie mam :) Ale co do jednej rzeczy to się w 100% zgadzam- pomidor z krzaka to najlepsza rzecz na świecie!
    http://gingerheadlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Przez 18 lat mieszkałam na wsi i teraz tak jak Ty jestem typowym mieszczuchem. Jednak na wakacjach systematycznie uciekam do lasu i tam własnie odpoczywam. Czyli coś z wiejskiego klimatu mi pozostało.

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka nie dla mnie, ale Twoje wspomnienia świetne.

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja czasem tęsknie za takim życiem na wsi, kiedy pęd wielkiego miasta daje mi w kość. Ciekawe czy moje wyobrażenia o takim sielskim, wiejskim życiu by się mocno zweryfikowały... ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja mieszkam a wsi, ale rolnikiem nigdy nie będę. Miło posiedzieć na łonie natury, ale zajmować się gospodarką (która w obecnych czasach w ogóle jest nieopłacalne) to nie jest moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  22. ja kocham wieś kocham naturę:) nie lubię miasta wkurzają mnie tłumy korki i ludzie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. A ostatnio się śmiałam z tej książki :D na pewno ją kupię mężowi :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie spodziewałam się, że istnieje taka książka! Chociaż... może nie powinnam się już niczemu dziwić xd

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak zobaczyłam ten tytuł w księgarni, to bez czytania doszłam do podobnych wniosków jak Ty - nic odkrywczego raczej się w niej nie znajdzie. A sam pomysł jest w sumie dość zabawny ;>

    OdpowiedzUsuń
  26. Z chęcią bym pogłębiła wiedzę na temat wsi, o której niestety mam blade pojęcie. Jestem typowym mieszczuchem. Wychowałam się we Wrocławiu :)

    OdpowiedzUsuń
  27. obrońca kur hahah :D
    ja całe życie mieszkam na wsi i wiem, ze w przyszłości też będę :D

    Pozdrawiam i życzę miłego dnia ! :)
    ANRU,

    OdpowiedzUsuń
  28. Od dziecka mieszkam na wsi (do miasta jeździłam tylko do babci), ale niestety nigdy nie mieliśmy własnego pola, ani zwierząt hodowlanych, więc zazdroszczę... Uwielbiam mieszkać na wsi i mam nadzieję, że nie będę musiała się nigdy przeprowadzać. Książka wydaje się fajna, szczególnie, że czasami myślę o własnym gospodarstwie :D Oczywiście też bez uboju zwierząt ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Książka zdecydowanie nie dla mnie :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Mignęła mi ostatnio w Biedronce - chętnie bym przeczytała, ale problem mam ten sam co Ty: prawdopodobnie już to wszystko wiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. :) mi się wydaje że na wsi ludzie jakoś tak lżej żyją. Bezapelacyjnie dzieciństwo na wsi to najlepsza możliwa opcja dla młodego pokolenia- jesteś szczęściarą!

    OdpowiedzUsuń
  32. Rolnikiem to ja chyba nigdy nie będę. To praca od świtu do zmierzchu dzień w dzień. Wypoczynek na wsi to zupełnie inna bajka :) To lubię jak najbardziej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  33. na wsi mieszkam, ale do rolnika to mi daleko hah :)

    by-klaudiaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciężko by mi było mieszkać na wsi...

    OdpowiedzUsuń
  35. Haha :-) Chwytliwy tytuł :-) Nie planuję żyć jak rolnik, większość wymienionych rad mi się raczej nie przyda :-) Może nie mieszkałam na wsi, ale na obrzeżach miasta, mieliśmy kiedyś kury i świnie :-) Wybierałam jajeczka z kurnika :-) No i ogród był, swoje pomidory, sałata, ogórki. Nawet patisony! :p Ja nie mogę się przyzwyczaić, do kupowania owoców. To jest takie dziwne. Dawniej miałam to na wyciągnięcie ręki a teraz... :p Życie :-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja wychowywałam się na wsi, do miasta przeprowadziliśmy się jak miałam 15 lat.

    OdpowiedzUsuń
  37. Na prawdziwej, "typowej" wsi byłam jedynie raz w życiu - nie ukrywam, że to zupełnie inna rzeczywistość, która w przyjemny sposób odrywa od codzienności, jednakże ja pozostaję przy moim mieście :)
    Od urodzenia towarzyszy mi miejski klimat, z którego aktualnie nie potrafiłabym zrezygnować!

    OdpowiedzUsuń
  38. Niby mieszkam w wiosce ale zobaczyć tutaj krowę to graniczy z cudem :p Brakło nam paru centymetrów do bycia miastem ale cóż :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Mieszkam na wsi ale rolnikiem nigdy nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. W rolnictwie nijak się nie widzę, nie odnalazłabym się w tym zawodzie. :) Książka zatem nie dla mnie, ale może kiedyś jak mi wpadnie w łapki to przejrzę z czystej ciekawości. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja bardzo lubię takie wiejskie, sielskie życie i marzy mi się, że kiedyś będę miała taki swój azyl gdzieś na uboczy, nie daleko lasu/jeziora z dużym ogrodem i całą gromadą swoich dzieciaczków i oczywiście psów! :D Ale myślę, że ta książka jakoś nie za bardzo mi się przyda ;)

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. A ja mieszkam na wsi od jakiegoś czasu i nie jestem rolnikiem, bardziej ogrodnikiem. W roli rolnika się jakoś nie widzę, a książka jako poradnik jak być rolnikiem... ciekawe... ciekawe :D

    OdpowiedzUsuń
  43. Jak tylko jadę do babci na wieś to od razu przypomina mi się dzieciństwo :)
    Uwielbiam tam jeździć i obserwować przyrodę :)
    Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  44. Rzeczywiście książka przeznaczona wyłącznie dla typowych "mieszczuchów", którzy zupełnie nie mieli do czynienia z życiem na wsi. Za pewne prawdziwy rolnik miałby niezły ubaw z takich porad :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. "miałam 1 lat to byłam" to chyba błąd, co? ;)

    Wiejskie życie jest mi trochę bliskie, ale nie tak jak tobie. O wiele bliższe jest mi życie w małym miasteczku.
    Teraz mieszkam w dużym mieście i chociaż uwielbiam łono natury - póki co chcę tu zostać. Jednak w moim wieku, ważne są perspektywy pracy i zarobku.

    OdpowiedzUsuń
  46. po zobaczeniu tytułu posta, od razu skojarzyłam z programem "Rolnik szuka żony" xd
    co do książki chyba idealna dla mnie - jestem ze wsi :D

    OdpowiedzUsuń
  47. ja się nie nadaję do tego niestety. pochodzę z małego miasteczka, jednak moje przygody na roli jakos nie specjalnie mam po co opowiadac... w ogrodzie mam dwie lewe rece...

    OdpowiedzUsuń
  48. Agato, Twoja historia jak zawsze skutecznie mnie rozbroiła - zwłaszcza rola mścicielki drobiu i wyrozumiałej córki <3

    Ja wychowałam się na wsi, lecz chociaż moja okolica stanowi nadal fascynującą enklawę domowego drobiu, dreptającego po uliczkach, mlecznych krówek, prowadzonych przez właścicielki na łąki koniczyny i mniejszych czy większych poletek - ze wstydem przyznaję, że na gospodarskich zatrudnieniach nie znam się najzupełniej :D Zapewne wiedzy teoretycznej nie przeszczepiłabym na grunt praktyczny, lecz mimo tego z ciekawością przeczytałabym chociaż kilka porad zawartych w tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Gdy mam tylko okazję jechać do kogoś z rodziny kto mieszka na wsi to bez zastanowienia się wybieram. Te powietrze, zwierzęta dookoła, wszędzie pola idealna sielanka ♥
    Mój Blog

    OdpowiedzUsuń
  50. To jestem też półrolniczką, moja mam pochodzi z gospodarstwa rolnego, gdzie do tej pory mieszka moja mama, ja pracowałam w doradztwie rolniczym i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa :D

    OdpowiedzUsuń
  51. O nie - ja już nie chcę być rolnikiem, od razu przypomina mi się zbiór stonki, i zwózka ziemniaków z pola w wielkim wózku, i pająki w cieplarce - o nie!

    OdpowiedzUsuń
  52. Domniemam, że mieszkasz teraz w mieście, a wiesz o rolnictwie sto razy więcej niż ja - chociaż całe życie mieszkam na wsi :D

    OdpowiedzUsuń
  53. Akurat mieszkam na wsi, ale chcę się stąd wyrwać. Nigdy przez myśl mi nie przeszło, aby być rolniczką ;D

    OdpowiedzUsuń
  54. Mieszkam na wsi, ale takiej nietypowej, krowy, kurnika, koni, baaa pola zasianego ziemniakami, marchwią etc tutaj nie znajdziesz. Taka miejsca wieś :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Książka ciekawa dla kogoś kto nie ma pojęcia o tych sprawach. Mi chyba też by się nie przydała, bo z racji tego że mieszkam na przedmieściach to z rolnictwem miałam za dziecka wiele wspólnego i podobnie jak Ty posiadam trochę wiedzy na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Ach piękne to były czasy gdy każdy miał swoje poletko lub ogródek gdzie hodował własne warzywa i owoce. I u mnie tak było. Teraz nadal mieszkam na wsi ale z hodowli i wielkiego sadu pozostały wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  57. Ciekawy post. :) Ja jestem typowym mieszczuchem i na wieś mnie nie ciągnie.

    Pozdrawiam. :)

    windowofmfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  58. Aaaa myślałam, że coś ciekawszego ;) też wychowałam się na wsi i cosik o tym wszystkim wiem. Rolnikiem pełną parą to raczej nie będę ale jakiś sad, ogródek, kwiatki, ziółka... może kiedyś jak miejskie życie da w kość ;D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  59. Aż mi się przypomniało, że kiedyś, w gimnazjum robiłam plakat... Jestem książkowym molem i będę kosić trawę traktorem. :D Nie pytaj mnie, skąd ten pomysł, sama nie wiem. :D

    OdpowiedzUsuń
  60. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń