7 sty 2016

Książka niełatwa a potrzebna "Złamane pióro" Małgorzata Borochowska



    Każdy kto kocha książki, lubi czasami przeczytać powieść, która będzie wyróżniała się czymś niezwykłym. Każdy z nas potrzebuje niekiedy istnej „uczty dla duszy” i taką książką jest „Złamane pióro” Małgorzaty Borochowskiej.

   Fabuła z pozoru jest dość banalna; 25-letnia Emily, zraniona przez życie i przez bliskich postanawia przeprowadzić się na wieś, do starego domu swoich dziadków, który położony jest w malowniczym zakątku, rodem z malarskich pejzaży czy też ze snów. Tam spotyka nowych sąsiadów a wśród nich czarnoskórego Jacoba, z którym zaczyna łączyć ją szczególna, tajemnicza więź, silniejsza niż przyjaźń, lecz również silniejsza niż miłość. Niektórzy nazwaliby to duchowym połączeniem, spotkaniem się przyjaciół po kilku stuleciach tułaczki w różnych ciałach i w różnych wcieleniach. Jeszcze inni powiedzieliby, że takie porozumienie spotyka kogoś, kto kiedyś był jednym i teraz na nowo spotyka się ze samym sobą.

    Długie, godzinne rozmowy między Emily i Jacobem to właśnie to, co tą książkę najbardziej wyróżnia na tle innych; one nie są banalne, nie dotyczą najnowszego odcinka „Zbuntowanego anioła” ani wyższości schabu nad drobiem; ich rozmowy poruszają tematy tak trudne i tak ciężkie, że podczas ich czytania umysł pracuje na najwyższych obrotach. Ich podglądy są na tyle różnorakie, by czytelnik mógł sam się do nich odnieść, by mógł się z nimi zgodzić bądź im zaprzeczyć.
Mało jest powieści, które wręcz zmuszają do myślenia - „Złamane pióro” bezsprzecznie jest w pierwszej dziesiątce tych, które robią to najbardziej spektakularnie.

"Każdy człowiek potrzebuje marzeń i buntu. Tylko marzyciele i buntownicy popychają świat do przodu. Tylko z marzeń i buntu rodzą się wielkie rzeczy..."

    Inną, równie ważną charakterystyczną cechą tej książki jest „powieść w powieści”. Autorka na kartach przedstawia historię pisaną również przez Emily a więc autorka stworzyła postać, która również jest autorką. I niby z pozoru wydaje się to łatwe i banalne, lecz w gruncie rzeczy trudno jest pisać o dwóch fabułach jednocześnie i zachować między nimi zasadny i potrzebny odstęp, by wyróżniały się one między sobą i by dwojako zachwycały czytelnika. Pani Małgorzacie zabieg ten się udał.

   Żeby nie było zbyt kolorowo, powieść ma i swoje wady a szczerze mówiąc jedną, za to taką, która niebotycznie mnie irytowała. Główna bohaterka miała w zwyczaju wypowiadać słowa bliskoznaczne w jednym zdaniu, tak, by je zaakcentować i podkreślić:
„Odpowiedziałam trochę przestraszona swoją półprawdą, mitomanią, bigoterią i dezorientacją.”
„Dobre, nieposzlakowane, idealne, wymarzone, prawidłowe i celujące miejsce.”

"To tylko słowa ułożone w zdania albo rzeźby wykute ze słów."

    Patrząc na tą niezwykłą „zdolność”Emily z punktu widzenia trudności dla pisarki, to jestem pod wrażeniem, że pani Borochowska znajdowała tyle słownych odpowiedników dla przymiotników i czasowników, tudzież innych części mowy; jednak jeśli mam oceniać to pod kątem mojej przyjemności czytania, to niestety raziło mnie to bardzo i nudziło. W efekcie miałam niekiedy ochotę „przeskakiwać” kwestie mówione przez Emily, by nie zostać znowu zaatakowaną zbyt dużą dawką słów bliskoznacznych (co było praktycznie niewykonalne, jako że ona była narratorką.)

    Na pochwałę zasługują niebanalne sylwetki bohaterów; nie są to „standardowe” postacie, mają pewną dozę niecodzienności a co najważniejsze – posiadają wady, co powoduje, że są bardziej bliskie czytelnikowi, niż niejedna kreacja z filmów czy bestsellerów.
Usłyszałam kiedyś, że najbardziej denerwują nas tacy bohaterzy, filmowi czy też książkowi, którzy przypominają najbardziej nas samych. Emily niejednokrotnie doprowadzała mnie do furii, ale być może dlatego, że w gruncie rzeczy jest taka podobna do mnie, chociaż na co dzień tego nie widać; w razie problemów ucieka w świat słów i liter i tam stara się skorygować to, co złe i smutne. Prostuje rzeczywistość przenosząc ją w fikcję. Trochę jak ja.

    Zdecydowanie nie jest to książka odpowiednia na zrelaksowanie się po ciężkim dniu. „Złamane pióro” męczy mózg, fałduje go i powoduje, że neurony mają co robić. Ale to jest jak najbardziej w porządku, bo w dzisiejszej dobie „łatwości” wszystkiego warto postawić na książki trudne i nieschematyczne. Ot, tak, dla siebie. I dla swojej duszy.

"Wybacz sobie i innym. Jesteś wystarczająco doskonała."

35 komentarzy:

  1. Lubię takie książki, oj lubię.
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie połączenia że tak ujmę przymiotnikowo - czasownikowe też by mnie bardzo i to bardzo wkurzało podczas czytania. Nie słyszała o tej książce ale sobie ją zapamiętam. Jeżeli chodzi o bohaterów wkurzających to Emily takie są - bardzo wkurzające ( wiem to z autopsji) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, szczególnie że się do niej porównałam :D

      Usuń
  3. Mam w bliskich planach powieść autorki, mam nadzieję, że przeżyję tę nadmierną liczbę synonimów i będę mogła skupić się na samym przekazie. Zainteresowałaś mnie też powieścią w powieści, takie odseparowanie dwóch dzieł nie jest łatwe więc chcę sama się przekonać, czy udało się to autorce. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w bliskich planach powieść autorki, mam nadzieję, że przeżyję tę nadmierną liczbę synonimów i będę mogła skupić się na samym przekazie. Zainteresowałaś mnie też powieścią w powieści, takie odseparowanie dwóch dzieł nie jest łatwe więc chcę sama się przekonać, czy udało się to autorce. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To moje neurony lubią lajcik i nie chcą się przemęczać chwilowo ale może kiedyś ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie lubię takich zlepek słów, które męczą i ma się ochotę je przeskoczyć.
    Dużo czytasz:) Zazdroszczę, bo ja jakoś nie mogę się przemóc.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bara dla autorki, że potrafiła prowadzić dwie fabuły jednocześnie i że jej się to nie poplątało. :D
    A takie wypowiedzi jak Emily są totalnie irytujące. Zupełnie jak Jolasia z Kiepskich, których miałam nieprzyjemność czasem oglądać. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolasia ma piękne fryzury :D

      Usuń
    2. może zainspirujesz się jedną z nich na dzień ślubu :D?

      Usuń
  8. Może się skusimy. Chyba nas zachęciłaś :)
    Zostajemy na dłużej :)

    Zapraszamy do nas:
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    + obserwujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam tę książkę, nawet ją recenzowałam :) I faktycznie sposób wypowiadania się głównej bohaterki był irytujący, ale z drugiej strony można było poznać nowe słowa ;> Poza tym te ich rozmowy i poglądy, człowiek od razu weryfikował swoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądra książka :) i z tym jednym tylko mankamentem :)

      Usuń
  10. Fajna recenzja i fajna książka :))

    OdpowiedzUsuń
  11. O książce słyszałam, na razie nie mam ochoty na taką trudniejszą lekturę, ale nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. książka bardzo mnie zachęca, ale boje się, że długie dialogi mogą mnie zniechęcić.. :(
    Aczkolwiek jak tylko spotkam biorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Będę musiała się po nią wybrać do biblioteki, lubię książki, które zmuszają do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelacyjna książka, mnie po prostu uwiodła :) Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm, w sumie zdecydowanie wolę książki kierujące się na tematykę postapokaliptyczną / fantastykę, to równie często w moje łapki trafiają książki zmuszające do myślenia nad nieco innymi sprawami. Recenzja, jak zawsze przekonująca i świetnie napisana, ale wewnątrz mam spór, czy aby na pewno chciałabym ją przeczytać - tym bardziej, gdzie w głowie bryka mi myśl, że mam sporą kolejkę książek do przeczytania. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę przyjrzeć się bliżej tej książce, bo rozmowy o których piszesz zaintrygowały mnie. Jestem w stanie przymknąć oko na wady które wymieniłaś i sięgnąć po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mi książka ogromnie przypadła do gustu :)
    Thievingbooks

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaciekawiła mnie ta relacja między bohaterami ;) zresztą, książka wydaje się niebanalna.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jako miłośniczka polskiej literatury i wspierająca polskich autorów z pewnością kiedyś po nią sięgnę. Jednak do literatury pięknej z całą pewnością muszę się przygotować ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz rację, pozycja niełatwa, układanka z wielu puzzli.

    OdpowiedzUsuń
  21. nie moja tematyka,za ciężka, ale recenzje i opinie na jej temat warto znać :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zachęcasz i jednocześnie nie tą recenzją. Ale zapewne się skuszę kiedyś na tę ucztę dla duszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Lubie takie książki, które do myślenia zmuszają :)

    OdpowiedzUsuń