12 lis 2015

O religii w inny sposób: "Coś więcej niż ślad" i "Śmiertelne maski"

Temat wiary w ostatnich czasach się nie sprzedaje. Potrzeba katastrof, apokalips, spisków albo nadprzyrodzonych stworów, żeby zainteresować czytelnika książką o tematyce religijnej. Ale cóż – wszystko jest dla ludzi.
Dzisiaj mam dla Was dwie propozycje książek, które poruszają się w tematyce dość osobliwej i pomijanej. Jedna oparta jest na motywie powrotu Syna Bożego, druga opowiada o zaginionym Całunie Turyńskim. Zacznijmy jednak od początku...


Jakiś czas temu recenzowałam książkę „Ślad życia, ślad śmierci” autorstwa Paula L. Maiera. Teraz mam przed sobą drugą książkę tegoż autora, który w dalszym ciągu z głównego bohatera uczynił naukowca Jonathana Webera. W tej części Weber jest już żonaty, nadal zajmuje się uczeniem studentów i udzielaniem wywiadów, które niekiedy swój finał mają w sądzie, ponieważ profesor jest dość negatywnie nastawiony do wszystkich ruchów przepowiadających apokalipsę.
Większość społeczeństwa zgadza się z nim, twierdząc, że majaki o powrocie Boga na ziemię to nic innego jak początek choroby psychicznej. Wszystko zmienia się w momencie, gdy na scenie pojawia się Jeszua ben Josef, który potrafi przemawiać językami i czyni to w taki sposób, iż porywa ludzi tak, jak dwa tysiące lat temu robił to Jezus.
Nagle świat oszalał; w mediach rozpoczęły się spekulacje, czy ten niepozorny Żyd jest faktycznie kolejnym wcieleniem Jezusa? Czy oto w końcu świat doczekał się tego, co zostało nam obiecane i zapisane w Piśmie świętym? Zdaje się, że wszyscy, z wyjątkiem Jonathana Webera, bezsprzecznie ufają, że Bóg postanowił dać nam drugą szansę i stworzyć drugą ziemię.
To niespodziewane poruszenie, jakie nastąpiło za sprawą Jeszui poróżniło rodziny, było przyczyną kłótni niejednych małżonków... Jakakolwiek wątpliwość co do jego boskiego pochodzenia była odbierana jako impas, nadstawienie policzka i taka osoba szybka stawała się „sługą szatana”, który przemawiał przez niewiernych, w tym przez samego profesora.


„Coś więcej niż ślad” to fantastyczne spojrzenie na to, co działoby się w dzisiejszym świecie, gdyby faktycznie pojawił się ktoś, kto mianowałby siebie „Bożym synem”. Jakie zapanowałyby nastroje, czy ludzie by uwierzyli, czy raczej byliby sceptyczni, nawet po cudach rodem z samej Biblii. To ciekawa alternatywa rzeczywistości. A czy się sprawdzi? Cóż, tego się nie dowiemy, póki to nie nastąpi.  


Druga książka, jaką chcę wam pokazać a która również stanowi o tematyce dość religijnej, to piąty tom cyklu „Akta Dresdena” autorstwa Jima Butchera. Jeśli jeszcze nie znacie tej serii, to wiele straciliście, zwłaszcza, jeśli lubicie fantastykę. Bowiem Harry Dresden, główny bohater jest magiem. I to nie byle jakim magiem, bo nie każdy potrafi narobić takiego zamieszania i stworzyć sobie tylu wrogów. Na życie Dresdena czyha chyba większość magicznego i niemagicznego świata; próbują go wyeliminować na setki sposobów a on uparcie im umyka i w gruncie rzeczy na tych potyczkach najbardziej cierpi jego samochód, coraz bardziej rozbity i rozklekotany.
Nie trzeba czytać tej serii od początku (chyba, że podobnie jak mój mężczyzna, masz wielki przymus psychiczny czytać wszystko (i oglądać!) od pierwszej części.), by zrozumieć o co w Dresdenie chodzi. Każda książka to oddzielna historia a ewentualne wątki z części poprzednich zostają szybko i klarownie wyjaśnione.
Ale – o czym są „Śmiertelne maski”? Otóż nasz kochany, irytujący Harry otrzymuje zlecenie od księdza, który absolutnie w magię nie wierzy, ale potrzebuje kogoś, kto magię zna (miły absurd, prawda?), by ten pomógł mu odnaleźć... całun turyński. Dla tych, którzy nie wiedzą, jest to relikwia, w którą ponoć było zawinięte ciało Jezusa po ukrzyżowaniu.
Harry za odpowiednią opłatą oczywiście przyjmuje zlecenie, bo żyć z czegoś trzeba a wierzyciele nie wpadli jeszcze na pomysł, by przestać go nachodzić. W międzyczasie wampiry, które Dresden odrobinę zezłościł w poprzednich częściach wyzywają go na pojedynek, który raz na zawsze zakończy wojnę między nimi. I jakby tego było mało do miasta wraca ukochana maga, ale niestety za towarzyszy jej jakiś facet, który nie wygląda tylko na przyjaciela...
I jak tu nie być irytującym?

Polecam zapoznać się z którąkolwiek częścią tej serii.  

9 komentarzy:

  1. Fantastyki za bardzo nie lubię, ale ta pierwsza książka bardzo mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę drugą książkę chętnie bym przeczytała :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja bym postawiła na tą 1szą propozycję.. podoba mi się! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Druga książka bardziej mnie zainteresowała, będę chciała zapoznać się z całą serią od początku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza książka wydaje się być bardzo ciekawa, chętnie kiedyś po nią sięgnę :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pierwszą książkę raczej bym się nie pokusiła, ale druga to co innego. Muszę koniecznie poszukać tej serii. To takie obiecujące, że to piąty tom ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wręcz odwrotnie! Chętnie sięgnę po tę pierwszą :)

      Usuń