Strony

2 lip 2016

Emily Giffin #4 - "Sto dni po ślubie"


   Stało się! Czwarta z kolei książka Emily Giffin przyniosła nieoczekiwany zwrot akcji, ponieważ... cóż, nie zachwyciła mnie. W porównaniu do poprzednich tytułów, które miały w sobie „to coś” i spotkały się z moim entuzjazmem i zadowoleniem, ta sprawiła, że poczułam się tak, jakby autorka osiadła na laurach i napisała „byle co, byle się sprzedało.”

   Równe sto dni po ślubie Ellen spotyka przypadkowo Leo – swoją wielką, jedną, prawdziwą miłość. Mężczyznę, z którym spędziła swoje najlepsze lata, który nauczył ją kochać, rozumieć i wybaczać. Mężczyznę, który rozstał się z nią bez żalu i zbędnych formalności, pozostawiając jej rozdarte serce na pastwę losu.
   Prawdopodobnie większość kobiet na miejscu Ellen zaszczyciłaby takiego byłego lekkim skinieniem głowy, albo po prostu zignorowałaby go, nie przywiązując do tego spotkania jakiejkolwiek wagi. Jednak nasza bohaterka nie dość, że prawie dostała zawału z radości na jego widok, to w dodatku natychmiast odebrała telefon, gdy ten do niej zadzwonił. I tak to się zaczęło...

„Ale może właśnie do tego wszystko się sprowadza. Do miłości, która nie jest dalą namiętności, lecz decyzją, by poświęcić się czemuś, komuś, niezależnie od tego, jakie przeszkody stoją nam na drodze. I może podejmowanie tej decyzji wciąż, dzień po dni, rok po roku, mówi więcej o miłości, niż gdyby w ogólne nie trzeba było stawać przed takim wyborem.”

   Ellen była żoną Andy'ego przez sto dni i była szczęśliwa. Jego rodzina traktowała ją jak córkę, ba! jego siostra dzieliła z nią pokój w collegu i były najlepszymi przyjaciółkami, więc małżeństwo scaliło tylko ich znajomość. Miała dobrą pracę, pieniądze i mężczyznę, który nigdy by jej nie skrzywdził. Jednak po trzech miesiącach od wspaniałej ceremonii, Ellen zaczęła mieć wątpliwości, czy faktycznie wyszła za mąż za przeznaczonego jej mężczyznę. Bo przecież to Leo jako pierwszy trafił do jej serca...

   Moralne wątpliwości Ellen połączone z ukrywanymi przed mężem rozmowami z byłym kochankiem były dość żałosne. Kobieta starała się przekonać samą siebie, że jest szczęśliwa, nie chce odnawiać kontaktów z dawnym kochankiem i wcale nie ukrywa ich rozmów przed mężem, tylko nie ma okazji go o tym poinformować (przez kilka miesięcy.)
   Z bólem serca przyznaję, że Ellen jest tak irytująca, że w tym względzie przebija nie tylko osławioną Bellę Swan, ale i Anastasię z „Grey'a”. Nie zachowuje się jak na nowo zakochana kobieta, co sprawiłoby że wybaczyłabym jej to irracjonalne zachowanie; zachowuje się jak osoba, która jest wielce pokrzywdzona przez los, bo nie może mieć wszystkiego czego chce a więc życia z dwoma mężczyznami naraz. Z jednej strony byłby tajemniczy i „intensywny” Leo a z drugiej spokojny i stabilny Andy, na którym zawsze może się oprzeć.

„Nasze zerwanie było w moim życiu czymś w rodzaju katalizatora, trampoliną do nowych, lepszych wydarzeń. Dzięki rozstaniu z nim stałam się pełniejszą i dojrzalszą kobietą. Innymi słowy, byłam gotowa na nowy związek i lepszego mężczyznę.”

   Mimo, że bohaterka jest na tyle irytującą osobą, że w prawdziwym życiu darłabym z nią zapewne koty, książka ma pewne plusy. Przede wszystkim postać Margot – siostry Andy'ego i przyjaciółki Ellen. Margot jest typową kobietą z południa; wyrafinowaną, egzaltowaną, ale niezwykle sympatyczną i lojalną. Jej prostolinijność sprawiły, że poczułam do niej tak dużą sympatię, że aż sama się sobie dziwię. Bo zwykle nie przepadam za wyrafinowanymi osobami.
Drugim plusem są cytaty; w tym przypadku Giffin jak zwykle nie zawiodła i w moim prywatnym rankingu może konkurować nawet z Jodi Picoult. Zawsze potrafi trafić w mój czuły punkt i mam ochotę zapisywać jej cytaty na ścianach, co by inni mogli przyznać mi rację. Bo czyż nie prawdą jest to, że:


„Miłość to suma wyborów, siła zaangażowania, więzi, które trzymają nas razem.”

   Kto temu zaprzecza niech pierwszy podniesie rękę. Bo, kurczę blade i przypieczone, ja się z tym jak najbardziej zgadzam.
   Nie zgadzam się jednak z rozważaniami Ellen, która nagle się obudziła i stwierdziła, że nie jest pewna swojego męża. Jeśli kobieta decyduje się na ślub to powinna być przekonana w stu procentach, że mężczyzna stojący obok przy ołtarzu jest tą właściwą osobą. Jedyną, której nie można wymienić z powodu stabilności czy braku silnych wrażeń w związku. Tak jak chciała to zrobić Ellen.



   PS - Kolejna recenzja ukaże się nie jutro, ale w poniedziałek. Tak żeby dać Wam chwilę oddechu od mojego paplania. 

64 komentarze:

  1. czytałam i jakoś zupełnie mi się nie podobała, bohaterka szalenie mnie irytowała swoją postawą...
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już pisałam wcześniej, jeszcze nie miałam okazji czytać książek autorstwa pani Giffin, ale teraz już wiem, którą książkę lepiej ominąć. ;) Strasznie nie lubię takich irytujących bohaterek, które robią się na ofiary, a tak naprawdę to same narobiły bigosu.
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ich nie lubię - najgorszy z możliwych typów :P

      Usuń
  3. Sprawdziłam, siostra czytała Pewnego dnia i Ten jedyny, to na pewno. Czy inne - nie wiem. Jeśli tutaj bohaterka jest irytująca, nie będę jej polecać tej publikacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze :) lepiej przeznaczyć czas na lepsze książki Giffin :)

      Usuń
  4. Kolejna bohaterka, która irytuje? Książką chyba nie dla mnie skoro tak, bo właśnie też zaczęłam czytać taką, z której mam ochotę wyciągnąć bohaterkę i strzelić jej w łeb - dosłownie. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha a co czytasz? :D

      Usuń
    2. Ogród Kamili, pani Michalak. ;p

      Usuń
    3. Dużo złego słyszałam o tej książce :D

      Usuń
    4. Szlak mnie trafia na tą bohaterkę normalnie. :P

      Usuń
  5. Mnie też ta część średnio przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie się wszystkie książki Giffin podobały:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Eh masakra...Jakbym taką znała to tylko kijem przez łeb...Nie rozumiem ludzi którzy sami nie wiedzą czego chcą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama czasami nie wiem czego chcę, ale bez przesady :D

      Usuń
  8. Nominowałam Cię do LBA :)
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. pewnie nie chodzi o samą historię, bo tu bym Elen wybaczyła to rozdarcie, ale zapewne ona jest drazniaca sama z siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam poprzednich trzech, ale wydaje mi się, że to nie są książki dla mnie. A tym bardziej "Sto dni po ślubie" z wkurzającą bohaterką :D
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Już czwarta książka, a ja jeszcze nie przeczytałam ani jednej...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej książce, ani o autorce :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo rzadko u mnie bywasz, to nie słyszałaś :)

      Usuń
  13. Nie znam twórczości tej autorki, ale wydawnictwo zaraz oblukam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. o nie, jeśli przebija Anastasię, to dla mnie za dużo xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę chyba niebawem po nią sięgnąć :) Zapowiada się ciekawie.

    Pozdrawiam ♥,
    yudemere

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie przepadam za takimi 'życiowymi' fabułami. Skoro dziewczyna po 100 dniach, czyli około 3. miesiącach ma wątpliwości, czy wyszła za odpowiednią osobę, to co do cholery myślała sobie przed ślubem?
    >FOXYDIET<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co miała w głowie... ale jak napisałam - stojąc przed ołtarzem trzeba mieć pewność, że osoba obok nas, jest tą właściwą osobą.

      Usuń
  17. Giffin to totalnie rozbroiła mnie swoimi historiami. Są jak z życia wzięte i przy tym warte uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie znam ciekawe jakie wrażenie wywarła by na mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba nie dla mnie, choć kilka książek tej autorki chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  20. kurcze, czytałam tą książkę parę lat temu ale zupełnie nie pamiętam, co o niej myślałam. jeśli rzeczywiście tak przedstawia się sytuacja, jak napisałaś, widocznie musiała mi się nie spodobać skoro tego nie pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. łeee nuda:D coś jak trudne sprawy;p

    OdpowiedzUsuń
  22. Coś podejrzewam, że Ellen działałaby mi tak bardzo na nerwy, że cały czas powstrzymywałabym się przed rzuceniem książki w kąt :D

    OdpowiedzUsuń
  23. faktycznie, ja nie lubię osób, które nagle po ślubie się zastanawiają, czy aby wszystko okey? bezsens, takie romansidło się robi ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ellen to typowa bohaterka wkurzająca swoim stylem bycia. Absolutnie nic nie działa mi tak na nerwy, jak bohaterki tragiczne i użalające się nad sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Lata temu czytałam ten tytuł, i do tej pory pamiętam jak mnie wynudziła historia dziwnej bohaterki, która szukała na siłę problemu, dziwaczka i tyle. Sama nie wiedziała czego chce i wymyślała problemy. Po mojemu idiotka.

    OdpowiedzUsuń
  26. Książkę mam już u siebie na półce, jednak jakoś cały czas zwlekam z zabraniem się za tę książkę. Może niedługo uda mi się znaleźć na nią trochę czasu. Chociaż odstrasza mnie trochę irytująca główna bohaterka :(

    OdpowiedzUsuń
  27. Myślę, że i mnie by irytowała. Nie lubię bohaterów, którzy sami sobie komplikują na własną prośbę. Od samego czytania recenzji przestałam ją lubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się nawet po nocach śni ta denerwująca osóbka...

      Usuń
  28. hahhaa, ale trafiłam xD Akura wczoraj zastanawiałam się nad kupnem tej książki :D Spadłaś mi jak z nieba. To twojej recenzji wiadomo jaka jest odpowiedź :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Przeczytałam kilka jej książek i powiem szczerze, że mi się wszystkie podobały, lubię styl jakim pisze :-)

    OdpowiedzUsuń
  30. O nie, nie będę się denerwować i zapoznam się z inną książką tej autorki. Nie lubię takich dziewczyn jak główna bohaterka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. To zdecydowanie nie jest książka dla mnie. Nie znam poprzednich powieści tej autorki, ale raczej te książki nie klasyfikują się do mojego ulubionego gatunku

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeszcze jej książek nie czytałam, więc trudno powiedzieć. Może kiedyś spróbuję, aby sobie wyrobić na ich temat opinię ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Dla mnie ten tytuł był jednym z najlepszych z Giffin.

    OdpowiedzUsuń
  34. Widzę, że ostatnio wszyscy czytają książki Giffin, ja jeszcze nie poznałam jej twórczości.

    OdpowiedzUsuń