Strony

30 cze 2016

Emily Giffin #2 - "Coś niebieskiego"


   Jeśli czytaliście wczorajszą recenzję to doskonale wiecie kim jest Darcy. Byłą narzeczoną Dexa, byłą przyjaciółką Rachel, egoistką wpatrzoną tylko i wyłącznie w siebie samą. Przynajmniej z pozoru. Bo Emily Giffin postanowiła dać jej szansę obronić się w książce, która opowiada o tym, co działo się po wydarzeniach opisanych w „Coś pożyczonego.”

   „Coś niebieskiego” zaczyna się tak, jak Darcy lubi najbardziej; kobieta jest w centrum zainteresowania, jako porzucona przyszła panna młoda. Przyjaciele i rodzinna stają za nią murem, oskarżając niewierną przyjaciółkę i zbałamuconego byłego o zdradę jakiej świat jeszcze nie widział. Cóż, Darcy snując swoją wersję wydarzeń pominęła kilka ważnych kwestii, jak na przykład to, że miała romans z przyjacielem Dexa, Marcusem. I że zaszła z nim w ciążę, ciągle mierząc suknie na zbliżające się wesele. Ale po co informować wszystkich od razu o tym fakcie? Lepiej poczekać miesiąc, dwa i znowu być w centrum zainteresowania a później urodzić zadziwiająco ciężkiego i dużego wcześniaka i wieść spokojne życie z nowym partnerem. Taki przynajmniej był plan Darcy. Niestety, Marcus nie do końca chciał z nią współpracować.

„Czyż nie mówi się, że szczęście to najlepsza zemsta?”

   Kiedy niedoszły ojciec odszedł, obiecując ich trzymiesięcznemu płodowi pomoc wyłącznie finansową a jej własna matka stwierdziła, że Darcy okryła ich wszystkich hańbą, niczym siedemnastoletnia amiszka w ciąży, ta postanowiła unieść się dumą oraz honorem i wyjechać do Anglii, gdzie mieszkał jej przyjaciel z dzieciństwa. Cóż, był to także przyjaciel Rachel, ale Darcy była przekonana, że Ethan w całym sporze weźmie jej stronę, ponieważ to ona zostanie samotną matką, bez przyjaciół i obrączki na palcu.

„Moim zdaniem, miarą sukcesu podwójnej randki jest to, jak dobrze rozumieją się uczestniczące w niej kobiety.”

   Muszę przyznać, że przez pierwszą część książki Darcy okropnie mnie irytowała. Była wredną, okropną, zapatrzoną w siebie kobieciną, która nastawiona była tylko i wyłącznie na znalezieniu bogatego i przystojnego męża. Jednak w połowie książki, gdzieś w drugim miesiącu pobytu u Ethana, coś w niej pękło. Zapewne związek to miało z tym, iż Ethan wygarnął jej mniej więcej to, co sama jej zarzucałam. I dodał jeszcze, że będzie okropną matką, bo nawet nie chodzi do lekarza, żeby sprawdzić czy z dzieckiem wszystko w porządku a wszystkie swoje oszczędności wydaje na nowe szpilki od Prady, zamiast wydać je na coś tak przyziemnego jak kołyska czy śpioszki dla niemowlęcia, które za kilka miesięcy pojawi się na świecie.

   Muszę przyznać Darcy, że po tych słowach zmieniła się. Jasne, ciągle oceniała ludzi do wyglądzie, ale dawała im szansę i nie skreślała każdego na starcie. Ale … polubiłam ją. I tak się zastanawiam jak dobrą trzeba być pisarką, żeby tak zapętlić czytelnika, by postać przez siebie znienawidzoną zaczął lubić i to do tego stopnia, że zdrada Rachel z poprzedniej części zaczęła i mnie uwierać. Z największego wroga Darcy stałam się jej sojuszniczką. A to samo za siebie mówi jak dobrze pisze Emily Giffin i jak sprawnie żongluje słowami, wydarzeniami i argumentami. Gdyby nie to, że chciałabym przeczytać jak najwięcej jej książek, zażyczyłabym sobie, żeby została adwokatem, bo ma taki dar przekonywania, że z pewnością cała ława przysięgłych byłaby tylko i wyłącznie do jej dyspozycji.

    Beczałam przy tej książce bardziej niż metaforyczny bóbr. Co może być równoznaczne z moją rekomendacją dla tej książki. Zdecydowanie polecam.

    A na koniec najbardziej życiowy cytat na jaki się ostatnio natknęłam:

"Nic nie jest w stanie utwierdzić cię w przekonaniu, że postępujesz właściwie, równie skutecznie jak własna matka, która mówi, że podejmujesz złą decyzję."


38 komentarzy:

  1. Kojarzę autorkę i tytuł, ktoś mi polecał tą książkę, ale jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro jest taka wzruszająca, to polecę ją siostrze. Jak już pisałam wczoraj, czytała kilka książek tej autorki i lubi jej twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem po tej lekturze i również zaczęłam lubić Darcy. U mnie tydzień z Emily Giffin będzie dopiero w połowie lipca :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będę czytać jak Ty odebrałaś te wszystkie części :)

      Usuń
  4. Oj tak, to była bardzo wzruszająca część:) Polubiłam Darcy jak nigdy:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie kojarzę, ale teraz rzadko zaglądam do książek niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe czy i ja polubiłabym potem Darcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właściwie czemu nie, niech moje kanaliki łzowe nieco się oczyszczą. Często płaczę przy książkach, o to nie trudno, więc pewnie też bym ryczała ;) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  8. A już myślałam, że tylko ja tak ryczę nad książkami i filmami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachęciłaś mnie do twej książki i to bardzo skutecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja właśnie też płakałam. Ależ to były emocje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna część brzmi równie ciekawie! I świetny ten cytat na końcu ;)
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
  12. świetna recenzja, książka wydaje się być super i w moim klimacie, jednak teraz mało kiedy sięgam po książkę :)
    pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam wszystkie te części :-) I z tego co pamiętam te 2 pierwsze były najfajniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie ta przypadła mi najbardziej do gustu :)

      Usuń
  14. Coraz bardziej jestem zachęcona aby sięgać po książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Giffin w zupełności mnie kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No nie...Teraz już wiem jak się skończyła tamta...Ale cóż poznać tę samą historię z dwóch różnych perspektyw...Dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to właśnie w tym chodzi :) żeby zobaczyć dwie strony medalu :)

      Usuń
  17. a ja nie beczałam czytając "coś niebieskiego"... ale ja to podobno nieczuła jestem:P

    OdpowiedzUsuń
  18. coraz bardziej zachęcasz mnie, abym sięgnęła po tą serię!

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka "Sto dni po ślubie" Giffin skradła moje serce, po czym obiecałam sobie przeczytać WSZYSTKIE powieści tej autorki. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. znów nie dla mnie;p bym się nudziła tematyką;p

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny cytat na końcu. Książka do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Słyszałam już o tej książce bardzo dużo pozytywnych opinii, teraz to już ją na pewno muszę przeczytać! ;*

    Pozdrawiam ♥
    http://princessdooomiii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń