Strony

12 paź 2017

"Ostatnia prawdziwa love story" - czyli znowu nie zachwyciło mnie to, co zachwyciło wszystkich.


   Zdarza się czasami, że książka oczaruje nas już po samej okładce i zapowiedzi. Że sam tytuł przyniesie ze sobą obietnicę przepięknej książki, która coś w naszym życiu będzie znaczyła. Taką książką w ostatnim czasie była dla mnie „Ostatnia prawdziwa love story”. Spodziewałam się przepięknej historii o miłości, jej różnych aspektach i wymiarach, szczególnie, że reklamowana jest jako: „książka o pierwszych i ostatnich miłościach, i wszystkim, co pomiędzy…”. Co zaś otrzymałam?

   Hendrix i Corrina są nastolatkami i to w gruncie rzeczy powinno tłumaczyć ich zachowanie. Bo czy dorosły, odpowiedzialny człowiek, podstępem wyprowadziłby swojego dziadka z ośrodka dla seniorów, ukradłby samochód i wybrałby się w drogę przez całą Amerykę, aby starszy pan mógł raz jeszcze odwiedzić swój dom znajdujący się w miejscowości Ithaka? W szczególności, że Dziadzio cierpi na chorobę Alzheimera i nie jest zbyt łatwym towarzyszem podróży. Wspomnieć wystarczy jeszcze o tym, że nastolatkowie są ścigani przez lekarzy i policję, ale nikt nie jest w stanie ich zatrzymać. Serio?

   Jeżeli dobrze zrozumiałam, w zamyśle autora było przedstawienie trzech różnych historii miłosnych; tej pomiędzy Dziadziem a Babcią, którą przerwała jej śmierć. Nie była to miłość łatwa, bo na długi czas rozdzieliła ich wojna w Wietnamie, ale jednak los na nowo ich połączył i mogli razem budować swoją przyszłość. Druga historia dotyczy mamy Hendrixa i jego Zmarłego Taty, który zginął w wypadku samochodowym, niedługo po tym, jak zniknął z domu; to z kolei była miłość trudna, wyboista, dość smutna. Trzecia opowieść dotyczyć ma głównych bohaterów, czyli nieprzystępnej i trudnej w obyciu Corriny i nieśmiałego Hendrixa. Zamysł świetny, gorzej niestety z wykonaniem – każda z tych historii opisana jest nijako. Bez polotu, bez fantazji, bez jakichkolwiek uczuć. Czułam się tak, jakbym czytała anons w podmiejskiej gazecie, że taka to a taka osoba kocha tego to a tego człowieka.

„-Mam wrażenie, jakby całe życie ludzie mówili mi, kim nie jestem. Ciągle czuję, czym nie jestem, czy też czym jestem nie w pełni. Chciałabym po prostu poczuć się częścią czegoś. Chcę być czymś czym jestem. W pełni.”

   Pewnie jak zwykle wyjdę na osobę, która nie potrafi zachwycić się dobrą książką, ale dla mnie „Ostatnia prawdziwa love story” jest zwykłą, banalną młodzieżówką, która mało ma wspólnego z wielką historią miłosną. Może gdyby autor bardziej skupiał się na relacji Dziadzia z jego zmarłą żoną, historia ta miałaby szansę zawładnąć moim sercem, ale niestety jest ona potraktowana po macoszemu. Ta książka dotyczy przede wszystkim Hendrixa, Carriny i ich podróży, podczas której słuchają ciągle muzyki, a nazwy zespołów starego rocka tłoczą się na co drugiej stronie (co też lekko mnie irytowało, bo te wieczne wzmianki tylko mnie drażniły.)

   Nie rozumiem też, jak nastolatek – bo to Hendrix jest narratorem powieści – może opowiadając o swoim ojcu zawsze mówić „Zmarły Tata”. Nigdy nie powiedział po prostu „Tata”, zawsze w swoich wypowiedziach, czy chociażby myślach musi dodawać „Zmarły”. Brzmi to trochę dziwacznie, patrząc na to z realistycznej, ludzkiej strony. Poza tym sprawia, że wspominany ojciec znany jest tylko z tego, że umarł, jakby nie liczyło się w jego życiu nic więcej.

   Drażnił mnie styl pisania autora; jego zdania często były dla mnie niezrozumiałe, toporne, wymuszone. Nawet ten cytat, który wam przedstawiłam, brzmi dla mnie dziwnie. Musiałam kilkakrotnie się w niego wczytać, żeby zrozumieć jego sens, zrozumieć, co autor chciał mi przez niego przekazać. Dialogi są bardzo chaotyczne, często nie wiedziałam kto co mówi, gubiłam się i czułam się niepewnie. A to chyba najgorsze co może być podczas czytania książki - poczucie niepewności, czy to, co czytamy, ma jakikolwiek sens.

   Podsumowując, dla mnie „Ostatnia prawdziwa love story” jest książką dość przeciętną. Można ją przeczytać, ale nie należy spodziewać się po niej wielkich emocji i poważnych refleksji. Ot, książka na jeden wieczór o której szybko się zapomni. Ale z tego co widziałam w blogosferze, wiele osób ją chwali, więc może po prostu ja się nie znam, a was ten tytuł zachwyci. 


41 komentarzy:

  1. Czasem tak właśnie jest. Ja nieraz tak mam - wszystkich coś zachwyca, a ja w tym w ogóle żadnego fenomenu się doszukać nie mogę.
    Miałam nawet niedawno takie uczucie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to raczej czytać nie będę ;)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie nie każdy musi zachwycać sie tym, co wszyscy. Każdy z nas ma inny gust, inne sprecyzowane ... ideały książkowe. I nawet jeżeli czasami wydaje nam się, że dana lektura na pewno trafi w nasz gust, to możemy się mylić :) Ja raczej się na książkę nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki o miłości, szczególnie tej trudnej z lekką nutą magii. Moja ulubiona książka to 100 lat samotności oraz Wstyd :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co czytam to trochę naciągana bajka xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie mam czasu na takie pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba nie dla mnie...
    Pozdrawiam
    Lili-93.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dwa dni temu kończył się termin realizacji promocyjnie kupionych (kilka miesięcy wcześniej) biletów do kina w moim mieście. Nie miałam specjalnego wyboru, więc poszłam na "Botoks". Film zebrał (chyba wyłącznie) bardzo krytyczne recenzję, więc udałam się do kina z przeświadczeniem, że najprawdopodobniej w trakcie seansu wyjdę. Nie wyszłam i nie żałuję, że właśnie ten film wybrałam. Podobnie jest z książkami:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może nie zachwalasz, ale fabuła wydaje się być lekka i przyjemna, więc chyba dodam ją sobie na półkę "chcę przeczytać" :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta książka raczej nie dla mnie...Jakoś mnie nie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że nie spełniła Twoich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że się zawiodłaś, ale ja na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam i niezbyt kojarzę z blogosfery...może się skusze z ciekawości :)Też czasem mi się nie podoba to co inni zachwalają :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Skoro Ciebie ta książka nie zachwyciła, to podejrzewam, że na mnie również nie zrobiłaby wrażenia. Bardzo dobra i rzetelna recenzja :).

    Pozdrawiam
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam jeszcze tej książki. Szkoda, że się zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wszystkim wszystko będzie się podobać. Dobrze, że są różnice. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie słyszałam o tej książce.
    Ale okładka ładna :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Będę pamiętać, żeby jej nie czytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie jest to książka po którą bym sięgnęła.. tego typu historyjki to nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. ja tam pierwszy raz widzę książkę na oczy;)

    OdpowiedzUsuń
  21. A może po prostu przeczytałaś już tak wiele książek, że jesteś bardziej wymagającym czytelnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  22. jesteś bardzo wymagającym czytelnikiem ze względu na lość przeczytanych książek dlatego trudno cię w 100% zadowolić - co jest w sumie dobre bo jak coś ci spasuje to znaczy że na prawdę jest dobre :D

    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! :)
    ANRU,

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam podobnie. Często zdarza mi się, że tytuł, który był taki obiecujący totalnie mnie nie zachwycił i każdy uważał, że jestem inna, bo nie doceniam danej książki. Ale niestety, czasem tak po prostu jest, co człowiek to opinia :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Po młodzieżówki rzadko sięgam, rzadko mnie już zachęcają do przeczytania. Tym bardziej te z irytującym stylem.

    OdpowiedzUsuń
  25. Powracam po dłuższej przerwie do świata książkowego, więc nie do końca jeszcze wiem, co teraz zachwyca innych i muszę powoli nadrobić. Czy po tę książkę sięgnę to nie wiem, bo jakoś trochę mnie przeraża to, że ma ona dotyczyć trzech różnych historii miłosnych.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ooo, szkoda, że Ci się aż tak nie spodobała. Ja byłam lekturą wręcz zachwycona. Ale wiadomo, każdy lubi coś innego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Szkoda,że przeciętna.Tym razem sobie ją daruję ;) Miłego dnia !!

    OdpowiedzUsuń
  28. To jak słaba, to nawet nie próbuję czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Lubie książki z refleksjami, czasami troche ciężkie dla psychiki.. ta, no przeciętniak jak wiele innych ale skusiłabym się na nią tylko wtedy, kiedy miałabym o wiele więcej wolnego czasu a nie wiedziałabym jak go zagospodarować :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Po opisie chętnie bym przeczytała tę książkę. rzeczywiście tytuł kojarzy się z jakąś historią miłosną.

    OdpowiedzUsuń
  31. Historie miłosne zazwyczaj poruszają wiele osób, które taką miłość już przeżyły. Miło czytać,że ludzie w dzisiejszych czasach potrafią się jeszcze tak kochać.

    OdpowiedzUsuń
  32. Szkoda mi na nią czasu. Przecież jest wiele innych świetnych książek,.które czekają, by poświęcić im uwagę:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja ostatnio nie lubię ani książek ani filmów typowo młodzieżowych. Wydają mi się takie banalne. Pozdrawiam Agato! :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Szkoda, że książka Cię rozczarowała. Ja nie miałam okazji jej czytać i pewnie się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  35. jak mnie tu dawno nie było ;-( ehh ale czasu brak na wszystko ;-( ehh
    Mam nadzieje że mi wybaczysz ! :-*


    nie mam czasu na ksiazki ;-(

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak widać, ilu czytelników, tyle opinii. Ja książki nie czytałam, więc się nie wypowiem na jej temat.

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie słyszałam o tej książce i też nie zawsze rozumiem fenomen jakiejś powieści.

    OdpowiedzUsuń
  38. Słaba??
    To ja podziękuje mam już dosyć sporą kolejkę.

    OdpowiedzUsuń
  39. Przyznam szczerze, że mi również nie przypadła ta książka do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Szkoda mi czasu na książki, o których szybko się zapomina :/

    OdpowiedzUsuń