Strony

4 sty 2017

Pozytywne myśli


   Jeszcze przed świętami zostałam nominowana do tego, aby podzielić się w Wami moimi pozytywnymi wspomnieniami. Długo się zastanawiałam czy podejmować na blogu w ogóle taki temat, ale traktuję Was jak dobrych znajomych, więc postanowiłam poopowiadać Wam o trzech najwspanialszych chwilach w moim życiu.

   29.11.1999

   Wspomnienie nie do końca pozytywne a przynajmniej jego źródło pozytywne nie jest. Kiedy miałam siedem lat, okazało się, że jedna z moich nerek nie odwróciła się tak, jak powinna w życiu płodowym i zalegając mi poziomo, zamiast pionowo, leniła się i nie pracowała zbyt sprawnie. Postanowiono mnie więc zoperować – dwa tygodnie spędzone w szpitalu były chyba najgorszymi w moim życiu; szczególnie, że chłopak, który leżał na łóżku obok mnie miał nawiedzoną matkę, która zabraniała oglądać dzieciom Wieczorynkę, bo akurat „Paloma” była emitowana…
   W każdym razie po dwóch tygodniach, podczas których połapałam się w tej brazylijskiej telenoweli, miałam „naprawioną” operacyjnie nerkę i piękną długą rurę, która wyłaziła mi z ciała, wracałam do domu. Było zimno, śnieżnie i przecudownie. Uczucie wyjścia ze szpitala, ze świadomością, że w końcu położę się w swoim własnym łóżku było nie do opisania. Co z tego, że kolejny miesiąc spędziłam głównie w pozycji leżącej i że wyciągali mi na żywca tą rurkę – ważne, że pobyt w szpitalu dobiegł końca.
   A teraz mam seksowną bliznę, która zajmuje mi prawie połowę brzucha.

   Gdzieś pomiędzy 2008 a 2016

   Pamiętam, że było wtedy ciepło, wczesny wieczór, pewnie środek lata. Razem z moimi dziewczynami siedziałyśmy na świeżym powietrzu i jak zwykle rozmawiałyśmy o czymś mało istotnym, banalnym, nieważnym. W pewnym momencie – jak to często bywało – któraś z nas powiedziała coś śmiesznego, głupiego i wybuchnęłyśmy takim śmiechem, po którym boli brzuch.
   I tak pomyślałam, że co by nie było, one zawsze będą. Kłóciłyśmy się tysiące razy, obrażałyśmy się na siebie śmiertelnie, obiecywałyśmy sobie, że nigdy się więcej do siebie nie odezwiemy a i tak po miesiącu, dwóch, znowu byłyśmy we cztery, gadając o wszystkim i niczym i zajadając chipsy z Biedronki. Bo wiecie, są czasami takie relacje między ludźmi, których nikt inny nie zrozumie. Na przykład nasi mężczyźni, przeszli i obecni, nie rozumieją jak możemy non stop ze sobą gadać, dlaczego ciągle rozmawiamy, chociaż nie raz się raniłyśmy i dlaczego mówimy sobie o wszystkim.
   Nie są idealnymi przyjaciółkami i ja też nie jestem idealna dla nich. Są bardziej jak siostry, których się niekiedy się nie lubi i na które się po cichu narzeka. Ale są nieodłączną częścią życia i będą zawsze. I dobrze, bo bez nich chipsy z Biedronki w ogóle nie miałyby smaku.

   24.12.2015

   Tak więc, zacznę od tego, że oczywiście niczego się nie spodziewałam. Wigilię, jak co roku spędzałam u babci a później miałam się wybrać z moim najcudowniejszym mężczyzną na Pasterkę. Nic więc dziwnego, że chciałam przedtem jeszcze się odświeżyć i na nowo umalować, bo cały dzień stania przy garach spowodował, że mój zewnętrzny wygląd nieco podupadł. Kiedy w końcu dotarłyśmy do domu, moja mama stwierdziła, żebym poszła już na górę a ona przespaceruje się z psem. Więc zmęczona i z bolącą głową powlokłam się więc po schodach, gdyż mieszkam w bloku i co zobaczyłam? Nie, nie pięknie udekorowaną klatkę schodową, nie kucyka przywiązanego do moich drzwi ani nie mojego najwspanialszego ubranego w surdut. Zobaczyłam klucz w drzwiach!
   Moja pierwsza myśl brzmiała: „włamali się mi do domu i ukradli telewizor.” Wiem, głupie, bo skąd włamywacze mieliby klucze. I dlaczego akurat ten telewizor taki ważny się dla mnie zrobił? W te pędy chwyciłam za telefon i dzwonię do rodzicielki, co by mnie wspomogła, zanim maniakalny morderca wbije mi siekierę w czaszkę i informuje ją, że w drzwiach tkwi klucz i co ja mam robić i że panikuję. Mama kazała mi wejść do środka. Nie ma co, w tamtej chwili pomyślałam, że może to jakiś spisek i chce się mnie pozbyć. Więc weszłam, na lekko drżących nogach.  A w mieszkaniu było ciemno. Słychać było kolędę graną z radia, choinka świeciła na niebiesko a mój chłop stał ubrany elegancko z bukietem z biało- niebieskich kwiatów. I co ja mogłam pomyśleć w takiej sytuacji? Chcecie zgadywać? Lepiej nie. Moja myśl brzmiała - „matko moja, przecież ja smażyłam karpia!”.

  A potem to już się potoczyło niczym w komedii romantycznej, chociaż muszę przyznać, że człowiek w takiej chwili nie wie co ma zrobić i jak należy się zachować. Ogólnie to wszystko pamiętam jakby przez lekką mgłę. Wiem jednak, że na to bardzo ważne pytanie odpowiedziałam twierdząco i zostałam narzeczoną. Lekko oszołomioną i śmierdzącą karpiem, ale narzeczoną.

   Nominuję

   Do zabawy nominuję: Anelise, Angelikę, Agnieszkę i Emilkę. A na koniec coś o miłości.

88 komentarzy:

  1. Ochy i achy, dostałam nominację!! Dziękuję!:) I łapka lepka - tudzież pachnąca karpiem:))))))

    Jak to nie chciałaś oglądać Palomy?? :( Zraniłaś mnie. Przecież
    Luis Fernando Santander był taki uroczy ... he he he he - pamiętam jak się nazywał. Wyobraź sobie teraz jakie trwale uszkodzenia wywoływały te filmy;)

    A chipsy z biedronki są najlepsze! Ever! Nikt mi nie powie, że nie:) Zwłaszcza jedzone w towarzystwie przyjaciółek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na początek roku chciałam Ci humor poprawić! :)
      Miałam 7 lat, nie rozumiałam jej fenomenu, ale pamiętam, że miała małpę :D

      Usuń
  2. bardzo podoba mi się sposób, w jaki opisujesz zarówno przeszłość jak i teraźniejszość :) tak lekko się to czyta, dosłownie jakbym rozmawiała z Tobą i znała Cię od lat ;)
    współczuję doświadczeń ze szpitalami, ja również mam problemy z nerkami, więc wiem aż za dobrze "jak to jest" :P
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) gdybym Ci to opowiadała na żywo to byłoby bardziej chaotycznie :D
      A weź... całe życie teraz muszę na głupią nerkę uważać :)

      Usuń
  3. Oj, ja taką bieliznę noszę w zimę zawsze :) nazywam to "majtkogolfy". Przy ostatnim aż mi się szeroko buzia uśmiechnęła. Jakież to romantyczne.... zwłaszcza to smażenie karpia przed oświadczynami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłam świadoma, inaczej bym sobie karpia odpuściła :D

      Usuń
  4. Agatko! Paloma jeden z moich ulubionych seriali! Też byłam nawiedzona, bo oglądałam ten serial nałogowo. Dziękuję za zaproszenie do zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie zabraniałaś przez to oglądać dzieciom Wieczorynki :P

      Usuń
  5. no nieźle :D taka wspaniała wiadomość :D w takim razie twój rok 2015 chyba jeden z lepszych :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 2015 roku było i wiele złego, ale skończył się miło :)

      Usuń
  6. jakie ładne wspomnienia :) cudownie otaczać się ludźmi, którzy pozostaną naszymi przyjaciółmi niezależnie od okoliczności.
    ha, świetne oświadczyny :D
    pozdrawiam Cię gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to prawda :) dzisiaj mam nasze babskie spotkanie przy kawie i sałatce :) kulturalnie :D

      Usuń
  7. Hej... a gdzie fotka pierścionka??? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dodawałam kiedyś, już nie chciałam się chwalić :D

      Usuń
  8. Ależ historie! Piękne, bo i o przyjaźni, i miłości, i strachu i o tym, co w życiu ważne. Przy okazji gratuluję nowego stany, bycia narzeczoną;))) Ehhh, jak to rzadko teraz używane słowo:(((
    Radości i miłości w Nowym Roku:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie taki nowy stan, bo już trwa ponad rok :)
      Wzajemnie :)

      Usuń
  9. Miałaś naprawdę fantastyczne zaręczyny. Piękne są takie wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co tam karp, skoro on z pierścionkiem i kwiatami stoi! :D Ale też bym chyba najpierw pomyślała o tym, jak wyglądam, a dopiero potem o tym, co się tu dzieje. XD
    A Palomy nie kojarzę, za to Marię z przedmieścia, a i owszem! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marii z przedmieścia nie znam :D Ale znam Zbuntowanego Anioła :D
      Jak nie uciekł, kiedy ja tym karpiem śmierdziałam, to znaczy że kocha :D

      Usuń
  11. Ta historia z 2015 jak z bajki :) Jejku! Coś niesamowitego. Gratuluję Twojemu Wybrankowi pomysłowości, bo naprawdę trzeba przyznać, że miał pomysł! Wzruszająca historia. Jak to życie czasem pisze scenariusz jak z komedii romantycznej!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna wigilijna historia , prawie jak w filmie :) Pozdrawiam i szczęścia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Lekko oszołomioną i śmierdzącą karpiem, ale narzeczoną."-przy tym fragmencie już leżę i nie wstaję ;D
    Szczęścia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ostatnia historia najlepsza :D Świetnie napisane z poczuciem humoru :)
    Gingerheadlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja pobyt w szpitalu jako 8-9 latka wspominam miło:)
    Hehe;p Zazdroszczę trochę tego, że miałaś niespodziankę. Ja o swoich zaręczynach wiedziałam, ale i tak była to cudowna chwila:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało znam dzieci, które lubią być w szpitalu :) jesteś wyjątkowa :)

      Usuń
  16. Pobyt w szpitalu jest naprawdę straszny, wiem coś o tym. Kilka lat temu mój syn leżał, a ja musiałam z nim, bo był bardzo mały. Upłakałam się strasznie kiedy tak cierpiał, a później spłakałam się, kiedy w dniu odejścia zadecydowano, że jest 3 dni musimy zostać, bo rotawirus... Faktycznie powrót do domu był naprawdę rewelacyjny. Własne łóżko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle w tym dobrego, że był malutki i nie będzie tego pamiętał :)

      Usuń
  17. Fantastyczne przeżycia. Super, że rozbisz coś takiego, ponieważ przekazujesz tym samym pozytywn energie.

    OdpowiedzUsuń
  18. uwielbiam tę akcję:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję za nominację :) Zostałam już nominowana drugi raz do tej zabawy, ale ponieważ byłam już kilkakrotnie nominowana wyczerpały mi się już te najlepsze wspomnienia ;p Więc chyba sobie odpuszczę ten post :)
    Współczuję tej operacji związanej z nerką, zaś relacje z przyjaciółkami rozumiem, bo mam podobną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ci życzę nowych wspomnień, żeby było ich jeszcze więcej :)

      Usuń
  20. To piękne wyzwanie do opisania! O matko! Współczuję tego pobytu w szpitalu i rurki ;______; to co napisałaś o twoich przyjaciółkach ociepliło mi serducho, a przy tych oświadczynach to już w ogóle miałam łzy w oczach. Uwielbiam jak piszesz! Zawsze poruszysz człowieka! Może powinnaś jakąś książkę wydać :D?
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydałabym z chęcią, tylko czy ktoś będzie chciał to wydać? :D

      Usuń
  21. Mieć przyjaciół to duży skarb, dbaj o to :-) no i narzeczony... miał bardzo fajny pomysł :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam jak piszesz o zaręczynach! Od razu widać jakie to dla Ciebie ważne ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak! :) O ślubie będę Wam przez rok pisać :)

      Usuń
  23. Ładne historie. Dziękuję, ze się nimi podzieliłaś.

    OdpowiedzUsuń
  24. Znam już Twoją historię zaręczynową, ale jest tak ciepła, że można jedynie pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy historia ze ślubu też skradnie Wam serca :)

      Usuń
  25. Przecudne :) znam to uczucie wychodzenia ze szpitala, człowiek się czuje wtedy taki lekki i ta niby szara rzeczywistość nabiera tylu barw :D

    OdpowiedzUsuń
  26. bardzo fajne historie opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Pamiętam tą historię z zaręczynami :) kurcze to już rok minął :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minęło, prawda? :) I znowu mamy zimę :D

      Usuń
    2. I pewnie w tym roku inaczej na karpia spojrzałaś, prawda? :)

      Usuń
  28. dziękuję za nominację, Kochana :):*
    hmm, trzy najwspanialsze wspomnienia... na pewno zaręczyny oraz ślub z moim najcudowniejszym mężczyzną :) a trzecie wspomnienie...oj, musi być tylko jedno :D?

    OdpowiedzUsuń
  29. Wspomnienia ciekawe,chociaż nie wszystkiego do końca pozytywne. Ale jednak ta trzecia historia najbardziej mi się podobała :D i z tego co widzę,to nie jestem tu jedyny z takim wyborem. Więc albo było naprawdę pięknie albo tak pięknie to opisałaś... No dobra,dobra. Wiem,że jedno i drugie :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym chciała to upiększyć, to nie wspominałabym o smrodzie karpia i kluczu w drzwiach :)

      Usuń
  30. Cudna historia z zaręczynami. Mimo tego karpia. :P

    OdpowiedzUsuń
  31. Pomysł z tą akcją bardzo mi się podoba!
    Najważniejsze, że operacja przebiegła pomyślnie. W takich sytuacjach zupełnie inaczej patrzy się na życie.
    Niejedna kobieta pozazdrościłaby Ci takich zaręczyn! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebiegła pomyślnie, ale problemy są niestety do dziś :)

      Usuń
  32. Historia z zaręczynami jest przepiękna... jak z bajki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie tam :) Było super, ale w bajkach nikt karpiem nie jedzie :)

      Usuń
  33. Przecudna historia <3
    http://wishylss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. Po pierwsze to Odmęty absurdu są wspaniałe i zasypuje nimi swojego chłopaka ;)
    Po drugie "Paloma" pewnie do dziś przewija Ci się w głowie :D
    Operacja, przykra sprawa :(

    Ale narzeczony na medal ;)
    Gratulacje :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Ohhh, jakie to ważne żeby spotkać odpowiednie osoby i być z nimi mimo wszystko <3
    I zazdroszcze tego pikającego serca przy zapachu karpia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, w sumie to mi serce mocniej na zapach karpia nie bije teraz :D

      Usuń
  36. Chipsy z Biedronki smakują najlepiej tylko w dobrym towarzystwie ;)
    Kurcze, głupio teraz się do tego przyznać, ale jako dziecko zawsze chciałam trafić do szpitala. Większość moich znajomych chociaż raz leżała w szpitalu, a ja nigdy. To było jedno z moich dziecięcych marzeń, nie spełniło się i mam nadzieje, że już nigdy się nie spełni :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Dzieci czasem muszą wiele wycierpieć, ale może właśnie po to by później cieszyć się wspaniałym życiem wśród przyjaciół i tego jedynego :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Fajnie, że masz takie przyjaciółki :)Ostatnie wspomnienie najlepsze <3
    milomidzeli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. Ale mega mi się podoba <3
    Masz mega przyjaciółki :)

    http://roksanafashionist.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. Ostatnie wspomnienie fantastyczne, ale zamordowałabym, że nie dali mi się ogarnąć po karpiu. :D Mój perfekcjonizm chyba nie pozwoliłby mi tego przeboleć. :) No i też mam takie wspomnienia z przyjaciółkami - aż zatęskniłam za nimi, kiedy przeczytałam to, co Ty napisałaś, bo niestety wszystkie są daleko.

    OdpowiedzUsuń
  41. Ostatnie wspomnienie o zaręczynach - piękne. Aż się uśmiechnęłam. Warto pamiętać dobre chwile. Oby ich było w naszym życiu jak najwięcej.

    Pozdrawiam - Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Fajna ta zabawa :)
    Ciekawe wspomnienia wybrałaś, ciężko wybrać trzy najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  43. Piękne wspomnienia. Ostatnie dotyczące zaręczyn naprawdę miło się czytało ;) Fajnie czyta się takie historie. przewrotowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  44. Super wspomnienia :) Ostatnie tak bardzo mi się spodobało <3

    OdpowiedzUsuń
  45. Wspomnienia są ważne, nawet te niekoniecznie przyjemne jak ta z nerką. Ważne aby walczyć i się starać :)
    Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetnie napisany tekst, który czyta sie lekko i przyjemnie. Wspomnienia są bardzo ważne i warto do nich powracać. :)

    Zapraszam na nowego bloga : http://stylistfashioon.pl/?p=94

    OdpowiedzUsuń
  47. Haha, ta wigilijna opowieść jest niezła! Ja lubię spisywać takie dni, zawsze chętnie do nich wracam.

    OdpowiedzUsuń
  48. Takie przyjaciółki, z którymi bywało różnie, z którymi nadal, nawet po roku milczenia i ranienia siebie nawzajem można odnowić relacje "jakby nic się nigdy nie stało", to skarb, który chyba zostanie do końca życia :)
    A co do ostatniego wspomnienia, pal licho karpia, przynajmniej te święta zostaną zapamiętane na zawsze :D

    Pozdrawiam
    I feel only apathy

    OdpowiedzUsuń
  49. Ta rurka brzmi strasznie i cały ten pobyt w szpitalu, ale masz to za sobą i całe szczęście wszystko się dobrze skończyło.
    Co do oświadczyn (choć ja już od 2 lat mam to za sobą) to jednak nie jest dla mnie zbyt romantycznym podejście robić to w Wigilie - uważam, ze ten dzień jest kiepski na świętowanie, raczej stawiam na dzień, który byłby tylko "Wasz" i mielibyście jakieś wspomnienia. No ale grunt, ze do tego doszło! :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Ha ciekawe historie - podobają mi się.
    Ale lepkie rączki są wprost kapitalne! :)

    OdpowiedzUsuń
  51. ostatnio 3 ksiązki mojego ulubionego autora (Evans) leżą w kącie i nie mam na nie czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  52. Co ja mogę powiedzieć... Niech Wam się szczęści. :D

    OdpowiedzUsuń