Strony

24 sty 2017

"Połknąć żabę" - uwierzycie, że mi się nie spodobała polska książka?


   Znana jestem z tego, że polskich obyczajówek bronię całą swoją piersią (która jest niczego sobie, gdybyście chcieli wiedzieć), ale czasami niestety i ja jestem zmuszona napisać negatywną recenzję o polskiej książce. Cóż, zacznijmy ten smutny wpis.

   Paulina to czterdziestokilkuletnia kobieta, która swoje w życiu już przeszła – rozwiodła się dwukrotnie, przy czym drugi mąż mocno dał się jej we znaki i kiedy odchodził, zabrał razem ze sobą całą radość kobiety. Jednak przeprowadzka do innego miasta, pomoc szwagierki, nowa praca i trzy lata izolacji sprawiły, że dawne rany zasklepiły się a Paulina na nowo zaczęła cieszyć się kawą o poranku, jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało.

   Kiedy jednak przyzwyczaiła się do swojego samotnego, rytmicznego życia, do jej drzwi zapukali policjanci informując, że były mąż popełnił samobójstwo. I co w takim wypadku powinna zrobić kobieta? Moim zdaniem – uronić kilka łez, wypić kieliszek wina, otrząsnąć się i iść żyć dalej. A co zrobiła główna bohaterka „Połknąć żabę”? Postanowiła udowodnić, że jej były mąż nie popełnił samobójstwa, ale … został zamordowany.

   Rozpoczęła samotne śledztwo, na miarę Herculesa Poirota, z tym, że Poirota czytało się z zaciekawieniem, natomiast ten tytuł nużył i niekiedy powodował u mnie niesmak. Wiecie, ja rozumiem czarny humor, nawet czasami śmieję się z niesmacznych żartów. Ale takie dialogi to dla mnie jednak zbyt wiele:

„- Mało mu było?! Bydlę!
- Mamo, on nie żyje – przypomniała Renata.
- Nieżyjące bydlę!”

   Chwytliwy tytuł obiecywał mi ciekawą, zabawną i lekką książkę – w efekcie przeczytałam historię o kobiecie, która chce za wszelką cenę udowodnić, że jej były mąż był tak zapatrzonym w siebie egoistą, że nie mógł zdecydować się na drastyczny krok popełnienia samobójstwa. Poza tym zostawił on swojej byłej żonie list, w którym ją przeprasza i to tym bardziej utwierdziło Paulinę w przekonaniu, że za jego śmiercią stoją osoby trzecie. No tak, przecież nie można się zmienić albo zacząć mieć wyrzuty sumienia…O i trzeci powód, dla którego była przekonana, że mąż sam się nie zabił – otóż w liście skierowanym do niej napisał „Paulinko” a tak nigdy do niej nie mówił. Nic to, że nie mieli ze sobą kontaktu przez trzy lata i mógł poznać religię Wschodu, zostać buddyjskim mnichem i zacząć kochać koniki polne a tym samym zdrabniać wszelkie nazwy własne – nie, bo on trzy lata temu taki nie był i z pewnością nigdy się nie zmienił.

   Jedyna osoba o zdrowym rozsądku w tej książce – Przemek, brat Pauliny, traktowany był jak natrętna mucha, która powtarzała ciągle, że najlepiej zostawić sprawę w rękach policji i żyć swoim życiem. Zarówno żona, jak i siostra patrzyły na niego jak na osobę dość mocno upośledzoną, bo dlaczego on nie chce pobawić się w prywatnego detektywa? Przecież to takie inspirujące!

   Nie rozumiałam kompletnie motywów postępowania głównej bohaterki i prawdopodobnie właśnie to sprawiło, że „Połknąć żabę” czytało mi się topornie. Brak było dobrze rozwiniętej strony kryminalnej i przez to książka wydawała się lekką farsą. Może gdyby autorka skupiła się tylko na stronie obyczajowej, byłoby lepiej, bo postacie siostrzenicy głównej bohaterki i jej narzeczonego były ciekawe, zabawne i prawdziwe. Niestety tło kryminalne dużo tej książce zabrało.

   Ale nie wyklucza to możliwości, że Wam powieść się spodoba i że zostaniecie jej wielkimi fanami. Ja niestety nie czuję się oczarowana i sięgnę dzisiaj wieczorem po Herculesa Poirota, żeby zabić niesmak po przeczytaniu niezbyt dobrego obyczajowego kryminału

28 komentarzy:

  1. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tą książkę - jak widziałam ją gdzieś w necie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brrr, aż mnie ciarki przeszły na myśl o głupocie bohaterki. Żeby prowadzenie przez postać amatorskiego śledztwa kryminalnego miało sens, autor musi się postarać. W przeciwnym razie wychodzą takie kwiatki. Tym razem na pewno nie przeczytam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem się zdarza, że po prostu trafi się coś kiepskiego. Też lubię polskie obyczajowki, ale ta z tego co piszesz by mnie tylko irytowała.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja polubilam ostatnio literaturę iberoamerykanska☺

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja chyba nie sięgnę po tę książkę:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuuuu, gdybym miała czas na czytanie książek. :( Matura i nauka mnie zabija... no i niestety mam bardzo mało czasu na książki, ale planuje to nadrobić po maturze! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. kilka razy okładka mignęła mi przed oczami, ale ja za polskimi powieściami nie przepadam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie potrafią czasem nieźle wkurzyć tacy bohaterowie, którym brakuje zdrowego rozsądku...
    Niech sesja minie to w końcu nadrobię zaległości książkowe.
    Pozdrowionka cieplutkie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro piszesz, że średnia to pewnie tak jest. Ale tak do końca opis fabuły mnie nie zniechęcił;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś częściej czytam obyczajówki, ale teraz jakoś się od nich odsunęłam. Szkoda że Tobie ta książka się nie spodobała. Ja na razie nie mam zamiaru po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że się rozczarowałaś. Mimo wszystko chętnie zaryzykuję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mało mam czasu na książki chociaż dawniej bardzo dużo czytałam, ale obiecuję, że jak tylko uda mi się gdzieś dokupić ze dwie dodatkowe godziny do doby to chętnie zajrzę do jakiejś książki. ;-) Pozdrowionka :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie widziała byłego męża przez trzy lata, a mimo to wydaje jej się, że go dobrze zna? :) Nie lubię takich naiwnych książek. Dzięki za przestrogę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko, ten dialog rzeczywiście rozwala wszystko, skutecznie mnie zniechęciłaś! Nienawidzę takiej fabuły, gdzie bohaterowie zachowują się nieracjonalnie. Kto normalny chciałby się bawić w detektywa? ;___;
    Pozdrawiam.
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawa ;D

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Nadal nie rozumiem o co chodzi z tym połknięciem żaby. :D
    Pozdrawiam
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. O masz, a w weekend kupiłam ebooka :/

    OdpowiedzUsuń
  18. A co było nie tak z tłem kryminalnym? Historia była niespójna? Metody śledcze do bani? Naciągane zbiegi okoliczności?

    Dobrze, że był chociaż Przemek... ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. A wiesz, tak się wkurzyłaś na główną bohaterkę, że książka aż się wydaje warta przeczytania. Ja to ją nawet rozumiem, bo tez mam trudność z zostawianiem spraw i pójściem dalej.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie jestem do niej przekonana... podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. W takim razie już wiem, co mam omijać, żeby się do polskich autorów nie zrazić, bo jak na razie mam o nich całkiem niezłą opinię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. A szkoda, bo z opisu książka nawet niezła mi się wydawała. Ale nie mówię nie, może dostrzegę motywy bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że zawiodła..chyba się na nią nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie mam szczęścia do polskich autorów. Oprócz kryminałów Miłoszewskiego i Krajewskiego :) Nie mogę trafić na dobrą polską powieść. Ech...

    OdpowiedzUsuń
  25. To chyba nie tak miało być, ale zaciekawiłaś mnie. Szczególnie dzięki zacytowanemu fragmentowi. ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Szkoda tego rozczarowania, czasami tak bywa, coś nam w książce nie podejdzie.

    OdpowiedzUsuń