Strony

25 kwi 2016

Chcecie poznać moją ulubioną książkę? "Pan srebrnego łuku" David Gemmell


   Trzymam w dłoniach pierwszą część serii, która kilka lat temu wkradła się do mojego serca i do dzisiaj wiedzie tam prym, jako najlepsza trylogia jaką kiedykolwiek czytałam. Nie ma tam ani wampirów, ani statków kosmicznych, ani wilkołaków a i wróżkę ciężko jest w tej powieści uraczyć. To historia o historii; piękny hołd oddany tym, którzy kilkaset lat temu żyli na tej samej ziemi co my a która wyglądała całkiem inaczej, niż na dzisiejszych widokówkach. To trylogia o odwadze, o męstwie i o strachu, który niczym cień podążał za największymi bohaterami. Niektórzy by powiedzieli, że to książka o herosach i o bogach, którzy zeszli na ziemię. Ja twierdzę, że to powieść o zwykłych ludziach, którzy swoim oddaniem i dobrem przewyższyli bogów i którzy płacili słoną cenę za swoje przekonania.

   A o czym jest cała historia? Ah, boję się, że jak usłyszycie o czym, to z miejsca stwierdzicie „to nie dla mnie”. Bo my, ludzie, tak już mamy, że zamykamy się w czterech ścianach swoich zainteresowań i boimy się wyjrzeć spoza tych ścian, żeby czasami nas nie pacnęła świadomość, że na świecie jest o wiele więcej lepszych i piękniejszych rzeczy, niż nam się wydaje.
   Część z was stwierdzi, że zbytnio kojarzy się wam to z historią, inni z miejsca machną ręką, bo nie uświadczy w tej trylogii przegryzania wargi i picia ludzkiej krwi a jeszcze niektórzy pokręcą nosem, bo to trylogia a trylogie się długo czyta. Ale, przekonam was czy nie, płynę dalej.

   „Pan srebrnego łuku” to historia o Troi. O mieście skarbów i herosów, gdzie złote mury okalające miasto były tak wysokie, że ci, którzy kryli się za nimi, czuli się bezpieczni i niezwyciężeni, niczym sami mieszkańcy Olimpu. To powieść o tym jak męska chciwość i żądza poniosła na śmierć miliony, o tym jak delikatna i słodka może być miłość.
   Heliakon, główny bohater, nazywany był Nieustraszonym. Jego statki były niezniszczalne a bitwy przez niego toczone nigdy nie kończyły się dla niego porażką. Jego słowo było świętością a opinia, która podążyła kilka kilometrów przed nim, sprawiała, że nieznajomi drżeli na jego widok. Jednak ci, którzy go znali, wiedzieli, że Heliakon jest tak naprawdę człowiekiem niezwykle dobrym, mądrym i sprawiedliwym. I że zabijał tylko wtedy, gdy musiał. Lub wtedy, gdy zabito jego przyjaciela.

   „Pan srebrnego łuku” to książka, która udowodnia, że jedna postać może zmienić całe oblicze historii; bo większość z was kojarzy „Iliadę” - Parys zakochał się w pięknej Helenie i z tego powodu wybuchła dziesięcioletnia wojna, której największą ofiarą stała się wielka i wspaniałą Troja. Historia banalna, prosta i wyzuta z innych, niż miłość, emocji. David Gemmell do swojej opowieści dołączył jednego mężczyznę, który zmienił całkowicie oblicze całej tej legendy. Heliakon był jednocześnie przyjacielem Hektora i ukochanym jego żony, Andromachy, którą poznał chwilę przed trojańskim księciem. Był też przyjacielem Odyseusza a jego zna większość z was, chociażby z lekcji języka polskiego. Tyle tylko, że tamten Odyseusz był ponury i nieprzystępny. Ten, który pojawia się w książce Gemmella jest Odyseuszem rubasznym, radosnym i niezwykle wręcz inteligentnym. To gawędziarz, który doskonale zdawał sobie sprawę, że jego jedyną zaletą jest magiczne wręcz opowiadanie historii; a jako człowiek mądry wiedział, że jest to dar, który zniweluje braki w jego urodzie czy urodzeniu. I dzięki temu został królem Itaki, bogatym i szczęśliwym, który ciągle snuł barwne historie, opowiadane później z pokolenia na pokolenie.

   Priam, wielki i potężny król Troi, miał ponad pięćdziesiąt dzieci, jednakże z tej gromadki cenił jedynie dwójkę z nich; Hektora, który był niezwyciężony w bitwie i Kreuzę, która równie jak ojciec kochała złoto i władzę. Reszta dzieci mogłaby dla niego nie istnieć; w pierwszej części trylogii jest to bardzo widoczne, w szczególności wobec Laodike, która chciała być kimś ważnym dla swojego ojca, jednak ten traktował ją gorzej niż zwykłą niewolnicę. Zresztą Priam był zbyt zajęty zabieganiem o względy swojej własnej synowej – Andromachy – i nie zauważał nawet własnej żony, która była równie okrutna jak on. I być może właśnie z tego powodu wytrzymali razem tyle lat i spłodzili dzieci, o których świat pamięta do dziś. Bo i Hektor i Kasandra, która przewidywała przyszłość, znani są do dzisiaj; a tylko garstce ludzi udaje się pozostać w ludzkiej pamięci przez wieki. 

   W pierwszej części trylogii cały konflikt pomiędzy Troją a władcą Myken, Agamemnonem, dopiero się zaczyna rodzić; do wojny jeszcze daleko i autor daje czytelnikom możliwość, by poznać i zweryfikować, których bohaterów będzie się opłakiwać a którym życzyć się będzie śmierci. Gemmell tworzy grunt, by na nim przeprowadzić później ogromną bitwę, która zmieni całkowicie oblicze starożytnego świata; a kto wie, czy tamta wojna nie miała wpływu na to kim jesteśmy dzisiaj i jak przyszło nam żyć.

   To książka o bitwach, o chwale, o zdradach i o miłości; to niesamowity obraz, który stworzył człowiek, który zmarł niemal dziesięć lat temu. David Gemmell miał niesamowitą wyobraźnię a jego talent i kunszt pozwoliły stworzyć mu historię, która zachwyca; jego opisy są tak realistyczne, że czytając ma się przed oczami Wielką Zieleń, wspaniałe złote mury Troi, pod stopami czuje się gorący piasek i zaczyna się wierzyć, że Posejdon faktycznie włada całym morzem. Po kilku stronach można poczuć na twarzy oddech morskich fal a Andromacha i Heliakon stają się nagle jakby znajomi i bliscy.
   Mam nadzieję, że teraz – po drugiej stronie – David Gemmell może podróżować po Wielkiej Zieleni i biesiadować z tymi, których powrócił do życia w swoim dziele. Wierzę, że Odyseusz opowiada mu o swoich niesamowitych przygodach a Heliakon nalewa mu najlepszego wina do kufla. Mam nadzieję, że odnalazł on swoje miejsce. Swoją Troję.


91 komentarzy:

  1. Zgadzam się z każdym powiedzianym przez Ciebie słowem. Czytałam książę jakiś czas temu, ale wspominam ją bardzo pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf a już myślałam, że będą same komentarze "nie dla mnie", "nie znam" :D
      Jesteś moim wybawieniem :*

      Usuń
    2. ja mogę skomentować, że książki nie znam:P, ale chętnie kiedyś ją przeczytam, bo jest to tematyka, którą bardzo lubię. co prawda bardziej w filmach niż w książkach, ale jednak:D

      Usuń
    3. Agata, nie dla mnie, nie znam :p
      a tak serio, to się ostatnio przekonuję (troszeczkę) do tego gatunku, więc kto wie, może się kiedyś skuszę :)

      Usuń
  2. Nie znałam tej książki. Ty to zawsze potrafisz mnie zainteresować książkami, o których nie miałabym pojęcia:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) stresowałam się pisząc tą recenzję :)

      Usuń
  3. Wydaję mi się, że kompletnie nie mój klimat. :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A coś na ten temat pisałam :P

      Usuń
    2. Wiem. :D Ale jak mnie już opis nie zainteresuje, to już wiem, że to nie dla mnie i chyba nie skuszę się po tą książkę. ;p

      Usuń
    3. Niech Ci będzie - wybaczam :P

      Usuń
    4. Ufff, kamień z serca. ;D

      Usuń
    5. Ah ta moja wspaniałomyślność :D ale wiesz, że to na żarty, prawda? :D

      Usuń
    6. Wiem, wiem. :D Nie jestem z tych, którzy sobie wszystko biorą na serio. :P
      Ja mam kryzys na czytanie. :( żadna książka mi nie podchodzi...

      Usuń
    7. Całe szczęście, bo ja nienawidzę wszelakich konfliktów :D
      Czasem tak się zdarza, ja zawsze wtedy sięgam po "sprawdzoną" książkę i ona mnie jakoś odblokowuje :)

      Usuń
    8. Ja tez nie. :P
      Muszę jechać do miasta po Cobena - ostatniego. :P może przy nim mi chęci wrócą. :)

      Usuń
  4. Na mnie słowa "historia" "Troja" "Trylogia" (Sienkiewicz!) działają jak magnez. Nie słyszałam o tej książce ale na pewno jej poszukam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edit: jak magneS - magnez też mi dobrze robi ale to raczej inne działanie; p

      Usuń
    2. O, to jesteś wyjątkowym ludzkim egzemplarzem! :)
      Magnez dobry jest na nerwy ^^

      Usuń
  5. Może mówimy to nie dla mnie, bo coś nie jest dla mnie. Nie uważam się za osobę ograniczoną i proszę mi takich rzeczy nie przypisywać. Jeśli nie mam ochoty czegoś czytać, to nie czytam. Jestem wystarczająco stara, by znać swoje upodobania i nie próbować jeść chałwy, wiedząc, że jej nie cierpię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie musisz tak tego brać do siebie ;)
      Czasami nie cierpi się chałwy mimo, że nigdy się jej nie spróbowało :)

      Usuń
    2. A i o ograniczeniu ani razu nie wspomniałam, to już sobie sama dopowiedziałaś :)

      Usuń
  6. Nie czytałam tej książki, ale po Twojej recenzji muszę nadrobić zaległości

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co ;p Pewnie bym stwierdziła, że to nie dla mnie, bo faktycznie jakoś tak... nie lubię takich histori ;p Ale przekonałaś mnie tym, że jesteś tak mega zauroczona tą trylogią, więc doszłam do wniosku, że też muszę ją znać i dopisuję do listy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem więcej - jakbym miała wziąć na bezludną wyspę jakieś książki to byłaby to ta trylogia :D

      Usuń
    2. Celowo nie napisałaś "gdybym miała do wyboru tylko jedną książkę lub trylogię"? :D

      Usuń
    3. Od razu wiadomo, że mogłabyś nie brać ubrań tylko całą walizkę książek ;p

      Usuń
    4. Na bezludnej wyspie chodziłabym topless :D chociaż szamponem bym nie pogardziła, bo nienawidzę mieć tłustych włosów :)

      Usuń
    5. Oj tak, szampon dobra rzecz ;p

      Usuń
    6. Zgadzam się ;p Chociaż nie wiem czy wiesz, ale odżywkami też można myć włosy ;p

      Usuń
  8. "Bo my, ludzie, tak już mamy, że zamykamy się w czterech ścianach swoich zainteresowań..." - gdyby nie te Twoje słowa czy Ty wiesz, że powiedziałabym, że to z pewnością książka nie dla mnie? Dałaś mi do myślenia tymi słowami i chyba masz rację. Sama często odrzucam wiele książek, chyba dla zasady... bo przecież nie lubię tego gatunku. Chyba czas najwyższy to zmienić i czasem dać się ponieść chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, cieszę się, że ktoś odebrał te słowa pozytywnie :) Sama też zauważyłam u siebie, że niektórych książek nie chcę czytać "bo nie", ale to takie głupie, że zaczęłam się przełamywać - i się przekonałam, ile dobrych książek bym ominęła przez takie myślenie :)

      Usuń
  9. Może i nie mój klimat do końca, ale lubię z drugiej stron tematykę dawnych, odległych czasów. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie by się chyba spodobała :-) Tak mi się wydaje i jeżeli uda mi się ją przeczytać to dam Ci znać - o ile nie zapomnę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę Ci przypominać :D

      Usuń
    2. To wiesz, zacznij tak za jakieś 5 lat;p

      Usuń
    3. O ile nadal będę miała bloga, to nie ma sprawy :D

      Usuń
    4. No chyba nie planujesz zrezygnować z pisania...

      Usuń
    5. Nie, ale nie wiadomo jak się życie potoczy :) jak urodzę kiedyś trojaczki to nie będę miała czasu na pisanie :D

      Usuń
    6. Znajdziesz, znajdziesz :-) Ja od 8 lat znajduję :-)

      Usuń
  11. To książka dla mnie! Nie wiem jakim cudem jeszcze jej (ich to trylogia - więcej książek - jak dobrze! - do czytania) nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsze słyszę o tej trylogii, ale na pewno się za nią rozejrzę, gdyż niesamowicie mnie nią zainteresowałaś. Pokuszę się o stwierdzenie, że czegoś podobnego jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jest akurat jej wznowienie w wydawnictwie :)

      Usuń
  13. Książki nie znam, ale bardzo fascynują mnie czasy starożytne, dlatego jak się na nią natknę chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojj Agata! Chcę już teraz przeczytać tę historię. Ale narobiłaś mi bałaganu w głowie... To podoba mi się najbardziej"Jego słowo było świętością a opinia, która podążyła kilka kilometrów przed nim, sprawiała, że nieznajomi drżeli na jego widok." tak się czuję, jak wchodzę do biura! Torebka na stół i wyczekuje szefa haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Padłam! Kobieto, padłam! Jak sobie tego Twojego szefa wyobraziłam :D

      Usuń
  15. Wstyd się przyznać, ale nie widziałam o istnieniu tej książki/trylogii, ale po Twojej recenzji mam ogromną ochotę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po to jestem, żeby wam pokazywać co istnieje na książkowym rynku :)

      Usuń
  16. Już miałam napisać, że to nie dla mnie, ale Twoja recenzja ukazała mi interesujące aspekty tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  17. Chciałabym powiedzieć, że nie do końca mam ochotę na tę powieść, ale się boję :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja tak nie mam, że ograniczam się do swoich czterech ścian, a przynajmniej się staram. "Ulubiona książka" to odważna rekomendacja i chociażby dlatego z wielką chęcią bym po nią sięgnęła. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oglądałam film, a na książkę może też znajdę czas! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chyba zrobie prezent mojemu Lukaszowi, mimo, że nie przepada za czytaniem, ale klimaty jak najbardziej jego. :) I będe miała okazję sięgnać po książkę, która niekoniecznie jest w moim klimacie. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie czytałam ani nie oglądałam. Czas to zmienić :)
    Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  22. Mojemu mężowi by się na pewno spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jutro idę do biblioteki :-) może ją mają :-) dziękuje kochana !!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Dla mnie, dla mnie, dla mnie! "Bierę" w ciemno! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedyś chętnie bym ją poznała :) Jak będę miała czas to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Też pierwszy raz słyszę, ale że to tematyka, którą ogólnie bardzo lubię - to i ja muszę nadrobić zaległości :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie znam książki, ale napisałaś tak zachęcającą recenzję, że na pewno będę się za tą powieścią rozglądać. Jestem bardzo ciekawa czy też dam się ponieść jej magii i docenię talent autora :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Obawiam się, że to nie dla mnie, gdyż na co dzień wolę zupełnie inne gatunkowo książki.

    OdpowiedzUsuń
  29. nie znam tegoż dzieła:) obecnie zaczytuję się w jakiejś krwawej sadze xd

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo lubię takie książki jak i filmy, więc pewnie jak tylko książka trafi w moje ręce to ją przeczytam :)
    http://miqaisonfire.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Słyszałam o tej książce same pozytywny ale jakoś nie lubie tego typu tematyki, Ty bardzo dobrze ją zrecenzowałaś :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  33. O jakże pięknie napisałaś, ojej... aż chcę to przeczytać i ogólnie ... ślicznie:)

    OdpowiedzUsuń
  34. nigdy nie spotkałam się z tą książką, zaskoczyłaś mnie :) tematyka trochę nie moja, ale te zdjęcia mnie skusiły :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Zmartwię Cię troszkę, bo nie mój klimat, ale... Twój sposób w jaki ją przedstawiasz kusi ;)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  36. Hektor... normalnie ślinotoku dostałam na jego widok :P

    OdpowiedzUsuń
  37. Jak ja uwielbiam takie rekomendacje! Koniecznie muszę przeczytać, choćby z czystej ciekawości czy i mnie urzeknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Po takiej recenzji muszę ja przeczytać :))

    OdpowiedzUsuń
  39. książki nie czytałam, ale mnie strasznie zaciekawiłaś tą recenzją!

    OdpowiedzUsuń
  40. mi się podoba film... książka chyba była by zbyt trudna dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  41. może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Oglądałam jedynie film, bardzo mi się podobał:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja niestety dołączę się do komentarzy, że nie słyszałam i nie znam. Ale dzięki Tobie juz znam i zapowiada się pysznie ;)

    OdpowiedzUsuń