Strony

27 sty 2016

"Dotrzymana obietnica" - czy miłość daje pozwolenie na śmierć ukochanego?


    Stojąc przed ołtarzem, u boku swojego wybranka obiecuje się mu miłość, wierność i że nie opuści się go aż do śmierci. By odegnać ludzkie pokusy dodaje się skruszone „tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący.” Stłamszony egoizm zostaje zepchnięty w zakamarki mózgu a my obiecujemy drugiemu człowiekowi to wszystko, co obiecać można; własne marzenia, plany, ambicje, własne wspomnienia i całą przyszłość która nas czeka. Zakładając drugiej osobie obrączkę na palec wręczamy jej równocześnie nasze kruche, delikatne życie. Dajemy siebie na zawsze. Mimo wszystko i ponad wszystko.

    Jill Anderson, autorka i zarazem główna bohaterka książki „Dotrzymana obietnica” nie pomyślałaby, że jej szczęście małżeńskie będzie takie krótkie i że w szybkim czasie będzie musiała spełnić obietnicę daną przed ołtarzem „w zdrowiu i w chorobie.” Ich małżeńskie „w szczęściu i dostatku” trwało śmiesznie krótko i zaledwie dwa lata po ślubie u męża Jill, Paula zdiagnozowano syndrom przewlekłego zmęczenia. Niegdyś lekceważona, obecnie jest to jedna z chorób cywilizacyjnych, na którą nie ma żadnego lekarstwa. Atakuje ona powoli, mozolnie zbiera swoje żniwo aczkolwiek robi to systematycznie i metodycznie; z roku na rok najprostsze czynności życiowe zaczynają sprawiać ogromny ból i z czasem nawet zwykłe uczesanie się jest trudniejsze niż kiedykolwiek mogłoby się wydawać.
   Nie do końca wiadomo gdzie tkwi źródło tej choroby, czy jest to schorzenie fizyczne czy raczej psychiczne. Pewne jest tylko to, że do tej pory nie wynaleziono na nią żadnego lekarstwa.

   W pewnym momencie Paul zdecydował, że jeśli chce uwolnić się od bólu, musi umrzeć. Jednak Jill była innego zdania i ratowała go ilekroć targnął się na swoje życie. Poświęcała dzień i noc by czuwać nad nim jak Cerber i pilnować, by nie popełnił samobójstwa. Do czasu....

   W południe, 17 lipca 2003 roku Jill pojechała na zakupy. Kiedy wróciła spostrzegła, że jej chronicznie chory mąż połknął zbyt dużą ilość tabletek. Tym razem nie wezwała pogotowia. Nie sprowokowała u męża wymiotów, by pozbył się trucizny. Nie zrobiła nic. Usiadła obok niego i czuwała nad nim przez dobę, pozwalając mu wziąć swój los w swoje ręce. W końcu coś w niej pękło i puściła go wolno. Spełniła obietnicę sprzed ołtarza i nie opuściła go aż do śmierci.... do tej, którą sam dla siebie wybrał.

   Pilnując by spokojnie umierał nie zastanawiała się nad tym jakie będzie miało to konsekwencje w jej dalszym życiu. Nie miała pojęcia, że kilka dni później zostanie oskarżona o współudział w samobójstwie i że czekać ją będą wielogodzinne przesłuchania na komisariacie. Prawo nie zna emocji i uczucia empatii; zna jedynie przepisy, które jasno stanowią, że kto nie wzywa pomocy w wypadku narażenia życia, ten staje się współwinny zbrodni.
W niedługim czasie zarzuty zmieniono i oskarżono ją o zabójstwo; na nic zdały się jej zeznania, że mąż chciał umrzeć, że ratowała go raz po raz i w końcu przestała. Czekał ją proces, pełen napiętnowania i oskarżeń, które stawiały ją w równym rzędzie z morderczyniami. Rodzina Paula, która przez lata nie wierzyła w jego chorobę, wnioskowała, by Jill odpowiedziała za swoje postępowanie. W ich mniemaniu powinna go chronić za wszelką cenę, nawet jeśli Paul miałby ją znienawidzić.

   Sama książka jest ciekawie skonstruowana, ponieważ przeplatana jest zapisami z policyjnych przesłuchań Jill. Ukazana jest gruboskórność policji, ich natarczywy ton, nie znoszący sprzeciwu autorytatywny stosunek do przesłuchiwanej. 
    W fabule pokazany jest również  początek ich związku i późniejszy zapis całej choroby Paula; Jill malowniczo nakreśla obraz mężczyzny jakiego pokochała i niechętnie porównuje go z mężczyzną, którym stał się po kilku latach życia z chorobą.

   „Dotrzymana obietnica” to autentyczna historia kobiety, która dopełniła przyrzeczenia danego przed ołtarzem i zrobiła wszystko, aby pomóc swojemu mężowi. Z pewnością wielu z was stwierdzi, że pozwolenie na samobójstwo niewiele ma wspólnego z przysięgą składaną w oczach Boga, ale według mnie to samobójstwem nie było. Paul nie uciekał przed problemami, przed życiem. Uciekał przed bólem, który trapił go dzień i noc, na który nie pomagały żadne leki. Przypomnijcie sobie waszą najgorszą migrenę i pomyślcie, że mogłaby ona trwać kilka lat. Każdy poranek witałby was bólem i każdy dzień kończyłby się tym samym uczuciem. Do bólu nie da się przyzwyczaić, nie można go oswoić i żyć z nim. Nie można też wymagać od kogoś, by był z nami ile się tylko da pomimo cierpienia.

   Dla mnie przysięga składana drugiej osobie, to też obietnica „pozwolę ci odejść, jeśli będziesz musiał”.

    To, co zrobiła Jill odbiło się szerokim echem wśród społeczeństwa; jedni nazywali ją morderczynią, drudzy podziwiali jej oddanie mężowi. Dla mnie Jill jest niezwykle odważną kobietą, która wspięła się na szczyty oddania drugiemu człowiekowi i poświęciła swoją wolność, by uwolnić ukochaną osobę od bólu. Nie popełniła przestępstwa, nie pomogła w samobójstwie. Uwolniła Paula od bólu. Zdecydowała się na skok w przepaść, by on nie musiał już skakać.
   
    Możecie rzucać kamieniami, ale ja ją podziwiam.

71 komentarzy:

  1. Fabuła intrygująca, postawa kontrowersyjna, przeczytałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O łał... niesamowita historia... dosłowna postawa żony aż jest przerażająca. ja bym nie mogła patrzeć na śmierć bliskiej osoby... Chętnie sięgnę po tę książkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu z pewnością byłoby trudno... ale jak przychodzi co do czego to okazuje się, że człowiek to silne stworzenie :)

      Usuń
  3. Dobrze napisane wspięła się na szczyt - ale poniosła za to karę. Dla mnie książka, którą można poruszyć w towarzystwie a po 10 minutach każdy w każdego rzucał by talerzem :) Tak czy owak chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od towarzystwa :) katolicka ciotka z pewnością by porcelaną rzucała :)

      Usuń
  4. To chyba jednak nie mój typ literatury ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Intrygująca fabuła, skłaniająca do refleksji i przemyśleń. Każda dana drugiej osobie obietnica zobowiązuję. Czasami jednak trzeba się z niej wywiązać w najmniej oczekiwanym momencie. Takie wywiązanie się z obietnicy czasami może być dla nas bolesne. Sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Nie mniej jednak książka warta przeczytania i na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to na pewno. Trzeba uważać na to, co się obiecuje :)

      Usuń
  6. Ja aktualnie czytam Hannę Krall:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje się ciekawa. Fabuła intryguje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również uwielbiam czytać a na tą jeszcze się nie natknęłam, choć wygląda naprawdę ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze mówiąc, to też podziwiam, że była w stanie podjąć taką, a nie inną decyzję. Dość głośno o niej się ostatnio zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka koniecznie do przeczytania, czuję, ze przyniesie wiele emocji,z wzruszeń i dylematów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ot, życie. Czasem największa dobroć zostaje inaczej zrozumiana.
    Może kiedyś przeczytam. Obecnie potrzebuję coś mega lekkiego.
    Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiej książki na razie na wokandzie nie mam :)

      Usuń
  12. Trudny temat, warto przeczytać i zastanowić się co by się zrobiło na jej miejscu...
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyśmy nigdy nie musiały podejmować takich decyzji....

      Usuń
  13. Mamy ją w planach :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. niektóre książki bardzo mnie fascynują choć jestem za leniwa aby czytac

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie mam pojęcia jakbym się zachowała. Co bym zrobiła. Książki oparte na faktach bardzo lubię. Ta wydaje się bardzo ciężka. Pewnie czytając bardzo denerwowałabym się na postawę policji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka ich robota; znaleźć za wszelką cenę sprawcę, nawet, jeśli go nie ma.

      Usuń
  16. nie rzucę kamieniem, nie ma mowy... no może jakbym była wandalem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi się, że wandale są sexi :D

      Usuń
    2. ja jestem wyjątkiem, a każdy wyjątek potwierdza regułę :D

      Czyżbyś była wandalem?! :D

      Usuń
  17. Przeczytałabym tę książkę, bo chciałabym zrozumieć tę kobietę. Daleko mi do rzucania kamieniem, ale z drugiej strony... Ciężka sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie taka ciężka, ale zależy kto ma jakie podejście :)

      Usuń
  18. Lubię czytać o dylematach moralnych, a fabuła wydaje się świetna. Ciężko ocenić kogoś jeśli nie jest się na jego miejscu, więc ja nie ocenie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka zdecydowanie mnie zainteresowała :D
    Koniecznie muszę się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. zastanawiam się jak ja bym postąpiła na miejscu bohaterki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A aż chyba pogadam ze swoim narzeczonym, póki jest w pełni sił umysłowych (jak na faceta), żebym w razie czego - odpukać - miała pojęcie czego on chce ;)

      Usuń
  21. ciężki temat, ciężka historia... jednocześnie rodzi sie chęć przeczytania książki

    OdpowiedzUsuń
  22. nie słyszałam nigdy tej historii.. ale było już kilka takich innych, że ktoś był niepełnosprawny, chciał umrzeć, a prawo tego zabraniało.. Potem się okazywało, że np ktoś potrzebował zwykłej uwagi, zainteresowania i nagle wtedy nabierał ochoty do życia..
    Nie wiem, co myśleć o tej bohaterce, ale z wielką chęcią przeczytałabym tą książkę- zapowiada się ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy zwykłe zainteresowanie sprawiłoby, że przestałoby go boleć całe ciało... ciężka sprawa. Ja wiem, że nie chciałabym tak wegetować.

      Usuń
  23. Czytałam już kilka recenzji tej książki i w jednej zarzucono autorce, że tak sucho wszystko opisuje, a historię zdominowały rozmowy z policjantami. Też miałaś takie odczucia? Bo chciałabym poznać tę historię, ale zrezygnuję jeśli jest taka beznamiętna i formalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czytałam tamtą recenzję ;) podchodzę do tego inaczej - kiedy jesteś już wypruta z emocji, kiedy przeszło się tak wiele, kiedy przez lata zarzucano ci zabójstwo ukochanej osoby, to wtedy przychodzi taki czas, że zaczyna się o tym mówić obojętnie, bez emocji.
      Nie zapominajmy, że autorka i bohaterka to ta sama osoba - pisała o tym co czuła i czuje. Emocje tam nie kapią, ale są. Tylko trzeba umieć je dostrzec.

      Usuń
    2. Przyznam, że nie patrzyłam na to w ten sposób. Może rzeczywiście autorce trudno było przywoływać te emocje i znów wszystko przeżywać od nowa. To mnie przekonuje, żeby zapoznać się z książką i wyrobić sobie własne zdanie :)

      Usuń
  24. WOW, wciągnęłam się. Muszę tą książkę przeczytać !
    Też ją podziwiam. Trwała przy mężu do końca. Zaakceptowała jego decyzję, a policja oskarżyła ją ... Nie mogę w to uwierzyć.
    wchmurach12.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawo takie jest :) i nic się na nie nie poradzi :)

      Usuń
  25. Bardzo ciekawa recenzja i oczywiście fabuła książki. Przyznam, że sama nie wiem co by zrobiła w takiej sytuacji ale też nie potępiam bohaterki. To bardzo trudny wybór.

    OdpowiedzUsuń
  26. Naprawdę świetnie się czyta twoje recenzje ! Książka musi być bardzo ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetna. Koniecznie muszę przeczytać. Moje postanowienie ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Słyszałam o tej książce. Nie wiem czy chciałabym ją przeczytać. Nie chce oceniać głównej bohaterki, ponieważ inaczej patrzy się na daną sprawę, gdy takie coś się przeżyło. Gdy nie znalazło się w takiej sytuacji, to nie oceniam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie chcę nawet myśleć o sytuacji w jakiej znalazła się bohaterka, koszmarna sytuacja. Książkę mam zamiar przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem bardzo ciekawa tej książki. Dopisuję więc do listy!

    OdpowiedzUsuń
  31. Muszę koniecznie przeczytać tą książkę. Wydaje się obiecująca i zastanawia mnie sama choroba mężczyzny. Jego zachowanie (nie licząc prób samobójstwa) oraz dalsze losy Jill ;)

    Pozdrawiam!
    http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Otrzymałam propozycję zrecenzowania tej książki, ale zrezygnowałam, bo zwyczajnie stchórzyłam. Obawiałam się zbyt wielkich emocji i wzruszeń. A jednak trochę pali mnie ciekawość. Może do tej powieści wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  33. Przyznam się szczerze, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej książki, ale po Twojej recenzji nabrałam strasznej ochoty, żeby się przekonać jak to z tą pozycją jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. I to jest książka, które warto poczytać - chociażby dlatego, żeby wyrobić sobie jakiś pogląd. ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Brzmi ciekawie, może kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Kamieniem nie powinien rzucać nikt kto tego nie przeżył.. życie z kimś kto ciągle chce umrzeć musiało być też torturą dla niej.

    OdpowiedzUsuń
  37. Świetna recenzja przyjemnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Książka bardzo ciekawa, choć mam odmienne zdanie niż ty :p

    OdpowiedzUsuń
  39. od południa próbuję skomentować i dopiero teraz pojawiło mi się okienko do komentarza :)
    Kocham takie powieści, które wprawiają mnie w moralne osłupienie i sprawiają, że zanim zasnę myślę długo jak ja zachowałabym się w takiej sytuacji

    OdpowiedzUsuń
  40. Bardzo lubię książki pisane na faktach. Mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo ciekawa książka i temat. Ja też uważam Jill za bohaterkę, chciałabym żeby ktoś zrobił dla moje coś takiego, jeśli będę tego potrzebowała.

    OdpowiedzUsuń
  42. Jestem mocno zaintrygowana książką i wiem, że muszę, po prostu muszę ją przeczytać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Ksiązka bardzo ciekawa, z chęcią ją przeczytam, czytałam ostatnio powieść o podobnej tematyce z tym, że kobieta chorowała i w końcu postanowiła popełnić samobójstwo, Ostatnie pięć dni - polecam , recenzja u mnie

    OdpowiedzUsuń
  44. Koniecznie muszę przeczytać. Lecę jutro do księgarni. Pozdrawiam Malwina

    OdpowiedzUsuń