Strony

13 paź 2016

"Bez winy" - uwaga, uwaga, spodobała mi się książka New Adults!


   Zaczynam podejrzewać u siebie zaburzenie psychiczne. Nie wiem jakie, ale objawia się ono tym, że irytują mnie bohaterki książkowe. Nawet jeśli sama fabuła jest ciekawa, styl pisania fenomenalny a bohater – chyba dla proporcjonalności i wyrównania moich bóli psychicznych – jest cudowny. Wiecie może co to za schorzenie?

   Kira i Grayson to dwoje obcych sobie osób, które łączy tylko jedno – oboje mają kłopoty i oboje nie mają pieniędzy, aby sobie z nimi poradzić. Kira, skłócona ze swoim ojcem, pozostała z dwoma tysiącami dolarów w kieszeni plus dobytkiem upchniętym w bagażniku swojego samochodu, Grayson natomiast wyszedł z więzienia i jedyne co mu w życiu pozostało to stara winnica, dom oraz dwójka lojalnych służących, którzy zostali przy nim mimo braku comiesięcznej wypłaty.
   
Pewnego ciężkiego poranka mężczyznę odwiedziła Kira i zaproponowała mu małżeństwo, które rozwiąże ich problemy finansowe. Bowiem jej babcia, kobieta mądra i zaradna, dorobiła się w życiu sporej gotówki, którą przepisała swoim wnukom, pod warunkiem, że założą rodzinę. Czyli dość znany w historii ludzkości warunek – jeśli się ożenisz, dostaniesz pieniądze. Swoją drogą pojęcia nie mam, co ludzie stawiający swoich krewnych w takiej sytuacji chcieli osiągnąć. Małżeństwa na siłę, z przypadku? Teraz w tym celu wystarczy wybrać się do siedziby TVN-u, tam już sobie żony i mężów w ciemno wybierają...

   W każdym bądź razie, młodzi ludzie zgodnie podali sobie ręce i postanowili zostać małżeństwem. Jednak jak to w książkach miłosnych bywa, to, co miało być tylko na papierze, zaczęło się dziać także i w sercu...

   Lubię takie książki. I filmy. To takie typowe komedie romantyczne, które otulają ciepło jak kołderka i które czyta się naprawdę przyjemnie. A czasami pojawi się i dreszczyk emocji, kiedy nagle okazuje się, że jedna ze stron nie jest zainteresowana drugą równie mocno... Ponadto, autorka Mia Sheridan, stworzyła pomiędzy bohaterami realną, mocną więź – nie ma się wrażenia, że to tylko papierowe postacie. One czują, ironizują, bawią się sarkazmem jak szermierką i naprawdę, ale to naprawdę czuć między nimi chemię.

   Skupmy się jednak chwilę na moim problemie - Kira jest córką byłego burmistrza jednego z amerykańskich miasteczek i uważa się za osobę, która kompletnie nie pasuje do wizerunku „bogatych, zepsutych dzieciaków, które są rozpuszczone niczym dziadowski bicz”. Niestety, jednak jest typową przedstawicielką tego gatunku.
   Przychodząc do Greysona, z propozycją małżeństwa, doskonale wiedziała co zrobił, za co poszedł do więzienia i ile miał długów. Dowiedziała się tego między innymi z Internetu. Dlatego jej oburzenie w momencie, gdy przyszły mąż wytknął jej, że znalazł w sieci informacje o tym, że była zamieszana w aferę z narkotykami, było trochę śmieszne.

„Ohydny padalec! Powinnam natychmiast odwołać całą tę szopkę! Jak śmiał mnie tak traktować, kiedy złożyłam mu najhojniejszą propozycję jego oślizgłego życia? Jego arogancja nie znała granic.”

   Ten ohydny padalec był –  aby wyrównać moje krzywdy – bohaterem idealnym. Wiecie, taki skryty, tajemniczy, ale kiedy przed kimś się otworzył, to okazywał się bardzo czułym i wrażliwym mężczyzną. Czyli to taki typ, który podobno najbardziej podoba się kobietom. 
   Swoją drogą, zastanawiałam się kiedyś, dlaczego kobiety chcą mieć takiego faceta, który z zewnątrz wydaje się być groźnym i mega-męski a w domowym zaciszu zamienia się w idealnego męża i ojca. Ale to temat na osobny wpis. 

„Jesteśmy małżeństwem i przyjdą takie chwile, że będziemy mieć odmienne zdania i pokłócimy się, czy nawet będziemy podważać opinię drugiej strony. Przyjdą chwile, że moja miłość do ciebie wyciągnie na światło dzienne wszystkie moje skrywane lęki. Ale moja przysięga brzmi tak: cokolwiek by się nie działo, nigdy nie wyjdę z pokoju, dopóki się nie pogodzimy.”

   Na wspomnienie zasługują dwie postacie drugoplanowe a więc Charlotta i Walter, którzy pracowali u rodziców Greysona a po ich śmierci, pozostali u młodego chłopaka, pomagając mu nie tylko dorosnąć, ale i ogarnąć swoje życie. Jako że nie mieli własnych dzieci – ich syn zmarł we wczesnym dzieciństwie – traktowali go jak swojego, mimo że obie strony nigdy sobie tych czułości nie okazywały. I mimo tego, że Greyson zwalniał w złości Charlotte dwa razy w miesiącu, to w głębi duszy traktował ją jak dobrą matkę, której nigdy niestety nie miał, bo w losie przypadła mu taka, której nie powinno się zazdrościć.

   „Bez winy” to słodko-gorzka historia o tym, że miłość nie zawsze musi być od pierwszego wejrzenia. Niekiedy pojawia się ona po pewnym czasie, niespodziewanie ii ukradkiem, nawet wtedy, gdy nie jest specjalnie oczekiwana. To książka pełna sarkazmu, słownych przepychanek i miłości, o której czasami chciałaby przeczytać każda z nas. 

„Dziś możesz mieć bardzo zły dzień, ale jutro może przyjść najpiękniejszy dzień w twoim życiu. Musisz tylko do niego dotrwać.”

   Jeśli polecam ją ja – największa hejterka „Pięćdziesięciu twarzy Grey'a” i osoba, która stroni od książek z pokroju NA, to oznacza, że naprawdę warto ją przeczytać. A jeśli przeczytacie i się wam nie spodoba, to stawiam czekoladę! Taka jestem pewna swego!

98 komentarzy:

  1. Miałam okazję przeczytać dwie książki autorki. Tragedii nie było, historie ciekawe, wbiły mi się w pamięć. Kto wie, może i mnie się spodoba, skoro tamte dwie wspominam całkiem miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to było moje pierwsze spotkanie :) Ja to zawsze zaczynam od tyłu :D

      Usuń
  2. Sama też tak mam, że bardzo, ale to bardzo potrafią mnie zirytować książkowe bohaterki. Wbrew pozorom takie gorzko-słodkie historie o miłości lubię. Nie wszystko jest landrynkowe w życiu, a książki czasem przekłamują rzeczywistość.
    Pozdrawiam :)
    PS: Jutro wysyłam w świat dalej niebieską księgę i książkę :)
    Przepraszam za opóźnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cierpisz na to zaburzenie, co i ja :P
      Ta co Ty, masz jeszcze czas przecież, nic nie opóźniasz :)

      Usuń
  3. Miałam jedną książkę tej autorki pożyczoną, drogą mam na własność, ale jakoś mnie jej pióro nie bardzo przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jeszcze nie czytałam. Jednak o czekoladę się z tobą nie zakładam. Mia Sheridan mnie nie zawiedzie WIEM TO!

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie Twoje zaburzenie psychiczne tylko autorek książek. Które same będąc kobietami mają o kobietach jakieś dziwne pojęcie, każą im robić dziwne rzeczy, dają pokręcony i niezrozumiały charakter i myślą, że czytelniczki się na to nabiorą.
    Ps. Jestem prawie pewna że książka by mi się nie spodobała ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, ta bohaterka by mnie wykończyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie dzielimy ze sobą to zaburzenie psychiczne, bo ostatnio nie potrafię znaleźć kobiecej bohaterki, która nie irytowałaby mnie swoim zachowaniem. Nie wiem, czy po prostu ostatnio trafiam na takie książki, czy faktycznie coś jest na rzeczy.
    Kurczę, czytałam Bez słów tej autorki, ale historia niespecjalnie mnie urzekła i wydawało mi się, że więcej nie będę poznawała twórczości Mii Sheridan, jednak Bez winy wydaje się być o wiele bardziej w moim klimacie i strasznie chciałabym poznać tę powieść. Nawet jeśli Kira jest hipokrytką ;)

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może teraz w literaturze jest moda na takie pokrzywdzone psychicznie bohaterki :P I my na tym cierpimy....

      Usuń
  8. No cóż, książka do tej pory była mi obca, ale myślę, że jej lektura może być przyjemna.
    Kiedyś na pewno się skuszę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będzie o niej chyba dość głośno, bo to nowość :) jeszcze pachnie drukarnią :)

      Usuń
  9. skoro polecasz to może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przapadam za takimi historiami, ale wiem co czujesz. Sama przez pewien czas nie mogłam przetrawić kilku bohaterek, ale teraz już nie mam tego problemu. I sama nie wiem czy jest to spowodowane tym że trafiłam na lepsze książki, czy tym że "wyleczyłam" się ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu Twoja psychika się już przyzwyczaiła :D

      Usuń
  11. Ja też lubię takie historie, więc na czekoladę od Ciebie nie mam co liczyć. :P Chętnie sięgnęłabym właśnie teraz po coś takiego miłego, dość przewidywalnego i niezmuszającego do myślenia. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Skorzystam z polecenia. Sama często bym potrząsnęła bohaterkami i bohaterami ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja tak mam z wieloma bohaterkami z seriali,seriale kocham,ale dane bohaterki wywołują we mnie wstręt wręcz,nie wiem co to za zaburzenie? Czekam na diagnozę:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę poczytać trochę psychologicznych książek :D Wtedy dojdę do tego, co nam jest :D

      Usuń
  14. Hahahh, niestety u mnie jedna książka na 2 miesiące, tak czas ogranicza i dwie szkoły w jednej ;-/ Ale będę pamiętać o tej przy najbliższej okazji w księgarni :-)
    xoxo,
    xiyavalentina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Większość ludzi, którzy pochodzą z bogaczy nie uważa się za osoby na takie wyglądające :D Ale wyglądają i się tak zachowują - w większości :D

    OdpowiedzUsuń
  16. :) I to jest dopiero argument trudny do zbicia jak lekarz pacjentowi mówi, że lubi z nim rozmawiać. No jak dla mnie nie ma argumentu przeciw wizycie w takiej sytuacji.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Argumentem jest to, że pani doktor jest okropnie irytująca :D

      Usuń
  17. Ej, rzeczywiście - czym kierują się bliscy, stawiając takie warunki w testamencie? Ech, masakra;)
    Och, mnie też często irytują bohaterki. I bohaterowie zresztą też, ale jest taki model wnerwiającej heroiny, rozpuszczonej dziewczynki, która ma do wszystkich pretensje, dość często on występuje. Smutne... ale ostatnio na szczęście rzadziej się z tym spotykam.
    Nie wiem, czy książka to moje klimaty, ale brzmi ciekawie;)
    Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ostatnio właśnie na każdym kroku spotykam się z takimi bohaterkami i nie wiem już co o tym myśleć i jak sobie z tym poradzić :)

      Usuń
  18. Lubię słowne przepychanki i podoba mi się taki wizerunek męskiego bohatera. Książkę zatem spróbuję kiedyś dorwać. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Widocznie nie może Ci się podobać całość książki;p;p;p
    Zaciekawiłaś mnie tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie też denerwuje ten wątek z otrzymaniem spadku jeśli założy się rodzinę. Jest wyeksploatowany przez różne filmy i książki do granic możliwości, no i tak na marginesie jest po prostu mało rozsądny. Ale na przekór swoim odczuciom, mogę sięgnąć po książkę i przekonać się czy też miło spędzę z nią czas :) W końcu do NA podchodzę jak pies do jeża, więc to byłaby miła odmiana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :D Ale do tej książki się jednak przekonałam, więc może NA nie jest takie złe :D

      Usuń
    2. Więc i dla mnie jest jeszcze nadzieja :D

      Usuń
  21. Osobiście bardzo lubię twórczość autorki. Bardzo dobrze wspominam "Bez słów" i mam nadzieję, że "Bez winy" również przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam ochotę niebawem się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam powieści, ale ta książka raczej nie przypadłaby mi do gustu :( Poza tym, obecnie nie mam na nic czasu, więc raczej za szybko się za nią nie zabiorę :P

    Zapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo

    OdpowiedzUsuń
  24. Okłada skutecznie mnie zniecheca ale przecież nie ocenia się książki po okładce ;) Chociaż czytając Twoją recenzję i opis, wiem, że to nie jest to co by mnie wciągnęło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie jednak wciągnęło a mnie trudno jest wciągnąć :)

      Usuń
  25. Zachęcasz, kusisz i choć to nie moja tematyka, to byłabym skłonna sprawdzić jakie wrażenie na mnie wywarłaby ta powieść.

    OdpowiedzUsuń
  26. To nie dla mnie, ja właśnie skończyłam czytać Isaaka Singera:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie gustuję w tego rodzaju książkach, ale wydaje mi się - na bazie recenzji - że ta mogłaby mnie wciągnąć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zwykle nie gustuję :)

      Usuń
    2. Mam pytanko innej maści. Jak się psina sprawuje? Czy są jakieś wyjątkowo uwydatniające cechy? Kiedyś czytałam, że husky nie słucha i zastanawiam się ile jest w tym prawdy, bo w praktyce możesz mieć całkiem inne doświadczenia. Mojemu mężowi ta rasa się najbardziej ze wszystkich podoba, dlatego pytam. Mnie także Twoja psina urzekła oczywiście, bo pamiętam fotę, którą kiedyś wrzuciłaś;>

      Usuń
    3. Husky nie jest mój w "całości" :) Mieszka u narzeczonego :) A co do jego grzeczności, to ma swój "wybieg" dość duży i tam sobie rządzi :) Raz dziennie ma długi spacer, trzeba się z nim bawić :) Czasami wyje o 6 rano, nie wiadomo dlaczego :) Ale jest generalnie kochany :)

      Usuń
  28. Może być ciekawa, faktycznie. Nie skreślam jej.

    OdpowiedzUsuń
  29. Do tej pory czytałam tylko jedną książkę tej autorki i była nią ,,Bez słów", wydaje mi się, że ta spodoba mi się tak samo jak nie bardziej :) W wolnym czasie chętnie po nią sięgnę, bo aktualnie czytam coś innego :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń
  30. mia sheridan wiecej nie trzeba bym siegnela :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. O nie, nie. Chyba nie dam się namówić ;p

    OdpowiedzUsuń
  32. Zdecydowanie byłaby to książka dla mnie :D lubię takie historie!

    OdpowiedzUsuń
  33. Skoro polecasz i Ci się spodobała, to poszukam, nie ma bata.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie czytam takich książek, ale skoro nawet ty ją polecasz, to może faktycznie powinnam się na nią skusić? ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Książa nie w moim stylu, ale może kiedyś przeczytam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    Mogłabym Cię prosić o kliknięcie u mnie w najnowszym poście w linki, będę Ci bardzo wdzięczna :*

    OdpowiedzUsuń
  36. To nie choroba, to dobry gust ;) co do tej książki... jak się pojawi w bibliotece, to się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa a ja się już bałam, że coś ze mną nie tak :)

      Usuń
  37. jakoś nie zdecydowałabym się po nią sięgnąć, bo okładka nie jest zachęcająca, wszak nie lubię też NA, ale nie skreślam do końca tego gatunku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan z okładki w ogóle nie przypomina opisu głównego bohatera :) więc nie wiem co on tam robi :D

      Usuń
  38. Nienawidzę takich okładek! Szanuję Cię za odwagę, że podjęłaś się książki mimo takiego... pana... z przodu... :D Do NA podchodzę z lekkim dystansem, ale zobaczymy - jak znajdę czas, to pewnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Brzmi ciekawie, jednak nie wiem czy by mi się spodobała.. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Miałam napisać że nie spotkałam książki w której bohater był wkurzający ale nie...czytałam książkę. Była to książka napisana przez blogerke. Opowiadała o macierzyństwie. O zgrozo! Treść fajna, śmieszna ale tok myślenia autorki....masakra :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ostatnio za dużo takich książek przeczytałam i teraz wszystkie wydają mi się strasznie podobne. Muszę poszukać czegoś innego niż do tej pory, bo zniechęcam się do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  42. Bardzo lubię twórczość tej autorki i jestem właśnie na świeżo po tej powieści. Mi również przypadła do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. A ja nadal pozostaję przy książkowych kursach... Skąd Ty bierzesz tyle czasu na przeczytanie tych wszystkich książek (ok z czego rezygnujesz mając czas na czytanie?). Podziwiam Cię za to. I recenzje takie piękne odstrzelisz jeszcze na the end ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Nie wiem, czy siłą dałoby się mnie zmusić do czytania takiej liteatury :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Sama historia wydaje się fajna, ale jeden cytat z przemyśleń bohaterki mi wystarczył. Nie wiem, czy zdołałabym to znieść (a zniosłam wewnętrzną boginię). ;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Hej:) Tak spodobała Ci sie książka z ''New Adult? ''Niemożliwe!! Skoro jest tak porywająca to może i ja sie skuszę? chociaz normalnie bym ją ominęła!
    (recenzentka-ksiazek.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie gustuje w takich romantycznych historiach ale twój opis brzmi ciekawie ☺

    OdpowiedzUsuń
  48. Jak Tobie się spodobała, to chętnie do niej zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Przekonałaś mnie tym ,ze też hejtujesz Greya a to Ci się spodobało :)

    OdpowiedzUsuń
  50. A żebyś wiedziała, że przeczytam, może się załapię na czekoladę? :D A jak nie, to chociaż na dobrą lekturę. ;D

    OdpowiedzUsuń
  51. Jakoś mimo wszystko nie jestem przekonana do tej książki. :D

    OdpowiedzUsuń
  52. Podejmuję wyzwanie! jak najszybciej będę się starała by ją przeczytać i może dostanę to obiecaną czekoladę :D

    OdpowiedzUsuń
  53. Czekolada kusi :) Ale od NA też stronię, więc mimo wszystko raczej nie przeczytam póki co ;)

    OdpowiedzUsuń
  54. A ja ostatnio tylko czytam książki kulinarne :-) nałogowo !!!

    OdpowiedzUsuń
  55. Czytałam inną książkę tej autorki ! Też bardzo mi się spodobała! Tą też muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń