Strony

10 sie 2016

"Nasze kiedyś" - lubicie jak krytykuję książki? To zapraszam!


   Uprzedzam, że dzisiaj będę poruszać tematy, które powszechnie uważane są za takie, które powinni czytać tylko dorośli. Gdybym miała swój program w telewizji to z pewnością zaznaczyliby go dzisiaj czerwonym kwadracikiem w rogu ekranu.
   I uprzedzam, że trochę boję się zamieszczać tą niepochlebną recenzję, ale stwierdziłam, że wolę być w porządku sama ze sobą niż próbować się przypodobać ludziom po drugiej stronie internetowego łącza. Bo chyba o to w tym wszystkim chodzi, prawda? 

   Julia jest podobna do wielu Polek, które zdecydowały się uciec do Wielkiej Brytanii za lepszym życiem. Jednak w przeciwieństwie do realnych dziewcząt, Julia w przeciągu kilku miesięcy znalazła dobrze płatną pracę, później ukończyła zaoczne dwuletnie studnia a w końcu została asystentką w jednej z londyńskich agencji – i wcale nie towarzyskiej – a reklamowej. Zarabiała na tyle dużo, że kupiła sobie dom na przedmieściach angielskiej stolicy i częściej niż „raz na jakiś czas” mogła zaszaleć na większych zakupach.
   Mimo, że Julia należała do niezwykle ambitnej grupy pracowników, za namową swojej współpracownicy i współlokatorki, Sammy, zdecydowała się na wspólny dwutygodniowy wypad na Majorkę. Oczywiście dziewczęta zamieszkały w pięciogwiazdkowym hotelu, bo było je na to stać a ja muszę zapamiętać, żeby powiedzieć kuzynce, która pracuje w Anglii, że powinna znaleźć taką pracę, po której będzie mogła pozwolić sobie na takie przyjemności.

   Na słonecznej Majorce Julia co i rusz natyka się na przystojnego Hektora, który – oczywiście – ma świetnie wyrzeźbione ciało i wygląda jak sam Liam Hemsworth. Ich pierwsze „spotkania” nie należą do najbardziej udanych, bo Julia zawsze obrywa wtedy piłką lub piaskiem prosto w oczy, co jednak nie przeszkadza dziewczynie patrzeć na niego łakomym okiem – mimo bolących spojówek, bo jednak mieć piasek w oczach to nic miłego.
Przyspieszając akcję - jak to w książkach tego rodzaju bywa, ta dwójka w końcu się do siebie zbliża i następuje wielkie erekcyjne i orgazmowe bum!

   Ale...

   Powiedzcie mi, dobrzy ludzie, bo ja tego zrozumieć nie potrafię. Dlaczego bohaterki, które w przeszłości zostały skrzywdzone przez mężczyzn i które później przez lata nie mogły pozbierać się z traumy, nagle w książkach spotykają przystojniaka i za sprawą jego dotyku stają się nimfomankami? W dodatku diablo uzdolnionymi nimfomankami, które potrafią zapewne więcej niż panie z agencji towarzyskich. I żebym nie została źle zrozumiana – ja w jakimkolwiek stopniu nie neguję problemu przemocy w związkach czy gwałtów. Czuję, że to właśnie takie książki sprowadzają traumę skrzywdzonych kobiet do tego, że po prostu należy spotkać faceta, który na nowo sprawi, że można będzie poczuć się bezpiecznie. A nie od mężczyzny powinno zależeć to, czy kobieta, która przeszła piekło, na nowo zacznie ufać światu i bez strachu będzie wychodzić z domu. Dlatego historia Julii, która po kilku wieczorach znajomości stała się wyuzdaną sex-kocicą – mimo że wcześniej przez lata nie była nawet w stanie dotknąć innego mężczyzny - napawa mnie lekką niechęcią.

   Miłość miłością, pożądanie pożądaniem, ale może zachowajmy trochę realizmu w książkach? Chyba, że to fantasy, ale ta książka na taki gatunek literacki mi nie wygląda.

   Może mam błędne wrażenie, ale uważam, że osoby, które mają kłopot z bliskością, po lekturze takich książek poczują się jeszcze gorzej. Bo skoro bohaterka po takich wydarzeniach, „przełamała się” w tak prosty sposób a oni tego nie potrafią, to jak mają się z tym czuć?

   A tak poza tematem, kilka momentów z książki, które sprawiły, że wytrzeszczałam oczy i rozdziawiałam buzię bardziej, niż pozwala na to fizjonomia – w kontekście kolejnego zdania zabrzmi to dwuznacznie, moje wy zboczuchy!

 * Sammy, wyzwolona przyjaciółka Julii, stwierdziła, że spała w życiu z wieloma mężczyznami, ale z żadnym nie zabawiała się ustnie, bo to zostawia dla przyszłego męża. Zasady należy mieć.

 *  Jeden z bohaterów książki, Rico, miał penisa aż do pępka. Ten fakt w żaden sposób nie wpłynął na fabułę, ale nie powiem, miło mi, że autorka się tym ze mną podzieliła.

   „Nasze kiedyś” jest pierwszą częścią zaplanowanej trylogii. Jeśli lubicie takie klimaty – czytajcie. Ja jednak podziękuję.
   A żeby nie było, że nic mi się nie podoba – oprócz budowy Rico – tytuł jest piękny. I przez chwilę przemknęło mi przez głowę, co by sobie „Nasze kiedyś” wygrawerować na obrączkach.

99 komentarzy:

  1. Wiedza o tym, że Rico mógł się drapać po pępku nie tylko rękoma była z pewnością znaczącą dla akcji. Z pewnością.
    Zgadzam się z Tobą co do tego, że takie przeobrażenie z osoby z traumą w wyzwolona w sprawach seksu może być nie tyle niewiarygodne, co czasem szkodliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my, biedne kobiety, możemy tylko rękami się podrapać. Ciężki nasz los.

      Cieszę się, że ktoś się ze mną zgadza :)

      Usuń
    2. Jeśli już jesteśmy w takim temacie - zawsze możesz poprosić Rica o pomoc :D to wszystko przez tę Twoją uwagę o zboczuchach :p

      Usuń
    3. Haha, to by było ciekawe :D Nowa pozycja w kamasutrze ;D

      Usuń
  2. Kolejna nimfomanka... Nieee... Nie dla mnie. Ludzie chyba poszaleli z tą modą na nimfomanki. Już się książki nie da przeczytać, bo ta plaga mnoży się na potęgę! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może trzeba być nimfomanką, żeby to zrozumieć :P

      Usuń
  3. Wiesz, takie rzeczy się sprzedają. Dla mnie to błędne koło, z którego autorki nie mogą wybrnąć. Inaczej traktuję literaturę erotyczną, w której wszystko ma ręce i nogi. Ona wie, czego chce i on wie, co ma wziąć:) Nuży mnie bohaterka, która jest po traumie, a odnajduje swoja miłość w kroczu boskiego Ananaska:) Może Rico nosi zakupy na swojej trzeciej ręce? Kochana on ma sprawną i dużą wycieraczkę. Co do bohaterki, która pozostawiła coś dla męża: zawsze może mu powiedzieć, że możesz wejść tędy, bo inne ziemie już odkryte:P Miłego dnia :):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby chciały to by wybrnęły :) bo nie oszukujmy się - taką historię jest prościej napisać, niż książkę, gdzie nie posiłkuje się tylko erotyzmem.
      Haha, Rico może i nieść zakupy i torebkę i jeszcze za rękę ukochaną potrzymać :)

      Usuń
  4. A taka ładna okładka noo... XD
    Spłakałam się ze śmiechu! Fakt o Rico zmienił moje życie! Jak ja nie lubię takich bohaterek, które nagle stają się nimfomankami. Zwłaszcza, jeśli wcześniej w ich życiu stało się coś bardzo traumatycznego. Sądzę, że to trochę brak szacunku autorki do kobiet, które naprawdę coś takiego przeżyły, bo trochę zajeżdża to lekceważeniem ich problemów. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz pewnie będzie Ci się taki Rico śnił po nocach :P

      Też tak uważam...

      Usuń
  5. Faktycznie tytuł piękny. A książka... nie tylko jest przeidealizowana. Nie raz czytałam książki, w których wszyscy bohaterowie to same ideały, nawet wad w charakterach nie mają. Np "Zmierzch" a to jeszcze na dodatek wampiry haha. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zmierzch" akurat nawet mi się podobał :D

      Usuń
    2. Mi również, ale wad bohaterowie nie mieli zbyt wiele

      Usuń
    3. Bella nie była zbyt rozgarnięta :D jest wada :)

      Usuń
  6. Świetnie się czyta tę recenzję :D Takie książki robią wielkie BUM od czasów "50 twarzy Grey'a", którym wszyscy się zachwycają, a mnie bolało już wszystko po pierwszym rozdziale i ledwo dotrwałam do połowy książki, po czym rzuciłam ją w kat i nigdy do niej nie wróciłam. Od tego czasu takich szmir jest wszędzie pełno i nie dość, że nie zachwycają fabułą, to i ciężko się to czyta ze względu na błędu stylistyczne i...merytoryczne. Bo to przecież normalne, że grzmocisz się po kątach z facetem jak królik Duracell, a on za każdym razem stoi na wysokości zadania, nawet jeśli minęła dopiero minuta od ostatniej "zabawy". Popieram twoją recenzję, mimo, że nie czytałam tej konkretnej książki, ale czytałam zbyt wiele jej podobnych, aby wiedzieć, że ten gatunek lepiej omijać szerokim łukiem, bo nic wartościowego do mojego życia i rozwoju osobistego nie wniesie... Romans, czy książka erotyczna, owszem, ale kurcze, poproszę realistyczny i naprawdę dobry. Choć raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie Grey bolał, szczególnie warga, po tym jak z irytacji ciągle ją przegryzałam.
      Dziwi mnie to, że bardzo dużo czytelników lubi takie książki. Może dlatego, że są mało ambitne?
      Jeśli chcesz przeczytać nie realistyczny ale dobry erotyk to polecam Ci "Układ". Nie wiem czemu, ale przyjemnie mi się go czytało :)

      Usuń
  7. Hahaha recenzja z "jajem"... w kontekście książki brzmi dobrze. Ja lubię takie historie i choć wielokrotnie mnie śmieszą to i tak, gdzieś tam pomiędzy wierszami odnajduję siebie :) Mam tę ksiażkę już w planach i założę się, że na mnie wpłynie inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro lubujesz się w takich książkach, to pewnie tak będzie :)

      Usuń
  8. Boska recenzja :D Mam wrażenie, że bym podobnie zareagowała na tę książkę. Zwłaszcza, że z przemocą domową obcuje codziennie zawodowo i znam realia zaburzonej bliskości i fizyczności.
    No cóż, oby nie trafiła w ręce kobiety, która -jak piszesz- źle ja zinterpretuje i zrobi sama sobie krzywdę.

    p.s. dobrze, że kobiety mają "zasady" którymi sie kierują przed wyjściem za mąż:P Heh... :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby... Ale wiesz - prędzej czy później trafi ta czy podobna książka w ręce takiej kobiety i będzie nieprzyjemnie...

      Usuń
    2. W sumie... może to okrutne, ale dzięki temu mam pracę :P

      Usuń
  9. "Zasady trzeba mieć" Płaczę, nigdy nie zawodzisz w rozśmieszaniu ;>
    Ale ogólnie to myślę, że faktycznie możesz zwracać uwagę na problem, że w książkach wszystko jest takie proste, a wielu ludzi książki traktuje bardzo, bardzo poważnie i jak poradniki czy coś i po takiej "łatwej,prostej" historii mogą poczuć się gorzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :) dla Ciebie mogę być błaznem :D

      Usuń
  10. Nagłówek posta zachęca XD Krytyka kiepskich książek jest jak najbardziej na miejscu, nikomu dany utwór nie musi się podobać, jak ktoś chce wyrobić sobie swoje własne zdanie to i tak przeczyta. Akurat mam kumpla, którem praca/nauka za granicą zajęły trochę dłużej niż kilka miesięcy, by móc żyć w dogodnych warunkach. Nie pytałam czy stać go na Majorkę... xd Z tą nieprawdopodobną metamorfozą bohaterki to rzeczywiście klapa. :/ Gorzej jak kobiety pomyślą, że z depresji może wyciągnąć je tylko penis aż po pępek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie go zapytaj, może akurat zabierze Ciebie ze sobą na Majorkę i spotkasz takiego Hektora i przynajmniej oczy nacieszysz :D

      Penisów aż po pępek w aptece niestety nie sprzedają.

      Usuń
  11. Recenzja świetna, podczas czytania banan nie schodził mi z ust (i wcale nie próbuję być dwuznaczna :D) Też mnie to zawsze dziwiło, że osoby (zwłaszcza kobiety) w książkach po jakiejś traumie, przeżywają nagłe zapomnienie, gdy spotykają kogoś przystojnego, bogatego, troskliwego ple,ple,ple. Z tym realizmem to racja, przydałoby się go odrobinę więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troskliwy być nie musi, ważne że ma penisa sięgającego pępka bądź inny talent :)

      Usuń
  12. Podobno nie ocenia się książki po okładce, ale ta okładka naprawdę mówi dużo o treści:P

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach... :D Książka nie dla mnie, haha :D
    Uwielbiam Twoje recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że "nasze kiedyś" jeszcze długo będzie Ci się kojarzyć z tą książką. :P Rzeczywiście, mało realistyczna ta powieść. Zdecydowanie nie dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety -.- i obrączki by mi się źle kojarzyły :)

      Usuń
  15. Piszesz szczerze i Twoje recenzje czyta się po prostu z przyjemnością. Przyznam, że spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Dobrze, że do mnie ostatecznie nie dotarła. A jeszcze niedawno zastanawiałam się nad tym, czy ją sobie zamówić. Odpuszczam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Ale coś czuje, że za tą szczerość dostanę kiedyś po tyłku :)

      Usuń
  16. Gdy czytam Rico - widzę pingwina z Madagaskaru:-P
    No cóż, niektórych atutów ponosi i może w tym wypadku tak było.

    OdpowiedzUsuń
  17. Liam Hemsworth powiadasz?? xD Miło się zapowiadało po pierwszych zdaniach, a tu taki klops.
    Nie lubię takich książek i podzielam Twoje zdanie na temat skrzywdzonych kobiet. A niestety w ostatnim czasie często trafiam na tego typu wątki w książkach. Nieszczęśliwa, skrzywdzona kobieta spotyka księcia i od razu zapomina o wszystkich tragediach jakie spotkały ją w życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdziłam, że jest na tyle przystojny, że można go postawić za wzór :D

      Usuń
  18. Co za czasy, księcia spotkać nie można, bo zaraz coś się nie podoba :-)))
    Ale tak serio, to nie przepadam za takimi książkami...
    50 Greya też nie czytałam i bardzo dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  19. Po takich fabułach już by mnie mało co zdziwiło. Dlatego jak na razie wolę biografię znanych osób. :)

    Cóż ja tam już sobie wymyśliłem co ze sobą zrobię jak będę stary. Odłożę sobie wcześniej pieniądze i pojadę do Holandii jak poczuję, że czas na mnie.

    Też mam taką nadzieję, bo jednak druga opcja jest mniej wesoła. Dla nas i dla Babci też.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odważna decyzja :) nie wiem czy ja bym się na to zdecydowała :)

      Usuń
  20. Oj zdecydowanie książka nie dla mnie😊

    OdpowiedzUsuń
  21. Mnie tez czasami denerwuje brak realizmu w książkach ;/

    OdpowiedzUsuń
  22. Za dużo ostatnio takich książek przeczytałam o skrzywdzonych kobietach, i tak jak podobaly mi się pierwsze dwie, tak przy kolejnych zaczynam stwierdzać, że wszyscy zrzynają od siebie jak na klasówce z ciężkiej lektury. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I każdy dostaje słabą ocenę, więc po co zrzynać? :)

      Usuń
  23. Absolutnie się zgadzam, że bohaterka wykreowana kompletnie niewiarygodnie jeśli przez lata nie była w stanie zbliżyć się do mężczyzny, a tu nagle ciach, bach i demon erotycznych uniesień. Może autorka myślała, że przemyci jakąś seksualną fantazję? Ale wyszło niesmacznie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w swoich kolejnych książkach autorka bardziej się wykaże... :)

      Usuń
  24. Bardzo lubię czytać książki. Obecnie kończę "Papierową dziewczynę "Guillaume Musso. Serdecznie polecam.Każda książka ma w sobie to coś. Jednemu się podoba drugiemu nie.Trafiłam nie raz na niewypał, nawet nie kończyłam czytać.Pozdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Tytuł jest bardzo mylący, zapowiada coś fajnego: jakby wspomnienia, retrospekcję wyjątkowej relacji albo niezapomnianych wydarzeń. A tu taka lipa. Dorosłe kobiety niech sobie lasują mózgi, ale młodym bym tego zabroniła czytać i też dała czerwony kwadracik. Chcąc być "dorosła", zaczęłam Bridget Jones w wieku trzynastu lat. Mimo że lektura bez porównania wartościowsza i tak nie była odpowiednia. Strach pomyśleć, co by było, gdybym wtedy przeczytała coś podobnego. A to taki wiek, w którym "literatura w spódnicy" strasznie pociąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - tytuł dawał bardzo duże pole do popisu, mogło być cudownie a tu taki klops...
      Gorzej jak młodzież się tego naczyta i potem będzie się tak "bawiła"...

      Usuń
    2. Przyszło mi do głowy, że sama autorka pisząc, nie zdawała sobie sprawy z możliwych konsekwencji. Smutne.

      Usuń
  26. Hahahah uwielbiam wszystkie Twoje recenzję, ale chyba tej książki (mimo, że jest negatywna) najbardziej! :D
    No cóż książka na pewno nie dla mnie, nie lubuję się w erotycznej tematyce, jeszcze przedstawionej w taki sposób.

    Pozdrawiam ♥
    http://princessdooomiii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Pamiętam, ze jakiś czas temu przeczytałam słynnego Greya! I tam bohaterka też była jakąś szarą, niepewną siebie myszą i ten cały Grey obudził w niej kobietę. Autorkom chyba ten wątek budzenia kobiecości wydaje się mocno pociągający... Coś tam jeszcze w teń deseń czytałam, ale szczegółów już nie pamiętam, wiem tylko, że zawsze przed seksem z NIM, bohaterka jest taka bardzo zwyczajna.

    OdpowiedzUsuń
  28. To przełamanie się bohaterki czasami jest w literaturze zbyt proste i może graniczyć z brakiem realności. Z drugiej strony natomiast jest to jakaś namiastka nadziei, że zmiana na lepsze zależy od samej kobiety i od jej prawdziwej chęci. Jak będę miała okazję, przeczytam książkę i zweryfikuję własne odczucia. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ta książka rzeczywiście jest mocno przesadzona. Jednak sobie ją odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Sama okładka na odległość jedzie mi tandetną ;P

    OdpowiedzUsuń
  31. z tym seksem i nimfomankowaniem to lekka przesada tez tego nie rozumiem i to w ogole sie nie lapie calosci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może gdybyśmy były nimfomankami, to byśmy zrozumiały :D

      Usuń
  32. I bardzo dobrze. Krytyka jest bardzo potrzebna, a wręcz pożądana :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Zaczyna czytać twoją recenzję i już daje jej kciuka w górę, za zabawne rozpoczęcie.
    Zdecydowanie masz rację, dziwne jest to, że ktoś, kto boi się dotyku, kontaktu fizycznego wpada w wir sexu i namiętności, od tak sobie, bo autorce tak się podoba.
    I te informacje "Miał penisa do pępka" "Nie zabawiała się ustami"
    Pierwsza część trylogii? To ja nie chce wiedzieć, co będzie w kolejnych...
    Mam wrażenie, że autorka starała się napisać erotyk rodem z Ameryki, na miano 50 twarzy Greya, bez pejcza i bicza.
    Po książkę z pewnością nie sięgnę, bowiem jest to z pewnością gniot, jakich nie jest mało.
    Pozdrawiam serdecznie.
    http://bookparadisebynatalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnych to będzie już taka jazda, że będę miała cały czas rozdziawione usta ;D I może w drugiej części się i pejcz pojawi ;)

      Usuń
  34. Łee, aż mam grymas na twarzy. Po pierwsze dziwi mnie sama historia tej dziewczyny, że po kilku tygodniach stać ją na takie mieszkanie, na drogie wakacje za granicą. Ktoś się naczyta i pomyśli, że taki poziom życia jest tam naprawdę i, że tak szybko można się wzbogacić.
    Wtedy sobie myślę, że jeśli ktoś pisze książkę to mógłby się lepiej zapoznać z panującymi realiami życia.
    No, a drugie to właśnie... Która kobieta tak z dnia na dzień stałaby się seks-kocicą. Mówi się, że filmy porno zakrzywiają rzeczywistość, ale jak widać książki i fantazje ich autorów też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po kilku miesiącach, ale i tak - wcale nie tak łatwo jest się za granicą dorobić...
      Już chyba filmy porno są bardziej realistyczne :D

      Usuń
  35. To już wiem, żeby ten tytuł omijać z daleka...

    OdpowiedzUsuń
  36. większość takich zboczadeł jest beznadzieja :D

    OdpowiedzUsuń
  37. co za książka :DD ciesze się że jednak nie skusiłam się na jej przeczytanie :D

    http://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odwdzięczę :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Widocznie dziewczyny nie były "wystarczająco" skrzywdzone, skoro tak szybko przełamały lody w relacjach z mężczyznami. Hektor to dobre imię dla psa, więc... może dlatego postanowiły udawać suczki :D
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. "Sammy, wyzwolona przyjaciółka Julii, stwierdziła, że spała w życiu z wieloma mężczyznami, ale z żadnym nie zabawiała się ustnie, bo to zostawia dla przyszłego męża" - co za tragedia... Jak dobrze, że się wcześniej nie natknęłam na tę książkę! Bardzo dobrze, że powstała taka recenzja. Po jej przeczytaniu nawet okładka mnie odstrasza :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Też mnie to zadziwia. Same demony seksu :P
    A tytuł faktycznie ładny, aż szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Za książkę się nie zabiorę, a Twoją krytykę przeczytałam z uśmiecham na twarzy.. :) ..ale, że do pępka.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. hehe :D fajna recenzja :) świetna krytyka :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Okładka przyciąga mój wzrok, ale chyba tylko to.
    Myślę, że książka by mnie irytowała.

    OdpowiedzUsuń
  44. Jak to dobrze, że ja Cię mam ;) Jeszcze wczoraj byłam gotowa kupić tą książkę, ale dzisiaj w życiu nikt mnie do tego nie przekona ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Rzeczywiście tytuł wydaje się najpiękniejszy. Po nim spodziewałam się zupełnie... czegoś więcej? innego? Nie dziwię się, że Cię zirytowała, nie lubię kiedy wątki mi skaczą w którą stronę chcą, to co autorka pomyśli w danej chwili, zostaje zmienione. No fajnie, tylko szkoda, że na logikę to się nie przekłada.


    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  46. Hahaha aż zaczęłam się śmiać z tego co napisałaś o Ricku. Dobre, dobre! :D

    OdpowiedzUsuń
  47. nie lubię takich książek które nie dość że są mocno naciągane to nic za soba nie niosą :) (strata czasu)

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie, nie, nie! Tylko nie kolejna taka historia, błagam, litości... na pewno nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Hahahahahaha! Uwielbiam Cię wiesz! W ogóle zauważam, że mamy takie same gusta i tak samo lubimy być ironiczne! Czy Ty przypadkiem nie jesteś moją zaginioną siostrą bliźniaczką? :D A co do samej książki - jak kiedyś będę miała ochotę dać jakieś książce ocenę 1 lub 0 to już wiem po co sięgnąć, żeby się wyżyć :D

    OdpowiedzUsuń
  50. Twoje recenzje są świetne :))

    OdpowiedzUsuń
  51. A któż to cudo wydrukował? Niekonsekwencja totalna w rozwoju postaci... Już nie mówię, że irytuje mnie ta moda na książeczki nafaszerowane seksem, żeby to jeszcze dobrze napisane było :P

    OdpowiedzUsuń
  52. No dokładnie...Sama się zastanawiam kto pozwala na takie coś. Przecież to przechodzi przez ręce wydawcy...On to czyta...I jeszcze wydaje...Masakra...

    OdpowiedzUsuń
  53. To może ja daruje sobie tą książkę..

    OdpowiedzUsuń
  54. To chyba nie dla mnie takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Mnie ostatnio nie cieszą takie 'cudeńka'... :) Po Twojej recenzji od razu widać, że książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  56. W ogóle nie słyszałam o tej książce, brzmi troszkę jak pójście po najmniejszej linii oporu...

    OdpowiedzUsuń
  57. Witam. Tak sobie myślę, może gdyby autorka recenzji sprecyzowała swoją wypowiedź nikt by się tak bardzo nie dziwił. Wypadałoby Pani Agato wyjaśnić, że nie po kilku miesiącach, a latach mieszkania w Londynie (około 5 lat) te dziewczyny wyjeżdżają na wycieczkę. Nie od razu główna bohaterka była dobrze zarabiającą asystentką, o czym jest wyraźnie napisane w książce. Pracowała jako kelnerka w Polskiej restauracji. Na dom wzięła kredyt, bo przecież nie kupiła go za miesięczną pensję. Nie czepiam się samej krytyki, rozumiem, że książka mogła się nie spodobać i akceptuje to, ale bardzo proszę nie przedstawiać nie prawdziwych informacji. Słowo do komentujących, czy Wy drogie Panie naprawdę myślicie, że wydawnictwo nie wyłapałoby takich rażących, nierealistycznych błędów? To chyba logiczne, że nikt z dnia na dzień nie dorabia się takich pieniędzy, aby jeździć po świecie. Pani Agato okłamuje Pani czytelników swojego bloga. Główna bohaterka z tej traumy też nie wyskoczyła tak nagle. Przecież wyraźnie opowiada o tym, że próbowała spotykać się z innymi mężczyznami, ale jej nie wychodziło. Jedna z Pań słusznie zauważyła, bowiem chodzi w powieści głównie o to, że kobieta po przejściach może poradzić sobie sama. Ta książka przedstawia przełamywanie barier, pokonywanie własnych lęków i słabości, budowanie zaufania do siebie i innych ludzi. Jest Pani, Pani Agato widać bardzo zniesmaczona, ale ten penis do pępka przypadł Pani do gustu. W tej kwestii również nie sprecyzowała Pani, że to ta druga bohaterka (zwariowana, hulająca, lubiąca seks bez zobowiązań (swoją drogą naprawdę dziwię się, że żaden z recenzentów nie widzi w tym żadnego problemu) poruszyła kwestie tej długości, a nie ta kobieta po przejściach. Chce Pani krytykować, OK, ale proszę się odnieść do stanu faktycznego. Nimfomanka? kobieta, która po po prostu uprawia zdrowy seks jest nimfomanką? Cóż, ale nie. w gwoli wyjaśnienia nimfomanka, to kobieta, która uprawia seks z wieloma mężczyznami, bez emocji. Rozumiem, że kobiety po traumie nie mają prawa do uprawiania seksu, nie mogą na nowo z odpowiednia osobą cieszyć się życiem? Skazane na wieczne cierpienie, tak? Poza tym, dlaczego nie powie Pani o tym,że nie tak od razu ten seks im wyszedł? Przyznaje akcja potoczyła się ogólnie szybko, ale nie bez powodu zakończenie było takie, a nie inne. W jednej z recenzji przeczytałam, że czasami mniej znaczy więcej. Jak widać po Pani recenzji, to jednak nie prawda, musiałabym opisać 5 lat życia głównej bohaterki, żeby je w Pani oczach urealnić. To świadczy o braku empatii z Pani strony. Cóż, a mówią, że ogranicza nas tylko wyobraźnia ;) Pozdrawiam. Ps. Jestem ciekawa, co by mi Pani powiedziała, gdybym teraz napisała, że to historia oparta na faktach...

    OdpowiedzUsuń
  58. Ach, zapomniałabym, proszę nie snuć domysłów, co do kolejnej części. Przecież nie musi Pani wcale po nią sięgać. I rozdziawiać ust.
    Ps. Biczy nie będzie, skoro już Pani taka ciekawa.

    OdpowiedzUsuń