Strony

7 gru 2015

"I była miłość w getcie" - Marek Edelman, Paula Sawicka


 „Stoję tu samotny, stoję tu z przypadku, jak prawdopodobnie całe życie. Wszechświat prawdopodobnie też powstał z przypadku. A tu, na tej sali są ministrowie, ambasadorzy, profesorowie, posłowie, dyrektorzy, wychowawcy, nauczyciele, Za wami są instytucje, organizacje, rządy a nawet całe państwa. Za mną jest nicość. Nicość, w którą odeszły setki tysięcy ludzi. Odprowadzałem ich do wagonów.”

Getto nieodłącznie kojarzy się z bólem, upokorzeniem i śmiercią. W getcie ludzie głodowali, cierpieli i konali w męczarniach... Jednak ta otoczona murem dzielnica to coś więcej niż ból i śmierć. Tam ludzie prowadzili też normalne życie, starali się wyrwać śmierci chociażby jeden dzień normalności, chociażby jedną godzinę niezmąconego szczęścia. Mówiąc o getcie omija się ciągle jeden temat, jakby mówiąc o tym strasznym miejscu nie wypadało mówić o uczuciach, które kojarzą się z czymś dobrym, niezwykłym. Ale wiecie co? Tam była miłość.


Marek Edelman, przywódca powstania w getcie warszawskim, tuż przed śmiercią powierzył Pauli Sawickiej zadanie, by z jego wspomnień stworzyła książkę, która będzie dowodem na to, że to delikatne i dobre uczucie znajdowało się w tak strasznym miejscu. Zaręczał za tym swoim życiem i swoją pamięcią, w której zachowały się obrazy kradzionych w ciemnościach pocałunków, niewinnych uściśnięć dłoni i szczęścia z powodu narodzin dziecka.

Bohaterowie tej książki nie zawsze mają imiona; czasami są jedynie kobietą o blond warkoczu i mężczyzną o ciemnych, posępnych oczach; trudno było zapamiętać ich wszystkich, w końcu było ich tak dużo. Ciężko było pamiętać gdzie dana historia się wydarzyła i kiedy, ale sam Edelman twierdzi, że nie ważne kiedy to było, ważne co się wtedy wydarzyło. Czy było to zimą, czy wiosną, na rogu ulicy czy w ciemnym mieszkaniu, nie ważne. Ważne, że była tam ona i on i że przez moment mieli okazję poczuć, że ich serca biją jednakowo i że cały ten strach przed Niemcami, przez Hitlerem, przed komorą jest niczym w porównaniu z tą chwilą, kiedy mogli być sami i delektować się szczęściem.

Były tam też inne rodzaje miłości; była tam miłość do bliźniego, która wyrażała się poprzez podanie ręki osobie z wagonu, która też jechała na śmierć. Była tam też ta ponoć najsilniejsza z miłości, rodzicielska, która nie raz oddawała swoje życie, by ratować dziecko, by zapewnić mu kilka dni więcej życia, bo nie wiadomo co mogło się wtedy wydarzyć. Autor wspomina o pewnej kobiecie, która popełniła samobójstwo i swojej córce zostawiła „numerek życia”; czy takie poświęcenie nie jest przejawem tej miłości najsilniejszej, najtrwalszej? Opowiada też o młodej dziewczynie, która wsiadła z matką razem do wagonu, bo nie chciała, by ta umierała samotna, by w tych ostatnich chwilach nie bała się sama.

„Piękno polega na tym, że miłość istnieje, a ci, którzy żyli miłością, czy zginęli, czy przeżyli, byli wielkimi ludźmi.”

Te miłości były niezdarne, skazane na niepowodzenie, szybkie, bolesne i dlatego tak wyjątkowe; szczęśliwe zakończenie polegało w getcie na śmierci w tej samej chwili, by jedno nie musiało żyć bez drugiego.
Niewielu jest mężczyzn, którzy potrafią mówić o miłości. Niektórzy się wstydzą, inni nie potrafią układać pięknych zdań a jeszcze kilku z nich nie potrafi w ogóle kochać. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak Sparks czy Coelho; piszą kwieciście, podniośle, gloryfikują miłość tak bardzo, że wydaje się ona otoczona nabożną czcią. Edelman nie był pisarzem, nie skończył studiów, w młodości nie zaczytywał się w klasykach. Nie spędził życia przed maszyną do pisania, tworząc historie o niesamowitej miłości, która zwala z nóg. Edelman opowiadał o tym, co widział, a opowiadał w taki sposób, że ta „jego” miłość, nieumywająca się nawet do tej z książek Sparksa, była o wiele piękniejsza i o wiele bardziej wartościowa. Mówił o niej prosto, bez zbędnych ozdobników, bez metafor i bez widoku zachodzącego słońca w tle; jego historie, napisane przez życie, nie były tak doskonałe jak te, które powstały w umyśle pisarzy.

Jest jeszcze jeden mężczyzna, nie zbyt znany obecnie pisarz Jacek Bocheński, o którym warto wspomnieć. Napisał on przedmowę do tej książki i dwoma zdaniami sprawił, że dla mnie przewyższył on wspomnianych wcześniej autorów nie o głowę, ale o całą długość człowieka. „Otóż ja kochałem swoją starą, umierającą żonę. Traciłem ją i byłem bezsilny.” Tak nie wiele, ale jednak tak wiele.

I była miłość w getcie. Stała na baczność zaraz obok głodu i strachu, w równym rzędzie, nie wywyższając się, ale i nie chowając za złymi uczuciami. Egzystowała wśród brudu, ubóstwa, wśród wychudzonych ludzkich ciał i swoim istnieniem sprawiała, że na wyniszczonych twarzach na chwilę pojawiał się uśmiech, że zmęczone oczy na moment się roziskrzały, że utrudzone serce zaczynało mocniej bić. Nikt nie pytał tych, którzy przeżyli, czy kochali będąc w getcie. Nikt nie zastanawiał się czy tam można było się zakochać. I to Edelmana tak irytowało, to, że pytano tylko o ten głód, o ten strach, o tą śmierć a nie pytano o miłość, o przyjaźń i o radosne chwile. Bo tam gdzie są ludzie, jest i szczęście, pomimo tego wszystkiego, co dzieje się na około.

Książka obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy sądzą, że wiedzą, co to znaczy kochać. Bo jak się okazuje, nie jest to wcale równoznaczne z dostawaniem kwiatów, z pięknymi przemowami i z dodawaniem wspólnych zdjęć na portalach społecznościowych. To milczenie razem, kiedy jest tak źle, że aż dusza boli; to szybkie spojrzenie mówiące "jestem tu dla ciebie". Miłość jest niczym i dlatego właśnie jest wszystkim. 


41 komentarzy:

  1. Muszę przeczytać, bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam będąc w liceum, bo pisałam prace maturalną o holokauście. Książka obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam książkę. Lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą poznać nie tylko prawdziwe oblicze miłości. Dobrze, że mi o niej przypomniałaś. Chętnie do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z lepszych jakie czytałam w tym roku :)

      Usuń
  4. Ciężka książka, na pewno skłaniająca do refleksji. Na pewno ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdziwie się wzruszyłam czytając to co napisałaś, aż strach pomyśleć, jakbym zareagowała w trakcie czytania. Ale wiem, że zrobię to na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę koniecznie przeczytać ;D

    Zapraszam:
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo smutne są takie historie, tym bardziej że zdarzyły się naprawdę ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam dawno temu i pamiętam, że bardzo mi się podobała. Musiałabym ją sobie odświeżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie, że teraz jesteś dojrzalsza i na pewno inaczej to odbierzesz :)

      Usuń
  9. Jedna z niewielu książek jakie posiadam w swojej domowej bibliotece. Ja osobiście niezbyt bardzo ją rozumiałam, może jako dojrzalsza wiekowo i emocjonalnie kobieta powinnam ją przeczytać jeszcze raz? Była moją książką do pracy maturalnej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A od matury już chyba troszkę minęło :) jak i u mnie :)

      Usuń
  10. muszę przeczytać!
    widzę, że opatrzyłaś recenzję zdjęciami z jednego z moich ulubionych seriali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mojego też :) właśnie sobie go odświeżam :)

      Usuń
  11. Ten wątek miłosny wydaje się być takim światełkiem w tunelu między książkami o gettach, które wprowadzają w melancholijny, czsem wręcz dołujacy nastrój 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niestety bardzo rzadko się mówi o tym co było tam dobre :)

      Usuń
  12. Miłość w takiej sytuacji... z jednej strony to wydaje się takie dziwne, ale z drugiej takie naturalne. Wierzę, że niejednej osobie uczucie do drugiego człowieka pomogło i chętnie przeczytam tę książkę i poznam historie ludzi, którym miłość dawała nadzieję i szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  13. ach jak to pięknie brzmi ten opis książki!

    OdpowiedzUsuń
  14. Znam tą książkę doskonale i cieszę się, że ponownie będzie o niej głośno :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ludzie w getcie oprócz cierpienia i głodu chcieli też kochać, zwyczajnie żyć. To musi być piękna książka:) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dla mnie pozycja obowiązkowa zarówno do przeczytania jak i do posiadania jej na swojej półce!

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba nie jestem w stanie napisać nic konstruktywnego w komentarzu poza tym, że muszę mieć tą książkę i przeczytać jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  18. takie książki zawsze napawają mnie dziwny nastrojem.. nachodzi mnie mnóstwo przemyśleć: a jak ja bym się zachowała? A co ja bym wtedy zrobiła?
    Ciężki temat, ale temat którego nigdy nie możemy zapomnieć.. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak ładnie napisałaś o tej miłości..
    Myślę, że bez wątpienia warto przeczytać tę książkę. Na pewno dałaby do myślenia czytelnikowi, wprawiłaby go w stan refleksji i zadumy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak to jest, że uczą nas, że był ból, cierpienie i śmierć a nie mówią o miłości..

    OdpowiedzUsuń
  21. Myślę, że by mi się spodobała. Z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  22. O! Kiedyś się na nią natknęłam jeszcze w zapowiedziach wydawnictwa, potem o niej zapomniałam, a teraz mi o niej przypomniałaś i przekonałaś, że muszę po nią sięgnąć! Mało czytam książek tego typu, ale uwielbiam takie klimaty od pewnego czasu i ta pozycja zalicza się do Must read. Poza tym "Zdążyć przed Panem Bogiem", które jest oparte na wywiadzie z Markiem Edelmanem wywarło na mnie ogromne wrażenie i sądzę, że w tym przypadku nie może być inaczej. I widzę kadry z "Czasu honoru" :) Uwielbiam!
    Apteka Literacka

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne ujęcie, pozbawione banalności, subtelne i poruszające do głębi. Powinnam zajrzeć do tej ksiązki, dzięki za polecenie.

    OdpowiedzUsuń
  24. To musiała być bardzo poruszająca lektura. Obecnie jednak mam inne plany czytelnicze, ale będę miała ten tytuł na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytałam kilka lat temu i wciąż ją pamiętam. Nie wiedziałam, że jest wznowienie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą książką, interesuje mnie holocaustowa tematyka., Obecnie jednak dla zdrowia psychicznego unikam takich smutnych scenariuszy przez życie pisanych. Kryminały to inna sprawa. Wracając do konkretów: straszne to były czasy...jak coś takiego mogło się wydarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  27. Gdy czytam takie książki uświadamiam sobie, jak my niewiele wiemy o życiu, o chęci przeżycia, o tym, by czerpać z każdego dnia pełnymi garściami. Jak niewiele wiemy o poświęceniu, prawdziwym strachu, o bohaterstwie i odwadze. Jak niewiele wiemy również o miłości, choc akurat dla mnie miłość nie oznacza dodawania zdjęć na fb i dawania sobie kwiatów. Niemniej w dzisiejszym świecie te wszystkie uczucia są tak inne od tamtych. Nie twierdzę, że gorsze, ale tragedie naszej codzienności są przeważnie niczym w porównaniu z tragediami tych ludzi, żyjących w tamtych czasach, codziennie walczących nie tylko o własne życie, ale o to, abyśmy i my mogli żyć tak jak żyjemy w tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  28. Muszę ją przeczytać jak skończę Dziewczyny z Syberii.

    OdpowiedzUsuń
  29. Dla mnie lektura obowiązkowa! Polowałam na nią jeszcze w starym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń