Strony

7 paź 2015

"Wybrana o zmroku" C.C. Hunter


   Wszyscy kochamy czytać książki składające się z kilku tomów; dzięki temu mamy szansę lepiej poznać bohaterów, ich losy, możemy śledzić większość ich żyć i razem z nimi dorastać i smakować życia. Jednak pisanie recenzji o poszczególnych tomach serii jest niczym wyprawa po polu minowym, z tą różnicą, że zamiast bomb porozrzucane są wszędzie spojlery a piszący musi przeprowadzić swojego czytelnika w taki sposób, by nie nadepnął on na żadną z nich.
Dlatego teraz ufnie dawajcie mi łapę i idziemy!

   Przede mną leży ostatni tom serii Wodospady Cienia, z którą przygodę rozpoczęłam jeszcze w zamierzchłych czasach swojego blogowania, kiedy to moje recenzje mocno kulały. Jednak już wtedy potrafiłam przekazać ważne przesłanie – to jest dobra seria, którą da się czytać. Po tych dwóch latach spędzonych w obozie dla nadnaturalnej młodzieży czas się z nimi pożegnać.

   Kylie, nasza główna bohaterka, od samego początku miała problem z określeniem siebie; nie wiedziała kim był jej ojciec, nie dogadywała się z matką a dodatkowo nie wiedziała czym jest. Posiadała cechy większości istot zamieszkujących osób – miała trochę z wampira, trochę z wilkołaka, trochę z czarownicy – i czuła się dziwakiem pośród dziwaków.

   Zdobyła jednak oddanych przyjaciół, zakochała się, stworzyła wokół siebie sieć uplecioną z dobrej woli ludzi, którym na niej zależało. Z tomu na tom dorastała, zmieniała się, stawała się niekiedy diabelnie irytująca i przeżywała sercowe zawody. Muszę przyznać, że niechętnie podchodziłam do tej ostatniej części dlatego, że Kylie zaczęła mnie nudzić, męczyć; jej postawa skrzywdzonej dziewczynki działała na mnie jak czerwona płachta na byka. Później jednak przypomniałam sobie jak to było być nastolatką i muszę przyznać, że autorka idealnie oddała w jestestwie Kylie wszystko to, co dzieje się z dziewczynką, gdy zaczyna powolną wędrówkę w stronę dorosłości. Jeśli dodać do tego jeszcze całą tą sprawę z byciem kimś nadludzkim... cóż, sama pewnie zachowywałabym się gorzej nią ona.

   Jak i w poprzednich częściach, tak i w tej ostatniej, naszą bohaterkę prześladuje wróg, który zrobi wszystko, by skrzywdzić Kylie i sprawić jej jak największy ból. By go pokonać musi ona odnaleźć w sobie pokłady siły i zapanować nad swoją mocną. I tutaj muszę skończyć, by nie wprowadzić was na pole spojlerów.

   Jeśli chodzi o miłość, bo to przecież najważniejsze w książkach paranormal romance, to to muszę przyznać, że ten miłosny trójkąt jednak lekko mnie irytował, nie na tyle jednak by rwać sobie włosy z głowy – Lucas i Derek od samego początku walczyli o względy naszej słodkiej Niewiadomej i trzeba uczciwie przyznać, że to ten pierwszy miał od początku więcej do zaoferowania. O ile związek z Lucasem jawił się jako rejs po niebezpiecznym morzu, pełnym adrenaliny i przygody o tyle ten z Derekiem można by przyrównać do leniwej niedzieli spędzonej w łóżku, pełnej spokoju i relaksu. A czy Kylie woli przygody czy bezpieczeństwo to musicie przekonać się już sami, bo ja wam tego nie powiem.

   Co do samego zakończenia – było idealne. Ani przesłodzone, ani zbyt dramatyczne ani nawet nie przedłużone. Wszystko skończyło się w odpowiednim momencie i chwała autorce, że nie zdecydowała się ciągnąć tej serii dalej, bo niechybnie zmieniłoby się to w historię o Elenie, Stefanie i Damonie, gdzie trup ściele się gęsto.


   Podsumowując – pewnie nie dowiedzieliście się za wiele o fabule z tej recenzji, ale wiecie przynajmniej, że ją wam polecam. A kiedy ja coś polecam – cóż... wypada przeczytać.  

Za książkę dziękuję wydawnictwu 


11 komentarzy:

  1. Kurcze a ja nie lubię kilkutomowych książek. Czasami jest tak że zaczynam czytać pierwszy a pozostałe są ciężko dostępne i to mnie zniechęca. No chyba, że się kupi wszystki to nie ma problemu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm ostatnio nawet mam ochotę na podobne klimaty więc chętnie bym się zabrała do takiej lektury. :-) Kilkutomowe też uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już tyle się na czytałam o tej książce i w ogóle o całej serii, ale jakoś zupełnie mnie do niej nie ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro polecasz i wypada... to wyjścia nie mam;) Kupię i przeczytam licząc, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo nieee, tylko nie wszyscy - ja za kilkutomowymi seriami nie przepadam ;)
    A co do wymienionej, to w ogóle mnie nie kusi, nie moje kimaty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy wiem, że książka jest podzielona na kilka tomów to po prostu... Muszę ją mieć! :) Gorzej, że czasami wydawnictwa moje ukochane serie odwlekają albo zawieszają...

    Mimo wszystko ta książka wydaje się na tyle interesująca i co ważniejsze już ma swoje zakończenie, że chyba się nie powstrzymam i kupie.

    http://mocnosubiektywna.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. bardziej dla siostry niż dla mnie, ale przekażę, bo ostatnio marudziła, że nie ma co czytać:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy tom już leży na mojej półce i nie mogę doczekać się spotkania z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak polecasz, to chętnie przeczytam :)))

    OdpowiedzUsuń